Powódź

Pytanie dla ludzi z Wrocławia, jak stąd dojechać do rynku?

1000009295.jpg
 
Mam rodzinę i znajomych praktycznie w każdej miejscowości powiatu kłodzkiego. Sytuacja jest chujowa.

Jakoś 2 lata temu zbudowali zbiornik suchy w Szalejowie. On i tak przejął prawie 10mln3 wody. Gdyby nie ten zbiornik to 97’ to byłby pikuś jeżeli chodzi o Kłodzko i okolicę.

Najgorzej było z mostami wtedy, pozrywało wiele mostów i wypłukało sporo dróg. Jak pozrywało wiadukty kolejowe między Polanicą a Szczytną to dobre 15 lat byliśmy odcięci od kolei.
 
W nocy uruchomili Racibórz Dolny, to znaczy że jest grubo.



Stacja pomiarowa w Trestnie przed Wrocławiem






 
Żywioł niesamowity, żal mi tych ludzi. W kilka godzin tracisz wszystko na co pracowałeś całe życie. Ale jest też druga strona medalu. Jeśli ktoś stawia dom na terenach zalewowych to musi liczyć się z ryzykiem. Budowanie domów w tak bliskiej okolicy rzek to chyba zwykła głupota. W Poznaniu budują "Portowo" czyli bloki prawie przy linii brzegowej Warty. A później będzie płacz i lament, że zalało. Druga sprawa, może ludzie w końcu zaczną głosować na kogoś kto zajmie się tematem regulacji rzek, budową odpowiednich zabezpieczeń, zbiorników itp. Widocznie powódź w '97 niewiele nas nauczyła.
 
Jeśli ktoś stawia dom na terenach zalewowych to musi liczyć się z ryzykiem.
To jedno ale wiele domów stoi od dawien dawna na chujowych terenach.
Moja rodzinna miejscowość i osiedle powstało na terenach bagiennych w latach po wojennych, sypano tam gruz osuszano tereny żeby mogło powstać osiedle robotnicze dla pracowników fabryki. Pamiętam 97 bardzo dobrze l, staliśmy na balkonie i patrzyliśmy jak ogrodzenie i cały ogród znika pod wodą w kilka chwil, chyba tylko cud sprawił że woda w naszym domu zatrzymała się stopień niżej niż wejście z piwnicy na korytarz i nie rozlała się po parterze domu. Kto zdążył wyjechać samochodem z garażu i wjechać na pobliskie wzgórze miał fart bo chwilę później wszystkie były pod wodą
 
To jedno ale wiele domów stoi od dawien dawna na chujowych terenach.
Moja rodzinna miejscowość i osiedle powstało na terenach bagiennych w latach po wojennych, sypano tam gruz osuszano tereny żeby mogło powstać osiedle robotnicze dla pracowników fabryki. Pamiętam 97 bardzo dobrze l, staliśmy na balkonie i patrzyliśmy jak ogrodzenie i cały ogród znika pod wodą w kilka chwil, chyba tylko cud sprawił że woda w naszym domu zatrzymała się stopień niżej niż wejście z piwnicy na korytarz i nie rozlała się po parterze domu. Kto zdążył wyjechać samochodem z garażu i wjechać na pobliskie wzgórze miał fart bo chwilę później wszystkie były pod wodą
Zdaję sobie sprawę z tego, że całe miasta są tak położone ale chyba są jakieś sposoby by chociaż zniwelować skutki takiej katastrofy. Na południowym zachodzie kraju powodzie, a w stolicy największa polska rzeka osiąga rekordowo niski poziom.
 
Zdaję sobie sprawę z tego, że całe miasta są tak położone ale chyba są jakieś sposoby by chociaż zniwelować skutki takiej katastrofy. Na południowym zachodzie kraju powodzie, a w stolicy największa polska rzeka osiąga rekordowo niski poziom.
W rodzinnej miejscowości była robiona regulacja koryta rzeki i umacnianie brzegów, pytanie czy coś to pomoże. Od 97 wielkich opadów tam nie było, zdarzały się jakieś wezbrania czy podmoknięte piwnice ale to po letnich burzach jak ziemia była spalona i wody nie przyjmowała.
 
W rodzinnej miejscowości była robiona regulacja koryta rzeki i umacnianie brzegów, pytanie czy coś to pomoże. Od 97 wielkich opadów tam nie było, zdarzały się jakieś wezbrania czy podmoknięte piwnice ale to po letnich burzach jak ziemia była spalona i wody nie przyjmowała.
W 2010 was nie jebło? Bo Ty gdzieś z okolic Wadowic, nie? Skawa wtedy spokojna? Ja pamiętam jak w 2010 była walka służb z czasem czy się przeleje przez most Dębnicki czy nie... Robiłem wtedy na barze i jak wracałem autobusem przez Grunwaldzki do domu około 4, to całe bulwary były zalane i woda podchodziła aż pod Mangghe. Na Osiedlu Podwawelskim dosłownie wszystkie piwnice były przynajmniej częściowo zalane. Szczęście w nieszczęściu się nie przelało, bo poszło dalej, ale ludzie z okolic Sandomierza nie mieli tyle szczęścia...
 
Powiem Wam Panowie, że bez litości
Jako rodowity wrocławianin uważam niech to zaleje wszystko w pizdu, te wszystkie kurwa inwestycje freakfightetow w kotlinie kłodzkiej , którzy na krzywdzie ludzkiej się budowali i grali królów życia, tą jebaną surenerska szmatę z Kłodzka Dagmare Kazimierska. Niech to będzie dla nich jak biblijny potop, oczyszczenie ich dusz, całkowite katharsis, bo chyba kurwa zapomnieli że życie to nie jest tiktok. Pokolenie Z już leje po gaciach co to będzie jak ich woda odetnie od internetu. Będę układał worki z piachem we Wrocławiu, ale niech to kurwa oprzytomni ludzi. Przyroda się upomniała o swoje
 
W 2010 was nie jebło? Bo Ty gdzieś z okolic Wadowic, nie? Skawa wtedy spokojna? Ja pamiętam jak w 2010 była walka służb z czasem czy się przeleje przez most Dębnicki czy nie... Robiłem wtedy na barze i jak wracałem autobusem przez Grunwaldzki do domu około 4, to całe bulwary były zalane i woda podchodziła aż pod Mangghe. Na Osiedlu Podwawelskim dosłownie wszystkie piwnice były przynajmniej częściowo zalane. Szczęście w nieszczęściu się nie przelało, bo poszło dalej, ale ludzie z okolic Sandomierza nie mieli tyle szczęścia...
W 2001 jebło ponownie, w późniejszych latach już bez większych szkód jedynie woda w piwnicy do kolan i jakieś mniejsze zalania. Ale włos dęba staje do dziś na samo wspomnienie. Nie polecam takich przeżyć,
 
Back
Top