malinowsky
UFC Lightweight
Miała to być walka na miarę tej z 2005 roku w której zmierzyli się najwięksi wówczas. Czekaliśmy sześć lat, by w wadze ciężkiej znów pojawiły się takie persony. Wielu ostrzyło sobie zęby (w tym ja) na emocje jakich w ciężkiej jeszcze nikt nie doświadczył. Wyglądało na to że mamy wszystko, dwóch fenomenalnych fighterów, pierwszą w historii galę transmitowaną przez stację Fox, otoczkę godną wielkiego wydarzenia. Wszystko było gotowe, pozostało odlicznie do gali.
Kładąc się spać na małą drzemkę przed galą, rozpatrywałem różne scenariusze, jednak w żadnym z nich nie przewidziałem tego co nastąpi, ale o tym pózniej. Oglądając walke Guida-Henderson jeszcze bardziej nastawiłem się na fajerwerki, kapitalna wizytówka MMA, i rozgrzewka przed daniem głównym, pomyslałem że w koncu obaj zaspokoja nas wszystkich (bez podtekstów panowie). Zgasły swiatła..
Pierwszy wychodził pretendent, znajomy dzwięk.. "Gonna Fly Now" i każdy z nas ujrzał Juniora Dos Santosa. Pewny siebie brazylijczyk zmierzał pewnie do ośmiokąta, za nim jego sztab, w którym widzieliśmy niesmiertelnego Big Noga. Cutman zrobił swoje i Dos Santos pojawił się na arenie.
Po nim usłyszeliśmy wesołe i skoczne "Los Mandados" i pojawił się on.. Niepokonany mistrz, przez wielu namaszczony na następce "Last Emperora" Cain Velasquez. Stitch zrobił swoje i główni aktorzy byli tam gdzie ich miejsce. Buffer zrobił to co zawsze, pięknie nakrecił jeszcze atmosferę, aż hala kipiała. Przt prezentacji JDSa pojawiły sie gwizdy, lecz to było do przewidzenia, zaś uwielbienie dla Caina było ogromne co było słychac gdy Bruce wyczytywał jego nazwisko. Jeszcze tylko Big John przypomniał krótko zasady, obaj stuknęli się czarnymi rekawicami z logiem UFC i zaczęło się.. Bitwa na którą czekaliśmy sześć lat..
Pierwsze sekundy nie wróżyły tego się stanie chwile pózniej. Dobre low kicki które poczuł Junior i akcje bokserskie które dosięgały Caina, lecz krzywdy mu nie zrobiły. Nastała 55 sekunda..
Miliony kibiców przecierały oczy ze zdziwienia gdy potężna bomba dosięgła głowy obecnego (jak na tamta chwilę) mistrza, i powaliła go. Na to tylko czekał brazylijczyk i dokończył dzieła zniszczenia.
Cos co miało być pokazem, wizytówką, wydarzeniem którym opowiadalibyśmy wnukom trwało niespełna 64 sekundy. Szok? I tak i nie.
Już na ważeniu Cain wyglądał nieciekawie, wniósł na wage dużo, nawet bardzo dużo, zaś Junior tak jak zawsze, i wydać było że jest w formie. Forma Meksykanina była zagadką, wracał on po długiej przerwie, zaś JDS cały rok "w gazie" Co zaważyło na przegranej? Czy kontuzja i tak długa przerwa zaważyła na formie Caina? Czy może presja wyniku, obrony pasa? Myslę że wszystkie te czynniki razem wzięte. Cain wracał po ponad roku przerwy od startów, wiadomo że tak długa przerwa nie wpływa zbyt dobrze (oczywiście sa wyjątki) na zawodnika. Velasquez miał po raz pierwszy bronić pasa i miała to być jego najważniejsza walka w karierze. Pojawiają się głosy że to nie był ten sam Cain. Z jednym się godzę, na wadze wyglądał zle, ale przez ta minutę wyglądał normalnie. Nie chce się doszukiwać jakiegoś strachu w oczach lub tym podobnym bzdurom. Cain przegrał w sposób bezdyskusyjny, ale czy tego można było się spodziewac? Odpowiedz brzmi Tak!
JDS to najlepsze łapy w HW, jest najlepszym bokserem w wadze cięzkiej, smiało można go nazwać artysta naokautu. Jednym ze scenariuszy było trafienie Caina w stójce bo to płaszczyzna w której ma on duzą przewagę, i tak się stało. Wielką niespodzianka jest tylko czas w jakim swój plan zrealizował Cigano. Stawiałem na Juniora i nie zawiodłem się, ma genialną stójkę, a juz Kongo pokazał ze Cain jest do ruszenia. Faworyt przegrał, ale to jest właśniue piękno tegoi sportu.
Podsumowując Junior zaskoczył świat wykorzystując swoje największe atuty które w połączeniu z "słabszą dyspozycją" dnia Caina dały to co mieliśmy przyjemnośc zobaczyc. Dos Santos nowym championem królewskiej kategorii. Kto będzie jego rywalem? Sądzę że Lesnar, ale to juz temat na inną dyskusje. Umarł król, niech żyje król!
Prosze o wyrozumiałość, nie jestem tak uzdolniony jak Yoshi.
Yoshi mnie troche uprzedził, ja zacząłem pisać po gali, skończyłem dziś:-)
Błędy na pewno są, poprawię. Dzięki za wszelką krytykę.