Pudzian do pierwszej walki bezwzględnie mnie słuchał i przyniosło to wymierny efekt w postaci błyskawicznego zwycięstwa nad Marcinem Najmanem. Ciężko pracował, wkładał w to mnóstwo wysiłku i zaangażowania. Byłem z niego dumny. W tamtym czasie w treningi Mariusza próbował ingerować jego brat Krystian i doradzał mu swoją debilną taktykę walki.Chciał aby Pudzian walczył z El Testosteronem na pięści.Szybko jednak go sprowadziłem na ziemię i Mariusz zrealizował mój plan czyli atak low-kickami a potem ground and pound na ziemi.Gdyby Pudzian wtedy nie słuchał mnie, a swojego braciszka to dostał by od Najmana K.O. i tak by się skończyła jego kariera w KSW. Pudzianowski wtedy nie potrafił kompletnie boksować,chociaż chwalił się wszem i wobec,że ma za sobą 7 lat treningów boksu. Kiedy miało dojść do jego kolejnej walki z Japończykiem Yusuke Kawaguchi to Pudzian zachłyśnięty pokonaniem Najmana przestał mnie kompletnie słuchać. Zaczął brać z powrotem sterydy, chociaż tłumaczyłem mu,że po testosteronie gęstnieje krew przez co tlen wolniej dostarczany jest do mięśni, co z kolei powoduje kłopoty wydolnościowe. Ciężko jest dobrze dotlenić 130kg mięśni przy gęstej krwi. Było to jednak gadanie do pustej ściany.
Mariusz uwierzył w to,że jest w stanie pokonać każdego na świecie. Nie chciał trenować parteru tylko rzuty.Nie chciał się uczyć tego co mówiłem tylko miał swoją filozofię na trening. Stwierdził,że sam wie, co jest dla niego najlepsze. W rezultacie walkę z Kawaguchim ledwo wygrał, gdyż siadł kondycyjnie.Gdyby nie moje krzyki z narożnika mówiące co ma robić to tą walkę by na 100% przegrał. Kolejny pojedynek zakontraktował sobie z Timem Sylvią. Tłumaczyłem mu,że jest za wcześnie na taka walkę i że nie jest gotowy,ale on wiedział lepiej. Dla niego liczyła się tylko kasa jaką mógł na tym zarobić. No i przegrał.Przy tym zaczął winić mnie za porażkę, gdyż sam nie potrafił przyznać się do własnych błędów. I w rezultacie definitywnie się rozstaliśmy.Sądzę, że gdyby nie kilku przemądrzałych doradców u jego boku w tym i braciszek-śpiewak to nasza współpraca byłaby cały czas na świetnym poziomie,a Mariusz zrobiłby niesamowitą progresję. Dzisiaj byłby najlepszym ciężkim w naszym kraju.