Kwiecień obrodził nam w gale UFC. UFC on Fox: Machida vs. Rockhold to już trzecia gala tego miesiąca i wcale nie ostatnia. To również druga gala dla naszego Typera BetSafe. Poniżej analizy oraz zasady tej edycji:
1) Typujemy pojedynki: Felice Herrig vs. Paige VanZant, Jim Miller vs. Beneil Dariush, Lyoto Machida vs. Luke Rockhold, Ovince Saint Preux vs. Patrick Cummins oraz Cub Swanson vs. Max Holloway
3) Piszemy w aktualnym temacie z analizami na MMARocks/Cohones (tym temacie) swoje własne typy wraz z podaniem metody skończenia (poddanie/nokaut/decyzja/remis/dyskwalifikacja).
4) Wpłacamy 10 zł (lub więcej) na obojętnie jaki z zakładów, które biorą udział w Typerze.
Za poprawnie wytypowane zestawienie otrzymamy trzy punkty. Za poprawnie wytypowaną metodę skończenia otrzymamy jeden punkt. Po ostatniej gali w miesiącu, cztery osoby z największą ilością punktów otrzymają kolejno 200zł/150zł/150zł/100zł na swoje konto na BetSafe.com. Weryfikacja wpłaty 10 zł co galę na jedno z zestawień podanych na mmanaliza.com nastąpi już bezpośrednio w systemie u bukmachera przy przelewie pieniędzy.
Bukmacherzy stawiają na młodość, ale może tym razem górę weźmie doświadczenie? Sprawdźmy.
Aljamain ma 25 lat. Jego stylem bazowym są zapasy. Walczył z sukcesami w trzeciej dywizji NCAA dla uniwersytetu SUNY-Cortland. Dorobił się pseudonimu „The Funk Master” dzięki swojemu nieortodoksyjnemu stylowi zapaśniczemu.
Sterling w UFC zadebiutował w lutym 2014 roku. Na gali z numerem 170 pokonał Cody’ego Gibsona. Dobrze rozpoczął pojedynek celnie trafiając i obalając rywala. Najwięcej problemów miał w drugiej rundzie, w której dawał się niepotrzebnie trafiać i sam lądował na plecach. W ostatniej odsłonie pokazał jednak ogromną wolę walki, sprowadzając rywala do parteru, gdzie zaszedł za plecy i był blisko poddania. Ostatecznie w oczach sędziów punktowych wygrał właśnie tę i pierwszą rundę, zgarniając jednogłośną decyzję. Wpływ na nieco słabszą dyspozycję Amerykanina mógł mieć stres związany z debiutem w „lidze mistrzów” MMA, bowiem w kolejnej walce ujawnił swój pełny potencjał.
Właśnie w lipcu ubiegłego roku największy dotychczasowy pokaz talentu dał w boju z Hugo Vianą, którego zdemolował używając praktycznie samych kopnięć, ostatecznie wygrywając przez TKO w trzeciej rundzie pojedynku. „Funk Master” przez moment całkowicie wyeliminował pracę rąk, tak bardzo skupiając się na technikach nożnych, że sprawiał wrażenie jakby zapomniał, że dozwolone są też ciosy pięściami! Zaczął od mocnych kopnięć na korpus i twarz rywala, z czasem przechodząc do zapasów, z którymi Viana kompletnie sobie nie radził. W ostatniej rundzie po obaleniu zdobył dosiad, z którego zasypał rywala potężnymi ciosami. Brazylijczyk nie wykazywał umiejętnej obrony przed uderzeniami, czym zmusił sędziego ringowego do przerwania pojedynku.
Sterling zaskakuje kreatywnością. Nutka szaleństwa, która wkrada się do jego pojedynków, czyni je wyjątkowymi i bardzo przyjemnymi dla oka. Już teraz niektórzy nazywają tego zawodnika „małym Jonem Jonesem”. Jest w tym trochę prawdy – nieskazitelny bilans walk, skończenia przed czasem, spory zasięg ramion. Mimo podobieństw, daleki byłbym od określania go kopią „Bonesa”. Tworzy swój własny styl, w którym zwłaszcza techniki kopane wychodzą na pierwszy plan.
Sterling chce tworzyć widowisko – nie jest typem zawodnika starającego się wygrać na punkty. Za cel stawia sobie kończenia przed czasem – obojętnie czy po ciosach czy przez poddania. Brnie do przodu niczym rozpędzone tsunami zostawiając po sobie tylko zgliszcza. Ma do dyspozycji bogaty arsenał technik z zakresu Kickboxingu i Muay Thai, wsparty solidnymi zapasami, a także świetną kondycją, wolą walki i niezłomnością. Odznacza się wyśmienitą pracą nóg i ponadprzeciętną szybkością poruszania. Wspomniane wcześniej nieortodoksyjne podejście do zapasów pozwala mu na regularne sprowadzanie walki na ziemię. Uwielbia błyskawiczne schodzenie do nóg na tzw. „nurka” po czym efektownie obala. W parterze ma dobrą kontrolę z góry i zgrabnie niczym wiewiórka przechodzi pozycje. Rywale muszą obawiać się częstych prób zajścia za plecy czy niekonwencjonalnych poddań typu Brabo.
Defensywnie jest bardzo przyzwoicie. Bywał obalany, jednak utrzymanie go na plecach należy do zadań karkołomnych. Również regularne trafianie go nastręcza problemów rywalom, którzy nie radzą sobie z jego szybkością i umiejętnym wykorzystaniem balansu ciała.
Co powiemy o Mizugakim?
Jest to bardzo aktywny zawodnik i potrafi do siebie przekonywać sędziów o czym świadczą liczne decyzje idące na jego korzyść. Z Erikiem Perezem oraz Bryanem Carawayem wygrał tylko przez niejednogłośną decyzję. W obu tych przypadkach była punktacja w stosunku 2x 29-28, 28-29.
Jak więc Mizugaki walczy? Przede wszystkim jest bardzo aktywny. Często kłuje ciosami, które jednak nie są nokautujące. Najczęściej po prostu punktuje boksem.
W walce z Nam Phanem perfekcyjnie wykorzystywał prawe proste i ciosy na korpus (co akurat jak na ironię jest specjalnością Phana). W swoich walkach miesza również stójkę z zapasami i grapplingiem – jest więc bardzo wszechstronnym zawodnikiem, i choć grapplingowo może nie prezentuje najwyższych umiejętności, to i tak rywale muszą się mocno napracować gdy już znajdą się z nim w parterze. Choć Takeya nie ma mocnego ciosu – o czym już wspomniałem – to potrafi kombinacjami doprowadzić do TKO.
Werdykt
Mizugaki będzie najcięższym testem w zawodowej karierze Sterlinga. Uważam jednak, że ten test zaliczy i to z bardzo dobą oceną. Aljamian najprawdopodobniej będzie w stanie obalać rywala i w ten sposób dowieźć do końca pojedynku zwycięstwo na punkty. Nawet jak zdecyzduje się na wymiany w stójce, to powinien trafiać częściej i mocniej Takeyę, który będzi emiał problemy z rozszyfrowaniem nieortodoksyjnego stylu Aljamaina. Kurs na zwycięstwo Amerykanina nie zachęca, ale do taśmy za małe pieniądze? Czemu nie.
Dariush jest faworytem bukmacherów i uważam, że mają oni rację. Postaram się to udowodnić.
Po świetnym debiucie z Charliem Brennemanem w UFC, zawodnik ten zaliczył wpadkę z Ramseyem Nijemem, następnie powrócił na zwycięski szlak poddając Tony'ego Martina i dopisał kolejne zwycięstwo do swojego bilansu walk poprzez zwycięstwo decyzją z Carlosem Diego Ferreirą.Powraca po wygranej nad solidnym Daronem Cruickshankiem.
Dariush ma bazę w BJJ. Na ziemi czuje się jak ryba w wodzie. Wrażenie na wielu zrobiła balacha z pleców, którą poddał Trace’a Graya w trzydziestej szóstej sekundzie walki. Co ciekawe Beneil, mimo źródeł z jiu-jitsu, nie boi się zadawać ciosów będąc z góry w parterze, pokazując całkiem ciekawe ground’and’pound. Ma dobrą kontrolę, płynnie przechodzi pozycje – nie panikuje, gdy przyjmie kilka ciosów, tylko konsekwentnie realizuje swój plan. Nie jest zawodnikiem, który zamierza zależeć przeciwnika i wygrać walkę na punkty, tylko stara się kończyć rywali przed czasem – czy to poprzez ciosy czy szukając poddania. Jednak również i on czasem potrafi być ofiarą swej kreatywności. Po zainicjowaniu latającego kolana, dał się złapać uderzeniem, a później został zasypany ciosami Nijema, ostatecznie przegrywając walkę przez TKO.
Więcej szczęścia miał w boju z Tonym Martinem. Po przegranej pierwszej rundzie, wykorzystał to, że Martin dość mocno opadł z sił. Ciągły atak spompował go tak, że w drugiej odsłonie pojedynku jego kombinacje były dwa razy wolniejsze a sam zawodnik zaczął się poruszać ociężale na nogach. Nie była to więc wygrana w ładnym stylu, a raczej wykorzystanie niedyspozycji lepszego rywala.
Dariush ma relatywnie ułożony i spokojny boks, jednak gardy często nie trzyma porządnie. Często stara się łapać za kark swych rywali, ale zarówno w walce z Martinem jak i Charliem Brennemanem jedynie dodatkowo obrywał starając się wdrożyć tę technikę do walki. Zdawało się, że wyeliminował tę wadę ze swojej gry stójkowej, jednak w trzeciej rundzie ostatniej walki z Diego Ferreirą ponownie szukał tajskiego klinczu, przez co niepotrzebnie się otwierał:
Był jednak mocno zmęczony szybkim tempem dwóch pierwszych odsłon pojedynku, dlatego też zaczęły pojawiać się błędy.
Dariush ma solidne zapasy. Potrafi dynamicznie zanurkować w nogi, ale też stosuje rzuty i wycinki. Ma też dość dobrą kontrolę w pozycjach dominujących w parterze.
Beneil potrafi też ładnie bronić obaleń, co pokazał m.in. w boju z Tonym Martinem, który miał spore problemy z przeniesieniem walki do parteru. Również Diego Ferreira nie mógł sprowadzić walki na ziemię - starał się to zrobić pod siatką oktagonu, jednak "Benny" skutecznie odwrócił pozycję i zerwał klincz. Co wiemy o rywalu?
Jim Miller to przede wszystkim parterowiec. 14 zwycięstw przez poddania - z czego duża część w UFC - mówią same za siebie. Ponadto ma solidny boks i przyzwoite zapasy. Tym, co najbardziej niepokoi w jego grze, jest defensywa - zwłaszcza w stójce. Już nie mówię o tym, co zrobił z nim ostatnio Donald Cerrone, ale problemy na początku walki sprawił mu Fabricio Camoes, który wybitnym stójkowiczem na pewno nie jest. Istnieje również pewna obawa, że zawodnik ten zacznie notować powolny regres formy. Co prawda ma dopiero 31 lat, jednak walczy od wielu lat i widać, że pojawiają się pewne problemy z formą. Został pokonany przez Pata Healy'ego swoją własną bronią (odklepał duszenie zza pleców) - co prawda werdykt został później zmieniony na no-contest po tym jak wykryto marihuanę w organizmie Pata, ale jednak... Następnie Camoes napsuł mu trochę krwi, a ostatnio został zemolowany przez Donalda Cerone.
Werdykt
Rafael Cordeiro robi ze swoimi podopiecznymi niesamowite postępy. Warto zauważyć jak pod jego opieką stójkowo rozwinęli się Fabricio Werdum i Rafael Dos Anjos. Nie inaczej jest z Dariushem. Zawodnik ten ma coraz lepszą defensywę, a także progres w umiejętnościach ofensywnych jest wyraźny. Oprócz ułożonego boksu, o którym wspomniałem wcześniej, Beneil ochoczo i co ważne - skutecznie korzysta z kopnięć. W boju z Diego Ferreirą ładnie punktował lowkickami, trafiał mocno na korpus, a także próbował highkicków. Cruickshank przyjął parę bardzo mocnych middlekicków. Od pewnego czasu Dariush jest po prostu kompletnym zawodnikiem, groźnym w każdej płaszczyźnie.
Beneil lubi podkręcać tempo, tworzyć presję, a to średnio powinno leżeć Millerowi, który w przeszłości potrafił gubić się pod naporem ciosów przeciwnika. Kondycję obu panów oceniam na podobnym poziomie.
"Benny" słusznie jest faworytem. W stójce powinien mieć wyraźną przewagę. Skoro rozmontował w tej płaszczyźnie tak solidnego uderzacza jakim jest Daron Cruickshank, to raczej da radę z Jimem Millerem. Zapasy i parter obaj mają porównywalne, jednak minimalną przewagę na ziemi dałbym młodszemu Beneilowi. Gdy walka dojdzie do decyzji, to dyktujący tempo Dariush powinien przekonać sędziów punktowych by to jego wskazali jako lepszego. Jak stawiać pieniądze, to na Dariusha.
Felice promowana jest jako zawodniczka wywodząca się z kickboxingu oraz muay thai. Oficjalny jej bilans tej pierwszej dyscypliny wynosi 23 wygrane pojedynki i 5 przegranych. Ma dosyć ciekawe tytuły na koncie jak na przykład W.A.K.O. czy IKF – na papierze to dosyć ładnie wygląda. Na co dzień trenuje w „Team Curran”, Herrig zdążyła w formule MMA zawalczyć aż piętnaście razy z czego dziesięć pojedynków wygrała. Jej bilans zdradza to, że przegrywała praktycznie tylko z bardzo ciężkimi rywalkami. Dwóch pierwszych porażek nie warto komentować – nawet Mamed Chalidow zaliczył klęskę w debiucie – ale później, gdy już Herrig nabrała ogłady jako zawodniczka MMA, to przegrała tylko: z byłą mistrzynią UFC Carlą Esparzą (MMA 10-3), mistrzynią Invicty Barb Honchak (MMA 10-2) oraz mocną Tecia Torres (MMA 5-0... [zapewne przyszłą pretendentką]). Także w ciągu tych kilku lat przegrywała tylko z największymi sławami żeńskiego MMA i to jeszcze przez decyzje. Jest to twarda i nieustępliwa kobieta.
Jednak pomimo tego wszystkiego, tych wygranych i przegranych tylko z bardzo mocnymi nazwiskami, pomimo zwycięstw i osiągnięć w sportach stójkowych... Herrig nie prezentuje sobą nic w oktagonie, kompletnie N-I-C.
Jej stójka jest bardzo nierówna, chaotyczna. Często albo bije totalnie bezpłciowo, czyli zadaje delikatne ciosy ciosy i rozmyśla się w połowie ich zadawania, albo przecina powietrze grubymi zamachowymi, które nigdy nie trafiają.
To strasznie dziwna zawodniczka i niestety w walkach MMA nie widać jej stójki. Z walk w muay thai znana była z wykorzystywania prostych, a w mieszanych sztukach walki praktycznie nie używa tych ciosów. Naprawdę ciężko uwierzyć, że ta zawodniczka ma osiągnięcia w sportach uderzanych, nasza Joanna Jędrzejczyk by ją wyboksowała bez najmniejszego problemu.
Na plus można zaliczyć kopnięcia, ale też to są bardziej klapsy niż „power kicki”. Front kickami walki nie wygra. Low kicki dobre.
Felice stara się obalać lecz słabo lub tak sobie jej to wychodzi, tak jakby brakowało jej albo siły, albo techniki. Wręcz to ona jest obalana. Była obalona przez trzy jej ostatnie rywalki. W parterze wcale nie lepiej. Choć przechodzi pozycje to sama też bywa sweepowana i kilkukrotnie bywała w sporych tarapatach. Tak samo z poddaniami. Niby zapina trójkąty czy duszenia, ale – na litość – do aktualnego poddania brakuje w tych technikach kilka lat treningów. Trzeba jej przyznać, że ostatnia balacha na Lisie Ellis (MMA 15-9) wyszła jej bardzo ładnie, jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Całościowo prezentuje się słabo. Bardzo słabo, choć po drugiej stronie wcale nie lepiej...
Paige VanZant jest furią, furią ciosów. Zadaje je z szybkością wichury, lecz żaden cios nigdy nie był mocny lub na tyle mocny by znokautować. W jej przypadku to kumulacja setek ciosów czyni spustoszenie.
Mówiąc, że VanZant to furia, mam na myśli naprawdę osobę ze wścieklizną. Dziewczyna atakuje już od pierwszych sekund starcia i nie ustępuje ani na moment. Jej stójka jest bardzo „ciosogenna”, ale do tego trzeba dodać, że gardę ma dziurawą jak sito:
Po raz kolejny posłużę się tu przykładem Joanny Jędrzejczyk. Nasza mistrzyni zapewne już w pierwszej wymianie złamałaby nos Paige. Jej boks (jak i w sumie cały styl walki) wygląda jakby uczestniczyła w jakiejś bijatyce za szkołą, z rywalką, z którą pokłóciła się o miłość życia. Może i to co robi jest widowiskowe, ale jest to anty-MMA. To po prostu kobiece zacietrzewienie. Furia, wulkan, młodość, narwanie, emocje, chaos. Z tych powodów defensywa VanZant - w czymkolwiek – nie istnieje. W stójce oraz w zapasach. Amber Stautzenberger (MMA 6-4) ją obalała, również Kailin Curran (MMA 3-1) w ostatniej walce rzucała ją jak chciała. W wielu obaleniach to nawet Paige jej pomagała bo się ustawiała w dogodny sposób lub po prostu nacierała tak, że łatwo było jej pęd obrócić przeciwko niej. Także zniszczy ją pierwsza rywalka, która ogarniać będzie na średnim poziomie boks czy zapasy (jeśli nie da się stłamsić czy wyprowadzić ze swojej gry - idealny przykład dała tu Tecia).
VanZant jest tak samo agresywna w parterze jak w stójce. Balachy zakłada co dziesięć sekund, jest bardzo zwinna i gibka. Potrafi wygiąć się tak żeby wyjść z zagrożonej pozycji i wejść na dosiad. Pokazała też w swym arsenale kilka dość dobrych przetoczeń. Jednak tu też jest chaos i można ją kontrolować gdy się tylko jest cierpliwym. Paige ma dobre ground'and'pound. Jak nakręcona wiewiórka atakuje ciosami głowy rywalek i dzięki temu punktuje na kartach sędziowskich:
Jest to jedno z najbardziej trudnych do przewidzenia starć jakie mogło pojawić się na łamach analiz kursów. Po obu stronach mamy zawodniczki bardzo słabe, które prezentują jednak „własne” wartości „bojowe”. Która z nich będzie przeważać? Herrig mimo stójkowego obycia lubi bardzo obalać. Niewykluczone, że te zapasy, które ma (wątpliwej jakości) wystarczą na młodziutką i chwiejną Paige. Z drugiej strony Felice nigdy nie słynęła z dobrej kontroli i przy ruchliwej w parterze VanZant mogą się tam dziać cuda, łącznie z tym, że co pięć sekund inna zawodniczka będzie w pozycjach dominujących. Jeśli o stójkę chodzi to VanZant może stłamsić kickboxerkę. Herrig lubi boksować spokojnie i ogólnie toczyć swe pojedynki stabilnie. Lubi stać naprzeciw rywalek i kąsać je ciosami, pragnie - mimo wszystko - prowadzić swe pojedynki technicznie, ale Paige stać naprzeciwko niej nie będzie. 21-latka podbiegnie, sieknie piętnaście lujów, oberwie przy tym sześć razy, po czym zklinczuje i znowu zacznie wyprowadzać orgię ciosów lub próbować obaleń (po których pewnie wyląduje plecami do maty z rywalką przygniatającą ją).
Podsumowując: w tej walce może zdarzyć się wszystko. Wszelkie próby podjęcia szczegółowej analizy tego pojedynku zderzają się z nieszablonowością i... słabością zawodniczek, a co za tym idzie, nieprzewidywalnością. I to właśnie nieprzewidywalność gra tutaj znaczącą rolę. Gdybym miał stawiać to postawiłbym jednak na faworytkę: Paige VanZant za względu na dynamiczny parter, większą aktywność (we wszystkim) i młodzieńczą energię. Felice Herring to nie Tecia Torres, która obie te zawodniczki wyboksowała i trzymała na dystans kopnięciami. Felice nie będzie miała tej skuteczności Tecii w boksie, ani siły - zderzy się z chaosem Paige i walka będzie pod dyktando tej drugiej. Felice być może obali, będzie kontrolować i wyciągnie decyzje, ale też równie dobrze może zostać poddana czy zasypana ciosami przez hiperaktywną dziewczynę.
Jeśli mam być szczery to od takich walk trzeba się trzymać jak najdalej. Niby można na takich walkach nieźle zarobić, ale czynnik loteryjny jest tutaj wyższy niż gdziekolwiek. Ostatnio było kilka kontrowersyjnych decyzji w walkach kobiet. Sędziowie UFC nie umieją oceniać kobiet i to powoli staje się standardem; na dodatek do oktagonu wejdą dwie słabe kobiety – a to już połączenie, które nie wróży nic dobrego.
Typ: Paige VanZant – docelowo jednak: no-fucking-bet
Last edited: