Przyznam się, że od niego zacząłem MMA mniej Januszowo. Tak, przypadkowo trafiłem na niego jako "tego niepokonanego", dwie walki przed Weidmanem. Podjarałem sie samymi statystykami.
Później był Pride z torrenta. Chociaż jako Janusz zaczynałem wlasnie od Pride - jako kilkunastoletni Januszek co w nocy wstal na Nastule bo "stary, sa takie walki jak uliczne, wszystko można!", tak na poczatku patrzyłem na MMA.
W czasach Silvy i poznania UFC zacząłem tak naprawdę oglądać na powaznie, zainteresowalem sie. Przez Silve i Carlosa Condita, i St. Piera. Pamiętam jedną z najpiękniejszych walk z początku mojego "doroslego " zainteresowania - Carlosa, przegral, alez ile bylo tam walki i krwi!
Ach, wspomnienia wziely.