Czy to naprawdę koniec?

bax

Maximum FC
Featherweight
1383653_10151941502406276_897376018_n.jpg




Stało się. Junior Dos Santos odbił się od ściany. Trylogia rozstrzygnięta na jego niekorzyść niesie za sobą liczne implikacje, chociaż i tak najgorszą z nich mogą być nieodwracalne zmiany w jego ciele.



O trzecim pojedynku z serii Cain - Cigano można napisać wiele i wiele już napisano, chociaż minęło od niego zaledwie kilka godzin. I są to stwierdzenia niejednokrotnie całkowicie skrajne. Z jednej strony zarzucono Juniorowi fatalny gameplan, zapomnienie własnych umiejętności i regres formy. Z drugiej duże postępy w zakresie kondycji, obrony przed obaleniami, łokci. Wszystko to może być prawdą, jednak najbardziej istotny w tej walce był Cain Velasquez. To własnie Cain przetrwał kilka mocnych ciosów z początku walki, a potem nie dał Juniorowi pola do zadawania kolejnych. Junior miał jeszcze mniejsze możliwości podjęcia własnej inicjatywy, niż w drugiej walce. Myślę, że - wbrew pozorom - Cigano wyciągnął wnioski z drugiego pojedynku, ale na jego nieszczęście Cain był tym razem jeszcze lepszy.



Na dzień dzisiejszy podstawowe pytanie, jakie należy sobie zadać po tej walce, brzmi "czy Junior Dos Santos jest w stanie po dwóch dewastacjach być jeszcze kiedykolwiek sobą?". Odpowiedzi na to pytanie nie poznamy jutro ani za pół roku, tylko w znacznej perspektywie czasowej. Nie spodziewam się, żeby Junior zawaczył wcześniej niż w połowie 2014 roku, z resztą jest możliwe, iż dostanie rywala "na przetarcie". Gdybym miał jednak stawiać pieniądze, to wytypowałbym najbliższych rywali Cigano z grona: Alistar Overeem, Travis Browne, Antonio Silva, Josh Barnett, oczywiście po stoczeniu przez w.w. swoich walk. To chyba jedyne odpowiednio głośne nazwiska, a jednocześnie niepokonane dotąd przez byłego mistrza.



Inna sprawa to potencjane pojedynki nowego czempiona - przy założeniu, najbardziej prawdopodobnej opcji, że będzie wygrywał kolejne walki. Najpierw Fabricio Werdum, potem lepszy z dwójki Browne/Barnett. Kto dalej? Biorąc pod uwagę, że pokonanie wcześniej wymienionych rywali powinno zająć Cainowi około roku, to UFC zdąży zapewne wyłonić kolejnego w miarę sensownego pretendenta. W drabince znaleźć się mogą Stipe Miocic, Brendan Shaub, Overeem i ktoś z nowych nabytków UFC. Niestety, żaden z nich, nawet bardzo się rozwijając, nie ma wielkich szans na detronizację mistrza. Kto wie, może ich miejsce zajmie "dociężony" Jon Jones. Możemy nawet doczekać się niesamowitego superifightu, o ile na jego drodze nie stanie pewien dzielny Szwed.



Co dalej? Za te 2 lub więcej lat UFC powinno mieć już nową generację pretendentów. Może się jednak zdarzyć też tak, że przez ten czas Cigano zanotuje 3 albo i 4 łatwe zwycięstwa i Dana nie będzie miał innego wyjścia, jak dać mu kolejną szansę. Nawet jeżeli Junior pozbiera się fizycznie i psychicznie, to musi dokonać gruntownych zmian w swojej grze. Dziś rano Junior nie potrafił wydostać się spod presji rywala i odpowiadać na jego ciosy. Być może powinien poszukać lekcji amerykańskiego mma u Grega Jacksona. To wcale nie musi być koniec tej sagi, chociaż póki co podaż tej rywalizacji chyba przerosła popyt na nią. Z resztą jeszcze parę tygodni temu bym napisał, że to definitywnie koniec, bo tylko kwestią - niezbyt długiego - czasu jest obsadzenie Jona Jonesa na tronie wagi ciężkiej. Dziś mam co do tego spore wątpliwości.


Jako wielki fan Dos Santosa wierzę w jego powrót, wielkie zmiany i odzyskanie pasa za jakieś 2,5 roku. Oczywiście taka perspektywa czasowa w tej wadze to tylko spekulacje, ale ci, którzy przed I walką Cain - JDS przewidywali stagnację na szczycie, stanowili raczej znaczną większość spekulantów.


Ostatnie pytanie, które wyłoniło się z oktagonu dziś rano brzmi: czy CainVelasquez jest w stanie zbudować swoją wielką legendę na podobieństwo Fedora Emelianenko? Oczywiście zawsze już brakować będzie mu tego niesamowitego przymiotu "człowieka, którego nie da się pokonać" - bo ktoś już to po prostu zrobił. Wydaje mi się jednak, że nie to stanie Cainowi na przeszkodzie, ale to, że od czasów dominacji Fjodora ten sport za bardzo poszedł do przodu, żeby ktokolwiek przez tyle lat mógł nie zostać zdetronizowany przez młodych wilków. Przykłady Jonesa, Weidmana czy samego Velasqueza pokazują, jak niewiele czasu potrzeba od momentu wyłonienia się z mroku, do zostania gwiazdą UFC.



Jedno dziś jest pewne - 20 października skończyła się pewna era w tym sporcie. Przynajmniej na jakiś czas.
 
Dobry wpis.



Jako fan Juniora czułem się niemalże załamany widząc przebieg walki i skończenie. Kilka przebłysków nie pozwoliło Juniorowi urwać choćby jednej rundy, mimo budzącego ogromny szacunek serca do walki został zdominowany. Fatalny gameplan i narożnik, który nie miał do powiedzenia niczego poza "jab and cross" są w mojej opinii głównymi winnymi przegranej Juniora, pomijając oczywiście doskonałą dyspozycję jego rywala, który udowodnił, że jest lepszym zawodnikiem. Juniorowi faktycznie przydałoby się zmienić otoczenie. Jako fan ciągle wierzę, że jeszcze zobaczymy go w UFC z (C) przed nazwiskiem. Uważam, że zarówno on, jak i Cain będą wygrywać swoje następne walki i dojdzie do czwartego starcia, choć z drugiej strony era Machidy też miała długo trwać, więc kto wie.
 
Obaj mają tak dużą przewage nad pozostałymi że czwarte starcie jest niemalże pewne. Nie teraz, ale za jakieś 2 lata jak ludzie odpoczną od ich rywalizacji. Moje wnioski co do walki są następujące:


  • natychmiastowa zmiana otoczenia, dotychczasowe starczało na pewien poziom,

    trening zapasów w jednym z amerykańskich gymów, był bezradny w klinczu,


Ta ilość ciosów które przyjął Junior.. było ich wiele, ale nie przesadzajmy, Junior nie walczy 25 lat i nie każda walka tak wygląda.



@Bax



Dobra robota.
 
Nie przesadzałbym z tą nową erą. W mma era jest dalej ta sama, ale w wadze ciężkiej faktycznie można powiedzieć, że nastał nowy czas. Czas dominacji Caina Velasqueza.
 
Ta ilość ciosów które przyjął Junior.. było ich wiele, ale nie przesadzajmy, Junior nie walczy 25 lat i nie każda walka tak wygląda.


Niby nie, ale są duże szanse na to, że chłop ma/albo będzie miał problemy na tle neurologicznym.
 
Dana coś tam naskrobał na twitterze

JDS ct scan of brain, face and spine are all good and he is in good spirits.


nie zmienia to jednak faktu, że nawet psychicznie JDS po takich dwóch laniach będzie innym fighterem. Nawet jakby doszło do czwartego starcia, to jestem pewien, że w chwilach kryzusu znowu zacznie się cofać i popełniać błędy.
 
Również kibicowałem JDS. Bardzo szkoda mi Juniora tym bardziej że walczył lepiej niż w 2 walce. Cain jest dla niego bardzo niewygodny, bo Dos Santos ma styl walki typowego boksera, a skracanie dystansu przez Caina uniemożliwia mu wyorowadzanie silnych ciosów. Chociaż szczerze powiem że jak wypalił z klinczu te mocne łokcie to każdy z nich mógł powalić Velzaqueza. Tego właśnie brakowało w ich drugiej walce. Teraz dla Caina Werdum, potem Brown/Barnett i długo długo nic...
 
podobnie, jak kolega malinowsky, mam przeczucie, że zainteresowani skrzyżują rękawice po raz czwarty...
 
Junior popełnia jeden poważny błąd, widoczny nawet w walce z Markiem Huntem, mianowicie przeważnie cofa się po linii prostej pod siatkę, a takie coś to raj dla takiego dzika jak Cain. Jego priorytetem powinno być uciekanie za wszelką cenę spod siatki, bo to królestwo Caina i jeśli daje mu się taki prezent, w postaci uciekania prosto pod ogrodzenie, to nie ma co liczyć na wygranie walki. Oczywiście taki obrot spraw to także zasługa Velasqueza, który nieustannie napierdala do przodu.



Mega walka, chętnie bym zobaczył 4 starcie, ale tak jak piszecie za jakieś 1,5-2 lata, kiedy Junior posprawdza różne gymy i zmieni nieco poglądy.
 
Moze odejdę od tematu i zadam jedno pytanie, odnośnie zdjęcia. Ta urocza blondynka, to jakas dupeczka Caina? :D



A za JDS-Cain IV, jestem za, ale jak obydwoje pokonają po conajmniej 5 innych przeciwników :)
 
Urocza? Nie. Żona Caina? Tak.
Bardzo mi szkoda Juniora, chłop ma takie serce, że o kurwa. Wierzę, że kiedyś zostanie jeszcze mistrzem. Cain jest do ustrzelenia. Tylko Junior musi się nauczyć schodzić na boki.
 
Emocje po gali jeszcze nadal mnie trzymają. Bez wątpienia, to był najlepszy event UFC , jaki oglądałem na żywo. Cain zrobił to czego się spodziewałem. Kompletna dominacja, dzieło zniszczenia na Dos Santosie. Wydaje mi się, że jest najbardziej kompletnym zawodnikiem w historii wagi ciężkiej, a jakby nie było stoczył dopiero 14 walk w karierze. Po raz kolejny trzymał się swojej bezlitosnej taktyki, która pozwoliła mu zachować pas i miano najlepszego heavy w UFC, kim bez wątpienia jest. Na ten moment nie widzę NIKOGO, kto mógłby choćby zagrozić Velasquez'owi. Następnym pretendentem prawdopodobnie będzie Werdum, oczywiście jest magikiem parteru i jest tam niezwykle groźny, ale myśle że w tym starciu wcale nie zobaczymy tej płaszczyzny, no chyba, że podczas końcowego dobijania przeciwnika przez reprezentanta AKA.


Jestem pewien, że w przeciągu 1,5 - 2 lat będziemy świadkami 4. epizodu.
 
Moim - i pewnie nie tylko moim - zdaniem Cain przez długi czas nie odda miejsca na tronie. Wiadomo, że taki Werdum to ścisła czołówka HW, ale Velasquez to facet z innej planety, o dwie długości wyprzedzający resztę stawki w ciężkiej. Nie porównywałbym go nawet do Fedora, który za czasów Pride wygrywał ze wszystkimi, jednak wiele razy jego walki miały dramatyczny i wyrównany przebieg; Cain z kolei - poza pierwszą walką z Cigano - w każdej potyczce po prostu masakruje rywali, nie dając im dojść do głosu. Amerykanin z walki na walkę wydaje się być coraz lepszym zawodnikiem i ma wszystkie argumenty, by dominować przez długie lata: świetne zapasy, doskonałą stójkę, genialny klincz i kontrolę z góry, siłę oraz przede wszystkim niebywale mocne jak na ciężką cardio. Na dodatek jest jednym z najinteligentniej walczących zawdników na świecie, co było widać choćby dziś, gdy mając podłączonego JDS nie podpalił się, mądrze wyprowadzając ciosy i konsekwentnie realizując plan taktyczny.



Kto go może pokonać? Naprawdę nie wiem. Udało się to Cigano, który trafił idealnym cepem za ucho, ale trzeba pamiętać, że Cain nie był wtedy w najwyższej formie, poza tym udowodnił swoją wyższość w dwóch kolejnych walkach.



Bones? Jest świetny, ale musiałby stoczyć kilka walk z czołówką HW i nabrać sporo masy, żeby móc spróbować zagrozić mistrzowi. Poza tym przewaga warunków fizycznych (zasięg, wzrost), choć nadal widoczna, nie grałaby w ich potencjalnej potyczce aż tak dużej roli, jak ma to miejsce w LHW. Na miejscu Jona wcale nie pchałbym się do takiej walki. Swoją drogą od kilku lat mówi się o superfightach w UFC, a jak do tej pory - z różnych względów - nie uświadczyliśmy żadnego z nich.



Swego czasu jarano się potencjałem Overeema, ale wiadomo, jak boleśnie jego umiejętności zweryfikowali Big Foot i Browne. Przyznaję, że po walce z Lesnarem sam widziałem w Holendrze przyszłego mistrza, ale po aferze dopingowej coś w nim pękło i nie jest to już ten sam zawodnik. Poza tym wydaje mi się, że nawet z formą z czasów walk z Rogersem czy Lesnarem Ali mógłby nie dać rady Velasquezowi; nie wiadomo, jak długo udawałoby mu się bronić obaleń (wybronienie próby sprowadzenia przez mimo wszystko Brocka wzbudza szacunek), a wszyscy wiedzą, że cardio nigdy nie było mocną stroną Reema. Do tego jego szklana szczęka w zestawieniu z mocnymi ciosami Caina raczej nie zdałaby egzaminu.



Nie chcę czwartej walki z Cigano, choć w obecnej sytuacji wydaje się być ona nieunikniona - jeśli w ciężkiej nie pojawi się jakiś nowy kot, pewnie gdzieś za dwa lata zobaczymy kolejną część tej sagi. Jeśli jednak JDS nie wyeliminuje błędów widocznych w dwóch ostatnich starciach z mistrzem, jestem gotów postawić spore pieniądze na to, że będziemy świadkami kolejnej pacyfikacji w wykonaniu Caina.
 
Junior musi zmienić klub. To podstawa. Jaki postęp od ich ostatniej walki zrobił Junior? Dołożył lokcie chyba tyle. Bez zapasów z kapitalną stójką wiele nie zwojuje, zwłaszcza w starciu z mistrzem :)
 
Cain z kolei - poza pierwszą walką z Cigano - w każdej potyczce po prostu masakruje rywali, nie dając im dojść do głosu.


Coś mi świta, że w walce z Kongo chyba Cain dostał jakiś mocniejszy strzał, co nim dosyć mocno zachwiał, ale generalnie się zgadzam.
 
@Bolt



Tak, tylko że to było 4 lata temu - Cain jest dziś o wiele lepszym zawodnikiem.



EDIT: w moim poprzednim poście miało być :



"(wybronienie próby sprowadzenia przez Brocka mimo wszystko wzbudza szacunek)"



Choć i tak wiadomo, o co chodzi ;).
 
@Apollo



Jasne, ale w takim razie w każdej potyczce (poza wspominanym otwieraczem trylogii) jednak nie wykazywał aż takiej absolutnej dominacji :)
 
Bolt to było 4 lata temu, na oko widać, że Cain jest lata świetlne do przodu ze swoimi umiejętnościami. Jego stójki z czasów walki z Kongo nawet nie można porównać do dzisiejszej stójki Velasqueza - dodajmy, że w stójce 2 razy już rozpykał rzekomo najlepszego strikera w HW: Cigano.
 
zgadzam się z o%owanym, jego team już nic więcej z Juniora nie wykrzesa . treningi z 40 kg lżejszym brazylijskim zapaśnikiem to raczej kiepski trening pod Caina.



powinien przenieść się do stanów , albo chociaż jeździć tam na campy, chociażby do Jacksona.
 
Jeśli chodzi o treningi zapasów, to chyba zapominacie, że Junior ma przecież wysoką skuteczność obrony obaleń (74% na dzień dzisiejszy) i tylko Cain skutecznie potrafił skorzystać z obalenia (nie liczę Carwina, gdyż po jego TD, Junior bez problemu wstał).


Myślę, że na Cain'a w tej materii i w obecnym rosterze dywizji nie ma mocnych.
 
Cain chyba jest napędzany azotem z powietrza... nie ogarniam jego cardio. W drugiej walce chociaż było pod koniec widać u niego jakieś zmęczenie, a tym razem prawie żadnego.
Za paręnaście lat będzie robił wyznania jak Lance Armstrong, że faszerowali go koksem, przetłaczali krew i wszczepili dodatkowe płuco i dwa serca :-) Żelaskez dominuje i niszczy, ale na razie w żadnym wypadku nie powiedziałbym, że osiągnął więcej niż Fiodor.

Cygan ma szczękę z tytanu, ogromny szacunek dla niego.
 
Co z tego, że JDS ma szczękę z tytanu skoro nie jest w stanie zrobić nic co by zmieniło wynik walki ? Pomijając samą moc, której obu nie brakuję to Junior jest po prostu zbyt mało, no właśnie nie wiem jaki. Może za mało nonszalancki ? Nie wierzę, że całość gameplanu stanowił w przypadku JDS'a boks. On naprawdę uwierzył, że jest tak utalentowanym bokserem ? Nie rozumiem człowieka. Myślę, że dojdzie do czwartej ich walki : )
 
JDS musi się poważnie zastanowić nad zmianą sztabu szkoleniowego, z tym już nic więcej nie osiągnie. No tak twardą ma szczęke tyle tylko, że zbiera te uderzenia, które się kumulują i odkładają przez lata. Oczywiście narazie dostał 2 takie lanie, na przecięgu niecałego roku. Mimo iż nie jestem jego fanem, to szkoda mi go było jako człowieka, wyglądał strasznie ponownie cały spuchł. Jeżeli chce jeszcze kiedyś zagrozić Cain'owi w jakikolwiek sposób to musi trenować z ludźmi również w USA. Niech nie wyrywa się tak od razu do ponownej walki, bo to mu nic nie da, nie szanuje swojego zdrowia, 2 lata przerwy powinni mieć od siebie.
 
Back
Top