Ojcones

  • Thread starter Deleted member 6793
  • Start date
3-4 lata dzieciak może już jeździć na dwóch kołach. Wystarczy wcześniej biegowy i kilka godzin cierpliwości. Moi zaczęli jeździć w wieku 4,4,5. Ostatni najstarszy syn zaczął jeździć bardzo późno.
No to naszej biegówka leży prawie nie używana, zachęcamy ale nie chce(nic na siłę) no i teraz ma hulajnoge na której zapierdala jak szatan, dosłownie
:awesome:
u dziadków czeka rower z bocznymi kółkami, już go widziała i była radość to może tym sposobem zacznie
 
No to naszej biegówka leży prawie nie używana, zachęcamy ale nie chce(nic na siłę) no i teraz ma hulajnoge na której zapierdala jak szatan, dosłownie
:awesome:
u dziadków czeka rower z bocznymi kółkami, już go widziała i była radość to może tym sposobem zacznie
Staraj się nie dawać małej na rower z bocznymi kółkami bo na 99% będzie duży problem żeby ją później przerzucić na dwa.
 
Piękne :gabi_much_love:

Panowie, mam kilka zapytań co robić. Córka 6 lat:
1. W przedszkolu miała powiedziane, że jak jest coś nie tak, to ma od razu zgłaszać "ciociom". Mam wrażenie, że bardzo to wzięła do siebie i chyba za często skarży się na inne dzieci. Raz jeden chłopiec nazwał ją "skarżypyta" i niewykluczone, że miał rację. Wiem to od niej.
2. Nie chce jeździć na rowerze. Hulajnoga, rolki, łyżwy są ok, rower nie. Nie jeździła na biegówce jak była mniejsza. Teraz ma 2 biegówki i 2 zwykłe (z koszykiem, z jednorożcem, wróżką itp.). Max 3 min pojeździ i już nie chce. Jak się podpytałem czemu nie chce, to mówi, że ciężko... ale w decathlonie jak stał rowerek z Elzą i Anną, to jeździła i nie chciała zejść, choć był ewidentnie za mały. Mam jej kupić taki jaki chce? Ma już różowy i fioletowy bo takie chciała...
3. Jest przeczulona na przerywanie jej. Przyklad: jesteśmy w sklepie, późną porą. Spieszymy się z zakupami, co chwila z żoną ustalamy co wrzucać do koszyka, a ta płacze że ona mówiła a my jej nie słuchamy i przerywamy a ona coś mówiła (nawet nie slyszalem, ale być może coś mowila, bo ciągle gada, jak to dziecko). Albo na placu zabaw bawi się z koleżankami (świetne dziewczynki!), po chwili siedzi odwrócona od nich, głowa opuszczona, nos na kwintę. Koleżanki wołają, że coś się stało. Podchodzę i pytam się a ta mi odpowiada, że dzieci jej przerywają a ona coś mówiła.
Mówi spokojnie, cicho i na pewno nie jest przebojowa. Nikt jej specjalnie nie przerywa, można tylko nieusłyszeć, że mówi.
4. Nie inicuje zabaw w grupie, nie umie dołączać się do zabawy. Przykład: kinderbal. Zna wszystkie dzieciaki. Te latają, ganiają się itp. Moja córeczka znalazła pistolet puszczający bańki mydlane, więc puszcza te bańki. Po chwili usta w podkówkę, oczy się szklą, "bo dzieci nie chcą się z nią bawić". A przecież to ona nie bawiła się z nimi, bo sama puszczała bańki :-)
5. Basen. Świetna grupa, super świetni instruktorzy. Takiego podejścia i organizacji jak w tej szkółce to ze świecą szukać. Świetny kontakt z trenerami. Jednak córka wychodząc z zajęć nie jest zadowolona. Nie chodzi o samo pływanie, ale o konkretnie koniec zajęć. Jak tylko mnie widzi w szatni to marudzi: a to ma nie taki ręcznik, a to instruktorka pochwaliła koleżankę a nie ją, a to komuś innemu więcej uwagi było poświęcone. Wiem, że to powody "z dupy", ale są (być może wymyśla je na poczekaniu). Coś jej nie pasuje, nie wiem co (instruktorzy jakiś czas temu powiedzieli, że w grupie zaczęła się już rywalizacja między dzieciakami - co prawda wszystkie się znają i lubią, ale może o to chodzi? albo córka chce po basanie nagrodę - jakiś batonik z automatu, ja jej odmawiam, bo mam zawsze inną przekąskę i raz powiedziałem, że nie będę jej kupował z automatu, bo nie będę przepłacał i w sklepie za te same pieniądze można 2 kupić. Oczywiscie byłem konsekwentny i od razu zabralem do sklepu, żeby sobie wybrała 2 batoniki, ale wybrała bułkę :crazy:)

Nie dostaję żadnych sygnałów z przeszkola czy zajęć dodatkowych, że coś nie tak. Może moje spostrzeżenia są mylne, może jestem przeczulony, może jednak wyłapuję jakieś sygnały? Zastanawiam się nad TUSami, jakimiś zajęciami ze specjalistą, co polecacie i co o tym myślicie?
Generalnie jest bezproblemowa, bezobsługowa, samodzielna i fajna dziewczynka.
Też macie takie zagwozdki, co robicie w takich przypadkach?
Ja mam podobnie (siła głosu, podejście do siebie i innych, etc, no dużo wspólnych cech widzę), a rada? Rośnie mała indywidualistka... Zacznij pytać o jej zdanie wyprzedzając fakty.

Sprawdź, czy będzie miała również takie problemy, jeśli wy się nie pojawicie po basenie (odbierze ktoś inny, albo celowe spóźnienie, itp - wiem, że źle, ale to bardziej test ocb, niż realnie się spóźnić - możesz być wcześniej, ale ustal z trenerami że chcesz społecznego bodźca).

Do tego czas ją wystawiać na więcej ludzi, bo może być też w drugą stronę zbyt przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi (o ile tak jest, ale cztery rowerki o czymś świadczą :suchykarol:).

Wysyłanie na urodziny do koleżanki, na spotkania koleżeńskie, może jakieś półkolonie czy coś podobnego... Może harcerstwo (chyba zuchy w tym wieku). No i nie spinaj się, bo jeśli sama sobie radzi, a problemy się pojawiają kiedy wy się zjawiacie - to wasza nadmierna uwaga też może być problemem.

U mnie to indywidualizm, ciekawe po kim. Rośnie tak mocne babsko, że współczuję przyszłym chłopakom, będą zapierdalać jak w zegarku, bo jest cicha, ale do czasu. Btw na cichość dobrym rozwiązaniem była nauka beatboxu, sporo się zmieniło w pracy płuc, przestała też seplenić i choć nadal nie odzywa się na lekcjach za dużo, to jak potrzeba to wrzeszczy głośniej niż matka:lesnarhappy:
Kurczę, wydaje mi się że nic złego się nie dzieje. Każde dziecko jest inne, może ma po prostu taki charakter. Jak mówisz, że na co dzień jest promienna i samodzielna to chyba nie ma się co przejmować.

Do roweru pewnie się przekona, może dokup jej jakiś gadżet który wspólnie wybierzecie typu jakiś wiatraczek, wstążki czy dzwonek.
Może kup i daj jej nakleić na ramę jakąś zwykłą naklejkę z Elzą.

Z przerywaniem może „przyłap” ją jak ona przerwie Tobie albo żonie i zwróć jej wtedy uwagę i wytłumacz, że takie rzeczy się zdarzają i to nic złego bo nikt nie ma złych intencji.

To, że nie inicjuje zabaw to chyba nic z tym nie zrobisz, taka jej natura. Do tego chyba nie da się w żaden sposób dziecka „zmusić” czy „zaprogramować”. Moja akurat jak wjeżdża na plac zabaw to po minucie jest szefową zabawy, ale też bywają momenty, że pyta się jakiegoś dziecka czy się razem pobawią a to dziecko nie chce, życie. Trzeba tłumaczyć, że to nic złego i tyle.

No i chłopie, przekąska z automatu musi być obowiązkowo :lol: U nas po lekcjach pływania to jest stały punkt. Generalnie nie dajemy jej takich rzeczy więc tym bardziej jest to dla niej święto i duża nagroda. To tylko kilka złotych a radość i motywacja dla dziecka duża. To musi być automat na basenie a nie sklep w drodze do domu. :lol:

Generalnie myślę, że wszystko w normie, taki ma córka charakter, który będzie się jeszcze kształtował na wiele sposobów.
TUSy to rewelacyjne rozwiązanie. Moja żona prowadziła i opowiadała mi jak to wygląda. Dzieciaki w grupie niemal sami rozwiązują swoje problemy, a spostrzeżenia mają tak celne że ja sam z tego coś wyniosłem.
A co do obrażania, to ja bym do niej nie podchodził, nie próbował wyjaśniać od razu. Dzieciaki z reguły w końcu się dogadają. Najwyżej się chwilę ponudzi. W domu na spokojne bym jej tłumaczył co było ok, a co nie.
a z rowerem to może spraw by była w dobrym nastroju i wypal "ją jadę na lody, kto ze mną " I wybieraj co rusz inną/dalszą lodziarnię, czy sklep. To może być cokolwiek, ciekawe miejsca, nowy plac zabaw.
Dziękuję Panowie. Macie olbrzymi wkład w wychowanie mojego dziecka :conorsalute:

Pkt.2 - rower został rozwiązany poprzez jazdę na lody. Proste a skuteczne

Pkt.3 - też ogarnięte

Pkt.5 - ogarnięte. Wystarczyło raz żeby wybrała sama coś z automatu, wrzuciła pieniażka, popatrzyła jak przekąska spada i wyciągnięcie z tej przeklętej maszyny ;-) raz zakupy wystarczyły, że smuteczek się skończył. Przyklad ten pokazuje, że nie ma co się upierać przy swoim zdaniu i warto słuchać dzieciaka. Nie chodziło o słodycze, tylko obsługę automatu :)

Pozostały Pkt 1.-skarżenie oraz 4. - "kwestie społeczne".
Oczywiście zapisaliśmy na TUSy. W tym że nie takie klasyczne, że jest podany termin w którym organizowana grupa i start zajęć, tylko takie że po prostu zapisy są ciągłe. Po miesiącu czy dwóch zrezygnowaliśmy. Dzieci się zmieniały, opiekunki zresztą też. Grupa ok 4 osób. Żona powiedziała jakie ma prośby i co chcielibyśmy żeby były poruszane na zajęciach (przy zapisie powiedziano nam że będzie to uwzglądnione) ale one jechały że "swoim" programem, który nie pasował do naszych problemów. Żona rozmawiała z innymi rodzicami. Co mieli takie same odczucia i zabierali swoje dzieci.

Zapiszemy małą na "normalnie" zajęcia, od jesieni. Uff to tytułem wstępu.

Co do skarżenia, to dochodzi do komicznych wręcz sytuacji, np. Na zajęciach dodatkowych córka do opiekunki: "ciociu a Sandra się chwali..."
No i jest wrażliwa. W przedszkolu potrafi się spłakać, bo kolega powiedział, że go ochłapa a ona nie ochłapa (sprawdziła bidon, że nie chlapie), albo powiedziała że jest "dyżurną" a inne dziecko powiedziało, że "kłamie, bo ktoś inny jest dyżurną".

Doradźcie co i jak, bo Wasze metody się sprawdzają.
 
Wychodzimy dokładnie z tego samego założenia. Biegówka a potem odrazu na normalny rower.
Napisze tak. Na biegówce dziecko nie miało kontaktu z pedałami :bart:
Wsiada na normalny rower i nie wie jak tymi pedałami kręcić. Dodatkowe kólka sa dobre na początek żeby się oswoić z pedałami :arch: albo jak macie sile, to bieganie za dzieciakiem z kijem w rowerze. (Albo z kijem za pedałami jakoś tak)
A po za tym to wpiszcie sobie w googla jak nauczyć jeździć dziecko na rowerze w 10 minut
 
Co do skarżenia, to dochodzi do komicznych wręcz sytuacji, np. Na zajęciach dodatkowych córka do opiekunki: "ciociu a Sandra się chwali..."
No i jest wrażliwa. W przedszkolu potrafi się spłakać, bo kolega powiedział, że go ochłapa a ona nie ochłapa (sprawdziła bidon, że nie chlapie), albo powiedziała że jest "dyżurną" a inne dziecko powiedziało, że "kłamie, bo ktoś inny jest dyżurną".
Jak dla mnie to nie ma w tym nic złego. Jest wrażliwa i tyle, nie trzeba tego zmieniać, niech będzie sobą. Wszystkie dzieci płaczą, luz :wink:
 
3-4 lata dzieciak może już jeździć na dwóch kołach. Wystarczy wcześniej biegowy i kilka godzin cierpliwości. Moi zaczęli jeździć w wieku 4,4,5. Ostatni najstarszy syn zaczął jeździć bardzo późno.

Ja młodego przesadziłem z biegówki na zwykły rower w marcu czyli jak miał niecałe 4 lata. Początkowo miał tylko problem z opanowaniem pedałowania i panowania nad kierownicą na raz ale teraz po 3 miesiącach już normalnie na wycieczki rowerowe sobie śmigamy:

IMG_1543.jpeg



Dwa miesiące temu zapisałem młodego na Judo. Trener testowo zgodził się na przyjęcie go razem z rok starszym kumplem z przedszkola (żeby razem trenowali bo normalnie przyjmuje dzieciaki od zerówki) ale zaznaczył że do końca semestru da znać czy młody się słucha oraz czy jest gotowy sprawnościowo. Odnośnie sprawności to się nie obawiałem bo chodził na akrobatykę (polecam każdemu pójść na to z małym dzieckiem) oraz zajęcia ogólno-sportowe, każde po raz w tygodniu. Miałem za to obawy co do wykonywania poleceń bo młody jest jak typowy chłopak i cały czas testuje wyznaczane mu granice (np trener z zajęć sportowych sobie z nim nie radził). Na szczęście tutaj widać że Tadek czuje duży respekt do trenera (może to efekt kimona, czarnego pasa itd ale chyba tez mocnego charakteru trenera) i po środowych zajęciach trener potwierdził że od września możemy go oficjalnie zapisać, kupić kimono i biały pas :bleed:
 
Zainspirowany powtórną fascynacją NBA zabrałem dzieciaki na kosza kilka razy. Załapali, jutro wieszamy kosz na garażu od razu na 3,05. Nie ma co ich uczyć jakimiś plastikowymi gownami dla dzieci. Tylko piłki kupiłem im o numer mniejsze na początek.
 
Zainspirowany powtórną fascynacją NBA zabrałem dzieciaki na kosza kilka razy. Załapali, jutro wieszamy kosz na garażu od razu na 3,05. Nie ma co ich uczyć jakimiś plastikowymi gownami dla dzieci. Tylko piłki kupiłem im o numer mniejsze na początek.
Kurde jak ja czekam na przeprowadzke, za,dro. Cwicz do slam dunkow!
 
Kurde jak ja czekam na przeprowadzke, za,dro. Cwicz do slam dunkow!
Dzieciaki za małe a moim szczytem możliwości za młodu było powieszenie się na obręczy 3,05. Za mała dłoń żeby złapać gumowa piłkę że o skórzanej nawet nie wspomnę.
 
Back
Top