Chcę wygrać ten turniej - rozmowa z Arturem Sowińskim

Koper2007

BAMMA
Heavyweight
WYWIAD z http://konfrontacja.com/index.php

Zachęcamy do przeczytania bardzo interesującego wywiadu z zawodnikiem "Silesia Cage Club Katowice" Arturem Sowińskim. Popularny "Kornik" opowiada o tym, jak dowiedział się o MMA, planach na przyszłość i przygotowaniach do KSW 14 w "London Shootfighters". Cała rozmowa poniżej.
Cześć Artur. Jaka była twoja pierwsza styczność ze sportem?
- Jako mały chłopiec byłem zabierany przez ojca na treningi judo do Czarnych Bytom, ale z powodu mojego słomianego zapału nie potrenowałem za długo. W późniejszych latach trenowałem takie sporty jak: piłka nożna, czy tenis, ale podchodziłem do tego raczej rekreacyjnie. Nie nazwałbym tego nawet przygodą ze sportem, a raczej krótkim epizodem.
Kiedy pierwszy raz usłyszałeś o MMA?
- Na przełomie 2004/2005 roku, gdy natknąłem się w internecie na filmiki z walkami Mirko „Cro Copa” Filipovicia. Byłem pod ogromnym wrażeniem całego show, jakie prezentowała organizacja „Pride” i po prostu zacząłem zakochiwać się w tym sporcie.
Skąd pomysł, żeby zostać zawodnikiem MMA?
- Pomysł narodził się niedługo po tym jak zacząłem się interesować MMA. Najpierw była to głupia myśl typu: „fajnie byłoby tak sobie wyjść do walki przy takiej oprawie, przy wybranej przez siebie piosence”(śmiech). Jednak z czasem wszystko ukształtowało się w właściwym kierunku.
Trenujesz w Silesian Cage Club Katowice, gdzie głównym trenerem jest Tomasz Bronder. Czy jest on twoim jedynym trenerem?
- Dziewięćdziesiąt dziewięć procent mojego treningu jest pod okiem Tomasza Brondera. Czasem jest tak, że mam zajęcia bokserskie z Andrzejem Butowiczem lub wpada do klubu jakiś zaprzyjaźniony zapaśnik czy judoka , który pokazuje różne ciekawe rzeczy. Jednak wszystko i tak odbywa się według zamierzeń Brondera.
Jakie są twoje największe atuty?
- Chyba to, że bardzo wielu ludzi mnie wspiera i dopinguje mi.
A największa wada?
- Czasem zapominam o tym, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Zastanawiałeś się kiedyś, co byś robił gdyby nie MMA?
- Pewnie piątkowe wieczory spędzałbym na piciu piwa w knajpach (śmiech).
Masz swój życiowy autorytet?
- Rodzice.
Powróćmy do rozmowy o wszechstylowej walce wręcz. Niedawno stoczyłeś najtrudniejszą walkę w karierze. Walczyłeś na Fight Festival z czołowym „lekkim” w Europie, Niko Puhakka. Co powiesz o tamtej walce?
- Co tu dużo mówi, przegrałem po trzech rundach przez decyzje sędziowską. Fin był lepszy i tyle.
Wyciągnąłeś wnioski z tej przegranej? Nabrałeś jakiegoś doświadczenia?
- Oczywiście. Każda walka to kolejne doświadczenie, a każda porażka uczy dużo bardziej niż zwycięstwo. Przegrałem, jest mi z tym źle, ale trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej. Dziś wiem, co zrobiłem źle i dlaczego to zrobiłem. Mam nadzieje, że czas pokaże, że potrafię uczyć się na błędach.
We wrześniu wystąpisz w turnieju wagi lekkiej na KSW 14. To chyba będzie większe wyzwanie niż walka w Finlandii?
- We wrześniu walczę na KSW i bardzo się cieszę z tego startu. Będzie to turniej ośmioosobowy, a póki co zostało przedstawionych dopiero dwóch zawodników, którzy będą brali w nim udział,. Na dobrą sprawę nie wiem jeszcze z kim przyjdzie mi się zmierzyć. Dlatego też powstrzymam się jeszcze z porównywaniem tego turnieju do walki w Finlandii.
Po ostatniej walce masz jeszcze wolne, czy już trenujesz?
- Po walce z Niko Puhakka miałem odpoczynek od treningów na regenerację organizmu. Na pewno taka przerwa dobrze mi zrobiła, ponieważ poza ciałem odpoczęła też głowa. Miałem czas na poukładanie różnych spraw. Teraz przyszedł czas na spokojne wejście w cykl treningowy i odpowiednie przygotowywania do KSW.
Jak zamierzasz się przygotowywać do występu w turnieju?
- Jako student mam to szczęście, że okres przygotowawczy wypadł w wakacje. Super sprawa, ponieważ mogę całkowicie oddać się treningom i ćwiczyć nawet kilka razy dziennie.
Ile jest prawdy w tym, że szykuje ci się wyjazd do London Shootfighters, by tam trochę poćwiczyć przed KSW 14?
- Dziewiętnastego lipca lecę do Londynu wraz z moim trenerem Tomaszem Bronderem, by poćwiczyć z chłopakami z Shootfighters. Jest to jeden z dwóch najlepszych klubów w Anglii i taki wyjazd na pewno bardzo mi pomoże w przygotowaniach. Na pewno spotkają mnie tam nowe metody treningowe, nowi sparingpartnerzy i nowe doświadczenia. To wszystko musi zaowocować dobrą formę na KSW.
Jesteś młodym, perspektywicznym zawodnikiem. Czy uważasz, że niezależnie od tego jak wypadniesz na KSW otworzą się przed Tobą nowe możliwości?
- KSW to moim zdaniem zdecydowanie najlepsza organizacja w Polsce i oczywiście świetnie jest dla niej walczyć, ale to nie jest mój cel. Występ na KSW nie jest moim „Mount Everestem” marzeń. Niech nikt nie zrozumie mnie źle. Super, że panowie Lewandowski i Kawulski zechcieli mi dać szansę, bardzo się z tego cieszę i dziękuje im za to, ale to jeszcze nie jest to. Kiedy za kilka lat spojrzę w przeszłość nie chce wspominać, że walczyłem na KSW, chce wspominać, że wygrałem to KSW! Wiem jak to brzmi i wiem, że większość osób czytających to będzie myśleć, że nie mam szans na wygranie tego turnieju. Ja jednak wiem, że z pomocą sprzyjających mi ludzi udowodnię wam wszystkim, że nie ma rzeczy niemożliwych.
„Kornik” dzięki za rozmowę. Masz chwilę dla siebie, więc jeśli chcesz coś jeszcze powiedzieć to możesz teraz.
- Przede wszystkim chciałbym podziękować firmie „Panda” za wsparcie jakiego mi udziela. Dzięki jej pomocy jestem w stanie w pełni profesjonalnie przygotować się do wrześniowego turnieju. Za to bardzo serdecznie dziękuję.
Chciałbym podziękować również: mojemu trenerowi Tomaszowi Bronderowi i wszystkim chłopakom z Silesia Cage Club, całej mojej rodzinie i przyjaciołom oraz wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób mi pomagają, motywują, dopingują. Dziękuje Wam wszystkim i pozdrawiam.
Rozmawiał Artur Przybysz
 
Widać że chłopak chce wygrać , fajnie że leci ćwiczyć do London Shootfighters powodzenia Kornik , czekam na kolejnych zawodników w Turniej KSW 14
 
Back
Top