Masutatsu, nie -zresztą u mnie było złamanie w łydce podobnie jak tutaj. Ze mną lekarze też się nie cackali jak mnie przenosili z łożka do łóżka ;-] ale i tak najgorzej było jak mi parę miechów później wykręcali srubki stabilizujące drut, w sumie na własne życzenie, bo mi trochę wadziły i nie chciałem czekać, aż mi wyjmą razem z drutem. Znieczulenie to był jedynie zastrzyk podskórny i do tego urobił się gwint w śrubie, więc lekarz odkręcał szczypcami, które co raz się ześlizgiwały i efekt był podobny do tego co odkręcanie śrubokrętem mocno zaciśniętej śruby z urobionym gwintem - masakra była, ale na szczęscie mam to już za sobą :-]