Masta
Vale Tudo Championship
Cześć. Nazywam się Conor, Conor McGregor. Ludzie nazywają mnie Krulem.
Ta historia zaczęła się w Dublinie, w dzielnicy Crumlin, słynącej głównie z psów szczekających dupą. Młody McGregor lubił kopać piłkę, niestety zwykle strzelał nie do tej bramki, a zamiast czekać na piłkę szukał drobniaków pogubionych przez dzieciaków na murawie. Od małego reflektował pieniądze. Często przebierał się za klauna i stawał na ulicy z tabliczką "przestanę pajacować za piontaka". Działało. Miał dzięki temu na drobne wydatki, które inwestował w stylówe przeczesując okoliczne lumpeksy. Mimo, ze kumple za nim chodzili bo kupował im batoniki, na ośce się z niego śmieli kiedy 8 latek nosił się w muszce, butach ze skóry z końskich zadków i śmiesznie się napinał utrzymując, że tak ćwiczy silną psychikę.
Jednak to czego pragnął to kopać i uderzać. Lubił zasadzić bułę w drzewo jak jakieś zobaczył czy machać nogą skopując mirabelki. Żeby zbliżyć się do realizacji swoich marzeń złapał fuchę w klubie Striaght Balas Gym. Niestety nie radził sobie z mopem. Pewnego razu sfrustrowany trener tegoż przybytku skomentował jego pracę: „Conor czy ty jesteś głupi? Moja stara lepiej robi loda niż ty mopujesz". Usłyszał "może i jestem idiotą, ale nie jestem głupi". Sensej Kałemgo wyrwał mu mopa i pokazał jak mopować. O dziwo młody powtórzył każdy jego ruch pucując podłogę. Conor potrafił słuchać i naśladować i chciał się bić. Od tego momentu trener pokazywał jak bić Lobova, a ancymon powtarzał tysiące razy uderzenia z każdego możliwego kąta. W domu robił groźne miny przed lustrem i ćwiczył munitrashtalk.
Po Conora rękę wyciągnęła Ameryka. Dana Łysy chciał go u siebie. Kolejne imponujące zwycięstwa doprowadziły do walki o pas. W międzyczasie Conor otrzymał wsparcie firmy PRowej. Godzinami powtarzał teksy o pierdylionach jurków, bumach, przejmowaniu świata i byciu numer jeden. Po roku ciśnięcia beki z dominatora wagi piórkowej oraz pokonaniu Sivera wystarczyło 13 sekund by zostać mistrzem.
Sytuacje trzeba było wykorzystać bo Conor był na ustach świata mma. Jednak życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz. RDA nie wytrzymał presji i zwichnął kostkę ze strachu, a Król trafił na Nejta Diaza. Porażkę, którą można pominąć jak lekką niestrawność po zjedzeniu dużego dania w luksusowej restauracji przekuł jednak w jeszcze większą polarność. „Jestem zmęczony. Chyba pójdę na emeruturę” napisał Conor na twitterze, myśląc „siedzenie na sraczu jest takie nudne, ile można czytać cohones”, a kolejny rekord padł nim zdążył podetrzeć anusa limitowaną edycja munisrajtaśmy.
W rewanżu Conor od początku narzucał swoją grę, znokdaunował Diaza 3 razy, jednak pod koniec 2ej rundy Nate zasypał Conora ciosami i wyglądało jakby trauma z pierwszego pojedynku miała sie powtórzyć. Na szczęście tamtego wieczoru z narożnika padły słowa, które zmieniły wszystko :”Run, Conor, Run!” i tak Konor biegł, a Diaz gonił go, wpadał na siatkę, potykał sie, przewracał, spadał ze schodów, wpadał rowerem do rowu i uderzał o szafkę głową kończąc z twarzą jak pizza Dr. Guseppe.
Żeby przygotować McGrzesia do historycznego wyczynu, trener Dżon Kałemgo udał się do miejsca gdzie mma powstało. Tam poznał twórcę KSW oraz wszechstylowej walki wręcz, a wrócił z gotowym planem taktycznym na walkę oraz zapasem słomki ptysiowej i nowiutkim Alcatelem.
Pan Konor zdobył drugi pas UFC nokautując Eddiego „Brwia” Alvaro w pierwszej rundzie przez KO-LA-NO przy jednej z prób obalenia.
Potem to już tylko McGrzegorz został królem Albanii (po tym jak Popek abdykował i objął tron KSW) i miał najwięcej piniendzy i potem jeszcze pojechał do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do banku pojechał.
Jedno jest pewne, świat już nigdy nie będzie wyglądał tak samo po poznaniu Conora McGregora. Pozdro lapsy, udanej gali!