Ostatnio trochę mi się tego uzbierało
Mother's Day - nawet ciekawy, dobrze się ogląda, trzyma w napięciu jak na dzisiejsze standardy no i wszystko byłoby okej gdyby nie ostatnie 20-30 minut gdzie zakończenie spaprali dobitnie, więcej niż 6-/10 się nie należy ...
Mientras duermes - czyli film od kolesia co nakręcił REC jednak mimo bardzo ciekawego pomysłu czegoś mi w nim zabrakło, wiec oklepane 6/10
My Week With Marilyn - krótko: megazajebisty film. Spodziewałem się taniej wydmuszki z dobrą rolą Michelle Williams, a otrzymałem znakomicie zagrane, baśniowe, nie do końca love story z gorzką puentą. Całość ogląda się niezwykle przyjemnie, obsada jest świetna, a pochwały dla Williams ciężko wyrazić mi słowami, napiszę jedynie że dosłownie nie mogłem oderwać od niej wzroku. Cudna, figlarna, pełna uroku rola. Po prostu miażdży swoją rolą 8/10
Take This Waltz - z każdym kolejnym filmem Michelle Williams staje się moją ulubioną aktorką i nie chodzi mi, że w tym filmie pokazuje, kolokwialnie ujmując, swojego "bobra" i cycki, ale jej naturalizm na ekranie i w ogóle sposób w jaki ukazuje paletę uczuć sprawia, że jest magnezem dla oczu. Co do samego filmu to podobnie jak chociażby Blue Valentine sprawia, że po seansie człowiek patrzy w napisy i zastanawia się nad swoim życiem ... chyba, że tylko ja tak mam 8/10
Safe House - poprawne, na jeden raz i jednocześnie wtórne jak diabli kino. Od pierwszych minut śmierdzi Bournem na kilometr co jest i zaletą i wadą. 6/10
The Awekening - naprawdę niezły horror, bardzo stylowa mieszanka Sierocińca, Others, Sixth Sense i...Ghostbusters :) Przez pierwsze 60 minut film autentycznie wciąga i powoduje gęsią skórkę (druga scena z "domkiem" - mistrzostwo). Ostatni akt to z kolei spore rozczarowanie, liczyłem na bardziej wymyślną intrygę. Na plus fajny Mcnulty (w trochę innej roli i trochę innym akcentem). Tak czy inaczej spoko horror, z dobrymi zdjęciami i cycuszkami Rebeci Hall.