Tak lubię czasami powysyłać te pytania do wywiadów Radia Zet i takie małe moje obserwacje. Są takie trol pytania, które wkurzają polityków:
- europosła spytać się o czasy w języku angielskim skoro zarabia 2 mln zł za kadencje (nawet 4 mln można wyciągnąć i nie jest to trudne plus koszty życia są przecież w większości opłacone)
- spytać się czy nigdy nie miał myśli, że to co robi go przerasta, albo czy żałuje, że zdecydował się być ministrem
- polityka od parad z tęczą spytać się co oznaczają litery po LGBT bo w DE to już 8 literowy skrót jest
- albo politykowi +50 lat zadać pytanie w stylu: jak zabezpiecza się przed cyberatakiem, albo co to jest VPN.
- lewakowi mówiącemu o tolerancji: hej przyszedłbyś na śluby zakonne swojego dziecka, bo taki tolerancyjny jesteś
- prawakowi: ej co byś zrobił jakby twoje dziecko miało poglądy Mai Staśko czy Jasia Kapeli
- powiedz coś pozytywnego o Tusku jeśli polityk PiSu i o Kaczyńskim jeśli polityk z PO.
Przecież to nie są trudne pytania i wystarczy odpowiedzieć na nie szczerze, a nie wymyślać i czasami mieć odwagę powiedzieć nie wiem, ale od razu zaczyna się YY, AAA. Tak jakby: nie było tego w przekazie dnia, nie wiem co myśleć, a ostatnie pytanie to coś podobnego do pytania z debaty Donald Trump vs Clinton i padły tam ładne odpowiedzi...
Oni kompletnie nie są otrzaskani w debatach i mają tyle charyzmy, że jeśli byliby agentami nieruchomości to nic by nie sprzedali, bo nie wiedzieliby nawet ile ma m2 mieszkanie, które pokazują...
Od 28:20 wkurza się za pytanie o czasy w języku angielskim, a później mówi, że spoko, podstawa programowa wcale nie jest przeładowana i wszystkiemu winni dyrektorzy szkół
Ktoś na spotted ładnie to opisał:
Trump bankrutuje czy nagonka?