norolim
Brutaal Lightweight
Właśnie obejrzałem walkę Jocza na Superior Challenge 7 i przyszła mi do głowy taka refleksja. KSW pretenduje do miana najlepszej organizacji mma w Europie, a moim zdaniem można by się pokusić o wypłynięcie na szersze wody. Dlaczego nie wskoczyć na miejsce 4tej a może nawet 3ciej organizacji na świecie. Trzeba tylko spełnić kilka warunków.
Po pierwsze, utrzymać mocne karty i z czasem je stopniowo wzmacniać. Nie wierzę, że Zuffa będzie chciała utrzymyać tą całą armię zawodników, których ma po przejęciu WEC i Strikeforce. W wagach lżejszych już czystki robią, czego ofiarą stał się m.in. Irokez. Podejrzewam, że stajnę Strikeforca też zechcą odchudzić. Szczególnie jeśli dojdzie do wchłonięcia tej organizacji po wygaśnięciu kontraktu z Showtime (a przypuszczam, że tak się właśnie stanie). Tak więc, jest bardzo prawdopodobne, że grupa światowej klasy zawodników, którzy nie zmieszczą pod skrzydłami Zuffy będzie w najbliższym czasie dość szybko rosła. Ponieważ mma w Japonii praktycznie umiera, wszyscy oni będą mieli do wyboru egzotyczne organizacji gdzieś tam z Abu Dhabi, raczkujące australijskie, lub te najlepsze: europejskie. I tu pojawia się szansa dla KSW, żeby najlepszych z nich szybko przechwycić. Wiadomo, że wiążą się z tym spore wydatki, ale tu wchodzimy na teren związany z drugim warunkiem, który trzeba spełnić.
Po drugie, dzięki coraz mocniejszym kartom pozyskać silnych, międzynarodowych sponsorów oraz, co jest powiązane ściśle ze sponsorami, międzynarodowy kontrakt TV. Pewnie będzie to trudne, ale gdyby udało się zainteresować produktem KSW jakąś brytyjską TV, albo/i którąś z amerykańskich stacji zajmujących się sportami walki (HDNet, Spike), byłoby znakomicie. Wiem, że zainteresowanie galami KSW wsród fanów mma w USA jest spore. Dużo ludzi ogląda tam nielegalne transmisje internetowe, nadawane przez amerykańskie również strony (choćby tą wszystkim nam znaną :p). Przy odpowiednio mocnych kartach, odpowiednich środkach od sponsorów i wystarczającej reklamie, kto wie.
Po trzecie, trzeba koniecznie pozbyć się Kasty i jego łamanego angielskiego. Jeśli właściciele KSW chcieliby zainteresować swoim produktem cały świat, konferansjerka w języku angielskim jest konieczna, ale trzeba zatrudnić do tego osobę, która mówi w tym języku poprawnie i jeszcze lepiej, ma pojęcie o emisji głosu. Bo to co robi pan Waldemar, być może jest "fajne" dla osób słabo znających angielski, ale angielskojęzyczni fani sportu kwitują to gromkim śmiechem i traktują jak brak profesjonalizmu ze strony organizacji. Niestety, zdarzyło mie się nie raz bronić naszej rodzimej organizacji w tej sprawie w dyskusjach z amerykanami.
Tych warunków jest pewnie więcej, ale te są najbardziej oczywiste i chyba najtrudniejsze do spełnienia. Ale jak to mówią: Polak potrafi :). Tak więc panowie K&L do boju. Jest szansa stać się nie tylko europejskim Pride, ale po prostu "Nowym Pride".
Po pierwsze, utrzymać mocne karty i z czasem je stopniowo wzmacniać. Nie wierzę, że Zuffa będzie chciała utrzymyać tą całą armię zawodników, których ma po przejęciu WEC i Strikeforce. W wagach lżejszych już czystki robią, czego ofiarą stał się m.in. Irokez. Podejrzewam, że stajnę Strikeforca też zechcą odchudzić. Szczególnie jeśli dojdzie do wchłonięcia tej organizacji po wygaśnięciu kontraktu z Showtime (a przypuszczam, że tak się właśnie stanie). Tak więc, jest bardzo prawdopodobne, że grupa światowej klasy zawodników, którzy nie zmieszczą pod skrzydłami Zuffy będzie w najbliższym czasie dość szybko rosła. Ponieważ mma w Japonii praktycznie umiera, wszyscy oni będą mieli do wyboru egzotyczne organizacji gdzieś tam z Abu Dhabi, raczkujące australijskie, lub te najlepsze: europejskie. I tu pojawia się szansa dla KSW, żeby najlepszych z nich szybko przechwycić. Wiadomo, że wiążą się z tym spore wydatki, ale tu wchodzimy na teren związany z drugim warunkiem, który trzeba spełnić.
Po drugie, dzięki coraz mocniejszym kartom pozyskać silnych, międzynarodowych sponsorów oraz, co jest powiązane ściśle ze sponsorami, międzynarodowy kontrakt TV. Pewnie będzie to trudne, ale gdyby udało się zainteresować produktem KSW jakąś brytyjską TV, albo/i którąś z amerykańskich stacji zajmujących się sportami walki (HDNet, Spike), byłoby znakomicie. Wiem, że zainteresowanie galami KSW wsród fanów mma w USA jest spore. Dużo ludzi ogląda tam nielegalne transmisje internetowe, nadawane przez amerykańskie również strony (choćby tą wszystkim nam znaną :p). Przy odpowiednio mocnych kartach, odpowiednich środkach od sponsorów i wystarczającej reklamie, kto wie.
Po trzecie, trzeba koniecznie pozbyć się Kasty i jego łamanego angielskiego. Jeśli właściciele KSW chcieliby zainteresować swoim produktem cały świat, konferansjerka w języku angielskim jest konieczna, ale trzeba zatrudnić do tego osobę, która mówi w tym języku poprawnie i jeszcze lepiej, ma pojęcie o emisji głosu. Bo to co robi pan Waldemar, być może jest "fajne" dla osób słabo znających angielski, ale angielskojęzyczni fani sportu kwitują to gromkim śmiechem i traktują jak brak profesjonalizmu ze strony organizacji. Niestety, zdarzyło mie się nie raz bronić naszej rodzimej organizacji w tej sprawie w dyskusjach z amerykanami.
Tych warunków jest pewnie więcej, ale te są najbardziej oczywiste i chyba najtrudniejsze do spełnienia. Ale jak to mówią: Polak potrafi :). Tak więc panowie K&L do boju. Jest szansa stać się nie tylko europejskim Pride, ale po prostu "Nowym Pride".