Runmageddon

@kapusta jeszcze jedno. Dziś jak latałem po sklepach wszedłem do biegowego i przymierzyłem sobie dwie pary różnych modeli terenówek Salomona. Jak biegłeś w tych testowanych też miałeś tak, że czułeś taką... "górkę" na środku stopy? Mnie to strasznie irytowało. Ciulato się chodziło, a co dopiero jakbym miał w nich biegać.
 
@kapusta jeszcze jedno. Dziś jak latałem po sklepach wszedłem do biegowego i przymierzyłem sobie dwie pary różnych modeli terenówek Salomona. Jak biegłeś w tych testowanych też miałeś tak, że czułeś taką... "górkę" na środku stopy? Mnie to strasznie irytowało. Ciulato się chodziło, a co dopiero jakbym miał w nich biegać.

Było takie podwyższenie przez które cięzko było je założyć, ale chyba takie piankowi bo po pewnym czasie nie czułem nic. Może to specjalnie żeby się lepiej ułożyły do stopy.
 
Można powiedzieć - przetrwałem. Trasa była dużo cięższa niż mi się wydawało, bo choć byłem dobrze przygotowany biegowo to niewiele było miejsc gdzie można to było wykorzystać. Na podejściach cisnąłem w górę może nie biegiem, ale równym mocnym tempem, tam gdzie mogłem zbiegałem, a jak był kawałek ścieżkami i szlakami to biegłem/truchtałem. No... tylko tych miejsc nie było zbyt wiele. Przede wszystkim przeliczyłem się z butami, bo błota było w cholerę. I po prostu zwalniało mnie piekielnie, a na zabłoconych zbiegach bardziej walczyłem o to żeby nie zaliczyć gleby niż skupić się na faktycznym biegnięciu. Pierwszą pętlę zrobiłem w jakieś 4:40-4:45 - dokładnie nie sprawdzałem. Najgorsze były ostatnie kilometry gdzie już łapały skurcze (pierwszy skurcz na 10 km :facepalm: ) bark nawalał (a całkiem przeskoczył na ostatniej przeszkodzie 1 pętli), piekły uda i było zimno od lądowania w wodzie, a trzeba było zdecydować "biec drugą pętlę czy nie?", ale ciepła herbatka i słodycze postawiły na nogi. Druga pętla to już prawdziwa masakra i w większości walka ze sobą. Niby wiedziałem co mnie czeka, ale pół drugiej pętli biegłem sam, waliłem dużo więcej karniaków niż na pierwszej pętli (na 1 ominąłem tylko 4 przeszkody co jest moim osobistym sukcesem) i miałem za dużo czasu, żeby w samotności myśleć co mnie zaczyna boleć. Ostatnie 2-3 kilometry to już dramat, kolano i kostka odmówiły współpracy (pewnie od tego łapania równowagi). Ledwo człapałem. Całe szczęście na tym etapie "biegłem" z kolesiem, który bardzo mi pomógł i przeciągnął mnie przez sporo przeszkód. Skończyłem na 149 miejscu (to się może zmienić bo podobno kilku osobom nie zmierzyli czasu) z wynikiem 11:19:16 wykończony i zmarznięty. Jestem mega zadowolony z tego, że się udało. Z regeneracją u mnie całkiem spoko, kolano i kostka nie bolą, bark lepiej niż się spodziewałem, mięśnie też prawie całkiem sprawne tylko stłuczony palec u ręki mi został do zagojenia.
Po biegu mówiłem: Zrobiłem Ultra, pokazałem, że potrafię i wystarczy. Teraz po paru dniach już myślę, że jakbym miał lepsze buty, popracował bardziej nad pewnymi rzeczami to spokojnie można ten czas zbić :> Zobaczymy co czas pokaże, bo to był zdecydowanie najlepszy bieg jaki robiłem.
PS: @kapusta dzięki jeszcze raz za pomoc po biegu bo byłem w takim stanie, że nie wiem jakbym wszystko ogarnął :D

Uwielbiam takie relacje. Piateczka! Szacunek i gratulacje! Wiem ile to kosztuje sił! 60 - 70 % psycha na dystansach długich.

@kapusta - generalnie na ultra nie zakładam czujnika tętna, żeby mnie nie wqrwiał ;-) Endo mi pokazuje średnio między 10.000 - 11.000 kcal na różnych dystansach od 70/80 - 100 km :-) Ostatni raz jak biegłem z czujnikiem tętna to był dystans 106 km, ok. 4000 przewyższeń w górę, tyle samo w dół i dało prawie 17000 kcal. Zimowe 70 km na przewyższeniu w górę ok. 5200, w dół 5100 dało mi ok. 12 000 kcal. Tak więc Endo Srendo nie można ufać ;-) Każdy ma inny organizm ;-)

Zdrówka dla Was i szybkiej regeneracji!
 
@Tjo dzięki, od okolo tygodnia palec lepiej, więc przed galą na narodowym, korzystając z tego, że będę w Warszawie zapisałem się na Classica. Pewnie ok 13 km z przeszkodami. Ostatnio niestety mało czasu na bieganie i jazdę, za to trochę do pracy jeżdż, żeby całkowicie ruchu nie odpuścić. Mi po 24 km z przeszkodami wyszło mi ok 8600 kcal. Choć pewnie miałem czas zbliżony do Twoich 70 km w górach ;)

@rash wysłałem Ci właśnie zdjęcia z ultra, nie wiem czy widziałeś bo nie masz fb, załapałeś się też na oficjalny film, jak coś mogę podrzucić link
 
  • Like
Reactions: Tjo
@kapusta Widziałem, dzięki. Co prawda konta nie mam ale RMG ma taki profil, że przejrzeć można bez konta, od Dąbrowy tak robie, że przeglądam po jakimś czasie po biegu i szukam zdjęć czy filmików.
U mnie po tym ultrasie masakra, okazuje się, że uszkodziłem ścięgno przy kostce - do tej pory nawet truchtać nie mogę, a na Śląsku mam lecieć w Elite, w której jeszcze się podobno zasady mają zmienić. Fajnie :)
 
  • Like
Reactions: Tjo
@Tjo dzięki, od okolo tygodnia palec lepiej, więc przed galą na narodowym, korzystając z tego, że będę w Warszawie zapisałem się na Classica. Pewnie ok 13 km z przeszkodami. Ostatnio niestety mało czasu na bieganie i jazdę, za to trochę do pracy jeżdż, żeby całkowicie ruchu nie odpuścić. Mi po 24 km z przeszkodami wyszło mi ok 8600 kcal. Choć pewnie miałem czas zbliżony do Twoich 70 km w górach ;)

@rash wysłałem Ci właśnie zdjęcia z ultra, nie wiem czy widziałeś bo nie masz fb, załapałeś się też na oficjalny film, jak coś mogę podrzucić link

To cieszę się, że z paluchem lepiej! Oto chodzi - regeneracja i napierniczaj dalej! Szacuneczek! Pięknie!
 
@kapusta swoją drogą ile przed wolontariatem się z tobą kontaktowali?

No i daj znać jak poszło :>
 
Last edited:
Jestem chyba za głupi na takie sporty. Przed biegiem spałem ze 2 godziny, bo nocowałem u przyjaciela z którym dawno nie było okazji pogadać i posiedzieliśmy przy piwku do 5 a po 7 pobudka :mamed: więc na trasie w tym upale straszna męka, byłem w środku stawki wiec jak na takie ładowanie węgli dzień przed, nie było jeszcze tak źle :DC:
@rash bardzo różnie, czasami z 2 tygodnie przed startem, a czasem z pół, w zależności ile mają osób i jak im idzie z budową trasy.
 
Za mną pierwszy start w serii elite i... na razie ostatni :mamed: Nie mam co się tam pchać póki nie będę miał całkiem sprawnego barku (w lipcu usg i pogaduszka z lekarzem co z tym fantem robić). W każdym razie w elite leciałem tak do ~5km. Najwyższa ścianka w arsenale RMG mnie pokonała i tam oddałem opaskę czyli automatycznie klasyfikacja open, ale można było sobie pomagać, a że biegłem ze znajomym to szło nam całkiem ok. 231 miejsce, całkiem fajnie, a rezerwy były takie, że mogłem zbić czas tak spokojnie o jakieś 15 minut, bo sporo po podbiegach czekałem na kolegę (trochę na bakier był z bieganiem). Sama trasa była dość ciężka jeśli chodzi o podbiegi. Kilkanaście razy góra dół po hałdach (podobno przewyższenia ~1300-1400 metrów), do tego padający deszcz zamienił ją w ślizgawkę.

W tym roku na bank planuje jeszcze Poznań 12 sierpnia i Warszawa 23 września (potrzebne do Korony, Weterana pyknąłem właśnie w Gliwicach). Jakby ktoś chciał pobiegać to zachęcam! Poza tym kolega się wkręcił i chce robić Kraków i Szczyrk :śmiech:. Szczyrk koliduje z UFC w Gdańsku, więc nie wiem co wybrać, a Kraków jest zaledwie 2 tygodnie po Poznaniu, więc też się zobaczy.
 
Oficjalnie skończyłem tegoroczne bieganie. Zaliczyłem Gdynię, Myślenice, Gliwice, Poznań, Kraków, Warszawę.
Starty takie sobie, najbardziej zadowolony jestem chyba z tego ultra, zrobienia weterana i korony. O dziwo najlepszy wynik zrobiłem w Warszawie, gdzie nastawiałem się tylko i wyłącznie na to żeby zaliczyć bieg i nic więcej. Największy niedosyt z Gliwic, gdzie czuje, że można było wycisnąć sporo lepszy czas.
21765330_1497347296978933_2859335291735618466_n.jpg


W następnym roku planuje wystartować jak będzie śląska edycja. Mają być dość fajne nowe koszulki więc to też może mnie zmotywować do ruszenia tyłka w Polskę. No i po głowie chodzi drugi raz ultra, ale to tylko jeśli wyleczę wszystkie kontuzje.
 
Oficjalnie skończyłem tegoroczne bieganie. Zaliczyłem Gdynię, Myślenice, Gliwice, Poznań, Kraków, Warszawę.
Starty takie sobie, najbardziej zadowolony jestem chyba z tego ultra, zrobienia weterana i korony. O dziwo najlepszy wynik zrobiłem w Warszawie, gdzie nastawiałem się tylko i wyłącznie na to żeby zaliczyć bieg i nic więcej. Największy niedosyt z Gliwic, gdzie czuje, że można było wycisnąć sporo lepszy czas.
21765330_1497347296978933_2859335291735618466_n.jpg


W następnym roku planuje wystartować jak będzie śląska edycja. Mają być dość fajne nowe koszulki więc to też może mnie zmotywować do ruszenia tyłka w Polskę. No i po głowie chodzi drugi raz ultra, ale to tylko jeśli wyleczę wszystkie kontuzje.

WOOW GRATULACJE! :) Sukcesów i zapału za rok!
 
WOOW GRATULACJE! :) Sukcesów i zapału za rok!
Dzięki. Zapału nie braknie, choć w tym roku zrobiłem wszystko co chciałem, nie będę miał ciśnienia w następnym żeby biegać. Może chciałbym raz spróbować zmieścić się w pierwszej 100, co jest do zrobienia. Tylko do tego musi dopisać zdrowie, a w tym roku czasem biegłem, bo sobie założyłem start w danym miejscu a nie dlatego, że byłem przygotowany.
 
Śląska edycja zaliczona. Całkiem spoko, czas ok, nie nastawiałem się na mega wynik, ale biegło mi się fajnie i czas szybko minął. Pokonałem parę przeszkód, które wcześniej były dla mnie kosmosem i jestem zadowolony. Tak bardzo, że w grę wchodzi sierpniowa 6tka w Krakowie i październikowe 21 w Beskidzie.
 
Szacun Panowie dla was.

Tak w temacie to widzialem na fb, że mój ziomeczek był teraz na weekend w Danii na Mistrzostwach Europy w biegach z przeszkodami (nie wiem jak się to dokładnie nazywa). Wrzucił kilka filmików z trasy. JA PIERDOLE! To trzeba być cyborgiem żeby ukończyć ten bieg. Jemu się nie udało. Mega kozaki Ci co dają radę, mega luje.
 
@rash ja za 3 tygodnie lecę 6 w Poznaniu, ale też mnie mocno kusi żeby machnąc 3 weterana z rzędu. Choć teraz jestem typowym gościem z kanapy :mamed:
@respect dyscyplina się mocno rozwija, jest coraz więcej zawodników którzy specjalizują się w biegach przeszkodowych. Starczy popatrzyć na profile drużyn takich jak Husaria czy xRunners żeby zobaczyć jak wiele ludzi tym żyje. Z Polski poleciała do Dani na prawdę spora ekipa i z tego co widziałem raczej wiekszość zwiedziona z wyników.
Ja niestety nie mogę robić ćwiczeń na siłę, więc z większością tych nowych przeszkód będę miał problem.
Szkoda że tak mało w Polsce jest Spartanów i że większość jest na południu.
 
@rash ja za 3 tygodnie lecę 6 w Poznaniu, ale też mnie mocno kusi żeby machnąc 3 weterana z rzędu. Choć teraz jestem typowym gościem z kanapy :mamed:
@respect dyscyplina się mocno rozwija, jest coraz więcej zawodników którzy specjalizują się w biegach przeszkodowych. Starczy popatrzyć na profile drużyn takich jak Husaria czy xRunners żeby zobaczyć jak wiele ludzi tym żyje. Z Polski poleciała do Dani na prawdę spora ekipa i z tego co widziałem raczej wiekszość zwiedziona z wyników.
Ja niestety nie mogę robić ćwiczeń na siłę, więc z większością tych nowych przeszkód będę miał problem.
Szkoda że tak mało w Polsce jest Spartanów i że większość jest na południu.
Mój ziomek jest właśnie w xRunners. Z tego co pisał to pierwszy dzień był bieg na 5km, ale tak naprawdę to prawie nic nie miało wspólnego z biegiem, praktycznie sam tor mega zaawansowanych przeszkód. Dopiero drugiego dnia była trasa na 15km i tam już więcej pobiegali i byli bardziej zadowoleni. Musze poszukać trasę z pierwszego dnia, może gdzieś na fb bo widziałem tylko urywki i serio mega mi zaimponowali tym. Przecież to trzeba być przechujem żeby to ogarnąć :D
 
Runmageddon też idzie trochę w kierunku takich właśnie torów przeszkód. Szczególnie przy mniejszych dystansach. Oczywiście to ciągle rozrywka dla mas więc totalnej rzeźni nie mogą zrobić, ale tutaj na ostatnich 250-300 metrach były nasrane około 10 przeszkód mega pompujących łapy (bicepsy, ramiona, dłonie) + plecy. Ja jak zrobiłem 3 z rzędu to miałem tak spuchnięte łapy, że jak tą trzecią skończyłem to praktycznie spadłem, musiałem ze 3-4 minuty odczekać a i tak nie byłem wstanie nawet utrzymać się na początku następnej.
W ogóle w tym roku pojawiło się dużo więcej bardziej zaawansowanych przeszkód. Wcześniej dużo było jakichś ścianek, błota, przenoszenia czegoś, a teraz jest tego mniej, a dużo drabinek, drążków, podciągania na linach czy innych rzeczach i ogólnie tego typu spraw. Ja jako "natural born killer cardio man" (jak nie Polak :mamed:) , zawsze wolałem większe dystanse, bo na 6-7km moja kondycja nie robi takiej różnicy, ale na 12-13km czy 21-22km już mam z tego profity.
 
No i jestem po hardcorze na Kocierzu (czy uj wie jak to się odmienia). Weteran wbity, jest ok. Zmęczenie zaraz po trasie było duże, ale szybko doszedłem do siebie. Generalnie, nie podoba mi się ostatnio jak układane są trasy na RMG. Tutaj było 22,5km z czego na pierwszych 18 było prawie samo bieganie - podbiegi, zbiegi, rzeczki, lasy. A potem nasrane przeszkodami. Generalnie cały bieg zrobiłem z taką koleżanką (super układ dla niej - ja jej pomagałem, ona mi nie :śmiech:) i choć ona biegowo jest jednak gorsza ode mnie i choć czas nie był fantastyczny to jednak byłem zadowolony i miałem duuuże rezerwy siły. Pewnie samemu wykręciłbym bardzo fajny wynik na tym odcinku. Potem jednak masakra, przeszkoda za przeszkodą, nie wyrabiałem ze zregenerowaniem siły w łapach, a do tego kąpiel w "lodowej" w taką pogodę sprawiła, że miałem tak przemarźnięte palce, że kompletnie nie miałem w nich czucia.
Nie to że się żalę, bo wiem na co się pisałem, a ludzie z RMG robią wszystko, żeby hardcore był hardkorowy, ale po prostu bardziej wolałem rozkład trochę biegania, trochę przeszkód, niż najpierw bieganie i może jakaś rurka, zasieki i ścianka, a potem wszystkie przeszkody.
W następnym roku myślę żeby skupić się na czymś w czym jednak jestem lepszy, czyli bieganiu. Chciałbym jakiś bieg górski ogarnąć i zobaczyć jak to będzie. W przeszkodówkach pewnie też coś polecę, ale nie mam konkretnych celów.
 
Back
Top