Ja bym wolał by nikt nie poszedł i pokazałoby to, że naród nie chce kolejnych "pionków" na stanowiskach, a chce ludzi, którzy zmieniają Polskę na lepsze. Tylko, że takich władnych tego nie ma, a gdy już się dostają, gdzie chcą to niewiele i tak mogą i się dopasowują ostatecznie do reszty lub są wypierani przez tych, którym jest dobrze aktualnie.
"za to zwykły gość maszerujący w takim marszu czy protestujący w sposób pokojowy o coś już prędzej szedłby walczyć." Tu się zgodzę, że mogliby iść walczyć, ale nie mają poza wolą ku temu argumentów charakteru i psychiki. Żeby strzelać, trzeba liczyć się z tym, że komuś się tym krzywdę wyrządzi, ktoś może umrzeć, a i samemu można oberwać.
PS: Wielokrotnie za małolata lubiłem coś rozp***dolić, głupota, wyżycie się i upuszczenie agresji, pzynajmniej nie na niewinnych osobach ;-) Rozbijało się też płyty chodnikowe i rzucało w tych, którzy do mnie strzelali. Nierówna walka była, ale jakoś trzeba było się postawić ;-) Tak czy inaczej wyrosłem z tego, bo raczej każdy myślący wyrasta. Skończyłem studia, ale daj mi karabin i pojadę, gdzie trzeba jeśli kraj będzie zagrożony. Niestety zagrożony jest od środka co mniej zauważalne i ciężej z tym walczyć.