Gienek
UFC Middleweight
Za namową kilku osób z Cohones, postanowiłem założyć temat w którym będę wrzucał ciekawe przypadki z mojej pracy, foty i opisy chorób których zobaczenie na własne oczy, człowiekowi który nie pracuje w szpitalu jest znikomy.
Oczywiście każdy może wrzucać coś od siebie.
Temat nie jest nastawiony na choroby i anomalie, ale także złamania, urazy po wypadkach te znalezione w necie jak i swoje własne i swoich znajomych. Mile widziane foty z samookaleczeń, modyfikacji ciała itp. itd.
Życzę miłej lektury
Ja może zacznę. Pytaliście na forum dlaczego pracuje w szpitalu. Odpowiedziałem, że spłacam swój dług wdzięczności wobec lekarzy i pielęgniarek, dzięki którym mogę dzisiaj chodzić. Opowiem trochę o chorobie którą miałem bo będzie to istotne w opisie mojej historii.
Choroba Perthesa jest anomalią na którą chorują najczęściej mali chłopcy. Szczyt zachorowania to 5-6 lat, ja miałem 4 kiedy zostało to u mnie rozpoznane. Jest to jałowe martwicze zapalenie kości, obejmujące głowę i szyję kości udowej (w moim wypadku, prawe udo). Najczęściej dotyczy to jednego biodra.
Etiologia (czyli powód występowania choroby) nie jest do końca poznana, spekuluje się że wynika z anomalii naczyń krwionośnych kości lub zaburzeń hormonalnych dziecka.
Leczenie polega na długotrwałym odciążeniu nogi, nawet do 4 lat (krótko mówiąc, nie można chodzić na tej nodze, więc trzeba leżeć) plus wyciągi, szyny które stabilizują biodro, rehabilitacja która ma zapobiec przykurczom i zanikom mięśniowym.
Mój przypadek był o tyle trudny, że oprócz choroby podstawowej miałem pękniętą panewkę stawową w tym samym biodrze. Przez pęknięcie wylała się maż która zapobiega ścieraniu się kości w biodrze, więc te kości ścierały się z zawrotną prędkością.
A więc do rzeczy. Mając 4 lata zacząłem utykać na prawe biodro. Po kilku tygodniach pojawił się ból więc udaliśmy się z mamuśką (była pielęgniarka) więc wizyta załatwiona w 3 minuty. Pojechaliśmy lekarz dotknął, puknął, stuknął i powiedział że jest ok i trzeba maścią smarować i rozchodzić. Ok, biegałem smarowałem ale było dużo gorzej plus skrócenie nogi dało do myślenia moim rodzicom że, coś tu śmierdzi. Pojechaliśmy do specjalisty, zrobił fotkę i powiedział słowa które mimu 4 lat pamiętam do dziś ,, Jeszcze 2-3 tygodnie i noga byłaby do nieuratowania". Skończyło by się amputacją i wózkiem. Jako że było to dość dawno to medycyna nie była tak rozwinięta. Powód takiego stanu był prosty, brak mazi plus osłabienie kości chorobą, sprawiło starcie główki kości udowej do tego stopnia że zostało jej (główki) jakieś 20%.
Spędziłem 2 lata w łóżku na wyciągu. Część czasu w szpitalu na badaniach część w domu gdzie zajmowali się mną rodzice (którym jestem na maxa wdzięczny). Leżałem na wyciągu, nie mogłem stawać na tą nogę nawet na moment, po jakiś 7-8 miesiącach pozwolili mi siadać więc siedziałem po turecku i podnosiłem się na rękach i tak chodziłem, na rękach szło mi całkiem nieźle. Po roku mogłem jeździć na rowerze ale z bocznymi kółkami tak żeby nie podpierać się na chorej nodze. Po 2 latach lekarz powiedział że kość na tyle się odbudowała że mogę spróbować chodzić, oczywiście w stabilizatorze biodra i kulami. Przez cały okres leczenia, dzień w dzień byłem na basenie po 2-3 godziny plus naświetlenia laserami i rehabilitacja.
Na dzień dzisiejszy jest wszystko ok, robię kontrolne foty czy biodro się trzyma.
PS. Chuj w dupę doktorkowi przez którego straciłem dwa lata dzieciństwa.
Fotki:
Płatowa zmiana w głowie kości udowej typowa dla późnego stadium oddzielającej martwicy kostno-chrzęstnej. Zmiana powstała w wyniku martwicy niedokrwiennej przynasady kości.
Ja miałem martwice głowy kości udowej.
Lewe biodro jest chore. Wyraźnie widać zmiany na głowie kości udowej.
I coś mocnego:
Wsadził łapę w kosiarkę
Oczywiście każdy może wrzucać coś od siebie.
Temat nie jest nastawiony na choroby i anomalie, ale także złamania, urazy po wypadkach te znalezione w necie jak i swoje własne i swoich znajomych. Mile widziane foty z samookaleczeń, modyfikacji ciała itp. itd.
Życzę miłej lektury
Ja może zacznę. Pytaliście na forum dlaczego pracuje w szpitalu. Odpowiedziałem, że spłacam swój dług wdzięczności wobec lekarzy i pielęgniarek, dzięki którym mogę dzisiaj chodzić. Opowiem trochę o chorobie którą miałem bo będzie to istotne w opisie mojej historii.
Choroba Perthesa jest anomalią na którą chorują najczęściej mali chłopcy. Szczyt zachorowania to 5-6 lat, ja miałem 4 kiedy zostało to u mnie rozpoznane. Jest to jałowe martwicze zapalenie kości, obejmujące głowę i szyję kości udowej (w moim wypadku, prawe udo). Najczęściej dotyczy to jednego biodra.
Etiologia (czyli powód występowania choroby) nie jest do końca poznana, spekuluje się że wynika z anomalii naczyń krwionośnych kości lub zaburzeń hormonalnych dziecka.
Leczenie polega na długotrwałym odciążeniu nogi, nawet do 4 lat (krótko mówiąc, nie można chodzić na tej nodze, więc trzeba leżeć) plus wyciągi, szyny które stabilizują biodro, rehabilitacja która ma zapobiec przykurczom i zanikom mięśniowym.
Mój przypadek był o tyle trudny, że oprócz choroby podstawowej miałem pękniętą panewkę stawową w tym samym biodrze. Przez pęknięcie wylała się maż która zapobiega ścieraniu się kości w biodrze, więc te kości ścierały się z zawrotną prędkością.
A więc do rzeczy. Mając 4 lata zacząłem utykać na prawe biodro. Po kilku tygodniach pojawił się ból więc udaliśmy się z mamuśką (była pielęgniarka) więc wizyta załatwiona w 3 minuty. Pojechaliśmy lekarz dotknął, puknął, stuknął i powiedział że jest ok i trzeba maścią smarować i rozchodzić. Ok, biegałem smarowałem ale było dużo gorzej plus skrócenie nogi dało do myślenia moim rodzicom że, coś tu śmierdzi. Pojechaliśmy do specjalisty, zrobił fotkę i powiedział słowa które mimu 4 lat pamiętam do dziś ,, Jeszcze 2-3 tygodnie i noga byłaby do nieuratowania". Skończyło by się amputacją i wózkiem. Jako że było to dość dawno to medycyna nie była tak rozwinięta. Powód takiego stanu był prosty, brak mazi plus osłabienie kości chorobą, sprawiło starcie główki kości udowej do tego stopnia że zostało jej (główki) jakieś 20%.
Spędziłem 2 lata w łóżku na wyciągu. Część czasu w szpitalu na badaniach część w domu gdzie zajmowali się mną rodzice (którym jestem na maxa wdzięczny). Leżałem na wyciągu, nie mogłem stawać na tą nogę nawet na moment, po jakiś 7-8 miesiącach pozwolili mi siadać więc siedziałem po turecku i podnosiłem się na rękach i tak chodziłem, na rękach szło mi całkiem nieźle. Po roku mogłem jeździć na rowerze ale z bocznymi kółkami tak żeby nie podpierać się na chorej nodze. Po 2 latach lekarz powiedział że kość na tyle się odbudowała że mogę spróbować chodzić, oczywiście w stabilizatorze biodra i kulami. Przez cały okres leczenia, dzień w dzień byłem na basenie po 2-3 godziny plus naświetlenia laserami i rehabilitacja.
Na dzień dzisiejszy jest wszystko ok, robię kontrolne foty czy biodro się trzyma.
PS. Chuj w dupę doktorkowi przez którego straciłem dwa lata dzieciństwa.
Fotki:
Płatowa zmiana w głowie kości udowej typowa dla późnego stadium oddzielającej martwicy kostno-chrzęstnej. Zmiana powstała w wyniku martwicy niedokrwiennej przynasady kości.
Ja miałem martwice głowy kości udowej.
Lewe biodro jest chore. Wyraźnie widać zmiany na głowie kości udowej.
I coś mocnego:
Wsadził łapę w kosiarkę
Last edited by a moderator: