koper
Maximum FC Bantamweight
Artykuł Johna Nasha, opisujący ciąg wydarzeń, które mogły zapoczątkować boom na mieszane sporty walki w Ameryce już trzydzieści pięć lat temu. Wielu pewnie zna tę historię, zawsze warta przypomnienia.
http://www.bloodyelbow.com/2012/5/2...fighting-was-ultimate-it-was-super/in/3402165
Zanim walka wręcz weszła w fazę Ostateczną, zaistniała w formie Wyższej*
John S. Nash
*ultimate: 'ostateczny, skończony', super: pot. 'wspaniały', łaciński źródłosłów sugeruje znaczenie – 'wyższy, ponad'
Aula hotelu Holiday Inn w pensylwańskim New Kensinton wypełniona była po brzegi przez fanów sportów walki, którzy byli bardziej niż zadowoleni ze spektaklu prezentowanego w ringu. Mike Murray, sprzedawca samochodów z Vandergrift w Virginii oraz Dave Jones, drogowiec z okolic North Huntingdon rozpoczęli właśnie ostatnią rundę pojedynku otwierającego wieczór. Walka była bardzo wyrównana, dwaj stójkowicze pokazali sporo zapasów. Murray twierdził, że w przeszłości trenował boks, Jones liznął trochę karate i kickboxingu. Końcowa faza starcia odbywała się w stójce – na stojąco oglądała ją również publiczność. Jones atakował bardzo zdecydowanie, serie mocnych kopnięć i ciosów trafiały bez odpowiedzi ze strony ogłuszonego i zranionego przeciwnika. Kilka sekund przed upływem uzgodnionego czasu narożnik Murray'a wrzucił do ringu ręcznik, chroniąc swojego zawodnika przed bezcelowym laniem. Widownia ryknęła aprobująco.
Tego typu sceny można dziś oglądać w całej Ameryce w dowolnym dniu tygodnia, opisywane zawody nie były szczególne ze względu na rezultaty starć, osoby uczestników czy poziom samych walk. Warty odnotowania jest dzień, kiedy się odbyły: dwudziesty marca 1980 roku.
Pewnego wieczora, w końcówce roku 1979 Mike Viola i Frank Caliguri jedli wspólnie obiad w Denny's Restaurant i wpadli na pomysł, który nie tylko odmienił ich życia, ale niemalże zmienił historię. Mężczyźni stali się przyjaciółmi oraz partnerami biznesowymi dzięki podobnej przeszłości, związanej ze sztukami walki. Obydwaj byli posiadaczami czarnych pasów w Karate Shotokan, obydwaj posiadali własne szkoły, w których nauczali. Był to: Akademia Sztuk Walki Caliguriego i Szkoła Karate Shotokan Violi (w której praktykowano również boks i kickboxing). W ciągu ostatnich kilku lat pracowali wspólnie, organizując gale kickboxingu w Zachodniej Pensylwanii, ten interesem właśnie omawiali, przegryzając hamburgerem i zapijając coca-colą, kiedy rozmowa zboczyła na boczny tor: mity i nieporozumienia, szerzone przez laików w temacie sztuk walki oraz co naprawdę byłoby warte obejrzenia.
Bywalcy barów, które odwiedzali, żeby promować swoje gale, powtarzali te same, wytarte frazy: „Karate i zapasy to nabieranie gości. Zawodnicy to przeciętniacy (każdy z pyskatych krytyków mógłby im przyłożyć). Który styl jest najlepszy: karate, boks, czy zapasy? Kto zwyciężyłby w pojedynku Mohammeda Ali z Bruce'm Lee? A który z tych dwóch pokonałby Bruno Sanmartino? Czy ja mógłbym zaprezentować się lepiej?”
Dwójka wspólników doznała olśnienia. Co, jeśli umożliwilibyśmy przeciętnemu facetowi wejście do ringu? Żeby mógł udowodnić, że jest równie twardy albo nawet twardszy, niż wszelcy tak zwani „eksperci”? Co, jeśli pozwolimy używać oponentom wszelkich stylów? Zapasów, boksu, karate, na co mają ochotę. W końcu ludzie mogliby się przekonać, co działa najlepiej w prawdziwej walce.
Wspólnicy zdawali sobie sprawę, że będą musieli zaprezentować coś szczególnego. Wkrótce założyli firmę CV Productions („C” od Caligurli, „V” od Viola) z myślą o promocji ich nowego przedsięwzięcia. Doświadczenie Violi oraz znajomość regulacji, obowiązujących w karate, kickboxingu, judo i japońskim jiu-jitsu zdecydowały o jego wiodącej roli przy tworzeniu zasad dla nowej formuły pojedynków. Zadanie to ukończył szybko, opracowując w domu jedenastostronicową broszurę, która omawiała większość aspektów nowo powstałego sportu. Walki miały odbywać się na dystansie trzech dwuminutowych rund, podczas których prawie wszystkie techniki i style walki wręcz miały być dozwolone, wliczając w to walkę w parterze, judo/jiu-jitsu lub chwyty kończące, kojarzone z pro-wrestlingiem (czyli tak naprawdę techniki catch-as-catch-can – koper). Zasady opisywały również kategorie wagowe, użycie otwartych rękawic oraz ochraniaczy na głowę, przewidywały obecność lekarzy i personelu medycznego podczas walk, udział zawodowych sędziów ringowych, sędziów punktowych, nakreślały warunki kontraktów zawodniczych oraz zawierały listę zabronionych technik – jak ataki na oczy i krocze.
Debiut nowej organizacji, ochrzczonej mianem Tough Man Contest zaplanowany był na marzec roku 1980. W związku z tym partnerzy krążyli po barach i salach treningowych. Szukali „najtwardszych ulicznych wojowników”, którzy mieli ścierać się w zawodach, określanych przez założycieli jako „wszystko dozwolone – ciosy, rzuty, chwyty, kopnięcia, parter i wiele więcej.” Uczestnicy mieli być amatorami. Doświadczeni bokserzy oraz adepci sztuk walki powyżej poziomu zielonego pasa nie mogli być dopuszczeni do współzawodnictwa.
Dość wcześnie partnerzy dowiedzieli się, że pewien promotor z Michigan organizował w tym samym czasie
amatorskie zawody bokserskie pod nazwą „Toughman Contest”. Viola i Caliguri natychmiast zmienili szyld na Tough Guy Contest, aby uniknąć nieporozumień. (Niestety, jak pokazała historia, ruch ten nie zadziałał tak dobrze, jak sobie to planowali i podobieństwo nazw miało powrócić później w nieprzyjemnym kontekście).
Wieści na temat planowanego wydarzenia rozniosły się i nasza dwójka z zaskoczeniem stwierdziła, że zostali zalani zgłoszeniami od zainteresowanych. Wcześniej, gdy zajmowali się promocją walk kickboxerskich odpowiadali średnio na 100 telefonów dotyczących jednej gali. Teraz w ciągu tygodnia dostawali 1500 telefonów z zapytaniami o Tough Guy. Po latach Viola opisywał: „Dzwonili z Yonkers w Nowym Jorku. Dzwonili z Michigan i z Florydy. Wieści się rozprzestrzeniały i wszystko wymknęło się spod kontroli. Musieliśmy zatrudnić sekretarki. Przedtem nic nie znaczyliśmy, prowadziliśmy szkoły karate dla tatusiów i mamuś.”
Poza wciągnięciem sekretarek na listę płac, Viola porzucił posadę nauczyciela fizyki (science) w Allegheny High School, aby skupić się na organizacji wydarzenia w pełnym wymiarze czasowym. Świadczyło to o poziomie jego pewności co do potencjału, drzemiącego w nowym przedsięwzięciu.
Pierwsza gala Tough Guy Contest była wydarzeniem, podzielonym na trzy dni. Odbywała się w dniach 20, 21 i 22 marca (1980). Dwa ośmioosobowe turnieje miały wyłonić „Najtwardszego Kolesia” w kategoriach: ciężkiej i półciężkiej. Zwycięzcy mieli otrzymać po 1000 dolarów, pierwsze miejsce miało gwarantować również udział w podobnym turnieju na poziomie stanowym.
Show opatrzony był hasłem: „The Real Thing in the Ring” (luźno: prawdziwa walka w ringu). Długoletni fan MMA, czytający dzisiaj opisy wydarzenia zamieszczone w ówczesnej prasie, łatwo wychwytuje tropy, które później przewinęły się przez historię mieszanych sztuk walki.
Wszyscy uczestnicy „występowali w osprzęcie, znanym z zawodów karate oraz mogli używać niemal każdego stylu walki, jeśli tylko dopuszczały to zasady. Wynikiem były spektakularne zawody. Niektórzy zadawali ciosy pięściami, niektórzy kopali, niektórzy chwytali, wszyscy dali z siebie wszystko.” Mierzący pięć stóp i sześć cali (trochę ponad 167 cm.), ważący dwieście czterdzieści funtów kierowca ciężarówki dzięki zapasom odniósł zwycięstwo nad znacznie wyższym, dwustufuntowym mechanikiem, który próbował boksować. Zawodnicy o pseudonimach „Mad Dog” („Wściekły Pies”) i „Crazy Jack” („Szalony Kuba”) dali pokaz dzikiej bójki na pięści. Kolejny uczestnik wyszedł do ringu w płaszczu, pod którym ukrył cały arsenał – łańcuchy, palki i lewarki, które ciskał w kierunku przeciwnika przed rozpoczęciem walki ze słowami: „Będzie ci to potrzebne... i to... i to...”. Fani hołubili ring girls – Margie, Mary Kay, Kathy i Glorię. Oczywiście, kiedy pojedynek dobiegał końca, „kiedy rozbrzmiewał gong, mężczyźni wymieniali uścisk dłoni, poklepywali się po plecach i obejmowali się nawzajem.”
„Nigdy nie widziałem czegoś takiego.” - stwierdził jeden z widzów. „Nigdy już nie pójdę na galę wrestlingu, jeśli w zamian będę mógł oglądać tego typu pojedynki”.
Gala wyprzedała się przez trzy noce z rzędu. Formuła Tough Guys, wkrótce przechrzczona na Super Fights, była hitem.
„Wielu twierdzi, że byliśmy świadkami narodzin nowego sportu” - ogłosiło News-Dispatch (chyba agencja prasowa?). „Sportu, który łączy elementy boksu, zapasów i regularnej bójki.”
Viola i Caliguri natychmiast rozpoczęli planowanie nie tylko następnej gali, ale i wielu przyszłych. Pomysł opierał się na organizacji regionalnych eliminatorów, które miały wyłaniać finalistów – uczestników zawodów Tough Guys na wyższym szczeblu.
Idąc za sukcesem, partnerzy błyskawicznie zaprezentowali kolejne wydarzenia: „The Battle of the Brawlers” 18 kwietnia w Pittsburgu oraz „Battle of Tough Guys” drugiego i trzeciego maja, która to gala przyciągnęła tłum sześciu tysięcy widzów w Johnston przez dwa wieczory z rzędu.
Wkrótce potem stacja telewizyjna KDKA wyemitowała „głęboki” reportaż na temat „The Battle of the Brawlers”, w którym to określiła kiełkujący sport mianem „zorganizowanych, zalegalizowanych walk ulicznych”.
Sukces gonił sukces, tak więc partnerzy szukali możliwości biznesowej ekspansji. Następnym krokiem była organizacja walk w Philadelphia Convention Hall i Civic Center. Jak zwykle, gala zatytułowana: „Battle of the Superfighters” zawierała w sobie dwa ośmioosobowe turnieje, jeden dla zawodników wagi lekkiej, jeden dla wagi ciężkiej, rozłożone na kilka wieczorów. Wydarzenie, żywiołowo opisywane przez filadelfijskie gazety, nie wzbudziło tak żywego zainteresowania publiczności, jak poprzednie, przyciągając trochę ponad tysiąc widzów każdego wieczora, ale przyniosło wartościowe wskazówki. Po pierwsze, przedsięwzięcie jednak mogło zarabiać poza rodzinnym miastem Violi i Caliguriego – Pitsburgiem. Partnerzy od początku wierzyli, że „czynnik realizmu” będzie mocną stroną ich pomysłu na sport walki (choć jeden z widzów, obecnych w Convention Center dał prostsze wyjaśnienie: „Nie zobaczysz tylu bójek w jednym barze”). Udowodnione zostało, że mieli rację. Mogli pojechać z show Super Fighters gdziekolwiek i znaleźć publiczność. Czas był odpowiedni,żeby przejść na wyższy poziom gry.
Kolejną lekcję zapewnił Len Pettigrew, były zawodnik linii defensywnej Philadelphia Eagles – zespołu ligi NFL, który wziął udział w turnieju wagi ciężkiej i rozbił konkurencję w drobny mak. Teoretyczny amator bez doświadczenia w sportach walki, był za szybki, za silny i zbyt atletyczny dla przeciwników, z którymi się mierzył. Stało się oczywistym, że niemożliwym będzie utrzymanie formuły „tylko dla amatorów”. Nie tylko uczestnicy poprzednich gal zgłaszali ponowną chęć występu. Pojawiło się zapotrzebowanie na walki najlepszych reprezentantów wszelkich dyscyplin – boksu, zapasów, judo, kickboxingu, którzy mieli sprawdzić się w zawodach „bez zasad”;) jedynym wyjściem miało być stworzenie dywizji dla zawodowców (rok 1980! – koper).
Coś wielkiego miało się wydarzyć. Caliguri i Viola założyli WMAFC (Światowe Stowarzyszenie Sztuk Walki), żeby uregulować współzawodnictwo oraz tworzyć ranking uczestników przyszłej, zawodowej dywizji Super Fighters. Rozpoczęła się papierkowa praca, która miała stworzyć franczyzę, trwały negocjacje w sprawie umów telewizyjnych. Przygotowywano grunt pod serię ogólnokrajowych imprez w roku 1981, która miała obejmować pięćdziesiąt gal eliminacyjnych (challengerów), między innymi w Phoenix, Louisville, Rochester, Bostonie i Filadelfii – te miasta były już potwierdzone na wczesnym etapie przygotowań. Finały miały odbyć się w Atlantic City bądź w Las Vegas, walki o tytuł mistrzowski miały być pokazywane w telewizji kablowej, pula dla zwycięzcy miała sięgać 100 tysięcy dolarów (średnia płaca zawodnika NFL w roku 1980 to było coś około 78 tysięcy według archiwum „The New York Times” - koper). Prawnik negocjował umowy telewizyjne. Miała zostać sfinalizowana względnie suta umowa sponsorska.
„Battle of the Tough Guys” to pełnoprawny sport, a nie przemijająca moda...” - stwierdził Jim Isler z News-Dispatch po październikowej gali. Wydawało się, że nic nie może zatrzymać Super Fighters na drodze do mainstreamu, gdzie leżało przeznaczenie promocji zdaniem Caliguri i Violi.
Szóstego listopada Komisja Sportowa Stanu Pensylwania nakazała firmie CV Productions odwołać galę, która miała się odbyć wieczorem w Greensburgu. W razie braku współpracy, Komisja groziła zaangażowaniem sił policyjnych w celu wyegzekwowania zakazu. Caliguri i Viola zdecydowali, że zignorują pogróżki, przekonani, iż PSAC nie posiada jurysdykcji wobec ich organizacji. Walki podczas weekendu odbyły się zgodnie z planem, ale wspólnicy zwrócili na siebie uwagę stanowych oficjeli. Starając się ułagodzić wspomniane ciało regulujące, partnerzy zawiesili działalność do czasu wyjaśnienia sytuacji prawnej. W międzyczasie skupili się na imponujących planach odnośnie następnego roku działania promocji.
Katastrofa wydarzyła się w marcu 1981 roku, kiedy podczas amatorskich zawodów bokserskich „Toughman” w Johnstown zginął dwudziestotrzyletni Ronald Miller. Pomimo, że wydarzenie to nie miało żadnego związku z Super Fighters oraz CV Productions, przeważająca część opinii publicznej nie była w stanie odróżnić prawdy od fałszu. Niektóre gazety mylnie informowały nawet co do okoliczności zgonu zawodnika, który to według nich miał nastąpić pod szyldem Tough Guy Competition (czyli Super Fighters).
Śmierć Millera oraz szum, jaki spowodowała sprowokowały ciała ustawodawcze Pensylwanii do rozpoczęcia śledztwa wobec wszelkich publicznych wydarzeń, związanych ze sportami walki. Po długich rozważaniach i konsultacjach prawnych, Viola i Caliguri zdecydowali się odłożyć wszelkie swoje plany do czasu, aż burza przycichnie. Sztorm jednak nie przeszedł bokiem. Senat Stanu Pensylwanii w roku 1983 uchwalił ustawę głoszącą, iż:
Zakazne są zawody Tough Guy oraz Battle of the Brawlers.
W dalszej częścinowe prawodefiniowało zakaz, jako obowiązujący wobec wszelkich walk, podczas których uczestnicy „starają się znokautować przeciwnika, używając boksu, zapasów, taktyki zaczerpniętej ze sztuk walki lub kombinacji wymienionych z użyciem następujących technik (choć nie ograniczonych do poniższych): bicia pięścią, kopania i duszenia”.
Okres aktywności Super Fighters trwał krócej niż rok, objął ponad dziesięć gal, które odbyły się w Pensylwanii. Ponad dekadę trwało oczekiwanie na kolejną promocję, która spróbowała zaszczepić model „wszystko dozwolone”;) w Stanach Zjednoczonych. Promocja ta odniosła sukces, dając początek nowej gałęzi sportu. Mike Viola, Frank Caliguri oraz ich Super Fighters zostali zapomnieni. Zbytnio wyprzedzali swój czas.
http://www.bloodyelbow.com/2012/5/2...fighting-was-ultimate-it-was-super/in/3402165
Zanim walka wręcz weszła w fazę Ostateczną, zaistniała w formie Wyższej*
John S. Nash
*ultimate: 'ostateczny, skończony', super: pot. 'wspaniały', łaciński źródłosłów sugeruje znaczenie – 'wyższy, ponad'
Aula hotelu Holiday Inn w pensylwańskim New Kensinton wypełniona była po brzegi przez fanów sportów walki, którzy byli bardziej niż zadowoleni ze spektaklu prezentowanego w ringu. Mike Murray, sprzedawca samochodów z Vandergrift w Virginii oraz Dave Jones, drogowiec z okolic North Huntingdon rozpoczęli właśnie ostatnią rundę pojedynku otwierającego wieczór. Walka była bardzo wyrównana, dwaj stójkowicze pokazali sporo zapasów. Murray twierdził, że w przeszłości trenował boks, Jones liznął trochę karate i kickboxingu. Końcowa faza starcia odbywała się w stójce – na stojąco oglądała ją również publiczność. Jones atakował bardzo zdecydowanie, serie mocnych kopnięć i ciosów trafiały bez odpowiedzi ze strony ogłuszonego i zranionego przeciwnika. Kilka sekund przed upływem uzgodnionego czasu narożnik Murray'a wrzucił do ringu ręcznik, chroniąc swojego zawodnika przed bezcelowym laniem. Widownia ryknęła aprobująco.
Tego typu sceny można dziś oglądać w całej Ameryce w dowolnym dniu tygodnia, opisywane zawody nie były szczególne ze względu na rezultaty starć, osoby uczestników czy poziom samych walk. Warty odnotowania jest dzień, kiedy się odbyły: dwudziesty marca 1980 roku.
Pewnego wieczora, w końcówce roku 1979 Mike Viola i Frank Caliguri jedli wspólnie obiad w Denny's Restaurant i wpadli na pomysł, który nie tylko odmienił ich życia, ale niemalże zmienił historię. Mężczyźni stali się przyjaciółmi oraz partnerami biznesowymi dzięki podobnej przeszłości, związanej ze sztukami walki. Obydwaj byli posiadaczami czarnych pasów w Karate Shotokan, obydwaj posiadali własne szkoły, w których nauczali. Był to: Akademia Sztuk Walki Caliguriego i Szkoła Karate Shotokan Violi (w której praktykowano również boks i kickboxing). W ciągu ostatnich kilku lat pracowali wspólnie, organizując gale kickboxingu w Zachodniej Pensylwanii, ten interesem właśnie omawiali, przegryzając hamburgerem i zapijając coca-colą, kiedy rozmowa zboczyła na boczny tor: mity i nieporozumienia, szerzone przez laików w temacie sztuk walki oraz co naprawdę byłoby warte obejrzenia.
Bywalcy barów, które odwiedzali, żeby promować swoje gale, powtarzali te same, wytarte frazy: „Karate i zapasy to nabieranie gości. Zawodnicy to przeciętniacy (każdy z pyskatych krytyków mógłby im przyłożyć). Który styl jest najlepszy: karate, boks, czy zapasy? Kto zwyciężyłby w pojedynku Mohammeda Ali z Bruce'm Lee? A który z tych dwóch pokonałby Bruno Sanmartino? Czy ja mógłbym zaprezentować się lepiej?”
Dwójka wspólników doznała olśnienia. Co, jeśli umożliwilibyśmy przeciętnemu facetowi wejście do ringu? Żeby mógł udowodnić, że jest równie twardy albo nawet twardszy, niż wszelcy tak zwani „eksperci”? Co, jeśli pozwolimy używać oponentom wszelkich stylów? Zapasów, boksu, karate, na co mają ochotę. W końcu ludzie mogliby się przekonać, co działa najlepiej w prawdziwej walce.
Wspólnicy zdawali sobie sprawę, że będą musieli zaprezentować coś szczególnego. Wkrótce założyli firmę CV Productions („C” od Caligurli, „V” od Viola) z myślą o promocji ich nowego przedsięwzięcia. Doświadczenie Violi oraz znajomość regulacji, obowiązujących w karate, kickboxingu, judo i japońskim jiu-jitsu zdecydowały o jego wiodącej roli przy tworzeniu zasad dla nowej formuły pojedynków. Zadanie to ukończył szybko, opracowując w domu jedenastostronicową broszurę, która omawiała większość aspektów nowo powstałego sportu. Walki miały odbywać się na dystansie trzech dwuminutowych rund, podczas których prawie wszystkie techniki i style walki wręcz miały być dozwolone, wliczając w to walkę w parterze, judo/jiu-jitsu lub chwyty kończące, kojarzone z pro-wrestlingiem (czyli tak naprawdę techniki catch-as-catch-can – koper). Zasady opisywały również kategorie wagowe, użycie otwartych rękawic oraz ochraniaczy na głowę, przewidywały obecność lekarzy i personelu medycznego podczas walk, udział zawodowych sędziów ringowych, sędziów punktowych, nakreślały warunki kontraktów zawodniczych oraz zawierały listę zabronionych technik – jak ataki na oczy i krocze.
Debiut nowej organizacji, ochrzczonej mianem Tough Man Contest zaplanowany był na marzec roku 1980. W związku z tym partnerzy krążyli po barach i salach treningowych. Szukali „najtwardszych ulicznych wojowników”, którzy mieli ścierać się w zawodach, określanych przez założycieli jako „wszystko dozwolone – ciosy, rzuty, chwyty, kopnięcia, parter i wiele więcej.” Uczestnicy mieli być amatorami. Doświadczeni bokserzy oraz adepci sztuk walki powyżej poziomu zielonego pasa nie mogli być dopuszczeni do współzawodnictwa.
Dość wcześnie partnerzy dowiedzieli się, że pewien promotor z Michigan organizował w tym samym czasie
amatorskie zawody bokserskie pod nazwą „Toughman Contest”. Viola i Caliguri natychmiast zmienili szyld na Tough Guy Contest, aby uniknąć nieporozumień. (Niestety, jak pokazała historia, ruch ten nie zadziałał tak dobrze, jak sobie to planowali i podobieństwo nazw miało powrócić później w nieprzyjemnym kontekście).
Wieści na temat planowanego wydarzenia rozniosły się i nasza dwójka z zaskoczeniem stwierdziła, że zostali zalani zgłoszeniami od zainteresowanych. Wcześniej, gdy zajmowali się promocją walk kickboxerskich odpowiadali średnio na 100 telefonów dotyczących jednej gali. Teraz w ciągu tygodnia dostawali 1500 telefonów z zapytaniami o Tough Guy. Po latach Viola opisywał: „Dzwonili z Yonkers w Nowym Jorku. Dzwonili z Michigan i z Florydy. Wieści się rozprzestrzeniały i wszystko wymknęło się spod kontroli. Musieliśmy zatrudnić sekretarki. Przedtem nic nie znaczyliśmy, prowadziliśmy szkoły karate dla tatusiów i mamuś.”
Poza wciągnięciem sekretarek na listę płac, Viola porzucił posadę nauczyciela fizyki (science) w Allegheny High School, aby skupić się na organizacji wydarzenia w pełnym wymiarze czasowym. Świadczyło to o poziomie jego pewności co do potencjału, drzemiącego w nowym przedsięwzięciu.
Pierwsza gala Tough Guy Contest była wydarzeniem, podzielonym na trzy dni. Odbywała się w dniach 20, 21 i 22 marca (1980). Dwa ośmioosobowe turnieje miały wyłonić „Najtwardszego Kolesia” w kategoriach: ciężkiej i półciężkiej. Zwycięzcy mieli otrzymać po 1000 dolarów, pierwsze miejsce miało gwarantować również udział w podobnym turnieju na poziomie stanowym.
Show opatrzony był hasłem: „The Real Thing in the Ring” (luźno: prawdziwa walka w ringu). Długoletni fan MMA, czytający dzisiaj opisy wydarzenia zamieszczone w ówczesnej prasie, łatwo wychwytuje tropy, które później przewinęły się przez historię mieszanych sztuk walki.
Wszyscy uczestnicy „występowali w osprzęcie, znanym z zawodów karate oraz mogli używać niemal każdego stylu walki, jeśli tylko dopuszczały to zasady. Wynikiem były spektakularne zawody. Niektórzy zadawali ciosy pięściami, niektórzy kopali, niektórzy chwytali, wszyscy dali z siebie wszystko.” Mierzący pięć stóp i sześć cali (trochę ponad 167 cm.), ważący dwieście czterdzieści funtów kierowca ciężarówki dzięki zapasom odniósł zwycięstwo nad znacznie wyższym, dwustufuntowym mechanikiem, który próbował boksować. Zawodnicy o pseudonimach „Mad Dog” („Wściekły Pies”) i „Crazy Jack” („Szalony Kuba”) dali pokaz dzikiej bójki na pięści. Kolejny uczestnik wyszedł do ringu w płaszczu, pod którym ukrył cały arsenał – łańcuchy, palki i lewarki, które ciskał w kierunku przeciwnika przed rozpoczęciem walki ze słowami: „Będzie ci to potrzebne... i to... i to...”. Fani hołubili ring girls – Margie, Mary Kay, Kathy i Glorię. Oczywiście, kiedy pojedynek dobiegał końca, „kiedy rozbrzmiewał gong, mężczyźni wymieniali uścisk dłoni, poklepywali się po plecach i obejmowali się nawzajem.”
„Nigdy nie widziałem czegoś takiego.” - stwierdził jeden z widzów. „Nigdy już nie pójdę na galę wrestlingu, jeśli w zamian będę mógł oglądać tego typu pojedynki”.
Gala wyprzedała się przez trzy noce z rzędu. Formuła Tough Guys, wkrótce przechrzczona na Super Fights, była hitem.
„Wielu twierdzi, że byliśmy świadkami narodzin nowego sportu” - ogłosiło News-Dispatch (chyba agencja prasowa?). „Sportu, który łączy elementy boksu, zapasów i regularnej bójki.”
Viola i Caliguri natychmiast rozpoczęli planowanie nie tylko następnej gali, ale i wielu przyszłych. Pomysł opierał się na organizacji regionalnych eliminatorów, które miały wyłaniać finalistów – uczestników zawodów Tough Guys na wyższym szczeblu.
Idąc za sukcesem, partnerzy błyskawicznie zaprezentowali kolejne wydarzenia: „The Battle of the Brawlers” 18 kwietnia w Pittsburgu oraz „Battle of Tough Guys” drugiego i trzeciego maja, która to gala przyciągnęła tłum sześciu tysięcy widzów w Johnston przez dwa wieczory z rzędu.
Wkrótce potem stacja telewizyjna KDKA wyemitowała „głęboki” reportaż na temat „The Battle of the Brawlers”, w którym to określiła kiełkujący sport mianem „zorganizowanych, zalegalizowanych walk ulicznych”.
Sukces gonił sukces, tak więc partnerzy szukali możliwości biznesowej ekspansji. Następnym krokiem była organizacja walk w Philadelphia Convention Hall i Civic Center. Jak zwykle, gala zatytułowana: „Battle of the Superfighters” zawierała w sobie dwa ośmioosobowe turnieje, jeden dla zawodników wagi lekkiej, jeden dla wagi ciężkiej, rozłożone na kilka wieczorów. Wydarzenie, żywiołowo opisywane przez filadelfijskie gazety, nie wzbudziło tak żywego zainteresowania publiczności, jak poprzednie, przyciągając trochę ponad tysiąc widzów każdego wieczora, ale przyniosło wartościowe wskazówki. Po pierwsze, przedsięwzięcie jednak mogło zarabiać poza rodzinnym miastem Violi i Caliguriego – Pitsburgiem. Partnerzy od początku wierzyli, że „czynnik realizmu” będzie mocną stroną ich pomysłu na sport walki (choć jeden z widzów, obecnych w Convention Center dał prostsze wyjaśnienie: „Nie zobaczysz tylu bójek w jednym barze”). Udowodnione zostało, że mieli rację. Mogli pojechać z show Super Fighters gdziekolwiek i znaleźć publiczność. Czas był odpowiedni,żeby przejść na wyższy poziom gry.
Kolejną lekcję zapewnił Len Pettigrew, były zawodnik linii defensywnej Philadelphia Eagles – zespołu ligi NFL, który wziął udział w turnieju wagi ciężkiej i rozbił konkurencję w drobny mak. Teoretyczny amator bez doświadczenia w sportach walki, był za szybki, za silny i zbyt atletyczny dla przeciwników, z którymi się mierzył. Stało się oczywistym, że niemożliwym będzie utrzymanie formuły „tylko dla amatorów”. Nie tylko uczestnicy poprzednich gal zgłaszali ponowną chęć występu. Pojawiło się zapotrzebowanie na walki najlepszych reprezentantów wszelkich dyscyplin – boksu, zapasów, judo, kickboxingu, którzy mieli sprawdzić się w zawodach „bez zasad”;) jedynym wyjściem miało być stworzenie dywizji dla zawodowców (rok 1980! – koper).
Coś wielkiego miało się wydarzyć. Caliguri i Viola założyli WMAFC (Światowe Stowarzyszenie Sztuk Walki), żeby uregulować współzawodnictwo oraz tworzyć ranking uczestników przyszłej, zawodowej dywizji Super Fighters. Rozpoczęła się papierkowa praca, która miała stworzyć franczyzę, trwały negocjacje w sprawie umów telewizyjnych. Przygotowywano grunt pod serię ogólnokrajowych imprez w roku 1981, która miała obejmować pięćdziesiąt gal eliminacyjnych (challengerów), między innymi w Phoenix, Louisville, Rochester, Bostonie i Filadelfii – te miasta były już potwierdzone na wczesnym etapie przygotowań. Finały miały odbyć się w Atlantic City bądź w Las Vegas, walki o tytuł mistrzowski miały być pokazywane w telewizji kablowej, pula dla zwycięzcy miała sięgać 100 tysięcy dolarów (średnia płaca zawodnika NFL w roku 1980 to było coś około 78 tysięcy według archiwum „The New York Times” - koper). Prawnik negocjował umowy telewizyjne. Miała zostać sfinalizowana względnie suta umowa sponsorska.
„Battle of the Tough Guys” to pełnoprawny sport, a nie przemijająca moda...” - stwierdził Jim Isler z News-Dispatch po październikowej gali. Wydawało się, że nic nie może zatrzymać Super Fighters na drodze do mainstreamu, gdzie leżało przeznaczenie promocji zdaniem Caliguri i Violi.
Szóstego listopada Komisja Sportowa Stanu Pensylwania nakazała firmie CV Productions odwołać galę, która miała się odbyć wieczorem w Greensburgu. W razie braku współpracy, Komisja groziła zaangażowaniem sił policyjnych w celu wyegzekwowania zakazu. Caliguri i Viola zdecydowali, że zignorują pogróżki, przekonani, iż PSAC nie posiada jurysdykcji wobec ich organizacji. Walki podczas weekendu odbyły się zgodnie z planem, ale wspólnicy zwrócili na siebie uwagę stanowych oficjeli. Starając się ułagodzić wspomniane ciało regulujące, partnerzy zawiesili działalność do czasu wyjaśnienia sytuacji prawnej. W międzyczasie skupili się na imponujących planach odnośnie następnego roku działania promocji.
Katastrofa wydarzyła się w marcu 1981 roku, kiedy podczas amatorskich zawodów bokserskich „Toughman” w Johnstown zginął dwudziestotrzyletni Ronald Miller. Pomimo, że wydarzenie to nie miało żadnego związku z Super Fighters oraz CV Productions, przeważająca część opinii publicznej nie była w stanie odróżnić prawdy od fałszu. Niektóre gazety mylnie informowały nawet co do okoliczności zgonu zawodnika, który to według nich miał nastąpić pod szyldem Tough Guy Competition (czyli Super Fighters).
Śmierć Millera oraz szum, jaki spowodowała sprowokowały ciała ustawodawcze Pensylwanii do rozpoczęcia śledztwa wobec wszelkich publicznych wydarzeń, związanych ze sportami walki. Po długich rozważaniach i konsultacjach prawnych, Viola i Caliguri zdecydowali się odłożyć wszelkie swoje plany do czasu, aż burza przycichnie. Sztorm jednak nie przeszedł bokiem. Senat Stanu Pensylwanii w roku 1983 uchwalił ustawę głoszącą, iż:
Zakazne są zawody Tough Guy oraz Battle of the Brawlers.
W dalszej częścinowe prawodefiniowało zakaz, jako obowiązujący wobec wszelkich walk, podczas których uczestnicy „starają się znokautować przeciwnika, używając boksu, zapasów, taktyki zaczerpniętej ze sztuk walki lub kombinacji wymienionych z użyciem następujących technik (choć nie ograniczonych do poniższych): bicia pięścią, kopania i duszenia”.
Okres aktywności Super Fighters trwał krócej niż rok, objął ponad dziesięć gal, które odbyły się w Pensylwanii. Ponad dekadę trwało oczekiwanie na kolejną promocję, która spróbowała zaszczepić model „wszystko dozwolone”;) w Stanach Zjednoczonych. Promocja ta odniosła sukces, dając początek nowej gałęzi sportu. Mike Viola, Frank Caliguri oraz ich Super Fighters zostali zapomnieni. Zbytnio wyprzedzali swój czas.