No sens jest taki, że możesz zarobić na organizacji.
Małe stawki, małe ceny biletów, jak to dobrze rozegrasz to jesteś do przodu, zwykły lokalny event. Tak jak można zrobić mały koncert, mały stand-up, cokolwiek.
Chłop z main eventu oczywiście, że nabija rekord, ale umówmy się - pod względem sportowym jak masz kilka walk na koncie to dobrym rozwiązaniem jest się rozwijać i powchodzić do klatki, poczuć ten stres, nauczyć się opanowywać adrenalinę, poczuć jak to jest wychodzić do kolejnych rund i tym podobne. Dużo głupszym pomysłem jest się rozbić w dwóch-trzech wojnach na starcie za komplet zużytych opon.