Bóg sportu
Oplot Challenge Heavyweight
Wiem, że długie i posypie się pewnie kilka TL;DR ale dajcie szansę Pany :)
O eskalującej niechęci słów kilka
Hejterzy, czipsożercy, nielegalni streamowcy, niespełnieni zazdrośnicy z bólem dup kontra wieśniaki ze słomą w butach, zadufane buce, handlarze niewolników i hajsownicy.
Tak w skrócie można opisać ostatnie wzajemne relacje pomiędzy częścią środowiska fanów i sympatyków MMA, którzy nie do końca aprobują kierunek rozwoju KSW, a włodarzami tej organizacji. Członkowie opozycji wobec działań duetu Kawulski – Lewandowski pochodzą z różnych środowisk, portali, podmiotów związanych z branżą. Jednym z głównych bastionów postrzeganych jako wróg KSW jest z pewnością forum Cohones. Minimum kilku jego regularnych użytkowników znajduje się z pewnością na czarnej liście Martina, Macieja, Jurasa a nawet Wojsława, który sam tworzył kiedyś struktury dzisiejszego wroga.
Włodarze KSW twierdzą, iż grupa internetowych mocarzy nie jest dla nich istotna, nie przynosi ich organizacji pieniędzy, stanowi niewielki procent oglądających a i to na dodatek przeważnie z nielegalnych źródeł. Wielu forumowiczów wypowiada się z kolei w podobnym tonie w kierunku KSW. Twierdzą, iż nie potrzebują tej napompowanej organizacji, że przecież jest UFC, ACB, FEN, PLMMA…
Poziom wzajemnego obrzucania się inwektywami i złośliwościami rośnie w stałym tempie, ostatnim momentem eskalacji była wczorajsza konferencja promująca nadchodzącą galę. Wydarzenie to otrzymało podtytuł Circus of Pain, co prawdopodobnie miało stanowić slapa w kierunku antyfanów określających ostatnie poczynania właścicieli KSW właśnie jako cyrk.
Reakcje włodarzy na sam dźwięk liter UFC są dość radykalne. Najczęściej jest to mieszanka oburzenia z butą, co jest w mojej opinii nieco niedojrzałe biznesowo. Amerykańska organizacja jest potentatem i jakiekolwiek zaklinanie rzeczywistości, udawanie, że ich nie ma albo, że są przereklamowani i nie stanowią konkurencji naraża właścicieli KSW na śmieszność. Jestem w stanie wyobrazić sobie tarczę strzelecką z wizerunkiem Dany White`a zawieszoną tuż nad biurkiem Macieja Kawulskiego.
O ile jednak mogę jeszcze zrozumieć postępowanie carskiego duetu polskiej sceny MMA, o tyle słowa wypowiedziane w dniu wczorajszym przez zawodników (niepytanych o zdanie) delikatnie dały mi do myślenia, że coś tu nie gra i kompleks UFC jest w KSW większy, niż mogłoby się wydawać.
Nie będę opisywał szczegółowo całej sytuacji, każdy zainteresowany tematem ją widział, wszak właśnie ona sprowokowała kolejną inbę wśród użytkowników portalu, który przecież jakiś czas temu został określony jako nieobiektywnie działający na zlecenie KSW. Napiszę tylko moją ocenę sytuacji – najwięcej przez wypowiedzenie kilku głupich słów stracił wczoraj z pewnością Karol Bedorf. Coco nigdy nie narzekał na nadmiar fanów. Biorąc pod uwagę iż jest długo panującym mistrzem jednej z najbardziej elektryzujących kategorii wagowych można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nie wykorzystuje całego potencjału swojej pozycji w organizacji. W dodatku zamiast próbować naprawić tę sytuację, tylko ją pogarsza. A przecież jego kontrakt z UFC był już ponoć negocjowany co najmniej kilkukrotnie…
Czy rzeczywiście KSW nie potrzebuje czipsożerców zza klawiatur, a pasjonaci MMA w Polsce spokojnie przeżyją bez organizacji Lewandowskiego i Kawulskiego? Odpowiedź brzmi: tak, ale po co? Przecież tak naprawdę zdecydowana większość forumowiczów ogląda wszystkie gale KSW i obejrzy również nadchodzący Cyrk Bólu. Bo lepszego polskiego produktu w tej materii po prostu nie ma. Z drugiej strony nie wierzę, że właściciele KSW naprawdę uważają, że wystarczą im konsumenci w postaci niedzielnych Januszy i Grażyn MMA oraz gimnazjalistów podjaranych Popkiem. Przecież to właśnie Ci najbardziej zaangażowani, udzielający się fani nakręcają zainteresowanie, komentują, oglądają wywiady, uczestniczą w życiu tej dyscypliny na co dzień a nie tylko od święta. Może warto byłoby jednak spróbować zakopać topór wojenny. Tylko czy jest to możliwe?
Last edited by a moderator: