Hardkorowy temat

Gdzie/na co/kogo rzygaliscie?

  • W pizdzie

  • Na partnerkę lub partnera (special for gays)

  • Na podłogę w domu lub u znajomych

  • W hotelu

  • W środku komunikacji miejskiej

  • Do dupy

  • W aucie

  • Na prezydenta

  • Na psa/kota

  • W pracy

  • W barze/restauracji


Results are only viewable after voting.
To by wypadało Panie kolego @Gaara samemu najpierw opisać swoje przygody :nono: Mi się za małolata trafiło w psa na sąsiedniej działeczce na RODOS kiedy zawisłem bezwładnie na ogrodzeniu a nieszczęśnik akurat przy nim spał a co gorsza pies wcale się tym nie przejął specjalnie tylko podniósł i otrzepał co poskutkowało tym że oberwałem wszystkim w ryj :usunto: Człowiek młody był i głupi :werdum:
 
To by wypadało Panie kolego @Gaara samemu najpierw opisać swoje przygody :nono: Mi się za małolata trafiło w psa na sąsiedniej działeczce na RODOS kiedy zawisłem bezwładnie na ogrodzeniu a nieszczęśnik akurat przy nim spał a co gorsza pies wcale się tym nie przejął specjalnie tylko podniósł i otrzepał co poskutkowało tym że oberwałem wszystkim w ryj :usunto: Człowiek młody był i głupi :werdum:
Ja nie rzygam, a jak rzygam to o tym nie pamiętam :werdum:
 
Moja siostra płaciła bo ja niewiele pamiętam.
1741338045207.png
 
Za dzieciaka się zdarzyło rzez burtę statku wycieczkowego, gdy sam Posejdon się wkurwił i zaczął trząść okrutnie morzem, a kibla nie było w zasięgu. Czytało się książki Juliusza Verne, więc burta okazała się najbardziej optymalnym rozwiązaniem :mamed:
 
Przez okno po elewacji domu rodzinnego (tej od ulicy :siara:) gdy na grillu u kumpla strułem się kaszanką. Nie byłem pewien co do tego rzygania, ale mamusia, kiedy już trochę mi zdrowie wróciło i okazało się, że ten dzwon to nie moje arie wygrywa, kazała mi przejść się przewietrzyć i rozejrzeć jak blisko byłem śmierci majacząc w malignie.
 
Co prawda nie ja, ale mniejsza z tym. Impreza u kumpla w domu na typowej polskiej wsi. Gospodarz poczuł się w pewnym momencie słabo. Ledwo zdążył i rzucił takim treściwym bełtem przed wejściem do domu. Nie minęło kilka sekund, z bełta jeszcze parowało, a zbiegły się wszystkie kury z podwórka i wydziobały wszystko do czysta. Do dzisiaj prześladuje mnie to scena
 
Jak miałem ok 17 lat kumpel zrobił domówkę dla całej klasy, impra zaczynała się ok 16 a o 17 już były pierwsze zgony :muttley: Goście zaczęli rzygać niemal wszędzie ale nasze dziewczyny z klasy miały na to zajebisty sposób: mianowicie powycierały (z grubsza) wszystkie rzygowiny ubraniami osób rzygający i spakowały je w worki na śmieci żeby delikwenci mogli sobie zabrać pakiety do domu (pozdro Żulizarez i Skorup) :juanlaugh: Następna imprezka (po uprzedniej wpadce) była już bardzo kulturalna i nikt nie zaliczył zgonu. Dziękówa Diablo/Luk (czy ki chuj jak na siebie teraz wołasz) za obdarzenie zaufaniem i udostępnienie chaty jeszcze kilka razy :conorsalute:
 
pozdro Żulizarez
Dzięki, pozdro mordo :conorsalute:

Ten już po domówkach nie lata. Napierdala na bramce w Bologni i reprze. Można powiedzieć, że się ogarnął.


Diablo/Luk
Ten najebał jakiś rusków, jakiś pas tam miał nawet, a potem we frikach miał się pizgać. Wcześniej to samobója chciał pierdolnąć, ale w porę się ogarnął. Można powiedzieć, że wiele się zmienił.

O sobie to już nawet nie będę wspominał.
P.S. Nadal mam tę bluzę.
Z fartem byku!
 
Back
Top