Zmieniam wtedy zawsze sport na inny, mniej kontuzyjny i najlepiej ogólnorozwojowy, żeby organizm nie zapomniał. Niedługo - tydzień, dwa, żeby najważniejsze naprawy się dokonały, a potem stopniowy (!) powrót do aktywności - zaczynamy od prawie zera, żeby odżywić struktury, które dostały wpieprz. Jeśli ból występuje nadal - wtedy dłuższa przerwa (niestety, nawet do pół roku, albo dłużej, bo to stawy - te tkanki się bardzo powoli regenerują, a wiem o tym już dość dużo).
A jeśli o samo wsparcie chodzi - pilates, joga, tai chi, pływanie, stretching (taki profesjonalny, że idziesz na godzinne zajęcia z rozciągania, a nie 10 minut na początku treningu i może na koniec :)).
Styl życia - mniej alko (niestety), mniej stresu (stety), lepsza dieta (więcej warzyw, pestek, nasion, orzechów i zdrowych tłuszczy), mniej smażonych i pieczonych potraw, więcej gotowanych i duszonych. Dużo rosołu (nie tylko z kury, bo kaczka, wół, czy gęś mają inne rodzaje tłuszczu, bardziej zdrowe), jak lubisz to również dużo galaret na mięsie.
Suple - chondroityna, glukozamina, hialuron, witaminy i minerały dla sportowców (np. Olimp Vita-Min Multiple Sport).
Dużo snu - jak się nie wyśpisz, to regeneracja nie nastąpi, czyli tak naprawdę rozpieprzysz się bardziej, kontynuując trening.
Można też dołożyć profesjonalne zajęcia z relaksacji, bardzo przydatne, bo zestresowany organizm nie zregeneruje się wcale, albo prawie wcale.
No i rehabilitacja wstecz - miałeś jakieś większe operacje/kontuzje? Jak masz jakieś zaległe, niedoleczone kontuzje, to one potrafią robić dziwne rzeczy z organizmem. Masz tam blizny? Jak masz blizny, to każdą (!) bliznę należy profesjonalnie rozmasować, i oderwać ją od powięzi - inaczej blizna przytrzymuje powięz w danym miejscu, powodując ograniczenie możliwości ruchu, i to czasem w zupełnie innym miejscu, niż sama blizna, przez co nie daje się to normalnie zdiagnozować - dlatego wszystkim bliznom spuszczamy masaż.
WODA - kurwa, prawie zapomniałem o najważniejszym (poza tlenem) aspekcie życia - pij więcej wody, dużo więcej. Np. jak idziesz na masaż rehabilitacyjny, i masz do rozmasowania bliznę, to musisz wypić DODATKOWO po takim zabiegu 2L wody, oprócz tego, co normalnie wypijasz w skali dnia. Powód jest prosty - dla organizmu blizny, kontuzje, i inne tym podobne zjawiska to "śmietniki" - organizm wrzuca tam produkty przemiany materii i emocji, i one są tam nadal, zablokowane i najczęściej jeszcze otorbione. Jak nie wypijesz tej wody, to nie wypłukasz ich z organizmu, a one są aktywowane w trakcie takiego masażu, i następne dni są po prostu chujowe - taki kac/zwał, nie wiadomo, co. Zdrowy rozsądek każe unikać kaca, zwłaszcza jeśli się nie piło alkoholu...
I na koniec - jak Ci się nie chce/nie masz czasu chodzić na zajęcia - teraz prawie wszystko jest w necie, można sobie ćwiczyć w domu, co też jest nie bez znaczenia dla finansów (chyba, że pracujesz w korpo).
Pod spodem przykład
Życzę szybkiego powrotu do pełni możliwości.