Piękne
Panowie, mam kilka zapytań co robić. Córka 6 lat:
1. W przedszkolu miała powiedziane, że jak jest coś nie tak, to ma od razu zgłaszać "ciociom". Mam wrażenie, że bardzo to wzięła do siebie i chyba za często skarży się na inne dzieci. Raz jeden chłopiec nazwał ją "skarżypyta" i niewykluczone, że miał rację. Wiem to od niej.
2. Nie chce jeździć na rowerze. Hulajnoga, rolki, łyżwy są ok, rower nie. Nie jeździła na biegówce jak była mniejsza. Teraz ma 2 biegówki i 2 zwykłe (z koszykiem, z jednorożcem, wróżką itp.). Max 3 min pojeździ i już nie chce. Jak się podpytałem czemu nie chce, to mówi, że ciężko... ale w decathlonie jak stał rowerek z Elzą i Anną, to jeździła i nie chciała zejść, choć był ewidentnie za mały. Mam jej kupić taki jaki chce? Ma już różowy i fioletowy bo takie chciała...
3. Jest przeczulona na przerywanie jej. Przyklad: jesteśmy w sklepie, późną porą. Spieszymy się z zakupami, co chwila z żoną ustalamy co wrzucać do koszyka, a ta płacze że ona mówiła a my jej nie słuchamy i przerywamy a ona coś mówiła (nawet nie slyszalem, ale być może coś mowila, bo ciągle gada, jak to dziecko). Albo na placu zabaw bawi się z koleżankami (świetne dziewczynki!), po chwili siedzi odwrócona od nich, głowa opuszczona, nos na kwintę. Koleżanki wołają, że coś się stało. Podchodzę i pytam się a ta mi odpowiada, że dzieci jej przerywają a ona coś mówiła.
Mówi spokojnie, cicho i na pewno nie jest przebojowa. Nikt jej specjalnie nie przerywa, można tylko nieusłyszeć, że mówi.
4. Nie inicuje zabaw w grupie, nie umie dołączać się do zabawy. Przykład: kinderbal. Zna wszystkie dzieciaki. Te latają, ganiają się itp. Moja córeczka znalazła pistolet puszczający bańki mydlane, więc puszcza te bańki. Po chwili usta w podkówkę, oczy się szklą, "bo dzieci nie chcą się z nią bawić". A przecież to ona nie bawiła się z nimi, bo sama puszczała bańki :-)
5. Basen. Świetna grupa, super świetni instruktorzy. Takiego podejścia i organizacji jak w tej szkółce to ze świecą szukać. Świetny kontakt z trenerami. Jednak córka wychodząc z zajęć nie jest zadowolona. Nie chodzi o samo pływanie, ale o konkretnie koniec zajęć. Jak tylko mnie widzi w szatni to marudzi: a to ma nie taki ręcznik, a to instruktorka pochwaliła koleżankę a nie ją, a to komuś innemu więcej uwagi było poświęcone. Wiem, że to powody "z dupy", ale są (być może wymyśla je na poczekaniu). Coś jej nie pasuje, nie wiem co (instruktorzy jakiś czas temu powiedzieli, że w grupie zaczęła się już rywalizacja między dzieciakami - co prawda wszystkie się znają i lubią, ale może o to chodzi? albo córka chce po basanie nagrodę - jakiś batonik z automatu, ja jej odmawiam, bo mam zawsze inną przekąskę i raz powiedziałem, że nie będę jej kupował z automatu, bo nie będę przepłacał i w sklepie za te same pieniądze można 2 kupić. Oczywiscie byłem konsekwentny i od razu zabralem do sklepu, żeby sobie wybrała 2 batoniki, ale wybrała bułkę
)
Nie dostaję żadnych sygnałów z przeszkola czy zajęć dodatkowych, że coś nie tak. Może moje spostrzeżenia są mylne, może jestem przeczulony, może jednak wyłapuję jakieś sygnały? Zastanawiam się nad TUSami, jakimiś zajęciami ze specjalistą, co polecacie i co o tym myślicie?
Generalnie jest bezproblemowa, bezobsługowa, samodzielna i fajna dziewczynka.
Też macie takie zagwozdki, co robicie w takich przypadkach?