Pogotowie Sercowe Cohones

Elo mam 26 lat w listopadzie. Jestem z dziewczyną, za dwa miesiące gdzieś będzie 2 lata jak będziemy razem. Nie jestem gotowy na poważny związek, boje się tego, ona poznała dobrze moją rodzinę ja jej. Czuję się przytłoczony jak każdy z mojej najbliższej rodziny się o nią pyta, albo z jej o mnie. Dość późno dojrzałem emocjonalnie chyba. Czuję, że chciałbym się jeszcze wyszumieć i dopiero, gdy poczuję, że chcę stabilizacji wtedy się związać z kimś. Chciałbym zaoferować jej przyjaźń, chociaż prawdopodobieństwo, że się zgodzi jest równe 0%. Zależy mi na niej, chociaż jak się wiązaliśmy na początku miałem dużo wątpliwości. Jestem a-społeczny, mało empatyczny, nie wierzę w przyjaźń. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że z kimś może mi się tak dobrze przebywać, dogadywać.
No i tutaj dochodzimy do meritum. Co myślicie o przyjaźni po w miarę długim związku.
@Hefaner @Orest @kiras @Over @maras
Tych co nie oznaczyłem niech też się wypowiadają. Chyba, że ich jedyny związek to premium na pornhabie :juanlaugh:
 
Elo mam 26 lat w listopadzie. Jestem z dziewczyną, za dwa miesiące gdzieś będzie 2 lata jak będziemy razem. Nie jestem gotowy na poważny związek, boje się tego, ona poznała dobrze moją rodzinę ja jej. Czuję się przytłoczony jak każdy z mojej najbliższej rodziny się o nią pyta, albo z jej o mnie. Dość późno dojrzałem emocjonalnie chyba. Czuję, że chciałbym się jeszcze wyszumieć i dopiero, gdy poczuję, że chcę stabilizacji wtedy się związać z kimś. Chciałbym zaoferować jej przyjaźń, chociaż prawdopodobieństwo, że się zgodzi jest równe 0%. Zależy mi na niej, chociaż jak się wiązaliśmy na początku miałem dużo wątpliwości. Jestem a-społeczny, mało empatyczny, nie wierzę w przyjaźń. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że z kimś może mi się tak dobrze przebywać, dogadywać.
No i tutaj dochodzimy do meritum. Co myślicie o przyjaźni po w miarę długim związku.
@Hefaner @Orest @kiras @Over @maras
Tych co nie oznaczyłem niech też się wypowiadają. Chyba, że ich jedyny związek to premium na pornhabie :juanlaugh:

Nie wiem co mam Ci odpisać, bo nie miałem takich problemów. Jedno mnie zastanawia, skoro czujesz potrzebę przedłużenia sobie młodości i wyszumienia się, to po co od dwóch lat jesteś z dziewczyną? Przecież jak jej to powiesz i zaoferujesz przyjaźń, to laska powinna Ci się wykasztanić w twarz i więcej Cię nie oglądać. Mało dojrzałe powody, żeby kończyć dwuletni, rokujący na przyszłość, związek.
 
Chciałbym zaoferować jej przyjaźń, chociaż prawdopodobieństwo, że się zgodzi jest równe 0%.

nie wierzę w przyjaźń

Co myślicie o przyjaźni po w miarę długim związku
:travolta:Nie nabijam się jakby co, ale spójrz obiektywnie - to wszystko brzmi zupełnie bez sensu. Chętnie Ci potem napiszę co myślę na temat "wyszumienia się", "presji ze strony innych osób" itd, bo te tematy nie są mi obce. Niestety teraz goni mnie robota, więc usłyszenia późnym wieczorem. ;)
 
Elo mam 26 lat w listopadzie. Jestem z dziewczyną, za dwa miesiące gdzieś będzie 2 lata jak będziemy razem. Nie jestem gotowy na poważny związek, boje się tego, ona poznała dobrze moją rodzinę ja jej. Czuję się przytłoczony jak każdy z mojej najbliższej rodziny się o nią pyta, albo z jej o mnie. Dość późno dojrzałem emocjonalnie chyba. Czuję, że chciałbym się jeszcze wyszumieć i dopiero, gdy poczuję, że chcę stabilizacji wtedy się związać z kimś. Chciałbym zaoferować jej przyjaźń, chociaż prawdopodobieństwo, że się zgodzi jest równe 0%. Zależy mi na niej, chociaż jak się wiązaliśmy na początku miałem dużo wątpliwości. Jestem a-społeczny, mało empatyczny, nie wierzę w przyjaźń. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że z kimś może mi się tak dobrze przebywać, dogadywać.
No i tutaj dochodzimy do meritum. Co myślicie o przyjaźni po w miarę długim związku.
@Hefaner @Orest @kiras @Over @maras
Tych co nie oznaczyłem niech też się wypowiadają. Chyba, że ich jedyny związek to premium na pornhabie :juanlaugh:
Wątpię, żeby poszła na układ z przyjaźnią. Bardzo mało prawdopodobne. Mi się udało co prawda kiedyś, ale i tak ta "przyjaźń" to było poprostu sypianie ze sobą niby po koleżeńsku. Wróciliśmy do siebie, po czym znowu się rozstaliśmy. Według mnie bez sensu są takie manewry, tylko szarpiecie sobie nawzajem emocje.
Skoro zastanawiasz się nad rozstaniem z nią to znaczy, że albo to naprawdę nie jest to, albo wkreciłeś sobie, że będąc teraz samemu Twoje życie to będzie rollercoaster emocji pełne fajerwerek. Na 99% tak nie będzie, ewentualnie przez krótki okres czasu. Prawdopodobnie później zaczniesz żałować, że zakonczyłeś związek z błachych powodów, więc dobrze to przemyśl. Byłem w tej samej sytuacji i zrobiłem tak jak zamierzasz i jedyne co mogę powiedzieć to, że pluje sobie w brodę i żałuje, bo skreśliłem zajebista dziewczyne przez głupotę.
 
Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że z kimś może mi się tak dobrze przebywać, dogadywać.
Tu najważniejsza kwestia. Jeśli mordo dobrze sie dogadujecie to tego na dłuższą mete nie zastąpi nawet zajebiste ruchanie i zatęsknisz jeśli od niej odejdziesz.
Nikt Cie nie wypycha chyba do ślubu jeszcze? Złap luz bo jeśli dupera jest ogarnięta to szkoda ją po prostu zostawiać bo nie wiesz co trafisz później. Dzisiaj jest ciężko o dobrą laske taką wiesz do codziennego życia.
Jeśli chodzi o przyjaźń po związku to uważam, że dochodzi do niej jeśli związek rozwiązuje się za porozumieniem stron bo bywa i tak, że początkowo jest super a potem czar pryska i oboje zakochanych na tamten moment stwierdzi, że to nie to i każdy idzie w swoją strone.
Jeśli ona Cie kocha i ją zostawisz z powodu tego, że chcesz się wyszumieć to najzwyczajniej w świecie złamiesz jej serce i zamiast przyjaźni to wydrapie Ci oczy.
 
Elo mam 26 lat w listopadzie. Jestem z dziewczyną, za dwa miesiące gdzieś będzie 2 lata jak będziemy razem. Nie jestem gotowy na poważny związek, boje się tego, ona poznała dobrze moją rodzinę ja jej. Czuję się przytłoczony jak każdy z mojej najbliższej rodziny się o nią pyta, albo z jej o mnie. Dość późno dojrzałem emocjonalnie chyba. Czuję, że chciałbym się jeszcze wyszumieć i dopiero, gdy poczuję, że chcę stabilizacji wtedy się związać z kimś. Chciałbym zaoferować jej przyjaźń, chociaż prawdopodobieństwo, że się zgodzi jest równe 0%. Zależy mi na niej, chociaż jak się wiązaliśmy na początku miałem dużo wątpliwości. Jestem a-społeczny, mało empatyczny, nie wierzę w przyjaźń. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że z kimś może mi się tak dobrze przebywać, dogadywać.
No i tutaj dochodzimy do meritum. Co myślicie o przyjaźni po w miarę długim związku.
@Hefaner @Orest @kiras @Over @maras
Tych co nie oznaczyłem niech też się wypowiadają. Chyba, że ich jedyny związek to premium na pornhabie :juanlaugh:

Pierdol ten związek, pierdol wszystko i idź na disco.

Dziwki, dragi, lasery
Dresy, sterydy, prepaid numery
Wódka, koksy, kurwy z Roksy
WWA, wszystko full opcji

 
Abstrahując od kolegów wyżej , co rozumiecie pod słowem "wyszaleć się"
1.Ruchać inne bez ograniczeń związkowych
2. Chlać lub ćpać ( zależnie co kto lubi)
3. Co weekend latać po imprezach
4. pkt 1+2+3
5. mieć swobodę luz i brak obowiązków związanych ze związkiem/partnerką
 
Elo mam 26 lat w listopadzie. Jestem z dziewczyną, za dwa miesiące gdzieś będzie 2 lata jak będziemy razem. Nie jestem gotowy na poważny związek, boje się tego, ona poznała dobrze moją rodzinę ja jej. Czuję się przytłoczony jak każdy z mojej najbliższej rodziny się o nią pyta, albo z jej o mnie. Dość późno dojrzałem emocjonalnie chyba. Czuję, że chciałbym się jeszcze wyszumieć i dopiero, gdy poczuję, że chcę stabilizacji wtedy się związać z kimś. Chciałbym zaoferować jej przyjaźń, chociaż prawdopodobieństwo, że się zgodzi jest równe 0%. Zależy mi na niej, chociaż jak się wiązaliśmy na początku miałem dużo wątpliwości. Jestem a-społeczny, mało empatyczny, nie wierzę w przyjaźń. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że z kimś może mi się tak dobrze przebywać, dogadywać.
No i tutaj dochodzimy do meritum. Co myślicie o przyjaźni po w miarę długim związku.
@Hefaner @Orest @kiras @Over @maras
Tych co nie oznaczyłem niech też się wypowiadają. Chyba, że ich jedyny związek to premium na pornhabie :juanlaugh:
Po dwóch latach często przychodzi taki kryzys, jak związek przetrwa będzie silniejszy.
Ciotki pytające kiedy się ustatkujesz pytaj na pogrzebach kiedy one mają zamiar iść do piachu, podziała jak ręką odjął.
W bawienie się w przyjaźń nie idź.
 
Po dwóch latach często przychodzi taki kryzys, jak związek przetrwa będzie silniejszy.
Ciotki pytające kiedy się ustatkujesz pytaj na pogrzebach kiedy one mają zamiar iść do piachu, podziała jak ręką odjął.
W bawienie się w przyjaźń nie idź.
:korwinlaugh:
 
Tak propos "przyjaźni" damsko-męskiej:

d01284b9f98ebddf3ffef6e58945c188.jpg
 
Abstrahując od kolegów wyżej , co rozumiecie pod słowem "wyszaleć się"
1.Ruchać inne bez ograniczeń związkowych
2. Chlać lub ćpać ( zależnie co kto lubi)
3. Co weekend latać po imprezach
4. pkt 1+2+3
5. mieć swobodę luz i brak obowiązków związanych ze związkiem/partnerką
Bardzo dobre pytanie. Co oznacza to mityczne wyszumienie się? Przewija się to raz na kilka stron i nie mogę tego ogarnąć. Jak masz stałą pannę, to normalne jest, że jest też stałe bzykanko. Jak się dobrze dogadujecie to naprawdę w związku to bzykanko można dopracować do perfekcji. Jak nie seks to co? Bo nie wiem. Może ja po prostu trafiłem na taką złotą kobietę , że ze wszystkim mam luz, jak chcę iść z kolesiami to idę, jak chcę jechać na mecz to jadę, jak chce się napić to piję. Kurwa niech mnie ktoś oświeci.
 
Bardzo dobre pytanie. Co oznacza to mityczne wyszumienie się? Przewija się to raz na kilka stron i nie mogę tego ogarnąć. Jak masz stałą pannę, to normalne jest, że jest też stałe bzykanko. Jak się dobrze dogadujecie to naprawdę w związku to bzykanko można dopracować do perfekcji. Jak nie seks to co? Bo nie wiem. Może ja po prostu trafiłem na taką złotą kobietę , że ze wszystkim mam luz, jak chcę iść z kolesiami to idę, jak chcę jechać na mecz to jadę, jak chce się napić to piję. Kurwa niech mnie ktoś oświeci.
Moim zdaniem to MAGICZNE "wyszaleć się " częściej słyszy się od dziewczyn. On najczęściej nie wiedzą czego chcą i tak motywują swoją NIESTABILNOŚĆ emocjonalną.
Pytanie jak KOBIETY 'szaleją" kończąc związek ?
 
Czuję się przytłoczony jak każdy z mojej najbliższej rodziny się o nią pyta, albo z jej o mnie.
Po prostu to pierdol. To jest skandal, że ktokolwiek próbuje wywierać na Tobie presję w tym temacie. Jedyną osobą, która ma prawo to robić jest Twoja kobieta. Ale jeśli ona nie powiedziała Ci, że chce mieć dziecko za chwilę to opinia jakichkolwiek innych osób, włącznie z Waszymi rodzicami, jest kompletnie nieważna.
Czuję, że chciałbym się jeszcze wyszumieć i dopiero, gdy poczuję, że chcę stabilizacji wtedy się związać z kimś.
Skoro teraz masz 26 i jesteście razem dwa lata, to do 24 roku życia miałeś okazję "szumieć" (zazdro, mi się to skończyło jak miałem 21). Przypomnij sobie, czy naprawdę kiedy byłeś sam, to działy się jakieś historie, które były lepsze od tego związku, które faktycznie coś do Twojego życia wniosły i dały Ci jakąś satysfakcję. Często jest tak, że dla takiego typa w naszym przedziale wiekowym, dziewczyna jest trochę jak kula u nogi i myśli się o wszystkich rzeczach, które by można było robić, gdyby nie ona. Sam o tym myślę dość często, ale kiedy mieliśmy z moją Ukochaną przerwę przez niemal rok to wiesz co zrobiłem? Tabelkę o idealnej dziewczynie. Oczywiście przesadzam, ale to nie było tak, że wjechały dziwki, koks i Firefox. Wjechał tylko Firefox. Strasznie to się wszystko rozjechało z moimi wyobrażeniami o życiu singla i wiem, że nie jestem jedyną osobą, która ma takie doświadczenia. Prawda jest taka, że na 99% i tak byś tych wszystkich dzikich rzeczy nie robił, zwłaszcza jeśli sam przyznajesz, że jesteś aspołeczny. Jak to niby miałoby działać?
Może tym, czego potrzebujesz jest jakaś własna przestrzeń? Spędzanie większej ilości czasu osobno, robiąc jakieś "swoje rzeczy"? Zgaduję tylko, ale jeśli na co dzień ma się coś, do czego można "uciec" i co nie wymaga towarzystwa drugiej połówki, to może to mieć naprawdę sporą wartość - można sobie trochę od siebie odpocząć i w pewnym sensie się "wyszumieć". Tylko bez dziwek.
No i tutaj dochodzimy do meritum. Co myślicie o przyjaźni po w miarę długim związku.
Mnie się to wydaje zupełnie absurdalne, jeśli chodzi o taką formę, że przechodzi się bezpośrednio ze związku do przyjaźni. Jeśli jest to dziewczyna, z którą świetnie się dogadujesz to prawdopodobnie moglibyście zostać przyjaciółmi, no ale bez jaj - na pewno nie teraz. Może za kilka lat, kiedy mielibyście poukładane życie z innymi osobami. Sam tak mam. Natomiast to, co zwykle dzieje się bezpośrednio po związku, kiedy ludzie utrzymują ze sobą kontakt to albo jakieś "szarpanie się" i jedna wielka męczarnia przeplatana okazjonalnym seksem połączonym z wyrzutami sumienia albo sytuacja, w której ona znajduje sobie kogoś znacznie szybciej niż Ty i kończysz z tytułem frajera roku nie mogąc zrozumieć jak mogłeś być tak głupi. Jeśli chcesz kończyć poważny związek z najlepszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałeś, to musisz być pewien, że masz ku temu konkretne powody i musisz być pewien, że potrafisz ją ze swojego życia wypieprzyć. A Ty już się zastanawiasz jak to zrobić, żeby ona jednak była w Twoim życiu obecna. Przemyśl.
 
Abstrahując od kolegów wyżej , co rozumiecie pod słowem "wyszaleć się"
1.Ruchać inne bez ograniczeń związkowych
2. Chlać lub ćpać ( zależnie co kto lubi)
3. Co weekend latać po imprezach
4. pkt 1+2+3
5. mieć swobodę luz i brak obowiązków związanych ze związkiem/partnerką
5 najbardziej, bo im dłużej to trwa tym większą odpowiedzialność za nią czuję. Nie wiedziałem, że tak będzie, bo nie miałem nigdy dziewczyny przez taki czas. 1- kto z Nas nie mysli o tych wszystkich dziewczynach do których bał się podejść. Mam 26 lat, a już do śmierci nie podbije do innej?
Reszta punktów mnie nie interesuje.
Dzięki, za wszystkie odpowiedzi. Dam Wam znać prędzej czy później, co z tego wyszło.
 
5 najbardziej, bo im dłużej to trwa tym większą odpowiedzialność za nią czuję. Nie wiedziałem, że tak będzie, bo nie miałem nigdy dziewczyny przez taki czas. 1- kto z Nas nie mysli o tych wszystkich dziewczynach do których bał się podejść. Mam 26 lat, a już do śmierci nie podbije do innej?
Reszta punktów mnie nie interesuje.
Dzięki, za wszystkie odpowiedzi. Dam Wam znać prędzej czy później, co z tego wyszło.
Zostaw ja skoro masz takie rozkminy. Lepiej jak zrobisz to teraz niż jakbyś miał się ocknąć za 5 lat i spierdolic jej tym samym taki kawał życia :fjedzia:
 
Odpowiedzialność to się dopiero zaczyna gdy pojawia się DZIECKO/DZIECI !
O ile ktoś jest odpowiedzialnym rodzicem. Ślub to nic nie znaczący goowno porównując do bycia rodzicem KTÓRYM JEST SIĘ DO KOŃCA ŻYCIA
 
Po prostu to pierdol. To jest skandal, że ktokolwiek próbuje wywierać na Tobie presję w tym temacie. Jedyną osobą, która ma prawo to robić jest Twoja kobieta. Ale jeśli ona nie powiedziała Ci, że chce mieć dziecko za chwilę to opinia jakichkolwiek innych osób, włącznie z Waszymi rodzicami, jest kompletnie nieważna.

Skoro teraz masz 26 i jesteście razem dwa lata, to do 24 roku życia miałeś okazję "szumieć" (zazdro, mi się to skończyło jak miałem 21). Przypomnij sobie, czy naprawdę kiedy byłeś sam, to działy się jakieś historie, które były lepsze od tego związku, które faktycznie coś do Twojego życia wniosły i dały Ci jakąś satysfakcję. Często jest tak, że dla takiego typa w naszym przedziale wiekowym, dziewczyna jest trochę jak kula u nogi i myśli się o wszystkich rzeczach, które by można było robić, gdyby nie ona. Sam o tym myślę dość często, ale kiedy mieliśmy z moją Ukochaną przerwę przez niemal rok to wiesz co zrobiłem? Tabelkę o idealnej dziewczynie. Oczywiście przesadzam, ale to nie było tak, że wjechały dziwki, koks i Firefox. Wjechał tylko Firefox. Strasznie to się wszystko rozjechało z moimi wyobrażeniami o życiu singla i wiem, że nie jestem jedyną osobą, która ma takie doświadczenia. Prawda jest taka, że na 99% i tak byś tych wszystkich dzikich rzeczy nie robił, zwłaszcza jeśli sam przyznajesz, że jesteś aspołeczny. Jak to niby miałoby działać?
Może tym, czego potrzebujesz jest jakaś własna przestrzeń? Spędzanie większej ilości czasu osobno, robiąc jakieś "swoje rzeczy"? Zgaduję tylko, ale jeśli na co dzień ma się coś, do czego można "uciec" i co nie wymaga towarzystwa drugiej połówki, to może to mieć naprawdę sporą wartość - można sobie trochę od siebie odpocząć i w pewnym sensie się "wyszumieć". Tylko bez dziwek.

Mnie się to wydaje zupełnie absurdalne, jeśli chodzi o taką formę, że przechodzi się bezpośrednio ze związku do przyjaźni. Jeśli jest to dziewczyna, z którą świetnie się dogadujesz to prawdopodobnie moglibyście zostać przyjaciółmi, no ale bez jaj - na pewno nie teraz. Może za kilka lat, kiedy mielibyście poukładane życie z innymi osobami. Sam tak mam. Natomiast to, co zwykle dzieje się bezpośrednio po związku, kiedy ludzie utrzymują ze sobą kontakt to albo jakieś "szarpanie się" i jedna wielka męczarnia przeplatana okazjonalnym seksem połączonym z wyrzutami sumienia albo sytuacja, w której ona znajduje sobie kogoś znacznie szybciej niż Ty i kończysz z tytułem frajera roku nie mogąc zrozumieć jak mogłeś być tak głupi. Jeśli chcesz kończyć poważny związek z najlepszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałeś, to musisz być pewien, że masz ku temu konkretne powody i musisz być pewien, że potrafisz ją ze swojego życia wypieprzyć. A Ty już się zastanawiasz jak to zrobić, żeby ona jednak była w Twoim życiu obecna. Przemyśl.

Żeby można było to dałbym Ci za to 5 lajków. Pierwszy Twój post z którym się zgadzam w 100%.


Chyba @Gienek miał podobny problem jak Ty, a kilka dni później wrócił do niej i się oświadczył. Jak się mylę, to niech ktoś mnie poprawi, ale zdaje mi się, że to właśnie był on.
 
Żeby można było to dałbym Ci za to 5 lajków. Pierwszy Twój post z którym się zgadzam w 100%.


Chyba @Gienek miał podobny problem jak Ty, a kilka dni później wrócił do niej i się oświadczył. Jak się mylę, to niech ktoś mnie poprawi, ale zdaje mi się, że to właśnie był on.
:fjedzia:
 
Uwaga, pisałem to dnia 09.10.2018 około 5 po południu. Otóż wybrałem się na domówkę, studencki czwartek motzno. Wszystko działo się 4 października 2018 r. Pewnie przeczyta to kilka osób nim to usuną, ale cóż, przynajmniej będziecie wiedzieć, wklejajcie to gdzie się tylko da! Ale wracam do domówki. Było z 20 osób, prawie cała moja grupa studenciak dziennikarstwa here. Alkohol się lał litrami, masa wódki poszła. Około godziny 22 miałem tak dobrze, że poszedłem rwać jakąś dziewczynę. Nazywa się Patrycja, nawet niezła laska, fajny tyłek małe cycki. Ona lekko podpita, tańczymy razem. I jest coraz lepiej, moje ręce wędrują do jej tyłka, ona robi dziwną minę. Chciałem pocałować ją, odwaga motzno wtedy była. Dotknąłem jej ust, ona wsadziła mi język od razu. No i idziemy do sypialni rodziców koleżanki, akurat inna para zwolniła miejsce. Liżemy się, ja się rozbieram ona nic. Ja się pytam czemu nie nie robi. Ona mówi mi, że musi mi coś powiedzieć. No to ja ok szybko i chodź się kochać. Ona mówi do mnie że SEKS NIE ISTNIEJE.. Ja sobie kurwa myśle co ona brała, ile wypiła czy co. Ja prawiczek oczywiście, miała być moją pierwszą. To ona mówi że seks to tylko legenda, że on nie istnieje i że każdy kto mówi że uprawiał seks to słyszał tę historę i powtarza ją każdemu. Ja zaśmiałem się głos i macam ją po tyłku. Ona mi plaskacza strzeliła i mówiła bym słuchał. Mówi mi że jak komuś o tej rozmowie powiem, to po prostu zniknę. Seksu nie ma, ale mam mówić wszystkim że zaliczyłem Pati i że była niezła. Mówiła to bardzo serio, dziś wysłałem jej smsa czy to prawda a ona odpisała mi że tak. I o co w tym kurwa chodziło? Ktoś może to potwierdzić? Jakoś subiektywnie by nikt się nie dowiedział albo coś takiego, bo jak to prawda nie chcę znikać.
 
Uwaga, pisałem to dnia 09.10.2018 około 5 po południu. Otóż wybrałem się na domówkę, studencki czwartek motzno. Wszystko działo się 4 października 2018 r. Pewnie przeczyta to kilka osób nim to usuną, ale cóż, przynajmniej będziecie wiedzieć, wklejajcie to gdzie się tylko da! Ale wracam do domówki. Było z 20 osób, prawie cała moja grupa studenciak dziennikarstwa here. Alkohol się lał litrami, masa wódki poszła. Około godziny 22 miałem tak dobrze, że poszedłem rwać jakąś dziewczynę. Nazywa się Patrycja, nawet niezła laska, fajny tyłek małe cycki. Ona lekko podpita, tańczymy razem. I jest coraz lepiej, moje ręce wędrują do jej tyłka, ona robi dziwną minę. Chciałem pocałować ją, odwaga motzno wtedy była. Dotknąłem jej ust, ona wsadziła mi język od razu. No i idziemy do sypialni rodziców koleżanki, akurat inna para zwolniła miejsce. Liżemy się, ja się rozbieram ona nic. Ja się pytam czemu nie nie robi. Ona mówi mi, że musi mi coś powiedzieć. No to ja ok szybko i chodź się kochać. Ona mówi do mnie że SEKS NIE ISTNIEJE.. Ja sobie kurwa myśle co ona brała, ile wypiła czy co. Ja prawiczek oczywiście, miała być moją pierwszą. To ona mówi że seks to tylko legenda, że on nie istnieje i że każdy kto mówi że uprawiał seks to słyszał tę historę i powtarza ją każdemu. Ja zaśmiałem się głos i macam ją po tyłku. Ona mi plaskacza strzeliła i mówiła bym słuchał. Mówi mi że jak komuś o tej rozmowie powiem, to po prostu zniknę. Seksu nie ma, ale mam mówić wszystkim że zaliczyłem Pati i że była niezła. Mówiła to bardzo serio, dziś wysłałem jej smsa czy to prawda a ona odpisała mi że tak. I o co w tym kurwa chodziło? Ktoś może to potwierdzić? Jakoś subiektywnie by nikt się nie dowiedział albo coś takiego, bo jak to prawda nie chcę znikać.
:korwinwhat:
 
Back
Top