Z czym wiąże się miejsce w czołówce organizacji mma na świecie? Jakie to ma znaczenie? Chyba nie jest aż tak trudno to dostrzec.
Aby wymienić tylko najważniejsze elementy, miejsce w czołówce światowej to wielka oglądalność na całym świecie, potężni sponsorzy, olbrzymie pieniądze, znakomici zawodnicy walczący dla KSW na galach w Polsce i być może nawet poza jej granicami. Płyną z tego korzyści zarówno dla zawodników, kibiców/fanów mma jak i generalnie dla rozwoju mma w naszym kraju, a śmiem twierdzić, że również na świecie. Dla zawodników wzrost znaczenia KSW na arenie międzynarodowaej i popularyzacja mma w Polsce i w Europie oznacza znacznie większe pieniądze, a co za tym idzie możliwość poświęcenia się w pełni temu sportowi. W efekcie mogą oni znacznie podnieść swój własny poziom, jak i ogólny poziom mma w naszym kraju. Będzie to o tyle łatwiejsze, że będą mieli możliwość ścierać się z najlepszymi. Co więcej, sukces polskiej organizacji mma na świecie, oraz na tej platformie sukcesy polskich zawodników na arenie międzynarodowej przyciągną do sportu tysiące młodych ludzi, chcących iść w ślad swoich idoli.
Dla fanów oznacza to wspaniałe gale i wspaniałe walki i tak: wysoki poziom sportowy, o który tu przede wszystkim chodzi. Oczywiście, że nikt nie spodziewa się Fiodora, czy Nicka Diaza na gali w KSW w przyszłym roku. To wszystko musi dziać się stopniowo. Szczególnie dlatego, że większość z warunków, które wymieniłem w 1szym poście jest ze sobą ściśle powiązana.
Dla mma w Polsce i w Europie...chyba wynika jasno co to oznacza. Ale, jak już wcześniej wspomniałem, duży wzrost znaczenia KSW w skali międzynarodowej miałby również korzystny wpływ na światowe mma. Być może wielu się ze mną nie zgodzi, ale moim zdaniem sytuacja, w której Zuffa jest jedynym liczącym się organizatorem gali mma na świecie nie jest dobra i pojawienie się silnego rywala w Europie jest jak najbardziej pożądane. Zdrowa konkurencja jest zawsze dobra; 50 lat poprzedniego ustroju w Polsce powinno nas tego nauczyć. I takim silnym konkurentem, przy sprzyjających wiatrach, czytaj: odrobnie szczęścia i masie ciężkiej pracy może stać się KSW. A przynajmniej ja chciałbym w to wierzyć.
Tak więc to jest wyścig. Wyścig o popularyzację mma w Polsce i Europie. Wyścig o komfortowe warunki uprawiania sportu dla naszych rodzimych zawodników. Wyścig o najlepsze gale, z których oglądania sateysfakcję czerpać będzie rosnąca armia fanów wszechstylowej walki wręcz w Polsce i poza jej granicami.
Wracając jednak do warunków. Pieniądze, sponsorzy i wysokiej klasy zawodnicy na kartach to 3 elementy, które jak wcześniej pisałem, są ze sobą ściśle związane. Oczywiście, że nie biorą się znikąd. Sponsorzy pojawiają się, gdy widzą produkt mający wysoką jakość i szerokie grono odbiorców. Innymi słowy sponsorzy zawsze szukają platform, dzięki którym mogą z korzyścią dla siebie eksponować swój wizerunek. I są gotowi za to płacić proporcjonalnie do liczby odbiorców produktu. Duża oglądalność = duże pieniądze. A żeby zapewnić dużą oglądalnośc potrzebne są mocne karty. Wszystko jest powiązane.
Od czegoś jednak trzeba zacząć i stąd biorą się na galach KSW Pudzianowski, Saleta, czy Świerczewski. Oni zwiększają oglądalność, a więc pozwalają wydac więcej pieniędzy na bardziej klasowych zawodników z zagranicy, takich jak Sokoudjou, czy Lindland. Stopniowo można ziwększać poziom, wyławiając zawodników "wypływających" ze stajni Zuffy, czy zdesperowanych Japończyków, którzy nie bardzo mają obecnie gdzie walczyć. Być może się mylę i pewnie jest wiele rzeczy, o których nie wiem i których przez to nie biorę pod uwagę, ale wydaje mi się, że przy dobrej organizacji i odpowiednim pomyśle to się da zrobić.
Piorun, z całą pewnością nie szedłbym jednak drogą obraną przez Strikeforce. Łapanie wszystkich "wolnych" zawodników i przystawanie na ich warunki finansowe, tylko dlatego, że mają nazwisko i mogą rozpromować organizację to działanie dobre na krótką metę. Musi się to skończyć, tak jak w przypadku SF. Tak więc ja osobiście Fiodora z jego obecnym managementem nie chciałbym widzieć na gali KSW, bo zacząłbym się obawiać o stabilność finansową tej organizacji :D.
I na koniec słów kilka do szanownego Żelboja. Wciąż nie będę polemizował, bo dalej nie ma z czym. Znowu napisałeś kilka linijek, z których absolutnie nic nie wynika. Są one jedynie pustą, niczym nie uargumentowaną i niejednokrotnie obraźliwą krytyką, na którą stać jest każdego. Takich ludzi zazwyczaj nazywa się krytykantami i się z nimi nie dyskutuje i ja zamierzam trzymać się tej zasady. Napisz coś co będzie zawierało jakąś treść, to chętnie z Tobą podyskutuję. Bo jak do tej pory rzucasz mi jakieś głodne kawałki z telewizji o "oczywistościach", ale jedyne co piszesz to "nie masz racji, bo nie" i "Twój tekst to boli mnie głowa". No więc informuję Cię: nie pisałem tego dla poklasku. Chciałem sprowokować rozsądną dyskusję, bo sam nie wiem, czy to o czym sobie myślałem jest w jakichś tam okolicznościach możliwe. I jestem tego ciekaw. Ja tu nic nie twierdzę, tylko się zastanawiam.