Ayahuasca

Zjadlem chyba w 2004 dwa kwasy na raz,z tego co pamietam byly to crazy caty.Pewnie po tej calej ałajasce lot jest podobny.Alicja w krainie czarow lub koszmarow.Lepiej to pierdolic i napic sie wodeczki raz na jakis czas.
 
Moim zdaniem odstawienie, ze zgoda czy bez, to najlepsze co bys Ty lub dana osoba mogla zrobic. Psychotropy czy leki na "nerwy" to najgorsze gowno na swiecie, polecam ziololecznictwo lub cymantyke (dobra muzyka na dobrym wzmacniaczu lampowym), ogolnie ludzki organizm jest jak instrument, musi byc dobrze nastrojony, branie jakichkolwiek lekow nie nastraja organizmu, dziala to wrecz odwrotnie. Dla wielu osob jest to temat przesmiewczy i ciezko znalezc kogos by porozmawiac na takie tematy, ale ja wierze w to ze wplyw dobrych fal (odpowiednie czestotliwosci) dziala znakomicie na ludzki organizm (nazwalbym to nawet self-heal czy cos). Oczywiscie fale to nie tylko muzyka czy dzwiek, rownie wazne jest to jakimi ludzmi sie czlowiek otacza i czy zyje w stresie itp. Jezeli ludzie dookola otaczaja Cie cieplem i miloscia, duzo latwiem utrzymac organizm nastrojony, jezeli zyjesz w pogoni, w wyscigu szczurow gdzie Ty i ludzie w okol Ciebie emituja "zle fale" to duzo ciezej utrzymac organizm nastrojonym. Takze wszystkie te psychotropy nerwimaxy czy ciul wie jak te tabletki to najgorsze gowno a najlepsze lekarstwo kazdy ma w swoim umysle. Takie jest przynajmniej moje podejscie, polecam :evil:

Ziołolecznictwo przy depresji? For real?

Jedynie co pomaga, to rozeniec górski i zwiększona dawka omega 3, ale o żadnych ziołach, które niby działają nie słyszałem.
 
Tych wyjazdów do szamanów aby to tam wpierdalać nie zrozumiem chyba nigdy. Być nakurwionym tak ciężkim psychodelikiem w środku dżungli, w otoczeniu nieznajomych ludzi , upał, wilgotność, robale, sraczka i rzyganie. No zajebiste wakacje.
 
Tych wyjazdów do szamanów aby to tam wpierdalać nie zrozumiem chyba nigdy. Być nakurwionym tak ciężkim psychodelikiem w środku dżungli, w otoczeniu nieznajomych ludzi , upał, wilgotność, robale, sraczka i rzyganie. No zajebiste wakacje.

oj tam oj tam. jestes chory - srasz i rzygasz, proste - codzienne zatrucie pokarmowe to jednak przeciez nie jedyna choroba, czasami skrzywiona mentalnosc potrafi byc znacznie gorsza, zwlszcza ze ciezko zdac sobie z niej sprawę (bo tkwi w podswiadomosci), a szczegolnei z tego, ze moze byc poczatkiem chorob na tle fizycznym,bowiem wytwarza stres, strach itp w codziennym zyciu :) jak sam to zauwazysz pod wpływem takiej własnie np ayahuaski to sam bedziesz chciał rzygnąc sobie w pizdu tym całym syfem dalej jak widzisz, a moze nie? (pytanie tylko kto w niekoniecznie zdrowym obecnym spoleczenstwie jest zdrow mentalnie, dlatego tak czesto ludzie rzygaja) :)

Pozdro :D
 
Last edited:
Dla osób, które nie chcą się tylko zabawić, ale przeżyć coś otwierającego mocno oczy, polecam przynajmniej częściowo skorzystać z http://psilosophy.info/doznanie_psychedeliczne_tybetanska_ksiega_umarlych.html
A najlepiej wcześniej nauczyć się porządnie medytować. Medytacja na grzybach przy heroicznej dawce to absolutna magia, przechodzi się przez stany, które opisywał Budda, czysta świadomość bez możliwości zlokalizowania ciała a nawet własnego oddechu.
 
Psychodeliki to ciekawa rzecz ale mocno też przereklamowana a fani tych rzeczy z reguły to najbardziej pogubione życiowo pizdy. A najgorsze jest to, że myślą, że są jacyś oświeceni dzięki tym wszystkim jazdom. :lol:

Ja myślę, że jednych to wznosi na wyżyny, wychodzą z nałogów, wzrasta ich świadomość, otwierają się na ludzi, inni podatni są na jeszcze większe traumy, nasilają się ich zaburzenia psychiczne, zaliczają jeszcze większy zjazd.
 
Ja myślę, że jednych to wznosi na wyżyny, wychodzą z nałogów, wzrasta ich świadomość, otwierają się na ludzi, inni podatni są na jeszcze większe traumy, nasilają się ich zaburzenia psychiczne, zaliczają jeszcze większy zjazd.
No to wznoszenie się na wyżyny to często iluzja i kłamstwo tym bardziej jak twoje realne życie jest niepoukładane. Zanim się ktoś będzie wpierdalać na te nieznane psychodeliczne wody niech ogarnie swoją rzeczywistość bo ona zawsze jest najważniejsza. Nie masz miłości w życiu, pieniędzy, zajawek itp. to na chuj uciekasz szukać zbawienia gdzieś po innych "wymiarach". Później będzie tracic czas na rozkminianie jakiś bzdur które tam Ci się przytrafiły na tripie. Psychodeliki to ciekawa sprawa ale raczej dla starszych z ogarniętym życiem. Wtedy to faktycznie moze być bardzo wartościowe doświadczenie. Rozpierdala mnie ten optymizm jak niektórzy do tego podchodzą. Z marihuaną to samo.

Jakby co ja jestem za pełną legalizacją. :lol:
 
No to wznoszenie się na wyżyny to często iluzja i kłamstwo tym bardziej jak twoje realne życie jest niepoukładane. Zanim się ktoś będzie wpierdalać na te nieznane psychodeliczne wody niech ogarnie swoją rzeczywistość bo ona zawsze jest najważniejsza. Nie masz miłości w życiu, pieniędzy, zajawek itp. to na chuj uciekasz szukać zbawienia gdzieś po innych "wymiarach". Później będzie tracic czas na rozkminianie jakiś bzdur które tam Ci się przytrafiły na tripie. Psychodeliki to ciekawa sprawa ale raczej dla starszych z ogarniętym życiem. Wtedy to faktycznie moze być bardzo wartościowe doświadczenie. Rozpierdala mnie ten optymizm jak niektórzy do tego podchodzą. Z marihuaną to samo.

Jakby co ja jestem za pełną legalizacją. :lol:

Jak ktoś szuka dziewczyny, bo mu mama odmówiła gotowania obiadów, a szczytem zajebistości jest dla niego popijanie wódki piwem, lub upalenie się do nieprzytomności, by zapomnieć o odsetkach z pobranych kredytów to faktycznie enteogeny nie są dla niego, ale jak ktoś ma ogarnięte życie, to tak przerażające sprawy jak śmierć ego powinny tylko mu pomóc. Chociaż własne ego da się lubić.
Jeśli natomiast ktoś chce się wyczilować i zredukować stresy to konsekwentna medytacja powinna wystarczyć.
 
Psychodeliki to ciekawa rzecz ale mocno też przereklamowana a fani tych rzeczy z reguły to najbardziej pogubione życiowo pizdy. A najgorsze jest to, że myślą, że są jacyś oświeceni dzięki tym wszystkim jazdom. :lol:



Czy ja wiem? Znam tyle samo pizd i miernot wśród pijących czy wciągających co wśród fanów psychodelikow
 
Ayahuasca i DMT to już chyba największe psychodeliczne strzały jakie sobie można zapodać, pod nimi są LSD i grzyby, a niżej trawa i jej podobne.
Watro się poważnie zastanowić czy chce się w życiu takiego doświadczenia, nie każdy jest na to gotowy. Te dwie rzeczy tj. aya i dmt dość mocno zmieniają percepcje i to na stałe. Nie patrzy się na świat tak samo, gdyż ciężko zinterpretować co się tak naprawde wtedy dzieje, podczas tripa masz wrażenie, że wiesz wszystko, a po nim nie jesteś sobie w stanie przypomnieć nic z tego jak działa świat, ale wiesz, że faktycznie znalazłeś i dostałeś na to odpowiedź. Takie to nie za normalne i tak naprawde to tylko jeszcze bardziej nie jesteś pewien, czy czasem życie to faktycznie taki eksperyment chwilowy na który sam się wpisałeś, ale ogarniesz dopiero po śmierci po co to było. Z Bogiem też jest coś na rzeczy, ale napewno nie jest to gościu w chmurach ani w burce.
Pojebana akcja, ogólnie to polecam trawe tylko pamiętajcie żeby nie zamulić. Zamulenie (ogólne życiowe) to kwestia wyboru. :nono:
 
Acid i grzyby mają to do siebie że dostarczają do głowy pewną dawkę informacji którą nie zawsze jesteśmy gotowi przyjąć. Jak już wcześniej napisano jeżeli ktoś się oszukuje, lub też ma jakieś inne zmartwienia z tyłu głowy to nie polecam.
Nawet jedna sesja jest w stanie otworzyć ci głowę na wiele rzeczy których byś wcześniej sam nie dostrzegł.Zmieniają percepcje na stałe IMHO.

Dobry kwach albo 90 grzybów ,co najmniej raz w życiu powinien być obligatoryjny moim zdaniem. (W KONTROLOWANYCH WARUNKACH).
Dużo mniej tępych dzbanów ze spiętą pizdą by dreptało po tej planecie.
Ja bym tak do porcjowania nie podchodził - kwas kwasowi nierówny, dobry to pojęcie względne, i pomijam tu fakt, że są kwasy, gdzie jednym można cztery osoby niezle urządzić. Podobnie z grzybami - odmian jest sporo w samej Europie, i różnią się fazą. Również rejon zbioru ma znaczenie, górskich 90 grzybów i tępy dzban ze spiętą pizdą może skończyć z żywotem, swoim albo czyimś. Rozwaga zalecana. Czasem 40 grzybów to za dużo.
 
Back
Top