Olos
-=PRIDE FC=-
Witam w piętnastej części mojego cyklu. Poprzedni materiał można znaleźć tutaj: http://cohones.mmarocks.pl/threads/pride-12-zimna-furia.36078/
W XXI wiek PRIDE weszło z prawdziwą bombą. PRIDE 13 odbyło się 15 marca 2001 roku w Saitamskiej Super Arenie. Wśród zawodników, którzy ponownie pojawili się na gali japońskiej organizacji byli: Vitor „The Phenom” Belfort, który zwyciężył z Daijiro Matsui na PRIDE 10 Guy Mezger po znokautowaniu Alexandra Otsuki. Egan Inoue, który przegrał z Carlem Malenko na szóstej gali. Heath „The Texas Crazy Horse” Herring po szybkim odprawieniu starszego brata Egana, Ensona. Dan Henderson, który przegrał z Wanderleiem Silvą. Renzo Gracie po porażce z Kazushi Sakurabą na PRIDE 11. Mark „The Hammer” Coleman po zwycięstwie w GP 2000. Allan Goes, który wygrał z Vernonem Whitem na PRIDE 9. Masaaki Satake, który przegrał pojedynek z Naoya Ogawą. Tra Telligman, po porażce z Carlosem Baretto. Igor Vovchanchyn, który rozbił Marka Kerra w ich rewanżu. Wanderlei „The Axe Murderer” Silva, który po prawdziwej wojnie wygrał z Danem Hendersonem. Oraz Kazushi Sakuraba, po wygranej z Ryanem Gracie.
Jednym z trzech debiutantów na tej gali był były sumoka i zawodnik Puro-resu Tadao Yasuda.
Na gali tej po raz kolejny, po GP w 2000 roku zobaczyliśmy wielki opening z których słynęła japońska organizacja.
Pierwszym pojedynkiem tamtego wieczoru był starcie między Vitorem Belfortem, a Bobbym Southworthem. Amerykanin rozpoczął bardzo ostrożnie. Już jego pierwszy cios został skontrowany całą kombinacją, na szczęście dla Bobbiego chybioną. Belfort zamarkował cios, po czym Southworth momentalnie zanurkował po nogi. Panowie zwarli się w klinczu, Vitor odwrócił przeciwnika i to on obalił. Zawodnik z USA uciekł spod „Phenoma” dosłownie na 3 sekundy, po których Brazylijczyk ponownie go przewrócił. Będąc z gardzie Southwortha, Belfort atakował pojedynczymi ciosami. Bobby chcąc przed nimi uciec puścił klamrę którą miał zapiętą za plecami zawodnika z Kraju Kawy, pozwoliło to Vitorowi obejść za plecy próbującego wstać przeciwnika. Przeszedł z tej pozycji do szybkiego i niezwykle ciasno zapiętego duszenia trójkątnego. Southworth wił się niczym piskorz, ale nie pomogło mu się to uwolnić i musiał odklepać 4 minuty po rozpoczęciu pojedynku.
Walka numer 2 to Guy Mezger vs Egan Inoue. Już na starcie obaj zawodnicy wymienili się pojedynczymi low kickami. Mezger ruszył do przodu z ciosem, ale Inoue sklinczował. Japończyk z Hawaii z całych sił próbował przekuć ten klincz w obalenie, ale Amerykanin skutecznie go powstrzymywał. Guy wstrzelił dobre kolano w okolicę wątroby Egana, cały czas próbując rozerwać uścisk na swoich plecach. Inoue w końcu puścił i doszło do małej wymiany ciosów. Jeden z nich zachwiał Eganem, który odbił się od lin. Zawodnik z USA poczuł krew i zaatakował, wyprowadził kolano i prawy prosty, który powalił Japończyka na matę. Guy Mezger w zaledwie 2 minuty zwyciężył przez KO ze starszym bratem Ensona.
Ciekawostką jest fakt, że pierwotnie Mezger miał walczyć z Ensonem, który po przegranej z Herringiem ogłosił zakończenie kariery. Do ich starcia nie doszło zatem drugi raz, ponieważ obaj zawodnicy wygrali swoje walki podczas turnieju UFC 13 i mieli się zmierzyć w finale. Wtedy jednak kontuzjowanego Ensona zastąpił Tito Ortiz.
Trzecim starciem była walka pomiędzy Heathem Herringiem, a Denisem Sobolevem. Jest to najkrótsza walka na tej karcie i paradoksalnie najtrudniejsza do znalezienia. Amerykanin wyprowadził frontalne kopnięcie po którym wszedł w nogi Rosjanina. Amerykanin obalił i momentalnie założył americanę, wygrywając w zaledwie 22 sekundy!
W następnym pojedynku zmierzyli się Dan Henderson i Renzo Gracie. Brazylijczyk wystrzelił wysokim kopnięciem, po którym szybko spróbował zejść po nogi Hendersona. Amerykanin obronił tą próbę i spróbował zapiąć gilotynę, ale Gracie bez problemu się z niej wydostał. Dan wszedł z kombinacją prawy-lewy, a Renzo odpowiedział własnym ciosem. Henderson ponowił atak i trafił głowę mistrza BJJ, ale ten nie pozostał mu dłużny i jeden z jego ciosów trafił Dana. Gracie przestrzelił low kickiem i ponownie rzucił się do nóg przeciwnika. Zawodnik z USA zaczął spuszczać kolana na głowę Brazylijczyka. Renzo się uwolnił i przeturlał na plecy. Dan nie chciał testować swojego parteru i pozwolił mu wstać. Zawodnik z Kraju Kawy ponownie zaatakował serią ciosów, po których szybko wszedł w nogi Amerykanina. Henderson zatrzymał ta próbę i wsadził kilka kolan oraz ciosów w głowę przeciwnika. Akcja wróciła do stójki, ale niemal od razu Gracie rzucił się do nóg rywala. Tym razem Henderson trafił czysto i znokautował Renzo w zaledwie 1 minutę i 40 sekund.
Piątą walką było starcie Mark „The Hammer” Coleman vs Allan Goes. Brazylijczyk rozpoczął od latającego frontalnego kopnięcia, którego nawet w obecnym wieku i formie Coleman by uniknął. Następnie przeciął powietrze kopnięciem obrotowym, okrężnym i frontalnym. Mark skrócił dystans i Goes poszedł po nogi. „The Hammer” obronił próbę obalenie i znalazł się w pozycji północ-południe. Allan uciekł na plecy i próbował wciągnąć Amerykanina do swojej gardy. Brazylijczyk jednak chciał wstać i dał się ściągnąć Markowi ponownie do pozycji north-south z której zaczął zadawać potężne kolana, które odcięły prąd Allanowi. Sędzia przerwał walkę, ale nie zdający sobie z tego sprawy Goes chciał walczyć dalej.
Następnie naprzeciw siebie stanęli Tadao Yasuda i Masaaki Satake. Były sumoka nie miał zamiaru testować swoich umiejętności stójkowych i od razu ruszył na karatekę. Yasuda przywarł do Satake i próbował go przewrócić, zbierając przy tym krótkie ciosy na głowę. Masaaki został ukarany żółtą kartką za przytrzymywanie się lin. Po wznowieniu walki Tadao ponowił szarżę i przykleił się do rodaka. Po dłuższej chwili bezczynności Yuji Shimada rozdzielił zawodników, ale gdy walkę wznowiono to jak nie trudno zgadnąć sumoka ponownie ruszył do klinczu. Panowie powymieniali się w nim kolanami. Sędzia ponownie wkroczył do akcji i rozerwał ten impas. Cała ta sekwencja powtórzyła się jeszcze ze 2-3 razy i tak upłynęła pierwsza runda.
Yasuda zmęczył się nieco tym szarżowaniem i w drugiej zaczął zbierać trochę po głowie. Udawało mu się jednak nadal łapać karatekę i przyklejać do niego, pod koniec drugiej rundy nawet obalił, ale nie starczyło czasu na coś więcej. Trzecia runda to kubek w kubek to samo, nie ma sensu tego opisywać, bo ktoś kto widział minutę tej walki to widział ją całą. Sędziowie mieli niełatwe zadanie, ale ostatecznie niejednogłośnie na punkty zwyciężył Tadao Yasuda.
Walka numer 7 to Igor „Ice Cold” Vovchanchyn kontra Tra „Trauma” Telligman. Przed samym pojedynkiem do ringu wszedł mistrz UFC w wadze półciężkiej Tito Ortiz. Amerykanin sprezentował obu zawodnikom po bukiecie kwiatów, ale narożnik Telligmana patrzył na Ortiza jakby chciał go zabić. Panowie z Lion’s Den (Ken Shamrock, Guy Mezger i Telligman) nie pałali miłością do Tito. Amerykanin zaczął bardzo ostrożnie, cały czas mając na uwadze moc ciosu Ukraińca. Igor strzelił low kickiem, potem następnym. Tra ruszył do przodu, ale Vovchanchyn zszedł z linii i odpowiedział własną, celną kombinacją zakończoną middle kickiem. Amerykanin zaatakował, ale ukraiński kickbokser natychmiast odpowiedział własną kombinacją. „Ice Cold” zagonił przeciwnika pod liny i wypalił kolejną serię ciosów. Telligman jednak dobrze się bronił i trzymał szczelną gardę, na która zbierał większość uderzeń, następnie wykorzystywał swoją przewagę zasięgu i kuł długim prostym na odejściu. „Trauma” skrócił dystans i chciał wejść w nogi Ukraińca. Igor zepchnął Amerykanina tak, że ten wpadł pomiędzy liny i tylko interwencja sędziego pozwoliła mu uniknąć obrażeń. „Ice Cold” zaatakował, ale kopnął Tracy’ego w kroczę za co od razu przeprosił i pozwolił sędziemu zatrzymać pojedynek, a następnie ukarać się żółtą kartką. Po złapaniu oddechu i wznowieniu walki, Tra zepchnął Ukraińca pod liny ale ten wypalił wtedy furię ciosów.
Tra odpowiedział dobrym, lewym prostym. Vovchanchyn ponowił dynamiczny atak, ale Amerykanin sklinczował. Na Ukraińcu można było zauważyć początki zmęczenia i „Trauma” zaczął pomału przejmować inicjatywę. Igor przestrzelił prawym zamachowym i został poczęstowanym lewym krótkim sierpem, który trafił go w szczękę. Telligman poszedł za ciosem i ponownie trafił, a „Ice Cold” osunął się na ziemię!
„Trauma” wszedł do gardy Ukraińca i zaczął go atakować pojedynczymi uderzeniami. Jednak zmęczenie dzieliło się i jemu. Ataki przestały być tak intensywne, a Yuji Shimada coraz częściej nawoływał do wzmożenia aktywności. Na minutę przed końcem pierwszej rundy Amerykanin pozwolił wstać Igorowi. Vovchanchyn zaatakował prawym prostym, a nastepnie wyprowadził lewy front kick po którym się poślizgnął. Telligman ponownie znalazł się w jego gardzie i spędził tam końcówkę rundy.
Druga odsłona zaczęła się dosyć spokojnie, obaj zawodnicy nabrali do siebie respektu i nie pałali chęcią do ataku. W końcu Vovchanchyn wyprowadził dobra kombinację, Tra odpowiedział i zawodnicy wdali się w krótką wymianę. „Trauma” kolejny raz trafił czysto i lekko zamroczył zawodnika z Ukrainy. Amerykanin przykleił się do „Ice Colda”, wyciął go i wylądował w jego gardzie. Telligman zadawał pojedyncze ciosy i był aktywny na tyle, że sędzia nie podniósł walki do stójki. Obraz pojedynku się nie zmienił i Vovchanchyn po żółtej kartce w pierwszej rundzie i przeleżeniu pod Amerykaninem drugiej był w niemałych kłopotach.
Ostatnią rundę dynamicznie zaczął „Ice Cold”, który musiał odrabiać straty. Tra zepchnął Ukraińca pod liny, ale ten wyprowadził parę ciosów, uniknął uderzenia Amerykanina i ponowił atak, tworząc piękną i płynną sekwencję ruchów, której raczej nikt by się nie spodziewał po 108 kilogramowym zawodniku.
„Trauma” odczuł siłę ciosów Ukraińca i chcąc ich uniknąć, zanurkował w jego nogi. Tracy znowu wylądował w gardzie Igora i uderzał pojedynczymi ciosami. Cała sytuacja zaczęła przypominać tą z drugiej rundy. Vovchanchyn nie miał już sił aby zepchnąć z siebie zawodnika z USA. Telligman robił niewiele, ale dostatecznie dużo aby sędzia nie podniósł walki. Sparingpartner Shamrocka oraz Mezgera wstał i pozwolił na to samo Igorowi. Ukrainiec nie zdołał jednak już nic wskórać i walka dotrwała do końca. Sędziowie ogłosili, że zwycięzcą tego starcia został Tra Telligman. Pierwotnie przeciwnikiem „Ice Colda” miał być właśnie Ken Shamrock. Walkę jednak odwołano, a Tra zgodził się wziąć zastępstwo na dwa tygodnie przed galą.
Main eventem gali było starcie pomiędzy dwoma dominatorami PRIDE, Wanderleiem Silvą i Kazushi Sakurabą. Brazylijczyk rozpoczął bardzo ostrożnie i był wyczulony na zagrywki Japończyka. Silva w końcu skrócił dystans zadając ciosy, Sakuraba pod nimi zanurkował i chciał obalić. „The Axe Murderer” przytrzymał wtedy jego głowę i wstrzelił parę kolan. Sakuraba odpowiedział serią ciosów i jeden z nich zranił Wanderleia, który osunął się na kolana! Brazylijczyk natychmiast przywarł do „IQ Wrestlera” i starał się dojść do siebie.
Kazushi zerwał klincz, ale otrzymał przy tym dwa ciosy. Czując, że Silva nadal jest naruszony ruszył do ataku zadając zamachowe sierpy. Odsłonił się przy tym jednak i wykorzystał to Wanderlei, który złapał tajski klincz i wsadził czyste kolano na szczękę Japończyka, a następnie poprawił kombinacją lewy-prawy sierpowy. Teraz to Sakuraba zanurkował po nogi. „The Axe Murderer” powstrzymał go i zaczął spuszczać na jego głowę kolejne kolana, a następnie soccer kicki, które zmusiły sędziego do zatrzymania pojedynku.
Ciężko mi patrzeć na tą walkę, zwłaszcza, że Sakuraba mógł to wygrać gdyby nie pozwolił Wanderleiowi dojść do siebie. Silva okazał ogromny szacunek pokonanemu Sakurabie i wyraził chęć rewanżu. Gdy Kazushi doszedł do siebie, wręczył w wyrazie szacunku swój „mistrzowski pas”, który otrzymał po pokonaniu Ryana na poprzedniej gali. Następnie mikrofon przejął Sakuraba i upewnił fanów, że jest w porządku i że również liczy na rewanż.
Ta gala jest chyba rekordowo krótka, ponieważ łączy czas 6 z 8 pojedynków które kończyły się przed czasem to trochę ponad 10 minut. Polecam obejrzeć wszystkie walki, poza Yasuda vs Satake.