Bezbronny Mariusz Wach znokautowany w drugiej rundzie przez młodszego o 25 lat Mosesa Itaumę (WIDEO)

Jakub Madej

Moderator
Cohones
WachItauma.jpg


Nieudany występ zanotował Mariusz Wach na gali boksu, która 27 lipca odbyła się w Londynie w Anglii. Polak już w drugiej rundzie został odprawiony przez młodszego o 25 lat Mosesa Itaumę.

Ekspresowo zakończył się pojedynek, którego stawką był tytuł mistrzowski WBO Inter-Continental w kategorii ciężkiej. Moses Itauma konsekwentnie rozbijał Mariusza Wacha, który nie był w stanie znaleźć sposobu na rywala. Koniec miał miejsce już w drugiej odsłonie - po jednej z kombinacji ze strony Itaumy, Wach osunął się na deski i był liczony po raz pierwszy. Brytyjczyk postanowił od razu ruszyć do przodu i chwilę później zasypał Polaka kolejnymi uderzeniami, co szybko przerwał sędzia.



Mariusz Wach (38-11-0, 20 KO) w ostatnich latach przeplatał wygrane z przegranymi. 44-latek wygrywał między innymi z Michalem Bolozem i Jakubem Sosińskim, przegrywał natomiast z Hughiem Fury’ym, Arslanbekiem Makhmudovem, Kevinem Lereną czy Frazerem Clarkem.

Moses Itauma (10-0-0, 8 KO) jest niepokonany w zawodowym boksie. 19-latek w dotychczasowych pojedynkach pokonywał takich rywali, jak Istvan Bernath, Dan Garber czy Ilja Mezencev.

 
Wach=najgorzej poprowadzona kariera bokserska ever. Miał warunki fizyczne i granitową szczękę, więc... jeździł do topowych bokserów na świecie robić za worek treningowy, lata takich "campów" zmieniły jego mental, już nie chciał wygrywać, tylko sobie sparować. Plus sztab i trenerzy nie wyrobili w nim instynktu mordercy i bokserskiego IQ. Efekt gość stoczył się kompletnie i nic już nie znaczy. Teraz jest stary, bez szczęki, bez ambicji - chodzący worek. Jeszcze dadzą mu zarobić, ale niestety kolejny zawodnik polskiego boksu zmarnotrawiony.
 
Wach=najgorzej poprowadzona kariera bokserska ever. Miał warunki fizyczne i granitową szczękę, więc... jeździł do topowych bokserów na świecie robić za worek treningowy, lata takich "campów" zmieniły jego mental, już nie chciał wygrywać, tylko sobie sparować. Plus sztab i trenerzy nie wyrobili w nim instynktu mordercy i bokserskiego IQ. Efekt gość stoczył się kompletnie i nic już nie znaczy. Teraz jest stary, bez szczęki, bez ambicji - chodzący worek. Jeszcze dadzą mu zarobić, ale niestety kolejny zawodnik polskiego boksu zmarnotrawiony.
Bo jego kariery nie prowadził Don Wasyl, a najlepszy i ostry Wachu był jak wyjechał do USA (5x KO) 10-12 r, ale wrócił bo podobno źle się tam sam czuł i tęsknił za rodziną, którą później i tak zmienił...
 
Wach=najgorzej poprowadzona kariera bokserska ever. Miał warunki fizyczne i granitową szczękę, więc... jeździł do topowych bokserów na świecie robić za worek treningowy, lata takich "campów" zmieniły jego mental, już nie chciał wygrywać, tylko sobie sparować. Plus sztab i trenerzy nie wyrobili w nim instynktu mordercy i bokserskiego IQ. Efekt gość stoczył się kompletnie i nic już nie znaczy. Teraz jest stary, bez szczęki, bez ambicji - chodzący worek. Jeszcze dadzą mu zarobić, ale niestety kolejny zawodnik polskiego boksu zmarnotrawiony.
A ja się nie zgadzam. Moim zdaniem i tak wycisnął z niej maksimum. Wach zawsze miał przede wszystkim szczękę i wielkie gabaryty. Plus niezły, ale nie rewelacyjny cios. Motoryka jednak była typowa jak na takiego giganta, czyli zwrotność lotniskowca.

Talent czysto bokserski też bez większych fajerwerków -- nigdy by się nie nauczył nawet ułamka tego, co w topowej formie potrafił prezentować Fury -- który to z kolei był zawsze ewenementem w dywizji gigantów. Wach swoją gracją ruchów bardziej mi Wałujewa przypominał zawsze.

Z młodszym Kliczko Wach zrobił formę życia. A i to nie pozwoliło na to, by ukraińcowi choć na chwilę zagrozić. Raz tam Władimir poleciał zdaje się do tyłu na liny, ale powtórki pokazały, że się poślizgnął i w sumie potem nic nie doszło.

W ostatnich latach nasz potężny Viking jeździ po campach i sparuje z najlepszymi zawodnikami, wciska się do dużych międzynarodowych gal i solidnie sobie dorabia. Jak na ten wiek, przebieg i formę w jakiej jest od dawna to i tak dużo IMHO.
 
Wach urósł do miana jakiejś legendy, niespełnionej nadziei, chociaż chuj wie za co. Szczytem kariery było pokonanie Hammera,Gaverna i Fieldsa. Co to jest za resume?
Typ kołkowaty, którego mocnymi stronami były umiejętność zebrania w ryj i długi, prawy prosty.
Kompletnie się nie rozwijał i tylko czekać trzeba było, aż bycie ekskluzywnym worki treningowym na sparingach, przeniesie się do walk zawodowych.

Jak na swój „talent” wyciągnął bardzo dużo, ale wciąż nie było to nic ekscytującego.
Wpierdol od Itaumy to jest coś, co ludzie chcą widzieć. Mariusz takich atrakcji nie dostarczał.
Może jeszcze dostarczyć, zbierając oklep :fjedzia:
 
Wach poza granitową szczęką nie miał właściwie niczego, czym mógłby przebić się do świadomości tzw. szerokiego odbiorcy. Dla freaków to no name, a na KSW Epic też raczej nie trafi bo jest zbyt groźny dla lokalnych matadorów. Potencjalni rywale w stylu Wrzoska czy Szpilki takiej walki by nie wzięli IMO.
 
Back
Top