KML
Legacy FC Light Heavyweight
W obliczu wielu sensacyjnych rozwiązań walk w UFC (Ronda, McGregor) zastanawiałem się jak wyglądałby matchmaking KSW gdyby podczas tej gali większość promowanych przez KSW zawodników przegrała. Nie chodzi mi tu o poziom sportowy, lecz o sprawy finansowo-markietingowe.
Tak więc czysto teoretycznie od góry
Aziz Karaoglu nowym mistrzem KSW w wadze średniej. Mamed znokautowany.
Marcin Różalski nokautuje Pudziana w 50 sekund.
Antoni Chmielewski pokonuje niejednogłośną decyzją Michała Materlę.
Mansour Barnaoui nowym mistrzem KSW w wadze lekkiej. Wypunktował Gamrota.
Marif Piraev nokautuje latającym kolanem Sasze.
Filip Wolański po nudnej walce pokonuje Wrzoska.
W wadze średniej robi się mały bałagan. Natychmiastowy rewanż raczej nie ma sensu. Karaoglu vs Chmilewski?
Nie ukrywajmy bardziej korzystnym rozwiązaniem dla organizacji KSW jest wygrana Pudziana. W następnej walce wygrany tego pojedynku zmierzy się prawdopodobnie z Peterem Grahamem. Nikt nie ma chyba wątpliwości kto sprzeda więcej PPV w takiej walce.
W wadze lekkiej najbardziej logicznym pretendentem do walki o pas byłoby Piraev. Walka zagraniczniaków w KSW pewnie by się nie sprzedała, a wypłaty za walki zapałcić trzeba.
Po nudnej walce w wykonaniu Wolańskiego chyba nikt nie miałby ochoty w następnej walce oglądać go walczącego o pas.
Oczywiście to tylko takie moje gdybanie. Kibicuje Polakom, a w walkach polsko-polskich niech wygra lepszy. Niech to będzie krwawa noc w Gdańsku.
Waszym zdaniem jakie rozstrzygnięcia byłyby najciekawsze i wzbudziły by jeszcze większe zainteresowanie KSW?