Drzewo
UFC Middleweight
Do czasu aż nie podrosną i nie złapią wspólnego językaTen to wszystko trzyma w piwnicy, dzieci pewnie też
Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Do czasu aż nie podrosną i nie złapią wspólnego językaTen to wszystko trzyma w piwnicy, dzieci pewnie też
Ten to wszystko trzyma w piwnicy, dzieci pewnie też
mała wstaje powoli na 2 nogi czy jeszcze na czworaka? jak jeszcze przed Wami ten moment to zazdro, fajne wywrotki na początkuDziś moja Córcia kończy rok, wychylcie dranie za zdrowie.
a czemu? dlaczego?
Chodzi już trzymana za rączki. Zdrowia dla Twojej Córeczki.mała wstaje powoli na 2 nogi czy jeszcze na czworaka? jak jeszcze przed Wami ten moment to zazdro, fajne wywrotki na początku
No i zdrowia dla małej i cierpliwości dla Was rodziców
Moja w lipcu 3 lata i zaczęły się trudne pytania
(zapierdala ten czas bezlitosny)
Moje też!Moja w lipcu 3 lata
Stary, każdy to ma. Przynajmniej tak mi się wydaję. Staram się dawać moim możliwości i pchać ich gdzie tylko mają ochotę, ale to nie jest łatwe zaszczepić w dziecku jakiegoś bakcyla. Mój najstarszy od kilku miesięcy zrezygnował z zajęć sportowych i na początku byłem zdeterminowany by mu nie odpuszczać i próbować go pokierować w cokolwiek innego, byleby w domu nie siedział. Jednak jemu niedługo pyknie 18 lat i nie jestem w stanie układać mu życia w nieskończoność. W chuj mi przykro, jak po szkole wraca do domu, bez żadnej zajawki, pasji. Dwóch młodszych cały czas cisną, w swoich tematach, ale co z tego wyjdzie? Nie mam pojęcia. Kiedyś o tym tu pisałem, że trzeba stwarzać możliwości i być z nimi trochę w ich zainteresowaniach, ale co z tego wyjdzie to chuj wi.Tak sobie siedzę popijając piwka chyba pierwszy raz od 2-3 miesięcy i dumam. Może to śmieszne ale dumam nad tym że obawiam się o swoją córkę a dokładnie o to jak poradzi sobie w tym pojebanym świecie wciskającym wszystkim jakieś dzikie ideologie, chore poglądy i czy inne herezje. Wiadomo że wychowanie i wpływ rodziców rzutuje na dziecko ale jednak i ono w pewnym wieku bardziej skłania się ku środowisku, znajomym, szkole itd. I nie daje mi to spokoju bo jednak o ile nie chce ingerować w jej wolną wolę tak boję się takiego podprogowego wpływu całego tego syfu..
Na moje to na poważnie kontrolować kontakt z elektroniką, nie jesteśmy do tego ewolucyjnie dostosowani. TV (starego typu ale i streamingową), konsole ale przede wszystkim rzeczy podłączone do neta, laptopy, pudła i creme de la creme: telefony.
I to jest trudne, nie mam na myśli dziecka, tylko ciebie, bo to jest wysiłek organizacyjny, codzienny płacony w tym czego zwykle nam brakuje: czasem. Dodatkowo: będą tymczasowe konflikty, a przecież każdy być chcę tym spoko tatką, c'nie?
Dużo czytać wieczorem, upakować weekendy spotkaniami z dziadkami, wujami, kuzynami, zaplanować zajęcia które uczą ponadczasowych rzeczy (do tego bym zakwalifikował np harcerstwo: hierarchia ale i współpraca, zadania) albo bezpośrednio wpływających na dobre funkcjonowanie organizmu - sport (także hierarchia, także zadania i rozliczanie z pracy).
Nie da się tego inaczej zrobić, jak tylko z wysiłkiem i planując, a nie jak liść na wietrze.
Żadne dziecko nie wytrzyma takiego natłoku szlamu informacyjnego do jakiego samotnie go wystawiają dziś rodzice. Wiem ze spoczko, drineczek w łapie, dziecko tablet przed mordę i świety spokoj, ale to produkcja uszkodzonego neuralnie zombie.
Swoją drogą moja rodzinka ostatnio zmieniała żłobek w Wawie, bo ogarneli że opiekunki puszczały wielogodzinnie TV dzieciom. W, kurwa, żłobku. A jak poszli z tym do dyrekcji to nie było "przepraszam, tak nie powinno być" tylko "ale teraz każdy tak robi". Poważnie. Dlatego polecam przedszkola uczące metodą Montessori (czy mają żłobki to nie wiem).
EDIT:
Ciekawą alternatywą do harcerstwa, trochę kojarzącą mi się z modelarstwem, mogą być tzw freelaby. O ich idei można posłuchać tutaj:
Moim zdaniem dziecko potrzebuje limitów z zewnątrz, twardych ścian, zakazów, a nie zrzucenie wszystkiego na jego "wolną wolę" i "rozum". Nam dorosłym to słabo wychodzi a co dopiero młodym.Zgadzam się w pełni z tym co piszesz. Staram się kontrolować telefony, ale ostatnio mój syn wziął laptopa kiedy położyłem się spać i ostatnie kliknięcie na youtube było o 3:37. To było w środku tygodnia, czyli rano szedł do szkoły. Nikt mi nie powie (jak np drzewo) że wystarczy rozmawiać i tłumaczyć. To są dzieciaki i one będą swoje błędy popełniać i od nas (rodziców) zależy dużo, ale nie wszystko. Czasem choćbyś się zesrał i starał nadludzko, dziecko pójdzie w swoją stronę.
Na ten moment można powiedzieć że panuje nad sytuacją. Napisałem to tylko by podać przykład. Po prostu bywa różnie. Nie ma złotego sposobu. Jednak to o czym pisałeś zdecydowanie stosuje u siebie.Moim zdaniem dziecko potrzebuje limitów z zewnątrz, twardych ścian, zakazów, a nie zrzucenie wszystkiego na jego "wolną wolę" i "rozum". Nam dorosłym to słabo wychodzi a co dopiero młodym.
Co do netu to może router z jakmiś sterowaniem co nd-czw wyłącza się o 23, a w pt-sob dłużej. To by było idealnie także ze względu na optymalizację kosztów, choć to tylko kilkanaście/kilkadziesiąt watów. Oczywiście zostają jeszcze komórki i funkcja router wi-fi...
Tak tak, wiadomo, ja to tak glosno mysle - takze o sobie.Na ten moment można powiedzieć że panuje nad sytuacją. Napisałem to tylko by podać przykład. Po prostu bywa różnie. Nie ma złotego sposobu. Jednak to o czym pisałeś zdecydowanie stosuje u siebie.
Mój kombinował z laptopem, bo ma kontrolę rodzicielska na telefonie i o 21:30 mu się telefon blokuje.Tak tak, wiadomo, ja to tak glosno mysle - takze o sobie.
Moje dzieci maja smartfona - mimo ze rozwazalem "telefon dla emeryta". Glownym dla mnie argumentem byly komunikatory (np Signal)...
Wpierdolę się między wódkę a zakąskę sorry. Dzieci nie mam jeszcze, ale pamiętam jak to było u mnie za dzieciaka. Znaczy może raczej jak już byłem tym nastolatkiem. Starzy mnie za mocno nie kontrolowali, jak się wychodziło na te 1 balety, bo mi ufali, i ja z kolei jako, że nie miałem jako tako tej ścisłej kontroli, to też starałem się nie nadużywać ich zaufania. Wiadomo zdarzało się, że wracało się lekko grzmotniętym, ale jak np. miałem być o 1 w domu, a wiadomo, że trochę się przedłuży, to pierwsze co było to telefon do starych, że jednak będę trochę później, żeby zameldować się, żeby się nie stresowali.Zgadzam się w pełni z tym co piszesz. Staram się kontrolować telefony, ale ostatnio mój syn wziął laptopa kiedy położyłem się spać i ostatnie kliknięcie na youtube było o 3:37. To było w środku tygodnia, czyli rano szedł do szkoły. Nikt mi nie powie (jak np drzewo) że wystarczy rozmawiać i tłumaczyć. To są dzieciaki i one będą swoje błędy popełniać i od nas (rodziców) zależy dużo, ale nie wszystko. Czasem choćbyś się zesrał i starał nadludzko, dziecko pójdzie w swoją stronę.
pjenkne bazgroły, mamy podobne na lodówceCzas, czas, czas. Poświęcać dziecku jak najwięcej czasu. To oczywiście bardzo banalne, ale chyba to jest kluczem do tego żeby w przyszłości dziecko nam ufało i było „posłuszne” ze względu właśnie na to zaufanie a nie strach czy dla zasady „bo rodzic powiedział”.
Ale tak jak pisaliście, im dzieci starsze (chociaż moja to jeszcze dziecinka mała 3,5) to tego strachu jest coraz więcej.
Przy okazji się czymś, nazwijmy to - pochwalę
Dzieciaki w przedszkolu miały temat „w czym jesteś dobra/dobry”
No i wszystkie dzieci mówiły, że w zabawie klockami, zabawie autkami, zabawie z Krzysiem, Stasiem, Kasią itd a moja córcia się wyłamała i powiedziała:
View attachment 97253
No i to jest dla mnie bardzo ważne. Że ta więź jest niewymuszona i musimy dalej dbać o to żeby tak było.
Czas pokaże.
Wpierdalaj się śmiało, każde zdanie cenne. Musiałbym zbyt dużo prywaty pisać a mi się nie chcę. Na pewno kontroluję, ale czy przesadnie to nie sądzę.Wpierdolę się między wódkę a zakąskę sorry. Dzieci nie mam jeszcze, ale pamiętam jak to było u mnie za dzieciaka. Znaczy może raczej jak już byłem tym nastolatkiem. Starzy mnie za mocno nie kontrolowali, jak się wychodziło na te 1 balety, bo mi ufali, i ja z kolei jako, że nie miałem jako tako tej ścisłej kontroli, to też starałem się nie nadużywać ich zaufania. Wiadomo zdarzało się, że wracało się lekko grzmotniętym, ale jak np. miałem być o 1 w domu, a wiadomo, że trochę się przedłuży, to pierwsze co było to telefon do starych, że jednak będę trochę później, żeby zameldować się, żeby się nie stresowali.