Ojcones

  • Thread starter Deleted member 6793
  • Start date
Ten to wszystko trzyma w piwnicy, dzieci pewnie też
:werdum:
josef-fritzl-skazany-przez-austriacki-sad-za-morderstwo-syna-wielokrotnie-gwalty-na-swojej-corce-i-wiezienie-pozostalych-dzieci.jpeg
 
Dziś moja Córcia kończy rok, wychylcie dranie za zdrowie.
mała wstaje powoli na 2 nogi czy jeszcze na czworaka? jak jeszcze przed Wami ten moment to zazdro, fajne wywrotki na początku
:muttley:

No i zdrowia dla małej i cierpliwości dla Was rodziców

:conorsalute:

Moja w lipcu 3 lata i zaczęły się trudne pytania
a czemu? dlaczego?

(zapierdala ten czas bezlitosny)
:płacz:
 
mała wstaje powoli na 2 nogi czy jeszcze na czworaka? jak jeszcze przed Wami ten moment to zazdro, fajne wywrotki na początku
:muttley:

No i zdrowia dla małej i cierpliwości dla Was rodziców

:conorsalute:

Moja w lipcu 3 lata i zaczęły się trudne pytania


(zapierdala ten czas bezlitosny)
:płacz:
Chodzi już trzymana za rączki. Zdrowia dla Twojej Córeczki.
 
Hmmm, niby ojcones, ale że nie ma wątku dedykowanego manosferze... Ciekawie o tyle, ze także o - jak się okazuje niby - patriarchalnych Indiach
 
Tak sobie siedzę popijając piwka chyba pierwszy raz od 2-3 miesięcy i dumam. Może to śmieszne ale dumam nad tym że obawiam się o swoją córkę a dokładnie o to jak poradzi sobie w tym pojebanym świecie wciskającym wszystkim jakieś dzikie ideologie, chore poglądy i czy inne herezje. Wiadomo że wychowanie i wpływ rodziców rzutuje na dziecko ale jednak i ono w pewnym wieku bardziej skłania się ku środowisku, znajomym, szkole itd. I nie daje mi to spokoju bo jednak o ile nie chce ingerować w jej wolną wolę tak boję się takiego podprogowego wpływu całego tego syfu..
 
Tak sobie siedzę popijając piwka chyba pierwszy raz od 2-3 miesięcy i dumam. Może to śmieszne ale dumam nad tym że obawiam się o swoją córkę a dokładnie o to jak poradzi sobie w tym pojebanym świecie wciskającym wszystkim jakieś dzikie ideologie, chore poglądy i czy inne herezje. Wiadomo że wychowanie i wpływ rodziców rzutuje na dziecko ale jednak i ono w pewnym wieku bardziej skłania się ku środowisku, znajomym, szkole itd. I nie daje mi to spokoju bo jednak o ile nie chce ingerować w jej wolną wolę tak boję się takiego podprogowego wpływu całego tego syfu..
Stary, każdy to ma. Przynajmniej tak mi się wydaję. Staram się dawać moim możliwości i pchać ich gdzie tylko mają ochotę, ale to nie jest łatwe zaszczepić w dziecku jakiegoś bakcyla. Mój najstarszy od kilku miesięcy zrezygnował z zajęć sportowych i na początku byłem zdeterminowany by mu nie odpuszczać i próbować go pokierować w cokolwiek innego, byleby w domu nie siedział. Jednak jemu niedługo pyknie 18 lat i nie jestem w stanie układać mu życia w nieskończoność. W chuj mi przykro, jak po szkole wraca do domu, bez żadnej zajawki, pasji. Dwóch młodszych cały czas cisną, w swoich tematach, ale co z tego wyjdzie? Nie mam pojęcia. Kiedyś o tym tu pisałem, że trzeba stwarzać możliwości i być z nimi trochę w ich zainteresowaniach, ale co z tego wyjdzie to chuj wi.
 
Na moje to na poważnie kontrolować kontakt z elektroniką, nie jesteśmy do tego ewolucyjnie dostosowani. TV (starego typu ale i streamingową), konsole ale przede wszystkim rzeczy podłączone do neta, laptopy, pudła i creme de la creme: telefony.

I to jest trudne, nie mam na myśli dziecka, tylko ciebie, bo to jest wysiłek organizacyjny, codzienny płacony w tym czego zwykle nam brakuje: czasem. Dodatkowo: będą tymczasowe konflikty, a przecież każdy być chcę tym spoko tatką, c'nie?

Dużo czytać wieczorem, upakować weekendy spotkaniami z dziadkami, wujami, kuzynami, zaplanować zajęcia które uczą ponadczasowych rzeczy (do tego bym zakwalifikował np harcerstwo: hierarchia ale i współpraca, zadania) albo bezpośrednio wpływających na dobre funkcjonowanie organizmu - sport (także hierarchia, także zadania i rozliczanie z pracy).

Nie da się tego inaczej zrobić, jak tylko z wysiłkiem i planując, a nie jak liść na wietrze.

Żadne dziecko nie wytrzyma takiego natłoku szlamu informacyjnego do jakiego samotnie go wystawiają dziś rodzice. Wiem ze spoczko, drineczek w łapie, dziecko tablet przed mordę i świety spokoj, ale to produkcja uszkodzonego neuralnie zombie.

Swoją drogą moja rodzinka ostatnio zmieniała żłobek w Wawie, bo ogarneli że opiekunki puszczały wielogodzinnie TV dzieciom. W, kurwa, żłobku. A jak poszli z tym do dyrekcji to nie było "przepraszam, tak nie powinno być" tylko "ale teraz każdy tak robi". Poważnie. Dlatego polecam przedszkola uczące metodą Montessori (czy mają żłobki to nie wiem).

EDIT:
Ciekawą alternatywą do harcerstwa, trochę kojarzącą mi się z modelarstwem, mogą być tzw freelaby. O ich idei można posłuchać tutaj:
 
Last edited:
Na moje to na poważnie kontrolować kontakt z elektroniką, nie jesteśmy do tego ewolucyjnie dostosowani. TV (starego typu ale i streamingową), konsole ale przede wszystkim rzeczy podłączone do neta, laptopy, pudła i creme de la creme: telefony.

I to jest trudne, nie mam na myśli dziecka, tylko ciebie, bo to jest wysiłek organizacyjny, codzienny płacony w tym czego zwykle nam brakuje: czasem. Dodatkowo: będą tymczasowe konflikty, a przecież każdy być chcę tym spoko tatką, c'nie?

Dużo czytać wieczorem, upakować weekendy spotkaniami z dziadkami, wujami, kuzynami, zaplanować zajęcia które uczą ponadczasowych rzeczy (do tego bym zakwalifikował np harcerstwo: hierarchia ale i współpraca, zadania) albo bezpośrednio wpływających na dobre funkcjonowanie organizmu - sport (także hierarchia, także zadania i rozliczanie z pracy).

Nie da się tego inaczej zrobić, jak tylko z wysiłkiem i planując, a nie jak liść na wietrze.

Żadne dziecko nie wytrzyma takiego natłoku szlamu informacyjnego do jakiego samotnie go wystawiają dziś rodzice. Wiem ze spoczko, drineczek w łapie, dziecko tablet przed mordę i świety spokoj, ale to produkcja uszkodzonego neuralnie zombie.

Swoją drogą moja rodzinka ostatnio zmieniała żłobek w Wawie, bo ogarneli że opiekunki puszczały wielogodzinnie TV dzieciom. W, kurwa, żłobku. A jak poszli z tym do dyrekcji to nie było "przepraszam, tak nie powinno być" tylko "ale teraz każdy tak robi". Poważnie. Dlatego polecam przedszkola uczące metodą Montessori (czy mają żłobki to nie wiem).

EDIT:
Ciekawą alternatywą do harcerstwa, trochę kojarzącą mi się z modelarstwem, mogą być tzw freelaby. O ich idei można posłuchać tutaj:

Zgadzam się w pełni z tym co piszesz. Staram się kontrolować telefony, ale ostatnio mój syn wziął laptopa kiedy położyłem się spać i ostatnie kliknięcie na youtube było o 3:37. To było w środku tygodnia, czyli rano szedł do szkoły. Nikt mi nie powie (jak np drzewo) że wystarczy rozmawiać i tłumaczyć. To są dzieciaki i one będą swoje błędy popełniać i od nas (rodziców) zależy dużo, ale nie wszystko. Czasem choćbyś się zesrał i starał nadludzko, dziecko pójdzie w swoją stronę.
 
Zgadzam się w pełni z tym co piszesz. Staram się kontrolować telefony, ale ostatnio mój syn wziął laptopa kiedy położyłem się spać i ostatnie kliknięcie na youtube było o 3:37. To było w środku tygodnia, czyli rano szedł do szkoły. Nikt mi nie powie (jak np drzewo) że wystarczy rozmawiać i tłumaczyć. To są dzieciaki i one będą swoje błędy popełniać i od nas (rodziców) zależy dużo, ale nie wszystko. Czasem choćbyś się zesrał i starał nadludzko, dziecko pójdzie w swoją stronę.
Moim zdaniem dziecko potrzebuje limitów z zewnątrz, twardych ścian, zakazów, a nie zrzucenie wszystkiego na jego "wolną wolę" i "rozum". Nam dorosłym to słabo wychodzi a co dopiero młodym.

Co do netu to może router z jakmiś sterowaniem co nd-czw wyłącza się o 23, a w pt-sob dłużej. To by było idealnie także ze względu na optymalizację kosztów, choć to tylko kilkanaście/kilkadziesiąt watów. Oczywiście zostają jeszcze komórki i funkcja router wi-fi...
 
Moim zdaniem dziecko potrzebuje limitów z zewnątrz, twardych ścian, zakazów, a nie zrzucenie wszystkiego na jego "wolną wolę" i "rozum". Nam dorosłym to słabo wychodzi a co dopiero młodym.

Co do netu to może router z jakmiś sterowaniem co nd-czw wyłącza się o 23, a w pt-sob dłużej. To by było idealnie także ze względu na optymalizację kosztów, choć to tylko kilkanaście/kilkadziesiąt watów. Oczywiście zostają jeszcze komórki i funkcja router wi-fi...
Na ten moment można powiedzieć że panuje nad sytuacją. Napisałem to tylko by podać przykład. Po prostu bywa różnie. Nie ma złotego sposobu. Jednak to o czym pisałeś zdecydowanie stosuje u siebie.
 
Na ten moment można powiedzieć że panuje nad sytuacją. Napisałem to tylko by podać przykład. Po prostu bywa różnie. Nie ma złotego sposobu. Jednak to o czym pisałeś zdecydowanie stosuje u siebie.
Tak tak, wiadomo, ja to tak glosno mysle - takze o sobie.

Moje dzieci maja smartfona - mimo ze rozwazalem "telefon dla emeryta". Glownym dla mnie argumentem byly komunikatory (np Signal)...
 
Tak tak, wiadomo, ja to tak glosno mysle - takze o sobie.

Moje dzieci maja smartfona - mimo ze rozwazalem "telefon dla emeryta". Glownym dla mnie argumentem byly komunikatory (np Signal)...
Mój kombinował z laptopem, bo ma kontrolę rodzicielska na telefonie i o 21:30 mu się telefon blokuje.
To jak dla nas, nie drzwiami to oknem.


Ale musimy sobie pomysłami pomagać.
Pozdrawiam
 
Czas, czas, czas. Poświęcać dziecku jak najwięcej czasu. To oczywiście bardzo banalne, ale chyba to jest kluczem do tego żeby w przyszłości dziecko nam ufało i było „posłuszne” ze względu właśnie na to zaufanie a nie strach czy dla zasady „bo rodzic powiedział”.

Ale tak jak pisaliście, im dzieci starsze (chociaż moja to jeszcze dziecinka mała 3,5) to tego strachu jest coraz więcej.


Przy okazji się czymś, nazwijmy to - pochwalę :lol:

Dzieciaki w przedszkolu miały temat „w czym jesteś dobra/dobry”
No i wszystkie dzieci mówiły, że w zabawie klockami, zabawie autkami, zabawie z Krzysiem, Stasiem, Kasią itd a moja córcia się wyłamała i powiedziała:

IMG_0374.jpeg

No i to jest dla mnie bardzo ważne. Że ta więź jest niewymuszona i musimy dalej dbać o to żeby tak było.
Czas pokaże.
 
@Dzihados w sumie opisałeś nasze podejście. Mała ma 4 lata a jej ulubioną czynnością jest czytanie i pielęgnujemy to od zawsze w sumie. Wszelkie bajki i inne media ma ograniczone do minimum. Dbamy też zawsze o organizację jej czasu tak by był urozmaicony, by mogła próbować różnych rzeczy. No ale jednak ten niepokój gdzieś jest z tyłu głowy.
 
@Zajcun1 to nie tak, że wszystko da się wytłumaczyć, bo czasem zwyczajnie się przemknie ich chęć eksplorowania granic. No i oszukiwania...

Należy też pamiętać że to naturalne, bo zaczynają odkrywać granice i nieustannie próbować je przekraczać, bo to w ludzkiej naturze. Kto nie siedział po nocach w kompie czy konsoli będąc młody, niech pierwszy rzuci kamieniem... A że teraz nie można stosować średniowiecznych metod jak za naszych czasów, to jest zwyczajnie w cholere trudniej. :suchykarol:

Wczoraj sam poszedłem do biblioteki i im pożyczyłem dziesięć książek. Dziś już połowa przeczytana, akurat seria "Hej, Jędrek!", bo zabawna i lekko się czyta (to książki z obrazkami jak w komiksach, od twórców Jeża Jerzego, ale dla dzieci).

Plus powrót do Harrego Pottera, także głowy rosną.

Do harcerstwa mają jakiś problem graniczący z respektem :lesnarhappy:, ale u mnie też tak było, że dopiero w szóstej czy siódmej się zapisałem, po wielu namowach. Zresztą identyko było ze ścianką wspinaczkową, niepotrzebnie późno. Ale lepiej późno, niż wcale - to zresztą nastąpiło właśnie dopiero jak sam zacząłem poszukiwać.
 
Zgadzam się w pełni z tym co piszesz. Staram się kontrolować telefony, ale ostatnio mój syn wziął laptopa kiedy położyłem się spać i ostatnie kliknięcie na youtube było o 3:37. To było w środku tygodnia, czyli rano szedł do szkoły. Nikt mi nie powie (jak np drzewo) że wystarczy rozmawiać i tłumaczyć. To są dzieciaki i one będą swoje błędy popełniać i od nas (rodziców) zależy dużo, ale nie wszystko. Czasem choćbyś się zesrał i starał nadludzko, dziecko pójdzie w swoją stronę.
Wpierdolę się między wódkę a zakąskę sorry. Dzieci nie mam jeszcze, ale pamiętam jak to było u mnie za dzieciaka. Znaczy może raczej jak już byłem tym nastolatkiem. Starzy mnie za mocno nie kontrolowali, jak się wychodziło na te 1 balety, bo mi ufali, i ja z kolei jako, że nie miałem jako tako tej ścisłej kontroli, to też starałem się nie nadużywać ich zaufania. Wiadomo zdarzało się, że wracało się lekko grzmotniętym, ale jak np. miałem być o 1 w domu, a wiadomo, że trochę się przedłuży, to pierwsze co było to telefon do starych, że jednak będę trochę później, żeby zameldować się, żeby się nie stresowali.
 
Czas, czas, czas. Poświęcać dziecku jak najwięcej czasu. To oczywiście bardzo banalne, ale chyba to jest kluczem do tego żeby w przyszłości dziecko nam ufało i było „posłuszne” ze względu właśnie na to zaufanie a nie strach czy dla zasady „bo rodzic powiedział”.

Ale tak jak pisaliście, im dzieci starsze (chociaż moja to jeszcze dziecinka mała 3,5) to tego strachu jest coraz więcej.


Przy okazji się czymś, nazwijmy to - pochwalę :lol:

Dzieciaki w przedszkolu miały temat „w czym jesteś dobra/dobry”
No i wszystkie dzieci mówiły, że w zabawie klockami, zabawie autkami, zabawie z Krzysiem, Stasiem, Kasią itd a moja córcia się wyłamała i powiedziała:

View attachment 97253
No i to jest dla mnie bardzo ważne. Że ta więź jest niewymuszona i musimy dalej dbać o to żeby tak było.
Czas pokaże.
pjenkne bazgroły, mamy podobne na lodówce
:roberteyeblinking:

nasza ostatnio nas zabiła tekstem (już była kładziona spać, książeczka przeczytana)

chodźcie tu moje głuptasy, kocham Was
I ogromy przytulas był do tego

:jon:
 
Wpierdolę się między wódkę a zakąskę sorry. Dzieci nie mam jeszcze, ale pamiętam jak to było u mnie za dzieciaka. Znaczy może raczej jak już byłem tym nastolatkiem. Starzy mnie za mocno nie kontrolowali, jak się wychodziło na te 1 balety, bo mi ufali, i ja z kolei jako, że nie miałem jako tako tej ścisłej kontroli, to też starałem się nie nadużywać ich zaufania. Wiadomo zdarzało się, że wracało się lekko grzmotniętym, ale jak np. miałem być o 1 w domu, a wiadomo, że trochę się przedłuży, to pierwsze co było to telefon do starych, że jednak będę trochę później, żeby zameldować się, żeby się nie stresowali.
Wpierdalaj się śmiało, każde zdanie cenne. Musiałbym zbyt dużo prywaty pisać a mi się nie chcę. Na pewno kontroluję, ale czy przesadnie to nie sądzę.
Zmieniając temat. Mam 3 synow, raz żona, raz ja, organizujemy wycieczki dwu- trzydniowe zabierając tylko jedno dziecko.
Polecam każdemu kto ma więcej jak jedno.
Mega scala to nasze relację spędzając czas tylko z jednym, skupiajac całą uwage tylko na nim. A oprócz tego dzieciaki się otwierają opowiadając o tym, o czy wcześniej nie chcieli powiedzieć.
I w maju jadę z najmłodszym 8 latkiem.
Znalazłem fajny hotel który już kończyłem rezerwować, tylko że tam jest jedno duże łóżko. Żona rzuciła, że nie powinienem brać tego hotelu, bo może to źle wyglądać.
Zbulwersowałem się, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że śmiejemy się z działu podludzie i z tego w którą stronę skręca świat. Jednak zaczyna nas to dotykać nawet w takich sytuacjach.
Zacząłem się zastanawiać czy już faktycznie nie powinienem, bo przecież juz ma 8 lat, ale przecież w domu niejednokrotnie ładuje mi sie do łóżka. W lato jeździmy pod namiot, tam to już w ogóle cała piatka razem śpi. Oczywiste nie zmieniłem swojego zdania i klepnąłem rezerwację, ale sam fakt że zacząłem się nad tym zastanawiać jest chory.
Mamy pojebane czasy i nic z tym nie robimy.
Ludzie normalni muszą równać do chorych imbecyli, bo mogą zaszkodzić.
Straszne się to robi, ten syf jest coraz bliżej.
 
Back
Top