Masu
UFC Middleweight
Początkowo chciałem się trochę powymądrzać, na temat technicznych aspektów tej walki. Ale szczerze mówiąc mam to w dupie. Ta walka interesuje mnie z zupełnie innych powodów. Kiedy patrzę na Asię widzę artystę, który opętany jest pragnieniem osiągnięcia doskonałości. Nie malarza, czy rzeźbiarza, widzę młodego Mike Tysona, starego GSP, Robbiego Lawlera pod koniec piątej rundy. Tylko z tymi ludźmi można porównywać Asię. Nie interesuje mnie słabość dywizji, kobiecego MMA w ogóle. Widzę wyłącznie tą drobną osóbkę, która po wyczyszczeniu całej dywizji, miesiąc przed walką z przeciwniczką, której nikt nie daje szans, słania się na nogach i wypluwa płuca na matę. Dziewczynę, która rzuca małą stabilizację, pewny narożnik, oparcie swojego faceta i jedzie do innego kraju, żeby wejść na wyższy poziom.
Ktoś, kto od pierwszej chwili na macie nie chciał być mistrzem świata nigdy tego nie zrozumie. Jeśli nie ćwiczyłeś po trzy godziny dziennie jednego kopnięcia, jeśli nie szukałeś klubu z najcięższymi treningami i przeciwnikami, jeśli wracając do domu ze złamaną ręką nie byłeś wściekły, bo trening był za słaby a ręka nie pozwoli ci uderzać przez kilka tygodni to nie zrozumiesz Asi. Ktoś taki jak Ona zawsze będzie szukał wyzwań. Nie ma znaczenia, że trenerzy Arrachionu mogliby ją jeszcze czegoś nauczyć-ważne jest to, że już nie tak szybko jak kiedyś. Zawodnik taki jak Asia zawsze się spieszy, nawet po kilkunastu latach treningu jest szczęśliwy, tylko wtedy, kiedy nauczy się czegoś nowego albo pozna kolejny odcień mroczków przed oczami.
A Karolina? Wiecznie siąkająca, szukająca wymówek dla słabej formy. Zawodniczka, której żaden fan nie jest w stanie powiedzieć, co się mu w jej walkach podoba. Za to doskonale zna kształt jej cycków i kolor oczu. Nie odbieram jej serca do walki czy postępów. Ale to nie jest dziewczyna, która zaciska zęby po tysięcznym powtórzeniu i mówi sobie „Kiedyś będę mistrzem świata” To dziewczyna, która chce oddać dwa dobre skoki, pokazać się w ładnym bikini na wadze, ale która nie chce przeskoczyć skoczni za każdym razem. Nie zrozumcie mnie źle, nie odbieram Karolinie jakiegoś sportowego charakteru, ale wątpię czy ona sama byłaby w stanie kiedykolwiek zmienić klub bez namawiania, czy w ogóle zrezygnować z posadki w KSW, żeby osiągnąć coś więcej. To nie jest dziewczyna z mojej bajki.
Nie chcę, żeby drugi po Marku Piotrowskim, mój ulubiony Mistrz z Polski przegrał z rzemieślnikiem. Długo czekałem na kogoś tak inspirującego jak Asia i jej przegrana byłaby dla mnie bardzo bolesna. Może przegrać z nasterydowanym brazylijskim monstrum, opętaną rządzą zwycięstwa młodą gniewną, ale nie z bezwolną mimozą, której trener mówi, kto jest be w jej otoczeniu i na kim lepiej zaoszczędzić.
Asiu przypomnij nam wszystkim jak wielką presję potrafisz wywierać, ile ciosów na sekundę zadać. Nikt Ci tego pasa nie odbierze, dopóki masz w sobie tego małego twardziela, który Ci mówi, żeby po otrzymanym ciosie oddać pięć swoich, mocniejszych i jeszcze kopnąć na dokładkę. Zrób jej z cycków marmoladę.
Ktoś, kto od pierwszej chwili na macie nie chciał być mistrzem świata nigdy tego nie zrozumie. Jeśli nie ćwiczyłeś po trzy godziny dziennie jednego kopnięcia, jeśli nie szukałeś klubu z najcięższymi treningami i przeciwnikami, jeśli wracając do domu ze złamaną ręką nie byłeś wściekły, bo trening był za słaby a ręka nie pozwoli ci uderzać przez kilka tygodni to nie zrozumiesz Asi. Ktoś taki jak Ona zawsze będzie szukał wyzwań. Nie ma znaczenia, że trenerzy Arrachionu mogliby ją jeszcze czegoś nauczyć-ważne jest to, że już nie tak szybko jak kiedyś. Zawodnik taki jak Asia zawsze się spieszy, nawet po kilkunastu latach treningu jest szczęśliwy, tylko wtedy, kiedy nauczy się czegoś nowego albo pozna kolejny odcień mroczków przed oczami.
A Karolina? Wiecznie siąkająca, szukająca wymówek dla słabej formy. Zawodniczka, której żaden fan nie jest w stanie powiedzieć, co się mu w jej walkach podoba. Za to doskonale zna kształt jej cycków i kolor oczu. Nie odbieram jej serca do walki czy postępów. Ale to nie jest dziewczyna, która zaciska zęby po tysięcznym powtórzeniu i mówi sobie „Kiedyś będę mistrzem świata” To dziewczyna, która chce oddać dwa dobre skoki, pokazać się w ładnym bikini na wadze, ale która nie chce przeskoczyć skoczni za każdym razem. Nie zrozumcie mnie źle, nie odbieram Karolinie jakiegoś sportowego charakteru, ale wątpię czy ona sama byłaby w stanie kiedykolwiek zmienić klub bez namawiania, czy w ogóle zrezygnować z posadki w KSW, żeby osiągnąć coś więcej. To nie jest dziewczyna z mojej bajki.
Nie chcę, żeby drugi po Marku Piotrowskim, mój ulubiony Mistrz z Polski przegrał z rzemieślnikiem. Długo czekałem na kogoś tak inspirującego jak Asia i jej przegrana byłaby dla mnie bardzo bolesna. Może przegrać z nasterydowanym brazylijskim monstrum, opętaną rządzą zwycięstwa młodą gniewną, ale nie z bezwolną mimozą, której trener mówi, kto jest be w jej otoczeniu i na kim lepiej zaoszczędzić.
Asiu przypomnij nam wszystkim jak wielką presję potrafisz wywierać, ile ciosów na sekundę zadać. Nikt Ci tego pasa nie odbierze, dopóki masz w sobie tego małego twardziela, który Ci mówi, żeby po otrzymanym ciosie oddać pięć swoich, mocniejszych i jeszcze kopnąć na dokładkę. Zrób jej z cycków marmoladę.