Polityka

http://kamilcebulski.pl/biznes-po-polsku-historia-malmy/
pewnie większość kojarzy, stara historia, ale szok, że taka afera nie była dokładniej omawiania przez media, a jeden z głównych aktorów, były premier Jan KRzysztof Bielecki robi karierę dalej (doradca Donalda Tuska (9 marca 2010 został powołany przez premiera Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów), a Prezydent Bronisław Komorowski nagrodził go orderem Orła Białego).
 
Zginął pan Poseł Rafał Wójcikowski. Znany z dość liberalnych poglądów gospodarczych, należał do ruchu Kukiz '15. Wielka szkoda.

000511OU30PKQ0T4-C116-F4.jpg
 
Szkoda [*]

http://kamilcebulski.pl/biznes-po-polsku-historia-malmy/
pewnie większość kojarzy, stara historia, ale szok, że taka afera nie była dokładniej omawiania przez media, a jeden z głównych aktorów, były premier Jan KRzysztof Bielecki robi karierę dalej (doradca Donalda Tuska (9 marca 2010 został powołany przez premiera Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów), a Prezydent Bronisław Komorowski nagrodził go orderem Orła Białego).

Także członek rady fundacji Batorego założonej przez Sorosa...
 
Mocne, umieszczam w temacie politycznym, bo aż kipi od symboliki, szczególnie, że autor to Izraelczyk.

Selfie kilku osób(prawdopodobnie bez ich zgody, autentyczne) na tle "Pomnika Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie" nałożone na zdjęcia z czasów Holokaustu. Przedstawiają duży problem braku poszanowania dla miejsc, które upamiętniają tak tragiczne czasy.

http://yolocaust.de/
 
Generalnie jestem ze wszystkim do tyłu :( @herrflick co tam znowu odjaniepawlił?

Z dzisiaj (z przymróżeniem oka):


Hmmm...


Japonia za darmo przekaże broń innym państwom:
http://www.konflikty.pl/aktualnosci/wiadomosci/japonia-chce-rozdawac-uzbrojenie/

Ciekawe co im wyjdzie, Bartosiak to podawał dalej, kto wie, może coś potem o tym powie:
http://www.thepotomacfoundation.org/baltic-security-scenario-simulation-in-poland/

Od Szewki, nie żeby to nasz eksport położyło na kolana, ale dziwne...


Ciekawa inforgrafika, pokazuje to, czego zwykle dane o dzietności nie pokazują (bo uwzględniają dzietność nowych, często bardziej aktywnych biologicznie, obywateli/rezydentów):


Z naszego podwórka - Kaliningrad:
http://www.realclearworld.com/articles/2017/01/19/mr_trump_the_threat_from_kaliningrad_is_real.html
 


Ostatnia wypowiedz jest z wczorajszego wywiadu.

No i reszta jego ostatnich tweetów:

https://twitter.com/zbychustonoga40

Nie wiem czy to to konto albo juz pousuwal

EDYTA :
To jest to nowe konto, tu sprawdz.

https://twitter.com/zbigniewstonoga

No ale te wypowiedzi z TT to stare (ostatnia z 29.10.2016).
EDIT: teraz dopiero zauważyłem nowe konto, już zaglądam

Raz PAD obraża, potem przeprasza.

No a to, że różni ludzie (czy organizacje ;)) mu różne rzeczy podsyłają, to pewnie prawda.

Ale jak mówię ja ostatni miesiąc mam wyrwany z życiorysu...

EDIT:
no ciśnie po PiS teraz. Stonogę można interpretować tak:
- ma jakieś problemy węwnętrzne albo i zewnętrzne, nie podejmę się głębszej analizy
- znany z tego, że jest znany, dostaje coś to tu, to tam, upublicznia wszystko albo i kluczem
- divide et impera

Żadna opcja nie wyklucza innej, oczywiście.

EDIT:
A teraz dopiero przewinałem to tych after z rodziną. Nie lubię takich, tak szczerze....

Co do tych podjazdów do PiS to ciężko mi się wypowiedzieć, jakieś wielkie zaskoczenie to nie jest, że politycy dowolnej formacji (i urzędnicy dowolnego stopnia) z dostępem do ciekawych akt i dokumentów, wykraczali poza prawo :)
 
Last edited:
Dla mnie gwoździk do prawdziwego oblicza Stonogi wbił Sumliński gdy ujawnił jego donosy na Leppera i udowodnił przed sądem , że to prawda. Co nie zmienia faktu , że oni wszyscy są umoczeni wszyscy jak jeden siedzą w tym bagnie.
 
myślałem zeby to wrzucić do skóry ale...płakałem jak to czytałem hehe Ci z faktu mają talent :cryme:

Limuzyna, ochroniarz, szastanie pieniędzmi, nagabywanie studentek i proponowanie pracy każdemu, kto rozpozna kim jest. To nie historia z życia milionera. To noc w białostockim klubie spędzona w czasie służbowej delegacji przez rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza.

Piątek, 20 stycznia. W Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Białymstoku, szef MON Antoni Macierewicz (69 l.) otwiera punkt informacyjny dla kandydatów do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej. – To historyczny dzień, nie mniej istotny jak obecność wojsk amerykańskich w Polsce – mówi. Wiceprezesowi PiS oczywiście towarzyszy Bartłomiej Misiewicz (27 l.). Sprawia wrażenie nieobecnego. Zgaszone spojrzenie, podpuchnięta twarz. Nic dziwnego. Dla niego wizyta w Białymstoku zaczęła się znacznie wcześniej niż o godzinie 11. Niemal dokładnie 12 godzin wcześniej.


Czwartek, 19 stycznia, około godziny 23. Klub WOW niedaleko siedziby Uniwersytetu. W środku trwa impreza studencka. Trudno przypuszczać, że ktokolwiek przyjedzie na nią luksusowym BMW. Tak jednak podjeżdża pod klub – było nie było – jeden z najsłynniejszych studentów w Polsce, czyli rzecznik MON. Formalnie jest przecież studentem uczelni o. Tadeusza Rydzyka (72 l.) w Toruniu. Jak tłumaczył potem gościom sam Misiewicz, to w hotelu Best Western Hotel Cristal, gdzie się zatrzymał, doradzono mu zabawę w klubie WOW. Tyle, że hotel od klubu dzieli raptem... 350 metrów czyli 5 minut piechotą. Mimo to rzecznik potrzebował limuzyny. Nie był zresztą sam. Towarzyszył mu ubrany na sportowo ochroniarz (przedstawiał go jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej) oraz mężczyzna, którego z kolei prezentował jako człowieka ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela (64 l.).

– Choć interesuję się polityką to sam na początku nie ogarnąłem tego, że to ten słynny Misiek nas odwiedził – opowiada Paweł, który bawił się tego dnia w klubie. Poznał się z Misiewiczem w palarni. Zagadnął rzecznik. – A ty?! Chcesz być ministrem obrony terytorialnej w kraju? – zapytał. – Rozpoznałem go wtedy i spytałem: „Bartuś to ty?" – opowiada Paweł. Wtedy Misiewicz... rzucił mu się w ramiona ciesząc się, że został rozpoznany. Zaprowadził nowego kolegę do swojego stolika i przedstawił jako „swojego przyjaciela".

Rzecznik MON parokrotnie nagabywał DJ'a, czy mógłby ogłosić ze sceny, że on tutaj jest. Więcej sił poświęcał jednak studentkom. – Mówił mi, że ma narzeczoną, ale kocha wszystkie kobiety – opowiada Paweł. Dziewczyny nie były jednak zainteresowane jego nachalnym towarzystwem. Jedna z nich, jak mówią świadkowie, „niemal uciekała przed nim”. To go jednak w ogóle nie zrażało. Innej w czasie tańca... proponował pracę w MON. – Kleił się trochę, ale odpychałam go – opowiadała potem dziewczyna. Przyznała, że Misiewicz dał jej nawet numer telefonu.

Ochroniarz z Żandarmerii Wojskowej był cały czas 10 kroków za Misiewiczem. Szybko ewakuował go z lokalu, gdy mogło dojść do awantury spowodowanej nagabywaniem studentki. Tyle, że wcześniej, przez blisko 3 godziny, Misiewicz był w klubie WOW królem życia. – Osiem czy dziesięć kolejek wszystkim w barze stawiał. Z kieszeni wyciągał setkę za setką, to była straszna wiocha – opowiada Paweł.

Jedno trzeba Misiewiczowi oddać. I w stanie mocno wskazującym na spożycie alkoholu i na trzeźwo, poglądy ma identyczne. Nie mógł się nachwalić prezesa PiS. Zapewniał, że Macierewicz „to naprawdę spoko gość". Nie zabrakło też opinii o... katastrofie smoleńskiej. Mówił, że to Donald Tusk (60 l.) i Bronisław Komorowski (65 l.) maczali w tym palce. – Nie chciałbym ruszać w tej sprawie Putina – mówił.

Pewnie ta historia nie znalazłaby się na łamach, gdyby nie dwie sprawy. Po pierwsze, to w jaki sposób bawi się Misiewicz nie gwarantuje zachowania przez niego zachowania tajemnic MON i armii. A to przecież najbardziej zaufany człowiek ministra. Zastępuje go w wielu delegacjach. Tytułują go „ministrem". I druga sprawa: to nie pierwszy raz, gdy Misiewiczowi zdarza się mocno zakrapiana impreza.

13 grudnia, późny wieczór w restauracji Delikatesy przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Misiewicz się nie oszczędza. – Wypił całą butelkę tequili – opowiada świadek zdarzenia. Tam również nad jego bezpieczeństwem czuwał ochroniarz z ŻW. – Tuż przed 23 w towarzystwie jego i dwóch kobiet Misiewicz wyszedł i odjechał limuzyną sprzed baru – opowiada nasz rozmówca.

Misiewicz wszystkiemu kategorycznie zaprzecza. Twierdzi, że zdarzenia z Białegostoku doskonale pamięta, że nie był pijany, nie stawiał nikomu alkoholu, nie rozmawiał o ministerstwie ani o Macierewiczu, a nawet, że z nikim nie tańczył. Problem w tym, że w klubie nie dało się go nie zauważyć, a jego wyczyny były komentowane jeszcze długo po jego wyjściu.

Kłamstwa w sprawie wykształcenia, specjalnie zmieniany statut spółki, by mógł zasiąść w jej radzie nadzorczej, złoty medal za zasługi dla obronności, obiecywanie radnym pracy w spółkach. – Misiewicz w krótkim czasie stał się jedną z twarzy PiS. Wydaje się, że wolno mu wszystko.
 
myślałem zeby to wrzucić do skóry ale...płakałem jak to czytałem hehe Ci z faktu mają talent :cryme:

Limuzyna, ochroniarz, szastanie pieniędzmi, nagabywanie studentek i proponowanie pracy każdemu, kto rozpozna kim jest. To nie historia z życia milionera. To noc w białostockim klubie spędzona w czasie służbowej delegacji przez rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza.

Piątek, 20 stycznia. W Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Białymstoku, szef MON Antoni Macierewicz (69 l.) otwiera punkt informacyjny dla kandydatów do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej. – To historyczny dzień, nie mniej istotny jak obecność wojsk amerykańskich w Polsce – mówi. Wiceprezesowi PiS oczywiście towarzyszy Bartłomiej Misiewicz (27 l.). Sprawia wrażenie nieobecnego. Zgaszone spojrzenie, podpuchnięta twarz. Nic dziwnego. Dla niego wizyta w Białymstoku zaczęła się znacznie wcześniej niż o godzinie 11. Niemal dokładnie 12 godzin wcześniej.


Czwartek, 19 stycznia, około godziny 23. Klub WOW niedaleko siedziby Uniwersytetu. W środku trwa impreza studencka. Trudno przypuszczać, że ktokolwiek przyjedzie na nią luksusowym BMW. Tak jednak podjeżdża pod klub – było nie było – jeden z najsłynniejszych studentów w Polsce, czyli rzecznik MON. Formalnie jest przecież studentem uczelni o. Tadeusza Rydzyka (72 l.) w Toruniu. Jak tłumaczył potem gościom sam Misiewicz, to w hotelu Best Western Hotel Cristal, gdzie się zatrzymał, doradzono mu zabawę w klubie WOW. Tyle, że hotel od klubu dzieli raptem... 350 metrów czyli 5 minut piechotą. Mimo to rzecznik potrzebował limuzyny. Nie był zresztą sam. Towarzyszył mu ubrany na sportowo ochroniarz (przedstawiał go jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej) oraz mężczyzna, którego z kolei prezentował jako człowieka ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela (64 l.).

– Choć interesuję się polityką to sam na początku nie ogarnąłem tego, że to ten słynny Misiek nas odwiedził – opowiada Paweł, który bawił się tego dnia w klubie. Poznał się z Misiewiczem w palarni. Zagadnął rzecznik. – A ty?! Chcesz być ministrem obrony terytorialnej w kraju? – zapytał. – Rozpoznałem go wtedy i spytałem: „Bartuś to ty?" – opowiada Paweł. Wtedy Misiewicz... rzucił mu się w ramiona ciesząc się, że został rozpoznany. Zaprowadził nowego kolegę do swojego stolika i przedstawił jako „swojego przyjaciela".

Rzecznik MON parokrotnie nagabywał DJ'a, czy mógłby ogłosić ze sceny, że on tutaj jest. Więcej sił poświęcał jednak studentkom. – Mówił mi, że ma narzeczoną, ale kocha wszystkie kobiety – opowiada Paweł. Dziewczyny nie były jednak zainteresowane jego nachalnym towarzystwem. Jedna z nich, jak mówią świadkowie, „niemal uciekała przed nim”. To go jednak w ogóle nie zrażało. Innej w czasie tańca... proponował pracę w MON. – Kleił się trochę, ale odpychałam go – opowiadała potem dziewczyna. Przyznała, że Misiewicz dał jej nawet numer telefonu.

Ochroniarz z Żandarmerii Wojskowej był cały czas 10 kroków za Misiewiczem. Szybko ewakuował go z lokalu, gdy mogło dojść do awantury spowodowanej nagabywaniem studentki. Tyle, że wcześniej, przez blisko 3 godziny, Misiewicz był w klubie WOW królem życia. – Osiem czy dziesięć kolejek wszystkim w barze stawiał. Z kieszeni wyciągał setkę za setką, to była straszna wiocha – opowiada Paweł.

Jedno trzeba Misiewiczowi oddać. I w stanie mocno wskazującym na spożycie alkoholu i na trzeźwo, poglądy ma identyczne. Nie mógł się nachwalić prezesa PiS. Zapewniał, że Macierewicz „to naprawdę spoko gość". Nie zabrakło też opinii o... katastrofie smoleńskiej. Mówił, że to Donald Tusk (60 l.) i Bronisław Komorowski (65 l.) maczali w tym palce. – Nie chciałbym ruszać w tej sprawie Putina – mówił.

Pewnie ta historia nie znalazłaby się na łamach, gdyby nie dwie sprawy. Po pierwsze, to w jaki sposób bawi się Misiewicz nie gwarantuje zachowania przez niego zachowania tajemnic MON i armii. A to przecież najbardziej zaufany człowiek ministra. Zastępuje go w wielu delegacjach. Tytułują go „ministrem". I druga sprawa: to nie pierwszy raz, gdy Misiewiczowi zdarza się mocno zakrapiana impreza.

13 grudnia, późny wieczór w restauracji Delikatesy przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Misiewicz się nie oszczędza. – Wypił całą butelkę tequili – opowiada świadek zdarzenia. Tam również nad jego bezpieczeństwem czuwał ochroniarz z ŻW. – Tuż przed 23 w towarzystwie jego i dwóch kobiet Misiewicz wyszedł i odjechał limuzyną sprzed baru – opowiada nasz rozmówca.

Misiewicz wszystkiemu kategorycznie zaprzecza. Twierdzi, że zdarzenia z Białegostoku doskonale pamięta, że nie był pijany, nie stawiał nikomu alkoholu, nie rozmawiał o ministerstwie ani o Macierewiczu, a nawet, że z nikim nie tańczył. Problem w tym, że w klubie nie dało się go nie zauważyć, a jego wyczyny były komentowane jeszcze długo po jego wyjściu.

Kłamstwa w sprawie wykształcenia, specjalnie zmieniany statut spółki, by mógł zasiąść w jej radzie nadzorczej, złoty medal za zasługi dla obronności, obiecywanie radnym pracy w spółkach. – Misiewicz w krótkim czasie stał się jedną z twarzy PiS. Wydaje się, że wolno mu wszystko.


Wróciłem właśnie do Białegostoku. Podpytam znajomych, czy to prawda, bo raczej na 90% ktoś z moich znajomych się bawił wtedy w WoW :) I mógł już wybrać lepszy klub, do Exclusive skoczyć czy coś... Tam przynajmniej jakby zapłacił, to dziewczyny by go nie odpychały, wręcz przeciwnie :crazy:
 
no i jest ciąg dalszy hehe

co za idiota

Co na to sam rzecznik MON? - Nie byłem pijany. Nie mam się czego wstydzić i nikogo nie skompromitowałem. Do klubu z kolegami przyszedłem pieszo, pamiętam, bo było wtedy bardzo ślisko w Białymstoku. Nie przyjechałem do klubu służbową limuzyną BMW. Nie korzystałem i nie korzystam z ochrony Żandarmerii. W klubie WOW byłem prywatnie - mówi Misiewicz dziennikowi "Fakt".

Wersję wydarzeń obala jednak przypadkowo Łukaszewicz, który towarzyszył rzecznikowi MON tamtej nocy. Białostoczanin przy okazji zapewnień, że "nie było żadnego nagabywania dziewczyn, ani szastania pieniędzmi" potwierdził doniesienia, że Misiewicz był w klubie z ochroniarzem i przyjechał do niego limuzyną.
 
Jeszcze wczoraj ten młody chłopak był pomocnikiem aptekarza w małej miejscowości, a dzisiaj: na posiedzenia rad nadzorczych wozi go limuzyna, ma ochronę, w pas mu się kłaniają generałowie. Nie ma się co dziwić, że go lekko nosi, kariera rozwija się pięknie.
 
być może się mylę bo takich cwaniaków często biorą do prywatnych firm na dobre stanowiska ( ze względu na kontakty) ale czuję ze dupa go moze boleć jak PiS straci władzę albo popadnie w niełaske. Znowu wróci do apteki ? przecież nie dość, ze nic nie umie to jest głupi a w dodatku wygląda jak wieśniak.
 
Dopóki w partii będzie Antoni krzywda mu się nie stanie, wcisną go na dobre miejsce na liście do Parlamentu Europejskiego i będzie ustawiony. Kiedyś podobnym przypadkiem był Ryszard Czarnecki, facet całe życie się ślizga, ZCHN, Samoobrona, w PZPN chciał być, teraz jest w PIS. Chyba całe życie "działa", raczej nie pracuje, odsyłam do jego zeznania majątkowego.
 
myślałe:boystop:m zeby to wrzucić do skóry ale...płakałem jak to czytałem hehe Ci z faktu mają talent :cryme:

Limuzyna, ochroniarz, szastanie pieniędzmi, nagabywanie studentek i proponowanie pracy każdemu, kto rozpozna kim jest. To nie historia z życia milionera. To noc w białostockim klubie spędzona w czasie służbowej delegacji przez rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza.

Piątek, 20 stycznia. W Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Białymstoku, szef MON Antoni Macierewicz (69 l.) otwiera punkt informacyjny dla kandydatów do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej. – To historyczny dzień, nie mniej istotny jak obecność wojsk amerykańskich w Polsce – mówi. Wiceprezesowi PiS oczywiście towarzyszy Bartłomiej Misiewicz (27 l.). Sprawia wrażenie nieobecnego. Zgaszone spojrzenie, podpuchnięta twarz. Nic dziwnego. Dla niego wizyta w Białymstoku zaczęła się znacznie wcześniej niż o godzinie 11. Niemal dokładnie 12 godzin wcześniej.


Czwartek, 19 stycznia, około godziny 23. Klub WOW niedaleko siedziby Uniwersytetu. W środku trwa impreza studencka. Trudno przypuszczać, że ktokolwiek przyjedzie na nią luksusowym BMW. Tak jednak podjeżdża pod klub – było nie było – jeden z najsłynniejszych studentów w Polsce, czyli rzecznik MON. Formalnie jest przecież studentem uczelni o. Tadeusza Rydzyka (72 l.) w Toruniu. Jak tłumaczył potem gościom sam Misiewicz, to w hotelu Best Western Hotel Cristal, gdzie się zatrzymał, doradzono mu zabawę w klubie WOW. Tyle, że hotel od klubu dzieli raptem... 350 metrów czyli 5 minut piechotą. Mimo to rzecznik potrzebował limuzyny. Nie był zresztą sam. Towarzyszył mu ubrany na sportowo ochroniarz (przedstawiał go jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej) oraz mężczyzna, którego z kolei prezentował jako człowieka ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela (64 l.).

– Choć interesuję się polityką to sam na początku nie ogarnąłem tego, że to ten słynny Misiek nas odwiedził – opowiada Paweł, który bawił się tego dnia w klubie. Poznał się z Misiewiczem w palarni. Zagadnął rzecznik. – A ty?! Chcesz być ministrem obrony terytorialnej w kraju? – zapytał. – Rozpoznałem go wtedy i spytałem: „Bartuś to ty?" – opowiada Paweł. Wtedy Misiewicz... rzucił mu się w ramiona ciesząc się, że został rozpoznany. Zaprowadził nowego kolegę do swojego stolika i przedstawił jako „swojego przyjaciela".

Rzecznik MON parokrotnie nagabywał DJ'a, czy mógłby ogłosić ze sceny, że on tutaj jest. Więcej sił poświęcał jednak studentkom. – Mówił mi, że ma narzeczoną, ale kocha wszystkie kobiety – opowiada Paweł. Dziewczyny nie były jednak zainteresowane jego nachalnym towarzystwem. Jedna z nich, jak mówią świadkowie, „niemal uciekała przed nim”. To go jednak w ogóle nie zrażało. Innej w czasie tańca... proponował pracę w MON. – Kleił się trochę, ale odpychałam go – opowiadała potem dziewczyna. Przyznała, że Misiewicz dał jej nawet numer telefonu.

Ochroniarz z Żandarmerii Wojskowej był cały czas 10 kroków za Misiewiczem. Szybko ewakuował go z lokalu, gdy mogło dojść do awantury spowodowanej nagabywaniem studentki. Tyle, że wcześniej, przez blisko 3 godziny, Misiewicz był w klubie WOW królem życia. – Osiem czy dziesięć kolejek wszystkim w barze stawiał. Z kieszeni wyciągał setkę za setką, to była straszna wiocha – opowiada Paweł.

Jedno trzeba Misiewiczowi oddać. I w stanie mocno wskazującym na spożycie alkoholu i na trzeźwo, poglądy ma identyczne. Nie mógł się nachwalić prezesa PiS. Zapewniał, że Macierewicz „to naprawdę spoko gość". Nie zabrakło też opinii o... katastrofie smoleńskiej. Mówił, że to Donald Tusk (60 l.) i Bronisław Komorowski (65 l.) maczali w tym palce. – Nie chciałbym ruszać w tej sprawie Putina – mówił.

Pewnie ta historia nie znalazłaby się na łamach, gdyby nie dwie sprawy. Po pierwsze, to w jaki sposób bawi się Misiewicz nie gwarantuje zachowania przez niego zachowania tajemnic MON i armii. A to przecież najbardziej zaufany człowiek ministra. Zastępuje go w wielu delegacjach. Tytułują go „ministrem". I druga sprawa: to nie pierwszy raz, gdy Misiewiczowi zdarza się mocno zakrapiana impreza.

13 grudnia, późny wieczór w restauracji Delikatesy przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Misiewicz się nie oszczędza. – Wypił całą butelkę tequili – opowiada świadek zdarzenia. Tam również nad jego bezpieczeństwem czuwał ochroniarz z ŻW. – Tuż przed 23 w towarzystwie jego i dwóch kobiet Misiewicz wyszedł i odjechał limuzyną sprzed baru – opowiada nasz rozmówca.

Misiewicz wszystkiemu kategorycznie zaprzecza. Twierdzi, że zdarzenia z Białegostoku doskonale pamięta, że nie był pijany, nie stawiał nikomu alkoholu, nie rozmawiał o ministerstwie ani o Macierewiczu, a nawet, że z nikim nie tańczył. Problem w tym, że w klubie nie dało się go nie zauważyć, a jego wyczyny były komentowane jeszcze długo po jego wyjściu.

Kłamstwa w sprawie wykształcenia, specjalnie zmieniany statut spółki, by mógł zasiąść w jej radzie nadzorczej, złoty medal za zasługi dla obronności, obiecywanie radnym pracy w spółkach. – Misiewicz w krótkim czasie stał się jedną z twarzy PiS. Wydaje się, że wolno mu wszystko.
Fajnie jest być znajomym Antoniego M.
 
Jakies informacje co to są analizy koniukturalne i prognozy koniukturalne? Co ktoś? :sos: Może @Jakub Bijan ?

Analiza koniunkturalna to analiza cyklu koniunkturalnego, czyli wahań koniunktury w różnym okresie. Może być kilka lat, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt (cykl Kondratiewa). Prognozy koniunkturalne, to prognozy dotyczące tego jak będzie wyglądała koniunktura w przyszłości na podstawie obserwacji i przypuszczeń odnośnie możliwych wahań koniunktury, na które mają wpływ różne wydarzenia na świecie. Co to koniunktura to zakładam, że wiesz.

To tak na chłopski rozum, jeżeli nie chodzi o to, to nie mam pojęcia o co może chodzić, bo to wygląda mi na proste pojęcia dotyczące koniunktury i słów które znamy, czyli analiza i prognoza.
 
być może się mylę bo takich cwaniaków często biorą do prywatnych firm na dobre stanowiska ( ze względu na kontakty) ale czuję ze dupa go moze boleć jak PiS straci władzę albo popadnie w niełaske. Znowu wróci do apteki ? przecież nie dość, ze nic nie umie to jest głupi a w dodatku wygląda jak wieśniak.
Zazdrość przez ciebie przemawia
 
Back
Top