Kącik literacki. Twórczość cohones

Rakesh

Shark Fights
Middleweight
To jest miejsce na Twoje opowiadanie, wiersz lub wyjątkowej klasy haiku. Podziel się swoją twórczością i zapisz się złotymi literami w pisanej historii forum.
 
Przed rozpoczęciem czytania nie zapominaj, że WSZYSTKO OCZYWIŚCIE ZMYŚLONE. Fikcja literacka

Lata dziewięćdziesiąte. Na ulicach chodzą dziwnie wyglądający ludzie, część subkultur jest już od dawna, częśc zaczyna dopiero do nas przychodzić. Mieszkam na blokowisku. Za murem szkoła z boiskami - okoliczne miejsce spotkań, nieopodal park. W mieście jak grzyby po deszczu pojawiają się pierwsze galerie handlowe, pięć telefonów komórkowych na całe miasto a nam właśnie założyli domofony więc nie trzeba drzeć ryja pod oknem. Ameryka panie. Życie toczy się wolno, mamy czas na wszystko i znamy się z wszystkimi chłopakami z okolicy.
Rzut kamieniem od mojego bloku jest centrum lokalnych ustawek. Taki osiedlowy Hotspot. Szukasz ziomka - to jest pierwsze miejsce w jakim należy się pojawić. Część chłopaków gra w piłkę nożną. Boisko luksusowe bo nie betonowe tylko murawa jak na najlepszych stadionach. Wśród nich Paweł. Typek starszy od nas o kilkanaście lat - niespełniony piłkarz. Nigdy nie podawał i nigdy nie trafiał w bramkę a kopał z taką siłą, że trzeba było co chwilę skakać po piłkę.
Na drugim boisku osiedlowy turniej w koszykówkę z lokalnymi ekipami. Jest sędzia, drugi ziomek na kartce podlicza punkty. Osiedle żyje od rana do wieczora.
Po podstawówce część osiedla (w tym i ja) rozpoczyna edukację w pobliskim liceum a historia rozpoczyna się od szkolnego wyjścia do teatru.
Wychodzimy chyba 3 klasami i jak już rozchodziliśmy się do domów po spektaklu wpadają skini. Co to za spodnie? Pytają ale nie czekają na odpowiedź. Dwóch kolegów dostaje po ryju za spodnie, które okazały się zbyt szerokie. My obsrani przed łysymi typami cicho sza i do domów. Po jakimś czasie ta sama ekipa odwiedziła moje osiedle które wyróżniało się tym, że było na nim sporo skejtów, grafficiarzy i początkujących raperów. Podbijają do jednej epipy i zamawiają wrzut na murze "Polska dla Polaków" bo inaczej wpierdol :). Ziomki zrobili im to graffiti i oczywiście za jakiś czas poszło drugie zamówienie ale tym razem graficiarze się nie zgodzili. No to wpierdol panowie. See you later.
Przyszli pewnego wieczoru pewni siebie ale zaliczyli konkretny fail połączony z wpierdolem. Na miejscówce siedziała spora ekipa i skejci uruchomili swoje deski a tu już było jawne wypowiedzenie wojny.
Nie wiem ile to trwało ale w końcu miasto zorganizowało jakiś koncert charytatywny w centrum i chłopaki z osiedla mieli tam zagrać. Przyszło wtedy sporo ludzi z całego miasta. Wpadli też skinheadzi tym razem z nowym sojusznikiem, którym okazali się kibole lokalnego klubu. Wbili na takiej kurwie, że uciekaliśmy nie patrząc przed siebie a droga ucieczki prowadziła przez dość ruchliwą ulicę. Za mną stado morderców, przede mną pisk hamujących samochodów wymieszany z dźwiękiem klaksonów ale się nie zatrzymywałem tylko biegłem przed siebie.
Okazało się, że kilka osób wyłapało wpierdol, jakaś dziewczyna skończyła w szpitalu z wstrząsieniem mózgu a pobici byli ludzie z różnych osiedli. Bęcki wyłapało też kilku panków innego osiedla i ekipa z zespołu metalowego, który miał grać tego dnia. A ponieważ panki tłukli się z nimi non stop to oni właśnie zorganizowali akcję odwetową.
Wyruszamy z osiedla - dobra ekipa gówniarzy idą z nami lokalni zadymiarze w tym jeden, który był ostro psychiczny i jak widział skinów to coś mu odbijało. Za każdym razem jak go spotykaliśmy opowiadał komu i gdzie ostatnio najebał.
Nie wiem czy oglądaliście film The Warriors ale czułem się wtedy tak jak na początku filmu gdzie ekipy zmierzają na spotkanie. Przechodząc przez miasto widzimy kolejne załogi zmierzające do punktu X, w końcu i my tam dochodzimy. Sporo ludzi. Zaczynam liczyć i zatrzymuję się przy 100. Część zamaskowana, jakieś pałki część typów z naszywkami Hydrant Corps (jeśli dobrze pamiętam to goście wzorowali się na jakiejś ekipie z Gdańska - jak ktoś kojarzy niech coś napisze). Ruszamy na jedno z osiedli, ale jest nas tylu że dzielimy się na dwie grupy. Wjazd na pierwsze osiedle, ten psychiczny gość od nas już kogoś kopie. Okazuje się, że to jakiś przypadkowy kibic, dziwne akcje. Część osób chciała tam chyba napierdolić każdego z tych osiedli na których byli skini. Przy drugim osiedlu część gości wyciąga z ziemi metalowe pręty, które służyły chyba do oznaczenia gruntu. Wtedy się już zastanawiałem czy dobrze zrobiłem przychodząc. Wjazd na osiedle - nie ma nikogo, ktoś tam ucieka przez bloki nikt nie wie co się dzieje.
Wtedy pojawia się kolejna ekipa, robią wjazd samochodami, jest ich sporo i chcą chyba zwijać albo najebać każdego kto się nawinie. Na samochodach napis Policja. Oho. Koniec imprezy myślę i w nogi. Naginam chodnikem z ludźmi których nie znam za nami samochody, szybka odbita między bloki. Uff jestem bezpieczny... ale nie. Jedzie radiowóz, już za bardzo nie ma gdzie uciekać więc po kilkunastu metrach efektownym skokiem ląduje w krzakach, każdy gdzieś przebiega no konkretne zamieszanie.
Słychać otwierane drzwi w radiowozie i głos policjanta. "Wychodź z tych krzaków" - widzimy cię. Ja w tym momencie przypominam sobie wszystkie zaklęcia na niewidzialność z jakimi się spotkałem w grach czy filmach. Nie ma chuja. Matka mnie zabije. Jak pały mnie zatrzymają to będzie nieciekawie. Siedzę obsrany w tych krzakach, skurczony to oporu i ani drgnę. Wietkong - myślę. Jestem niewidoczny.
"No wychodź!"- powtarza policjant a w jego głosie słychać wkurwienie i zniecierpiwienie. Nie wiem czy tak się obsrałem, że mi odjęło władzę w nogach czy co ale dalej siedzę i słyszę, że coś się rusza w pobliżu. Wychodzi jakiś typek który był w tych krzakach kilka metrów dalej i idzie do tego radiowozu. Dzięki opatrzności. Już na nic nie czekam, niczym ninja w tych krzakach uciekam za blok i kieruję się w stronę domu.
Nie wiem czy złapali wtedy tych skinów ale już nie mieliśmy więcej wjazdów na osiedla. Po czasie skini, panki i metale wymarli chyba śmiercią naturalną a mi nie było już dane brać udziału w takich akcjach czego w żadnym wypadku nie żałuję.
Koniec
 
na górze róże
na dole hołota
IMG_6513.jpg
 
Hej, @Rakesh , miałeś tu wrzucić wszystkie epizody swojej historii. I nie widzę. Więc wrzuć.
No i napisz nam jeszcze kilka/naście/dziesiąt/set odcinków, bo nie wierzę, że kilkuletni związek z taką babką z piekła rodem miał się skończyć w kilku historyjkach...Wiem, że jeszcze sporo se przypomnisz, to się nie wstydz, tylko wrzucaj. My czekamy. Ona pewnie też, żeby cię pozwać, jak ci od dzika w biegu na śniegu chcieli pozwać @ninja. A skoro już wiemy, że nic z tego nie wyszło...to śmiało wrzucaj. Poza tym @Gaara powinien się uczyć, jak to jest z babami, bo sam widzisz, że on nawet nie może skumać, jak to jest z niemcami...
 
Hej, @Rakesh , miałeś tu wrzucić wszystkie epizody swojej historii. I nie widzę. Więc wrzuć.
No i napisz nam jeszcze kilka/naście/dziesiąt/set odcinków, bo nie wierzę, że kilkuletni związek z taką babką z piekła rodem miał się skończyć w kilku historyjkach...Wiem, że jeszcze sporo se przypomnisz, to się nie wstydz, tylko wrzucaj. My czekamy. Ona pewnie też, żeby cię pozwać, jak ci od dzika w biegu na śniegu chcieli pozwać @ninja. A skoro już wiemy, że nic z tego nie wyszło...to śmiało wrzucaj. Poza tym @Gaara powinien się uczyć, jak to jest z babami, bo sam widzisz, że on nawet nie może skumać, jak to jest z niemcami...
Niemcy krul
 
Hej, @Rakesh , miałeś tu wrzucić wszystkie epizody swojej historii. I nie widzę. Więc wrzuć.
No i napisz nam jeszcze kilka/naście/dziesiąt/set odcinków, bo nie wierzę, że kilkuletni związek z taką babką z piekła rodem miał się skończyć w kilku historyjkach...Wiem, że jeszcze sporo se przypomnisz, to się nie wstydz, tylko wrzucaj. My czekamy. Ona pewnie też, żeby cię pozwać, jak ci od dzika w biegu na śniegu chcieli pozwać @ninja. A skoro już wiemy, że nic z tego nie wyszło...to śmiało wrzucaj. Poza tym @Gaara powinien się uczyć, jak to jest z babami, bo sam widzisz, że on nawet nie może skumać, jak to jest z niemcami...

Dobra. Dzis cos wjedzie ale nie wiem do konca o czym. Jest kilka historyjek z x-files ktore trzeba opisac.

Chwilowo jest slabo bo po 1 nie mam kompa z dostepem do neta a po 2 pisze na telefonie ktory laguje jak za szybko wciskam literki.

@Gaara nie martw sie ogarniemy coś. Forum znajdzie odpowiednia Helge
 
Dobra. Dzis cos wjedzie ale nie wiem do konca o czym. Jest kilka historyjek z x-files ktore trzeba opisac.

Chwilowo jest slabo bo po 1 nie mam kompa z dostepem do neta a po 2 pisze na telefonie ktory laguje jak za szybko wciskam literki.

@Gaara nie martw sie ogarniemy coś. Forum znajdzie odpowiednia Helge
Oby ta Helga nie okazała się być Ahmedem w przebraniu...:gsp:
 
Zmyślone. Postacie i wydarzenia fikcyjne. Wyssane z palca.
Patrzył na mnie jakby chciał mi zajebać. Takim zimnym wzrokiem -jak Fedor. Nie wiem jak to wyglądało z jego perspektywy ale chyba wkurwiała go moja łysa głowa. Sorry.W sumie to nigdy mi nie zajebał więc może sobie wkręcam ale było coś niepokojącego w jego oczach jak się na mnie patrzył. W domu przykładny ojciec. Poza domem podatny na kuszenie demonów. Pierwszy z demonów nazywał się "Hazard" i zwykł przychodzić w dniu wypłaty dopominając się o hojną ofiarę. Drugi demon od czasu do czasu budził się spragniony alkoholu. Obydwa przychodziły by dać chwile złudnego szczęscia na którego deficyt cierpi coraz więcej. Mieszkanie na kredyt, żona i trójka dzieci do ubrania i wyżywienia. Do opłacenia rachunków, podatków, wysłuchiwania tych samych zjebanych wiadomości każdego dnia. Życie schemat: niedziela kościół rosół poniedziałek praca i koło fortuny wtorek praca zapłacić za gaz złotopolscy środa praca zjeba od szefa sen czwartek praca nadgodziny kolacja piatek praca zakupy film sobota sen odpoczynek namiastka wolnosci niedziela... w końcu pękasz.
Zapierdalasz każdego dnia jak maszna, zmieniasz się w zaprogramowanego robota chcesz wyjść z tego kręgu. Najkrótszą drogą. Najpierw Lotto. Jak większość ludzi w bloku. Janek z trójki ma nowy system - tym razem musi wejść. Puszczę od razu pięć kuponów dla pewności. Musi wejść.

"Nie no, ale jakbym tak wygrał... nie mówię, że wygram, no ale jak szczęscie dopisze... Najpierw rzucam pracę. Przyjdę i położę mu wypowiedzenie na biurko. I wyjdę nic nie mówiąc. Albo nie! Wygarnę mu wszystko i powiem że mam go w dupie. Tak zrobię! Później od razu dom, wyprowadzimy się z tej klitki w bloku. Nie będzie drugiego takiego w okolicy. / wakacje, samochód... i wypełniając kupon przelewa tuszem z długopisu w te cyferki swoje marzenia. Nie wyszło tym razem? Nie ważne, następnym razem na pewno wejdzie.

To były początki szukania pomysłu na szybkę zmianę życia, którą dawała wygrana. Koniec to odgrywanie się na automatach. Schodzi alkohol, bo wizja przejebanej wypłaty działa mimowolnie jak lodowaty prysznic a ty grasz jeszcze raz. Teraz to już musisz się odegrać... W domu awantura, żona wkurwiona robisz się pokorny i usłużny. Na jakiś czas się uspokajasz i tylko raz na jakiś czas wyskoczysz z kolegami na piwko czy dwa. Ale w końcu przychodzi TEN dzień wypłaty i karuzela zaczyna kręcić się znowu. Było tam już grubo łącznie z grożeniem rozwodem, nie mam pojęcia czy dalej są razem. Typowi coś się przepaliło. Taki właśnie był jej ojciec. Generalnie dobry gościu, którego przygniotła szara rzeczywistość i monotonia.
 
Back
Top