1) Zielsko, które kupisz na mieście jest brudne. Sama marihuana nie jest tak szkodliwa jak alkohol czy papierosy. Problemem są dodatki, które mają dać większego kopa mniejszą ilością towaru oraz uzależnić => większy zysk.
Skret ma tyle substancji smolistych co paczka fajek bodajze, aczkolwiek argument o mniejszej szkodliwosci rzeczywiscie mozna podnosic.
2) No właśnie zysk. Kupując trawę musisz być świadom, że dajesz kasę przestępcom, dla których być może to jest tylko jedno ze źródeł zarobku. Ci, którym dajesz zarobić na marysi mogą okazać się tymi, którzy zarobią na twoim skradzionym samochodzie bądź sprzedanej do burdelu siostrze. Państwo wydaje pieniądze na walkę z wiatrakami zamiast kontrolować szkodliwy wpływ marihuany i czerpać z tego korzyść finansową. Zaoszczędzone pieniądze można spożytkować na walkę z twardymi narkotykami.
No ale jak to panstwo mialoby robic? Panstwowe plantacje? To by w zyciu nie przeszlo. Na tym polega caly paradoks niderlandzkiego eksperymentu - ze dystrybucja jest legalna, ale hodowla juz nie. Przy legalizacji zielska dalej by pozostaly problemy i paradoksy tego typu.
Co do argumentow dlaczego zalegalizowac, to do mnie akurat najmocniej przemawia, ze kazdy sobie powinien byc w stanie wybrac co zazywa a co nie, dopoki oczywiscie nie dotyka to innych.
Opodatkować kościół, zalegalizować marihuanę i dziura budżetowa załatana. Niestety żaden rząd się na to nie porwie bo wiadomo, że poleciał by po pierwszej kadencji.