Idąc za tymi zasadami musielibyśmy chyba wszystkich wyeliminować z życia publicznego. Ale z jakiegoś dziwnego powodu przeszłość nie ma znaczenia jeśli jesteś politykiem, mało tego, możesz nawet teraz, bezkarnie, kręcić lody na kilometrówkach i wyborca to olewa. Chciałbym żyć w takim kraju, w którym społeczeństwo byłoby tak pryncypialne, żeby eliminować z życia publicznego osoby niegodne, żeby minister, jeden z drugim, się dwa razy zastanowił zanim poleci do domu wojskowym samolotem. Ale tu wystarczy rzucić ludziom jakąś Babcię Kasię albo Jandę i wszyscy są zadowoleni.