Koronowirus, Wuhan , 2019-nCoV, Epidemia ver. beta 1.01

Coraz słabiej wychodzi ci to trolowanie :matt:
To nawet nie jest trollowanie tylko zwykłe pajacowanie. Najpierw bierzesz udział w tej błazenadzie dając się zrobić na katarek. Zamykasz się w domu, latasz z maską na ryju, dajesz sobie wstrzyknąć jakieś nieprzebadane gówno, równocześnie szydząc ze wszystkich, którzy nie pobiegli za loterią z hulajnogami i paszportem polsatu, a na końcu, kiedy w jeden dzień cały ten cyrk kończy rusek najeżdżając banderoland, robisz z siebie jeszcze większego głupka i lecisz w udawany sarkazm. Mnie byłoby autentycznie wstyd.
 
To nawet nie jest trollowanie tylko zwykłe pajacowanie. Najpierw bierzesz udział w tej błazenadzie dając się zrobić na katarek. Zamykasz się w domu, latasz z maską na ryju, dajesz sobie wstrzyknąć jakieś nieprzebadane gówno, równocześnie szydząc ze wszystkich, którzy nie pobiegli za loterią z hulajnogami i paszportem polsatu, a na końcu, kiedy w jeden dzień cały ten cyrk kończy rusek najeżdżając banderoland, robisz z siebie jeszcze większego głupka i lecisz w udawany sarkazm. Mnie byłoby autentycznie wstyd.
Przecież na tego cwela to szkoda śliny, że Ci się chciało stukać tyle znaków na klawiaturze na niego.
 
To nawet nie jest trollowanie tylko zwykłe pajacowanie. Najpierw bierzesz udział w tej błazenadzie dając się zrobić na katarek. Zamykasz się w domu, latasz z maską na ryju, dajesz sobie wstrzyknąć jakieś nieprzebadane gówno, równocześnie szydząc ze wszystkich, którzy nie pobiegli za loterią z hulajnogami i paszportem polsatu, a na końcu, kiedy w jeden dzień cały ten cyrk kończy rusek najeżdżając banderoland, robisz z siebie jeszcze większego głupka i lecisz w udawany sarkazm. Mnie byłoby autentycznie wstyd.
W punkt
 
A tak z ciekawości pytanie do tych mocno sceptycznie podchodzących do tematu jak ja w sumie i proszę odp na serio. Uważacie, że cov19 w ogóle nie istniał, nie istnieje i to tylko napompowana historyjka czy że coś się pojawiło, ale nie jest to tak groźne jak się mówiło i mówi? A może jeszcze co innego? Zastanówcie się w sumie jak uważacie a później w spoiler dopiero

U mnie w najbliższej rodzinie (rodzice i rodzeństwo) nikt się nie zaszczepił, żyliśmy normalnie, nikt się w domu nie chował, jak trzeba było to się założyło maske i tyle. W końcu nas też dopadło no i zdecydowanie to nie był "katarek" czy cokolwiek podobnego na co się chorowało w przeszłości (przeziębienie, grypa). Rodzice wylądowali na oddziale pod tlenem i normalnie ich zabierali karetką z domu w odstępie kilku dni. Najpierw ojciec wezwał bo z matką było źle a później sam już chciał pomocy. Stary to raczej typ człowieka że jak nie ma 40*C to nic mu nie jest. Miesiąc chyba musieli tam siedzieć, ale wyprowadzili ich na prostą. Mnie też zmiotło z planszy na 2 tygodnie. 3-4 dni były w chuj ciężkie że dojście do kibla to było wyzwanie, nie było mowy o jedzeniu i tylko sączenie wody zostało. Reszta dni to różnie było bo potrafiło się polepszyć na dzień -dwa i na kolejny wrócić. Pojebane to w sumie było, ale wszyscy zdrowi i bez żadnych powikłań. Matka pali całe życie, z aktywnością fizyczną do tego czasu miała raczej nie po drodze więc jak jej nie poskładało to reszta musiała mieć pecha. Jedzeniowo się dobrze prowadzą od zawsze z lekkimi odstępami wiadomo+jakieś witaminy, probiotyki więc tyle dobrego i może to to ich uratowało Tyle chyba elo
 
A tak z ciekawości pytanie do tych mocno sceptycznie podchodzących do tematu jak ja w sumie i proszę odp na serio. Uważacie, że cov19 w ogóle nie istniał, nie istnieje i to tylko napompowana historyjka czy że coś się pojawiło, ale nie jest to tak groźne jak się mówiło i mówi? A może jeszcze co innego? Zastanówcie się w sumie jak uważacie a później w spoiler dopiero

U mnie w najbliższej rodzinie (rodzice i rodzeństwo) nikt się nie zaszczepił, żyliśmy normalnie, nikt się w domu nie chował, jak trzeba było to się założyło maske i tyle. W końcu nas też dopadło no i zdecydowanie to nie był "katarek" czy cokolwiek podobnego na co się chorowało w przeszłości (przeziębienie, grypa). Rodzice wylądowali na oddziale pod tlenem i normalnie ich zabierali karetką z domu w odstępie kilku dni. Najpierw ojciec wezwał bo z matką było źle a później sam już chciał pomocy. Stary to raczej typ człowieka że jak nie ma 40*C to nic mu nie jest. Miesiąc chyba musieli tam siedzieć, ale wyprowadzili ich na prostą. Mnie też zmiotło z planszy na 2 tygodnie. 3-4 dni były w chuj ciężkie że dojście do kibla to było wyzwanie, nie było mowy o jedzeniu i tylko sączenie wody zostało. Reszta dni to różnie było bo potrafiło się polepszyć na dzień -dwa i na kolejny wrócić. Pojebane to w sumie było, ale wszyscy zdrowi i bez żadnych powikłań. Matka pali całe życie, z aktywnością fizyczną do tego czasu miała raczej nie po drodze więc jak jej nie poskładało to reszta musiała mieć pecha. Jedzeniowo się dobrze prowadzą od zawsze z lekkimi odstępami wiadomo+jakieś witaminy, probiotyki więc tyle dobrego i może to to ich uratowało Tyle chyba elo
Przed sezonem grupowym zapowiadano że grypa będzie zbierać spore żniwo i żeby dbać o siebie. Koronowirusy były znane od pół wieku, gdyby nałożyć to na słupki grypy sezonowej nie zauważyłbyś różnicy. Pewnie restrykcje przyczyniły się do tego że nie wywaliło z 20-30 % w górę. Gdyby nie panika w tv stwierdzilibyśmy że to był ciężki okres grupowy dla seniorów i koniec tematu.
Operacja medialna to bardziej złożony temat. Moim zdaniem są dwie opcje:
1. Ktoś z wielkich graczy (USA/ Chiny/wspólnie) chciał zwiększyć/przetestować zakres swojej władzy nad obywatelami. Choroba idealnie się do tego nadaje. Reszta państw dczepiła się do paniki żeby również poszerzać swoje możliwości u siebie.
Z atakami inżynierów udało się wprowadzić sporo inwigilacji. Choroba pomogła to rozszerzyć
2. Ważni politycy i miliarderzy stwierdzili że chcą zwiększyć swoje możliwości. Ewentualnie jedni przekupili drugich. Na Polskę wystarczyło kilka drobnych dla polityków których na palcach jednej ręki można policzyć. Restrykcje były wprowadzane na podstawie prezentacji na rzutniku. Pomniejszych posłów nawet nie trzeba pytać o zdanie. Nie odzywają się co by rodzinka pracę na stanowiskach utrzymała.
U mnie nikt się w domu rodzinnym nie zaszepił, u żony wszyscy prócz niej. Zaszczepiona szwagierka miała średnio dokuczliwe objawy covida przez niecały tydzień(katar, biegunka, bóle mięśni). Jej partner podobnie tylko lżej i krócej.
Ja z ciężarna wówczas żoną miałem około półtora dnia katar, bóle węzłów chłonnych i mięśni, lekkie osłabienie. Córka 2 letnia miała gorączkę przez wieczór i noc. Zbijaliśmy ją jakimiś czopkami. Spała od wieczora do rana z 5 godzin więcej ale po tych 24 godzinach była zdrowa jak ryba.
Spędzaliśmy ten weekend razem z rodziną więc jak szwagierka poinformowała nas że ma chorobę to zaczęliśmy od razu witaminę d, c oraz cynk dawkować. Żona i córką miały ze 2 dni wcześniej pozytywne testy, ja miałem dopiero przy pierwszych obiawach pozytywny.
 
A tak z ciekawości pytanie do tych mocno sceptycznie podchodzących do tematu jak ja w sumie i proszę odp na serio. Uważacie, że cov19 w ogóle nie istniał, nie istnieje i to tylko napompowana historyjka czy że coś się pojawiło, ale nie jest to tak groźne jak się mówiło i mówi? A może jeszcze co innego? Zastanówcie się w sumie jak uważacie a później w spoiler dopiero

U mnie w najbliższej rodzinie (rodzice i rodzeństwo) nikt się nie zaszczepił, żyliśmy normalnie, nikt się w domu nie chował, jak trzeba było to się założyło maske i tyle. W końcu nas też dopadło no i zdecydowanie to nie był "katarek" czy cokolwiek podobnego na co się chorowało w przeszłości (przeziębienie, grypa). Rodzice wylądowali na oddziale pod tlenem i normalnie ich zabierali karetką z domu w odstępie kilku dni. Najpierw ojciec wezwał bo z matką było źle a później sam już chciał pomocy. Stary to raczej typ człowieka że jak nie ma 40*C to nic mu nie jest. Miesiąc chyba musieli tam siedzieć, ale wyprowadzili ich na prostą. Mnie też zmiotło z planszy na 2 tygodnie. 3-4 dni były w chuj ciężkie że dojście do kibla to było wyzwanie, nie było mowy o jedzeniu i tylko sączenie wody zostało. Reszta dni to różnie było bo potrafiło się polepszyć na dzień -dwa i na kolejny wrócić. Pojebane to w sumie było, ale wszyscy zdrowi i bez żadnych powikłań. Matka pali całe życie, z aktywnością fizyczną do tego czasu miała raczej nie po drodze więc jak jej nie poskładało to reszta musiała mieć pecha. Jedzeniowo się dobrze prowadzą od zawsze z lekkimi odstępami wiadomo+jakieś witaminy, probiotyki więc tyle dobrego i może to to ich uratowało Tyle chyba elo
Zagrożenie było. Znikome i dla wybranych grup wiekowych. Wystarczy zobaczyć na % śmiertelności z podziałem na wiek.

Wszystko w koło to jeden wielki jebany cyrk co potwierdza impreza u mazurka czyli politycy śmiejący się w ryj tym co w tą bajkę uwierzyli no i na deser Pan Putin kończąc całą straszną pandemię w 1 dzień.
:putinlaugh:
 
Słyszę że już tym gównem straszą, zaszczepiliscie się? :waldeklaugh:

Tyle lat minęło, ani jednej dawki nie przyjąłem i jakoś nic mnie nie dopadło a wiadomo jak się swego czasu prowadziłem, używki i chujowa dieta raczej odporności nie poprawiały.:fjedzia:
Byku, ja przez pierwsze pół roku tego sitcomu serwisowałem windę w szpitalu wojewódzkim. Windę, którą byli wożeni tylko i wyłącznie pacjenci z davidem19. Oczywiście rządnej maseczki nie miałem, a i rękawiczek nie używałem.
 
A tak z ciekawości pytanie do tych mocno sceptycznie podchodzących do tematu jak ja w sumie i proszę odp na serio. Uważacie, że cov19 w ogóle nie istniał, nie istnieje i to tylko napompowana historyjka czy że coś się pojawiło, ale nie jest to tak groźne jak się mówiło i mówi? A może jeszcze co innego? Zastanówcie się w sumie jak uważacie a później w spoiler dopiero

U mnie w najbliższej rodzinie (rodzice i rodzeństwo) nikt się nie zaszczepił, żyliśmy normalnie, nikt się w domu nie chował, jak trzeba było to się założyło maske i tyle. W końcu nas też dopadło no i zdecydowanie to nie był "katarek" czy cokolwiek podobnego na co się chorowało w przeszłości (przeziębienie, grypa). Rodzice wylądowali na oddziale pod tlenem i normalnie ich zabierali karetką z domu w odstępie kilku dni. Najpierw ojciec wezwał bo z matką było źle a później sam już chciał pomocy. Stary to raczej typ człowieka że jak nie ma 40*C to nic mu nie jest. Miesiąc chyba musieli tam siedzieć, ale wyprowadzili ich na prostą. Mnie też zmiotło z planszy na 2 tygodnie. 3-4 dni były w chuj ciężkie że dojście do kibla to było wyzwanie, nie było mowy o jedzeniu i tylko sączenie wody zostało. Reszta dni to różnie było bo potrafiło się polepszyć na dzień -dwa i na kolejny wrócić. Pojebane to w sumie było, ale wszyscy zdrowi i bez żadnych powikłań. Matka pali całe życie, z aktywnością fizyczną do tego czasu miała raczej nie po drodze więc jak jej nie poskładało to reszta musiała mieć pecha. Jedzeniowo się dobrze prowadzą od zawsze z lekkimi odstępami wiadomo+jakieś witaminy, probiotyki więc tyle dobrego i może to to ich uratowało Tyle chyba elo
Moim zdaniem jest coś, ale kroki i panika z jaką działał świat, czy nasz kraj były porostu nad wyrost, pochopne, nieprzemyślane, do tego dużo ludzi zarobiło n tym w dziwnych okolicznościach pieniądze na jakichś sprzętach medycznych, czy właśnie nakazie noszenia tych szmat, do tego wpisywanie każdego zgonu jako przyczyna "covid" nie daje tej chorobie wiarygodności, mimo że podobno mój starszy wuj zmarł na covid, to trochę nie chce mi się w to wierzyć bo to trwało zbyt szybko, żadnego leżenia pod maszynami przez 2 tygodnie itp.

Moje zdanie jest takie że to coś może i jest groźne, ale dla starszych ludzi i organizmów z jakimiś zaburzeniami, z brakiem odporności związany.

Nie wierzę w to że tego nie ma i oni sprawdzają jak mogą sterować cywilizacją.

Swoją drogą myślisz że murzyni ci którzy ruchają małpy w tej swojej Afryce chodzili w maseczkach?
Kolejna kwestia, dlaczego takie choroby "poważne" biorą się właśnie od dzikich murzynów czy innych biednych Chińczyków?


Wpierdolił nietoperza, wyruchał małpę, i cyk pandemia, może lepiej dla świata byłoby zutylizować cywilizacje 3 świata? Tak dla dobra ogółu?

A teraz przeczytam twój spoiler.
 
Back
Top