jp78
Shark Fights Featherweight
Dla tych co nie mogli uczestniczyć na miejscu w ERGO Arenie kilka moich czysto subiektywnych odczuć i przemyśleń. Zacznę od walk, a skończę na publiczności i organizacji.
Undercard
Maćkowiak - Gułaś
Panowie wyszli trochę spięci i mało brakowało, aby Gułaś zakończył przez TKO. Niestety dla niego Maćkowiak pozbierał się i mocno obił zakrwawionego Gułasia. Przerwanie przez sędziego w dobrym momencie, a mocno poobijany Marcin długo podnosił się z maty. Mocna i widowiskowa walka na otwarcie.
Szulakowski - Grudniewski
W mojej ocenie najlepsza technicznie walka wieczoru. Może zawodnikom brakowało techniki, aby zapinać próby poddań, ale trudno odmówić woli walki, różnorodności w poszukiwaniach prób skończeń i dobrych obron. Zasłużone zwycięstwo Szulakowskiego zamykające bardzo ciekawy undercard, który był dużo lepszy od części walk karty głównej.
Karta Główna
Narkun - Celiński
Kolejny szybki pojedynek. Bardzo dobra walka i szybkie zwycięstwo Narkuna zakończone przez duszenie zza pleców. Myślę, że spokojnie należy mu się rewanż z Reljicem i walka o pas. Narkun zaprezentował się bardzo dobrze.
Silva - Karaoglu
Czwarte z rzędu starcie zakończone przed czasem przez szybkie TKO Aziza. Silva długo już chyba nie powalczy w KSW, a swoją przygodę zawdzięcza trylogii z Materlą, któremu wyraźnie "nie leżał". Szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego szybkiego i łatwego zwycięstwa Karaoglu, który pomimo wieku ma szansę jeszcze na TS z Materlą.
Szymuszowski - Jewtuszko
Mocne rozczarowanie postawą Jewtuszki. Jego nonszalancki styl walki w żadnej mierze nie przekładał się na przewagę w klatce, którą od początku wypracował sobie Szymuszowski. Punktował Jewtuszkę zarówno w stójce i w parterze. Ostatnia runda to powolne starcie mocno wymęczonych zawodników. Technicznie i widowiskowo dużo słabszy pojedynek. Mam nadzieję, że po tym zwycięstwie Szymuszowski nabierze więcej wiary w siebie.
Reljic - Vegh
Pojedynek, który aspirował do jednej z głównych atrakcji wieczoru był najsłabszym i najnudniejszym starciem. Publiczność rozgrzała jedynie skacząca blondynka na trybunach, która na głośny doping "pokaż cycki" spełniła oczekiwania fanów. Niestety dla nich w przerwie między rundami ochrona wyprowadziła ową damę, ku ogólnemu smutkowi, ale za to zbierając owację pełnej hali. Więcej z walki nie pamiętam. Nuuuda.
Bedorf - Graham
Kolejne usypiające starcie. O ile trudno się dziwić taktyce Karola, o tyle jego bezradność i porażająco słaba siła ciosów w parterze wołały o pomstę do nieba. Klasyczne lay-and-pray trwało praktycznie trzy rundy z małą przerwą na początku ostatniej odsłony, w której Graham prawie sprawił niespodziankę i niewiele brakowało, aby posłał Karola na deski. Zasłużone, ale wymęczone zwycięstwo Bedorfa.
Pudzianowski - Gracie
Mariusz już nie dawał na ring, ale objawił się niczym zbawiciel wśród niebiańskiego oświetlenia. Wejście Pudzilli wprawiło w dzikie okrzyki zebraną publikę, aż dało się odczuć narastające podniecenie kibicowskiej braci wciśniętej w komunijne gajery i suknie z pokazów mody. O ile można było obstawiać zwycięstwo Pudzianowskiego, to styl i czas walki zaskoczył chyba wszystkich, a na pewno Graciego, który najprawdopodoniej zakończył karierę rzucając rękawice na środek ringu. Bardzo ładne TKO pretendenta do pasa. I to pretendenta, który wcale nie musi być underdogiem. Po tym co obaj nasi ciężcy pokazali to Pudzilla na pewno nie będzie bez szans.
Walka wieczoru
Materla - Drwal
Dobra walka obu zawodników. Drwal przeważał w stójce robiąc dobre uniki i uderzając celnie z kontry. Z kolei Materla miał bardzo poukładany game plan i w każdej rundzie gdy nie przeważał w stójcie obalał bezradnego Drwala i zarysowywał swoją przewagę na kartach sędziowskich. Szkoda, że na kilka sekund przed końcem trzeciej rundy sędzia przerwał walkę, bo mogło być jeszcze ciekawie. Z drugiej strony trudno mieć do niego pretensję, bo Drwal leżał bezradnie przyjmując kolejne ciosy na twarz. Po niezbyt chlubnej trylogii z Silvą bardzo dobry występ Materli, któremu należy życzyć wygranej z Karaoglu i w końcu walki z Khalidovem.
Oprawa
Oprawa jakoś nie powaliła mnie na kolana. Bardziej przemawia do mnie podejście UFC, ale oczywiście to subiektywne odczucia. Nagłośnienie hali jest fenomenalne, choć czasami łupiące techniawki dla części widzów mogą być trochę męczące. Światła trochę nieszczęśliwie świeciły, bo w przypadku kilku walk karty głównej nie dało się oglądać wejścia zawodników, bo schodziły zbyt nisko świecąc prosto w oczy. Być może moje miejsca były trefne.
Kibicowska brać
Ogólne moje wrażenia nie zachęcają do kolejnych wypadów na KSW. Duża część zgromadzonych bardziej wydawała się zainteresowana paradowaniem wzdłuż i wszerz hali i pokazywaniem swoich za małych gajerków wraz ze swoimi niewiastami. Pewnie nie czepiałbym się gdyby miało to miejsce w przerwach, ale wycieczki ludów trwały praktycznie non-stop od początku do końca gali. Ot, takie spotkania towarzyskie i pokazanie się przed kamerami. O ile w walce Pudziana dało się odczuć spory wzrost zainteresowania, o tyle już przy walce Materla - Drwal niemała część widowni zaczęła opuszczać halę po drugiej rundzie.
Organizacja
Na plus należy na pewno zaliczyć sporo uprzejmych osób pomagających znaleźć miejsce na płycie. Ochroniarze zbyt pobłażliwie usuwali stojących lub chodzących wędrowników. Panowie Kawulski-Lewandowski powinni się zastanowić czy ustawianie kamerzysty na środku siatki zamiast na słupku to najmądrzejsze rozwiązanie. W mojej ocenie gość niepotrzebnie zasłaniał sporą część ringu, podczas gdy po lewej miał szeroki słupek. Duży minus. Druga sprawa to parking. Pomimo wykupienia miejsca musiałem się wykłócać z dwoma parkingowymi. Jeden próbował mi wmówić, że nie kupiłem biletu, który trzymał w ręce. Drugi chciał mi go zabrać, bo nie miał skanera. W końcu musiałem sam sobie odgradzać barierki, aby wjechać na zakupione miejsce, mijając przy tym wykrzykującego coś w moim kierunku kolejnego parkingowego.
Podsumowanie
Byłem na żywo tylko na dwóch galach i osobiście dużo bardziej podobało mi się UFC Kraków. Zarówno od strony organizacyjnej, jak i widowiskowej czy poziomu technicznego walk. W Krakowie hala była czysta, a w Gdańsku już na początku jadłodajnia wyglądała jak po całonocnej imprezie. Bardzo dobry undercard postawił wysoko poprzeczkę, której nie udźwignęli niektórzy zawodnicy z main cardu. Mam nadzieję, że Michał w końcu przełamie strach i zawalczy z Mamedem. Jeśli myśli o UFC to nie ma innej drogi. Pudzian zdecydowanie jest promowany na mistrza wagi ciężkiej i trzeba przyznać, że jest to robione z głową i powoli. Kilka nowych w KSW nazwisk wypadło całkiem dobrze (Maćkowiak, Szulakowski). Kilku weteranów powinno wrócić do treningów i po pokorę (Jewtuszko, Reljic). Bardzo duże słowa uznania dla Materli, który w końcu dał bardzo dobrą walkę. Do dopracowania na pewno stójka, która trochę byłą chaotyczna, ale to może kwestia poziomu Tomka Drwala.
Undercard
Maćkowiak - Gułaś
Panowie wyszli trochę spięci i mało brakowało, aby Gułaś zakończył przez TKO. Niestety dla niego Maćkowiak pozbierał się i mocno obił zakrwawionego Gułasia. Przerwanie przez sędziego w dobrym momencie, a mocno poobijany Marcin długo podnosił się z maty. Mocna i widowiskowa walka na otwarcie.
Szulakowski - Grudniewski
W mojej ocenie najlepsza technicznie walka wieczoru. Może zawodnikom brakowało techniki, aby zapinać próby poddań, ale trudno odmówić woli walki, różnorodności w poszukiwaniach prób skończeń i dobrych obron. Zasłużone zwycięstwo Szulakowskiego zamykające bardzo ciekawy undercard, który był dużo lepszy od części walk karty głównej.
Karta Główna
Narkun - Celiński
Kolejny szybki pojedynek. Bardzo dobra walka i szybkie zwycięstwo Narkuna zakończone przez duszenie zza pleców. Myślę, że spokojnie należy mu się rewanż z Reljicem i walka o pas. Narkun zaprezentował się bardzo dobrze.
Silva - Karaoglu
Czwarte z rzędu starcie zakończone przed czasem przez szybkie TKO Aziza. Silva długo już chyba nie powalczy w KSW, a swoją przygodę zawdzięcza trylogii z Materlą, któremu wyraźnie "nie leżał". Szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego szybkiego i łatwego zwycięstwa Karaoglu, który pomimo wieku ma szansę jeszcze na TS z Materlą.
Szymuszowski - Jewtuszko
Mocne rozczarowanie postawą Jewtuszki. Jego nonszalancki styl walki w żadnej mierze nie przekładał się na przewagę w klatce, którą od początku wypracował sobie Szymuszowski. Punktował Jewtuszkę zarówno w stójce i w parterze. Ostatnia runda to powolne starcie mocno wymęczonych zawodników. Technicznie i widowiskowo dużo słabszy pojedynek. Mam nadzieję, że po tym zwycięstwie Szymuszowski nabierze więcej wiary w siebie.
Reljic - Vegh
Pojedynek, który aspirował do jednej z głównych atrakcji wieczoru był najsłabszym i najnudniejszym starciem. Publiczność rozgrzała jedynie skacząca blondynka na trybunach, która na głośny doping "pokaż cycki" spełniła oczekiwania fanów. Niestety dla nich w przerwie między rundami ochrona wyprowadziła ową damę, ku ogólnemu smutkowi, ale za to zbierając owację pełnej hali. Więcej z walki nie pamiętam. Nuuuda.
Bedorf - Graham
Kolejne usypiające starcie. O ile trudno się dziwić taktyce Karola, o tyle jego bezradność i porażająco słaba siła ciosów w parterze wołały o pomstę do nieba. Klasyczne lay-and-pray trwało praktycznie trzy rundy z małą przerwą na początku ostatniej odsłony, w której Graham prawie sprawił niespodziankę i niewiele brakowało, aby posłał Karola na deski. Zasłużone, ale wymęczone zwycięstwo Bedorfa.
Pudzianowski - Gracie
Mariusz już nie dawał na ring, ale objawił się niczym zbawiciel wśród niebiańskiego oświetlenia. Wejście Pudzilli wprawiło w dzikie okrzyki zebraną publikę, aż dało się odczuć narastające podniecenie kibicowskiej braci wciśniętej w komunijne gajery i suknie z pokazów mody. O ile można było obstawiać zwycięstwo Pudzianowskiego, to styl i czas walki zaskoczył chyba wszystkich, a na pewno Graciego, który najprawdopodoniej zakończył karierę rzucając rękawice na środek ringu. Bardzo ładne TKO pretendenta do pasa. I to pretendenta, który wcale nie musi być underdogiem. Po tym co obaj nasi ciężcy pokazali to Pudzilla na pewno nie będzie bez szans.
Walka wieczoru
Materla - Drwal
Dobra walka obu zawodników. Drwal przeważał w stójce robiąc dobre uniki i uderzając celnie z kontry. Z kolei Materla miał bardzo poukładany game plan i w każdej rundzie gdy nie przeważał w stójcie obalał bezradnego Drwala i zarysowywał swoją przewagę na kartach sędziowskich. Szkoda, że na kilka sekund przed końcem trzeciej rundy sędzia przerwał walkę, bo mogło być jeszcze ciekawie. Z drugiej strony trudno mieć do niego pretensję, bo Drwal leżał bezradnie przyjmując kolejne ciosy na twarz. Po niezbyt chlubnej trylogii z Silvą bardzo dobry występ Materli, któremu należy życzyć wygranej z Karaoglu i w końcu walki z Khalidovem.
Oprawa
Oprawa jakoś nie powaliła mnie na kolana. Bardziej przemawia do mnie podejście UFC, ale oczywiście to subiektywne odczucia. Nagłośnienie hali jest fenomenalne, choć czasami łupiące techniawki dla części widzów mogą być trochę męczące. Światła trochę nieszczęśliwie świeciły, bo w przypadku kilku walk karty głównej nie dało się oglądać wejścia zawodników, bo schodziły zbyt nisko świecąc prosto w oczy. Być może moje miejsca były trefne.
Kibicowska brać
Ogólne moje wrażenia nie zachęcają do kolejnych wypadów na KSW. Duża część zgromadzonych bardziej wydawała się zainteresowana paradowaniem wzdłuż i wszerz hali i pokazywaniem swoich za małych gajerków wraz ze swoimi niewiastami. Pewnie nie czepiałbym się gdyby miało to miejsce w przerwach, ale wycieczki ludów trwały praktycznie non-stop od początku do końca gali. Ot, takie spotkania towarzyskie i pokazanie się przed kamerami. O ile w walce Pudziana dało się odczuć spory wzrost zainteresowania, o tyle już przy walce Materla - Drwal niemała część widowni zaczęła opuszczać halę po drugiej rundzie.
Organizacja
Na plus należy na pewno zaliczyć sporo uprzejmych osób pomagających znaleźć miejsce na płycie. Ochroniarze zbyt pobłażliwie usuwali stojących lub chodzących wędrowników. Panowie Kawulski-Lewandowski powinni się zastanowić czy ustawianie kamerzysty na środku siatki zamiast na słupku to najmądrzejsze rozwiązanie. W mojej ocenie gość niepotrzebnie zasłaniał sporą część ringu, podczas gdy po lewej miał szeroki słupek. Duży minus. Druga sprawa to parking. Pomimo wykupienia miejsca musiałem się wykłócać z dwoma parkingowymi. Jeden próbował mi wmówić, że nie kupiłem biletu, który trzymał w ręce. Drugi chciał mi go zabrać, bo nie miał skanera. W końcu musiałem sam sobie odgradzać barierki, aby wjechać na zakupione miejsce, mijając przy tym wykrzykującego coś w moim kierunku kolejnego parkingowego.
Podsumowanie
Byłem na żywo tylko na dwóch galach i osobiście dużo bardziej podobało mi się UFC Kraków. Zarówno od strony organizacyjnej, jak i widowiskowej czy poziomu technicznego walk. W Krakowie hala była czysta, a w Gdańsku już na początku jadłodajnia wyglądała jak po całonocnej imprezie. Bardzo dobry undercard postawił wysoko poprzeczkę, której nie udźwignęli niektórzy zawodnicy z main cardu. Mam nadzieję, że Michał w końcu przełamie strach i zawalczy z Mamedem. Jeśli myśli o UFC to nie ma innej drogi. Pudzian zdecydowanie jest promowany na mistrza wagi ciężkiej i trzeba przyznać, że jest to robione z głową i powoli. Kilka nowych w KSW nazwisk wypadło całkiem dobrze (Maćkowiak, Szulakowski). Kilku weteranów powinno wrócić do treningów i po pokorę (Jewtuszko, Reljic). Bardzo duże słowa uznania dla Materli, który w końcu dał bardzo dobrą walkę. Do dopracowania na pewno stójka, która trochę byłą chaotyczna, ale to może kwestia poziomu Tomka Drwala.