Polityka

Polska powinna robić dokładnie to na co pozwala jej potencjał ekonomiczny i militarny czyli siedzieć cicho w trzecim szeregu.



Mam dość wymachiwania szabelką a puźniej absolutnie upokarzającego skomlenia o jakieś pojedyncze Amerykańskie brygady.
 
To nie jest odpowiedz na moje pytania.



Ok, jeszcze raz, ostatni: ja gdybam.



Poza tym odsylam do pierwszego akapitu mojej dluzszej wypowiedzi.
 
Problemem polityki zagranicznej w czasach konfliktu jest słabość systemów demokratycznych w starciu z dyktaturami. Niestety w normalnych krajach jest opinia publiczna i są wybory, dyktatorzy to wykorzystują, wiedzą, że przed wyborami nikt nie podejmie trudnych decyzji. Znając machanizm działania demokracji, dyktatorzy potrafią bezbłędnie przewidzieć scenariusz działań i skorzystać z tej wiedzy. Na tym bazuje polityka pełzającego konfliktu, osiągania swoich celów poprzez działanie bez znaczących akcentów, symboli zmuszających przeciwnika do podejmowania jednoznaczych decyzji. Dlatego na Ukrainie nie ma wojny, nie ma wojsk rosyjskich, są tylko jakieś wyimaginowane oddziały militarne bez oznaczeń.



Ukraina już przegrała, nie widzę szans na powrót do status quo, jedynie formalne wypowiedzenie wojny może zmusić wolny świat do wypracowania wspólnego stanowiska i załatwienia tej sprawy. Bez nagłej eskalacji problemu sytuacja może tak trwać latami, kosztem Ukrainców mocarstwa będą umacniały swoje pozycje, będzie rosło znaczenie USA, Rosji, Chin i Niemiec, a reszta będzie tylko zwiększała wydatki na broń.



Na marginesie.



Wczoraj czytałem o Marszałku Rydzu Śmigłym, o tym jak niesprawiedliwe potraktowała go historia, ogólnie mówiąc, autor wysoko oceniał jego działania tak przed drugą wojną, jak i w trakcie września 39 (wojna obronna i powrót Marszałka do okupowaniej Warszawy). Jako jego największy, strategiczny błąd uznał to, że 17 września nie wypowiedział wojny ZSRR, że wydał rozkaz by nie walczyć z Armią Czerwoną. Gdyby wojna została wypowiedziana to w czerwcu 1941 po ataku Hitlera na Związek Radziecki, Stalin musiałby podpisać z Sikorskim (jako sojusznikiem aliantów) traktat pokojowy, moglibyśmy z innej pozycji rozmawiać o granicach, niepodległości itp.. To pokazuje jak ważne w strategii polityki zagranicznej są symboliczne akty prawne, gesty dyplomatyczne, które w danym momencie nie mają praktycznego znaczenia mogą stać się niezwykle ważne w innych okolicznościach.
 
Tak jak napisalem, Rosja moze stracic, ale chyba tylko miarą Zachodu (zmiana wladzy wynikajaca z konkurencji politycznej, i mechanizmow wyborczych w polaczeniu z dostepem spoleczenstwa do roznorodnych mediow, informacji), bo jak dobrze zauwazyles, mimo formalnych mechanizmow demokratycznych, sposob sprawowania wladzy ale tez i oczekiwania rosyjskiego spoleczenstwa demokratyczne - w "naszym", nieazjatyckim tego slowa rozumieniu - nie sa. Rosja, w przeciwienstwie do "kapitalistycznego" Zachodu raczej starajacego sie ograniczyc rywalizacje - przeciez rownie brutalna - do sfery ekonomicznej, takich ograniczen sobie nie narzuca.



Niemcy, po zielonej decyzji o stopniowym zamykaniu wszystkich elektrowni atomowych, chca bezposredniego taniego dostepu do energii, nikt oprocz Rosji widocznie im tego nie zapewnia. Poza tym naciski prywatnego sektora... To jest oczywiscie ta najbardziej neutralna z mozliwych interpretacji dzialan Niemiec.



To ze Ukraina przegrala to jest jasne. Inaczej: tak czy siak, musza się sobą z kimś podzielić. Oczywiscie bym chcial, by jak najwiecej przypadlo Polsce lub jej sojusznikom, a najmniej jej przeciwnikom. Gdyby to co da sie ugrac przypadlo bezposrednio Ukrainie, to jest to takze w interesie Polski. Przynajmniej na teraz... W dluzszej perspektywie - nie wiem (zasoby naturalne, dobre ziemie, tania sila robocza... Wiec spora konkurencja...).



Ciekawa opcja z wypowiedzeniem wojny, hmmm.
 
Nie wiem czy byl gdzies ten wywiad i czy go dac tutaj czy do hp.



Wybaczył pan Niemcom?





- Mówiłem biegle po niemiecku. W radzieckim łagrze na pustyni Kara Kum siedziałem po wojnie razem z Niemcami. Byłem tam dowódcą patrolu roboczego składającego się tylko z Niemców. W związku z tym musiałem wydawać komendy po niemiecku. Bardzo szybko wszyscy umierali, bo tam śmiertelność była szalona. W ciągu 4,5 miesiąca prawie cały obóz wymarł. Obserwowałem ich w niewoli, wszyscy zachowali się w najpodlejszy sposób. Wszyscy byli już komunistami. Wszyscy antyhitlerowcy. Coś potwornego. W 1975 roku Niemcy zaprosili mnie na spotkanie ze studentami na Uniwersytecie w Speyer. Studenci (pierwsze pokolenie) powiedzieli: "Wiemy, jak zbrodniczo postępowali nasi rodzice. Ale my chcemy w tej chwili zawrzeć przyjaźń. Czy sądzi pan, panie profesorze, że to jest możliwe?" Ja odrzekłem, że tak, bo nasi biskupi powiedzieli: "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Jesteśmy chrześcijanami. Tak mi się wtedy wydawało. Ale teraz przegraliśmy proces, zbiorowy wniosek do prokuratora, żeby wystąpił przeciwko gazecie "Sueddeutsche Zeitung", która systematycznie, co 2 miesiące, pisze "polskie obozy koncentracyjne". Prokurator polski uznał, że "nie widzi chęci obrazy, a to określenie prawdopodobnie ma charakter geograficzny".




W 1998 roku w Kanadzie zrobiłem ankietę wśród 102 swoich studentów: jakiej narodowości byli naziści? (bo nigdzie się nie pisze o zbrodniach niemieckich, tylko nazistowskich). Na 102 studentów 62 napisało - polskiej. Zapytałem: "dlaczego?" Odpowiedzieli: "Dlatego, że są polskie obozy koncentracyjne. A wiadomo, że obozy koncentracyjne były organizowane przez nazistów, żeby mordować Żydów. Wobec tego naziści to są Polacy". I w tej chwili cały świat tak uważa. Dwa lata temu profesor amerykański, kiedy dowiedział się w czasie konferencji w Nowym Jorku, że siedzi obok niego profesor z Polski (mój kolega) wstał i powiedział, że koło Polaka z Polski on siedzieć nie będzie, bo myśmy wymordowali Żydów. Tymczasem nigdy żaden naród nie zachował się tak, jak Polacy. Nigdzie nie było podziemnej organizacji dla obrony Żydów i nigdzie tylu Żydów nie zostało uratowanych. I to jest największy skandal, również nasz.

Nasz, czyli Polaków. Co powinniśmy zrobić?


- Proponowaliśmy w fundacji "Lus et Lex", żeby wystąpić do sądu przeciwko autorom serialu "Holokaust". Jest tam scena w czasie powstania w getcie. Stoją złapani już Żydzi z rękoma do góry. Oficer w mundurze niemieckim woła żołnierzy. Przychodzi zespół żołnierzy polskich, w polskich mundurach, z czapkami z orłem i mówi do nich: "rozstrzelać". I oni rozstrzeliwują tych Żydów.

To myśmy mordowali Żydów, polska armia - taka jest światowa opinia. Starałem się bardzo, żeby wyprodukować film Żydzi-Polacy. Nie udało się i w dalszym ciągu nic się nie robi. Natomiast produkuje się film "Pokłosie", który robi furorę na całym świecie. W Nowym Jorku były olbrzymie kolejki. To jest właśnie historia, w jaki sposób Polacy mordowali Żydów. Jest część prasy, która od 25 lat cały czas stara się przedstawić naszą historię w straszny sposób. Zohydzić nasza przeszłość. No ale jak ma być, jeśli prezydent Polski przeprasza Żydów za Jedwabne.

link do calosci http://wiadomosci.wp.pl/title,Prof-Witold-Kiezun-dla-WPPL-100-tys-warszawiakow-zostalo-skazanych-na-kare-smierci,wid,16753214,wiadomosc.html
 
Tutaj niepoprawny politycznie tekst Stanowskiego: http://www.weszlo.com/2014/07/15/jak-co-wtorek-krzysztof-stanowski-72/



Mam z nim problem, bo generalnie wiekszość jego tekstów ma sens, poglądy niby też ma wolnorynkowo-centrowe, a jednak jak przychodzi co do czego to zamiast głosować na swoje poglądy to głosuje na Palikociarnie albo PO. Rozdwojenie jaźni?
 
Przeczytałem tekst Stanowskiego - w dużej części niezły, ale w tym akapicie gość strzela sobie samobója:

Że nie kibicuję Niemcom • o tak. I nic więcej. Nie kibicuję im • tak w skrócie, przypomnę • ponieważ jestem na takim etapie życia, iż uważam, że II Wojna Światowa była bardzo niedawno i że po prostu Polakowi nie wypada ściskach kciuków za to, by cały Berlin oszalał ze szczęścia (a jak cały Berlin, to też duże grono niemieckich starców). To potwarz dla historii. Napisałem też wprost, że nie mam nic do niemieckich piłkarzy • Podolskiego np. znam osobiście i lubię • czy też że nie należy bojkotować niemieckich produktów. Napisałem: kibicowanie to sfera emocji, piłka jest sprawą tak błahą, że wspaniale nadaje się do kultywowania pamięci historycznej. Gospodarka to rzecz zbyt poważna, by oglądać się na historię XX wieku, ale sport: w sam raz. Ktoś zapytał: ej, hipokryto, dlaczego kupujesz niemieckie samochody? Otóż gdy kupuję samochód • na przykład niemiecki • to przecież nie dlatego, że chcę wspomóc niemiecką gospodarkę i że jej kibicuję, tylko dlatego, że zakup tego samochodu uważam za korzystny dla siebie. Cóż natomiast korzystnego dla mnie wynika z tego, że będę ściskał kciuki za Niemców? Nic.




Ubolewa nad tym, że ze zwycięstwa będą się cieszyć "niemieccy starcy" (w domyśle - byli naziści), ale nie widzi nic złego w tym, że swoimi decyzjami zakupowymi pośrednio pomaga finansować ich emerytury i "wakacje na Malediwach" (z podatków płaconych przez niemieckie korporacje emeryci korzystają przecież w większym stopniu niż młodsze, nieskażone w większości nazizmem pokolenia Niemców). Argumentacja: "gospodarka to sprawa zbyt poważna" - a przecież jedyna forma patriotyzmu, poprzez który dzisiaj zwykły człowiek może mieć realny wpływ na cokolwiek, to patriotyzm ekonomiczny. Szczególnie, że "twarda", polityczno-militarna ekspansja ze strony Niemiec nam w przewidywalnej przyszłości w żaden sposób nie grozi, za to ta "miękka" jest faktem.







@onejewu




Mam z nim problem, bo generalnie wiekszość jego tekstów ma sens, poglądy niby też ma wolnorynkowo-centrowe, a jednak jak przychodzi co do czego to zamiast głosować na swoje poglądy to głosuje na Palikociarnie albo PO. Rozdwojenie jaźni?


No bo dla poglądów wolnorynkowo-centrowych nie ma w Polsce żadnej reprezentacji politycznej - KNP i jej poprzedniczki są nie do zaakceptowania ze względu na poglądy JKM, więc tacy wyborcy wybierają najmniejsze zło - w wyborach 2005 i 2007 PO miała sporo dobrych punktów programu, w 2011 część z nich rozczarowana zagłosowała na Palikota, który wtedy prezentował obok antyklerykalizmu dość liberalne poglądy gospodarcze (przynajmniej w ogólnikach, bo konkretów tam nie było), a teraz już wcale nie mają na kogo głosować
 
Tak z tymi centrowymi to już sam nie wiem. Bo jak sobie przypomne jego teksty na temat ZUS-u, dostępu do broni, kary śmierci, mediów (TVN) to mam wrażenie, że On myśli jak JKM (często), ale nie głosuje na niego bo to jest JKM.



Gowin starał się być wolnorynkowo-centrowy i co z tego wynikło wszyscy wiemy. Widocznie taich wyborców jest za mało, żeby ich alternatywa miała szanse wpływać na Polskę. Ja osobiście do pewnego momentu nawet zastanawiałem się nad tym, że gdyby KNP nie zarejstrowało się we wszystkich okręgach to zagłosowałbym na PRJG, ale późniejsze ich akcje mnie wyleczył z tej możliwości. Generalnie mam takie wrażenie, że im partia bardziej centrowa tym bardziej, nijaka, niewyraźna, a jak patrze na tą ciepłą kluchę - Gowina, to mam prawie pewność, że to on wymyślił politykę "ciepłej wody w kranie". Ludzie teraz w PL szukają radykalnej zmiany, alternatywy, kiedyś był nią Palkiot, ale spierdolił to koncertowo. Teraz jest JKM i ja trzymam mocno za niego kciuki (od dawna z resztą).
 
Myślę, że takich wyborców jest całkiem sporo, może nawet z połowa tych, którzy głosowali na PO w 2005 i 2007: chcących większej wolności gospodarczej i ograniczenia biurokracji (ale nie w tak radykalnej formie jak KNP, wolących ewolucję od rewolucji), a przy tym raczej liberalnych światopoglądowo. Gowin częściowo pasował, ale jego image ukształtowały wypowiedzi o "krzyku zarodków" itp., więc dla większości tej grupy wyborców nie wchodził w rachubę jako zbyt kościelny.



Ilość ludzi chcących radykalnej zmiany szybko rośnie, ale wciąż to jest zdecydowana mniejszość - maksymalny łączny wynik KNP, RN i z drugiego ekstemum TR to razem 15 - 16%, a zmęczonych marazmem polityki "ciepłej wody w kranie" jest na pewno wielokrotnie więcej. Po prostu żadna partia nie proponuje poważnych reform, takich powiedzmy jak 4 reformy rządu Buzka (nie chodzi mi tu o to, że one były dobre - duża część została spieprzona, ale o skalę - były to reformy poważnie zmieniające funkcjonowanie państwa, nie jakaś kosmetyka, lecz jednocześnie też nie rewolucja na zasadzie "zburzyć wszystko i zaorać"). Dlatego pewnie jakaś część tych ludzi mimo obrzydzenia zagłosuje na PO ze strachu przed PiSem i JKM, reszta (raczej większość) zostanie w domach.
 
Wrzucam autoreklamę;) - weekendowy tekst dla PAFERE:



http://www.pafere.org/artykuly,n2157,rzeczpospolita_fiskalna.html
 
@Jakub, mam do ciebie pytanie. Tak na codzień - bez wzbędnych rozważań - żyje ci się w Polsce dobrze czy źle? To nic złośliwego czy coś. Po prostu chcę wiedzieć. Jakbyś mógł odpowiedzieć nie rozpisując się za dużo (bo to by można ługo gadać) to by było fajnie :)
 
Pozwól, że odpowiem Ci anegdotką;) Kiedyś robiłem psychotesty do pracy i był tam test osobowości - a w nim m.in. takie pytanie: czy wszystkie potrawy smakują dla ciebie tak samo? Trzeba było odpowiedzieć tak, albo nie - do której odpowiedzi jest Ci bliżej, pomimo wartości środkowych. Więc odpowiem tak jak we wspomnianym teście: tak (dobrze).
 
Jakub, takie pytanie też trochę prywatne. Ile tygodniowo czytasz książek i ile z nich jest o polityce/gospodarce, ogólnie w tych klimatach ?



P.S. A tekst świetny :-) Wypisałeś to co myślę, tylko mądrzejszymi słowami i powołując się na literaturę i filozofię, także się cieszę, że inteligentniejsi ludzie mają podobne poglądy co ja.
 
Franciszek VI książę de la Rochefoucauld mawiał, że uchylanie się od pochwały jest chęcią otrzymania jej dwa razy • zatem się nie uchylam;) Dzięki. Ale też bym nie przesadzał z tą inteligencją. Inteligentny to był np. baron Rotszyld • jak pisał Hongbing w • Wojnie o pieniądz • (chyba w drugiej części): • człowiek inteligentny i bystry - miał bardzo wysoki iloraz inteligencji - 184. Zmierzył to nazistowski ekspert, analizujący jego zachowania i decyzje [...] Był nie tylko bankierem odnoszącym sukcesy finansowe, ale także oficerem kontrwywiadu oraz biologiem; zdobył dużą wiedzę dotycząca fizyki nuklearnej; znał się na malarstwie, sztuce i muzyce".
Poza tym będąc w Twoim wieku byłem kompletnym lemingiem. Stare powiedzenie liberałów mawia, że kto za młodu nie był socjalistą nie będzie nigdy dobrym liberałem - w moim przypadku musiałoby brzmieć: kto za młodu nie był lemingiem... :D

Co do książek to trudno powiedzieć, ale nie jakoś bardzo dużo. Mam nienormowany czas pracy i bywa że pracuję i 14 godzin dziennie • a innym razem 4. No i pozostaje jeszcze rodzina;) Uśredniając, to by wyszło gdzieś z 600 stron miesięcznie • dwie mało pojemne książki albo jedna obszerna. Praktycznie nie czytam powieści, bo szkoda mi na nie czasu. Bardzo natomiast lubię beletrystykę opartą na faktach • jak • Szogun • Clavela, czy • Spartanin • Manfrediego. Świetny sposób na poznanie jakiegoś okresu historycznego i ważniejszych wydarzeń • później pozycje historyczne lepiej wchodzą, przynajmniej ja tak mam. Tak z 8/10 pozycji to u mnie właśnie gospodarka/polityka/historia... generalnie świat.
 
@Jakub: czy to mozna tak mowic, ze jak emigracja by wrocila, to bezrobocie byloby wieksze? A moze gdyby zastrzelic kolejne 2 miliony Polakow to byloby mniejsze? A moze ci ludzie, z doswiadczeniem, kapitalem nie tylko znalezliby zajecie dla siebie, ale jeszcze dla kogos? Przeciez to nie sami pracownicy, ale tez i pracodawcy, miejmy nadzieje - z kapitalem. A jak zwiekszy bezrobocie zwolnienie 700 tys ludzi? Czyzby wtedy uwolniony pieniadz jednak ich zatrudnil? Jedyna roznica (poza tym, ze jedna sytuacja to raczej obieg zamkniety, a druga z poczatkowa stymulacja pieniadzem zewnetrznym) jest taka, ze powrotami regulowalby raczej rynek, a zwolnieniami raczej krol-urzednik.



Kurka wodna 700 tys? Wszedzie widzialem 100-200tys? Skad ta roznica?



Co do zasad typu: "lepiej jest wydawac mniej, niz wiecej", lub "lepiej decydowac samemu, niz pozwolic komus" - ciezko w ogolnosci sie nie zgodzic.



Wracajac do dyskusji powzyej, moze ktos z madrzejszych mi opowie co mowia ksiazki o monopolu? Jezeli wierzymy w kapitalizm (ktory pozwalam sobie zalozyc, ze jako dogmat ma taka sama wartosc jak wiara w dowolny inny system), to przede wszystkim rola Panstwa - w taki czy inny sposob - jest zapewnic wszystkim uczestnikom rynku swobodny przeplyw i rowny dostep do dobr - bo "uczciwa" konkurencja w kapitalizmie jest wszystkim. Nie ma rownego dostepu, nie ma wolnego wyboru, nie ma konkurencji - nie ma kapitalizmu. Jakiekolwiek fluktuacje (np. monopol) to zrodla problemow. Stad pytania: czy jest teoria opisujaca samo(?)regulacje monopolu (oczywiscie w idealnym kapitalizmie do niego w ogole nie dojdzie (a moze? co mowia bukwy?), ale zalozmy, ze Korwin zostaje Krolem Planety - co mialby zrobic by splaszczyc korporacje, wyrownac je)? W tej chwili kaskadowe korporacje udaja dziesiatki czy setki firm, gdy w gruncie rzeczy konkurencja jest pozorna/sterowana przez korporacje...
 
Rotszyld był geniuszem, jeżeli miał takie IQ. I to jednym z większych geniuszy.



Jakub, a jest jakieś powiedzenie w stylu "kto za młodu byl liberałem, ten na starość będzie jeszcze lepszym liberałem" :-)? Bo jeżeli mając 18 lat się uważam za człowieka o poglądach liberalnych, to mam nadzieję, że nie ewaluuję w drugą, złą stronę.
 
Ilu dokładnie mamy w Polsce urzędników? Z wyliczeń GUS wynika, że obecnie jest ich aż 443,1 tys. (bez ZUS i sektora obrony narodowej), a w porównaniu z 2011 rokiem ich liczba zwiększyła się o 7 tys. etatów.


http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,14205993,Polska_krajem_biurokracji__Zamiast_ciac_etaty__rosnie.html
Dzihad, a to dane za 2011 rok - od tego czasu urosły. Dodając urzędników od ubezpieczeń społecznych i emerytur uzbiera się 700 tys - pewnie jeszcze z górką;)

Co do emigracji - to dlaczego nie wracają, skoro mają kapitał? Bo owszem, Polacy za granicą prowadzą firmy - tyle, że na obcym rynku właśnie. Z jakiegoś powodu nie mogli tego robić w kraju. W 2013 roku emigranci przysłali do Polski ponad 4 mld euro, co się przekłada na 1% PKB. Zatem gdyby wrócili, to by nam się uszczupliło nie tylko PKB - bo to tylko cyferki i zapiski - ale i gospodarka. A za nią rynek pracy.

Odnośnie monopoli, to zobacz dlaczego te duże korporacje mają dziś przewagę: bo mają przywileje od państwa, lub przepisy podatkowe są skonstruowane w taki sposób, że mały podmiot gospodarczy nie ma szans na rozwój... a najczęściej spotykamy i jedno i drugie. Dlatego mamy na osiedlach markety Tesco, a sklepy pana Jaśka i pani Hani upadły lata temu. Oni nie mają ulg podatkowych jak wielkie zagraniczne koncerny, ich nie stać na optymalizację podatkową. Korporacje są silne • podobnie jak banki • bo mają wpływ na rządy. Poprzez lobbing gwarantują sobie to, że nikt ich z rynku nie wygryzie.

Hubi tego nie słyszałem. Ale ponoć lewacy mawiają, że kto za młodu nie był liberałem, ten nigdy nie będzie dobrym socjalistą :D
 
To ja juz sam nie wiem, czy w moim interesie jest wykopywac ludzi z Polski, a zapraszac Chinczykow :)



Generalnie to zawsze kapital przeplywa stad gdzie jest (jest mniej warty), do miejsc gdzie go nie ma (jest wiecej warty). To jest zreszta idea kapitalizmu.



A na powazniej, to sa jednak bardzo duze uproszczenia, hasla ktorych sie nigdy empirycznie sie nie zweryfikuje... To taka statysyka polityczna.



Ale nie zebym tylko brumkal - artykul czytalo chyba mi sie najplynniej z ostatnich, gratsy.
 
Co do emigracji - to dlaczego nie wracają, skoro mają kapitał? Bo owszem, Polacy za granicą prowadzą firmy - tyle, że na obcym rynku właśnie. Z jakiegoś powodu nie mogli tego robić w kraju. W 2013 roku emigranci przysłali do Polski ponad 4 mld euro, co się przekłada na 1% PKB. Zatem gdyby wrócili, to by nam się uszczupliło nie tylko PKB - bo to tylko cyferki i zapiski - ale i gospodarka. A za nią rynek pracy.


A co oni po powrocie by robli? Wszyscy w domach siedzieli? Ludzie często z kapitałem, doświadczeniem, umiejętnościami? Od repatriacji wolisz przyjąć do 2060 roku 7 mln imigrantów?
 
A gdzie ja tak napisałem? Stwierdzam po prostu oczywistość, że dla tych ludzi nie ma - przy obecnej konstrukcji krajowego rynku - pracy. Dla sporej większości przynajmniej. Myślisz, że człowiek z kapitałem - jak piszesz - będzie pracował za stawkę Białorusina? Oczywiście część z nich może otworzy biznes i będzie tych Białorusinów zatrudniać - ale wszyscy tego nie zrobią.
 
Jakub: czyli nie ma kapitalizmu z korporacjami (w obecnej formie). Kapitalizm zaklada rownosc i sprawiedliwosc rynkową, a wiec wszelkie przejawy rynkowej niesprawiedliwosci powinny byc likwidowane. Prawdziwie kapitalistyczny rzad usunalby strefy ekonomiczne, zwolnienia podatkowe, itp, itd, dobrze rozumiem?
 
Prawdziwie kapitalistyczny rząd ustanowił by niskie podatki - na resorty siłowe - zapewnił mocną i stabilną walutę i pozostawił by gospodarkę samej sobie:) Korporacje by zostały oczywiscie , bo są potrzebne - nie miałyby natomiast pozycji uprzywilejowanej.
 
zapewnił mocną i stabilną walutę




To faktycznie prawdziwy kapitalistyczny rząd z monopolem na produkcję pieniądza.




Prawdziwie kapitalistyczny rzad usunalby strefy ekonomiczne, zwolnienia podatkowe, itp, itd, dobrze rozumiem?


Tak.
 
A z czego to wywnioskowałeś Tens? - że monopol. Czy oprócz waluty państwowej nie mogą istnieć np. waluty lokalne?
 
W planach to kazdy rzad ma zrobic to co ty mowisz, i krypto, i zadeklarowani socjalisci takze.



Czyli te firmy nie placace podatkow dochodowych, gruntowych czy jakichkolwiek innych, po prostu zaczelyby je placic, tak? Tu juz trzeba pewnie operowac konkretami - bo mozna sobie wyobrazic super niski podatek dochodowy czy obrotowy - ale sama idea zostala juz nakreslona: korporacja powinna placic (proporcjonalnie do "zuzywanych zasobow") tyle samo co mniejsze firmy, a wiec skoro teraz placi mniej, to potem, po "rewolucji" powinna wiecej, dobrze rozumuje?



A co mowia ksiazki o sytuacji panstwa prawdzie kapitalistycznego otoczonego pol-lub-nawet-cwierc kaptializmem, nie daj boze oligarchio-tyranią lub socjalizmem? Takim, ktory bedzie nieuczciwie konkurowal dotujac (lub np manipulujac podażą) wybrane sektory?
 
Socjalistyczny nie może, bo opiera się z zasady na redystrybucji dochodu - a to ingerencja w rynek.



Ani dochodowy, ani liniowy - pogłówny. Stały, niezależny od dochodu. Tyle żeby utrzymać resorty siłowe.



Chiny nie są super kapitalistyczne, ale jakiś pogląd na Twoje pytanie dają:)
 
Hmmm wydawalo mi sie, ze pi razy drzwi wiekszosc partii do wyborow szla z takimi wlasnie haslami:

ustanowił by niskie podatki - na resorty siłowe - zapewnił mocną i stabilną walutę i pozostawił by gospodarkę samej sobie


no, moze PiS krzyczal troche bardziej Janosikowo :) ale dobry polityk i tak w tv by to ladnie polaczyl z powyzszym.



firmy/korporacje (te obecnie uprzywilejowane) na podatku poglownym??? o nie pytalem.



sugerujesz, ze po rewolucji mamy szanse stac sie Chinami?



Ide po kawe, bo cos mi sie to nie uklada w calosc :)



PS. Zwolnienie 700tys ludzi to tez ingerencja w rynek, tyle ze potrzebna by ustalic nowy lad.
 
Back
Top