Analiza kursów Betsafe - UFC 184

Szady

MMARocks
Cohones


Gala UFC 184 już 1 marca. Poniżej przedstawiamy analizy kursów betsafe.com z tej gali. To również ostatnia szansa by w naszym Typerze BetSafe wygrać bonusy pieniężne. Zasady Typera na końcu, a poniżej jak my widzimy zestawienia gali UFC 184.

Tony Ferguson – Gleison Tibau


Gleison Tibau (MMA 33-10) to prawdziwy weteran MMA. Tony’ego Fergusona (MMA 17-3) z kolei możemy nazwać młodym wilkiem, mimo że ma już 31 lat. W konfrontacji solidności i doświadczenia z młodzieńczą fantazją bukmacherzy stawiają na to drugie. Sprawdźmy, czy mają rację.

Tony to zawodnik ze spory zasięgiem rąk, który wie jak go wykorzystywać. Dysponuje solidnym lewym prostym, który świetnie egzekwował w boju z Katsunorim Kikuno.

rrrgif2.gif


Ochoczo i ze sporą mocą kopie na korpus, w interesujący sposób miksuje uderzenia z rąk i nóg.dysponuje dynamitem w pięściach, a także posiada tzw. „instynkt killera”. Gdy poczuje krew, to idzie za ciosem, także w wypadku gdy naruszy rywala którymś z ciosów, ten będzie mieć nie lada problem by odeprzeć ataki szarżującego rywala.

Jeśli miałbym się do czegoś doczepić w stójkowej grze Fergusona, to do czasem zbyt luźno trzymanej gardy, czym naraża się na przyjmowanie niepotrzebnych ciosów.O ile nie spodziewam się, że Tibau będzie to wykorzystywać aktywnie punktując chociażby ciosami prostymi, jednak którymś z obszernych ciosów może mocno naruszyć rywala. Dodatkowo fakt, że Tony spodziewać się będzie wejść w nogi sprawi, że jego dłonie częściej będą trzymane w rejonach bioder. Mimo tych wad widok znokautowanego Fergusona byłby raczej sporą niespodzianką zważywszy na to, że posiada odporna szczękę i nigdy w swojej karierze nie przegrał przez KO.

Zapasy Ferguson ma solidne. Daje się przewracać, jednak nie jest to takie proste dla jego rywali. Dotychczas Ferguson pokazywał np. świetne sprawle.

rrrgif1.gif


Ciekawie wyglądać będzie sytuacja, gdy Tony nie da rady powstrzymać ofensywnych zapędów rywala i walka trafi na ziemię. Szukanie sprowadzeń przez Gleisona może się skończyć jak nieroztropne hasanie po polu minowym, bowiem „El Cucuy” dysponuje świetnymi umiejętnościami z zakresu Brazylijskiego Jiu-Jitsu. Potrzebował niespełna dwóch minut by swoim firmowym duszeniem Brabo poddać Mike’a Rio.

Nie jest jednak grapplerskim artystą, bo w intensywnym poszukiwaniu prób poddań potrafi się pogubić i tracić dogodne pozycje. Tibau defensywnie parterowo wygląda świetnie (przez poddanie nie przegrał od… siedmiu lat), także Ferguson może mieć pewne problemy z nim na ziemi w wypadku niepowodzenia przy próbie którejś z dźwigni, co po przetoczeniu może skutkować długotrwałym szorowaniem plecami o matę.



Gleison Tibau jest zawodnikiem dobrze znanym fanom Mieszanych Sztuk Walki. Co możemy o nim powiedzieć?

Jest typowym przykładem „grindera” – w większości pojedynków skutecznie wprowadzał w czyn taktykę potocznie zwaną „obal i miel w parterze”, a pomagała mu w tym ogromna jak na kategorię lekką siła fizyczna. Tibau jest strasznie niewygodnym stylistycznie zawodnikiem nie tylko dla stójkowiczów, którzy w obawie przed sprowadzeniem na ziemię często muszą ograniczać swój arsenał technik kopanych, ale też dla zawodników lubujących się w obaleniach, bowiem charakteryzują go znakomite defensywne zapasy. Często kombinacje ciosów są u niego podłożem pod próby obaleń, ale zdarza mu się wymieniać uprzejmościami w stójce przez dłuższy czas nie zaprzęgając zapasów do boju. Praca z góry w parterze jest tym co preferuje najbardziej. Nie dysponuje jednak dewastującym ground’and’pound. Dość powiedzieć, że siła jego ciosu nie idzie w parze z powierzchownością „killera”, gdyż skończeń walk przed czasem po ciosach w jego bilansie jest tyle co kot napłakał – konkretnie cztery i to z rywalami o wątpliwej klasie zawodniczej.

Walczący z odwrotnej pozycji Gleison jest przeciętnym uderzaczem. Na uwagę zasługuje mocny lewy overhand i solidne kopnięcia. Co prawda w ostatnich latach podszlifował umiejętności kickbokserskie, co widać było wyraźnie chociażby w boju z Patem Healym, jednak nie używa zbyt bogatego wachlarza kombinacji. Nie nastawia się na punktowanie w stójce, rzadko stosuje ciosy proste; bardziej opiera się na zamachowych bitych z bardzo złymi intencjami. Zdarzało mu się wpadać w brawl, jak w boju z Evanem Dunhamem.

Jego defensywa nie należy do najlepszych, ale szczęka często zdawała test w potyczkach z mocno bijącymi rywalami. Skończyć go przed czasem jest trudno, także dlatego, że potrafi szybko się regenerować. Francisco Trinaldo po nokdaunie nie potrafił postawić „kropki nad i”.

Gleison jest dobrym grapplerem, jednak nie pozbawionym wad. Utrzymanie pozycji z góry często stwarzało mu problemy. Przy próbach przechodzenia gardy, a także wpięcia się do duszeń (zwłaszcza za plecy i gilotyn) jego rywalom udawało się przywracać walkę do stójki. Nie bije przesadnie mocnym g’n’p. Ma wysoki współczynnik obron przed poddaniami -wychodził z duszeń, które wyglądały na mocno dopięte. Gleisona wycierającego plecami matę widzi się równie rzadko jak trzeźwego nastolatka na wiejskiej dyskotece.
Przy próbach obaleń Brazylijczykowi skutecznie sprzyjają siła fizyczna i dobry „timing”. Najczęściej obala po skróceniu dystansu i wejściu z impetem w nogi.

glej_holl.gif


Zapasy to bez wątpienia najmocniejsza strona Brazylijczyka, co potwierdzają znakomite statystyki. Gleison na pełne piętnaście minut pojedynku obala średnio 4,26 razy przy skuteczności 54%. Imponujące dane? Na pewno, ale to jeszcze nie wszystko. Jeśli mówimy o świetnej ofensywie to ciężko znaleźć określenie na umiejętności defensywne. Gleison skutecznie wybrania średnio… 93% prób sprowadzeń! Statystyki pokazują, że aby raz przewrócić Brazylijczyka na plecy, trzeba wykonać aż dziesięć prób. Gdyby nie to, że Tibau natykał się w swojej karierze na świetnych zapaśników, to traktowałbym te liczby z przymrużeniem oka, jednak fakt, że na plecy nie powalił go ani razu Khabib Nurmagomedov, który szczęścia próbował aż 13 razy, nie pozwala patrzeć na defensywę Brazylijczyka inaczej niż z podziwem. Gleison broniąc obaleń stoi twardo na macie niczym kilkudziesięcioletnie drzewo z mocno zapuszczonymi w głąb ziemi korzeniami.

Werdykt

Tibau powraca po walce z Normanem Parke zakończonej niejednogłośna decyzją. Z jednej strony nie zachwycił w tym pojedynku, z drugiej – trzeba mu oddać to, że radził sobie całkiem nieźle z przyzwoitym bokserem jakim jest Norman. Co ciekawe, początkowo nie szukał nawet obaleń. Standardowo zwolnił pod koniec, jednak przewaga z pierwszych rund wystarczyła mu by wygrać na kartach punktowych. Ferguson z kolei w ostatnim pojedynku z Ablem Trujillo nie zachwycał początkowo. Dał się nawet naruszyć w stójce i zaliczył nokdaun. Z czasem się rozkręcił, trafiał częściej, aż ostatecznie znalazł drogę do poddania oponenta.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz starcia Fergusona z Tibau będzie taki, że obaj przez długi czas będą wymieniać się uprzejmościami w stójce. Tam, mimo kickboxerskiego progresu Gleisona, przewagę powinien mieć Tony. Brazylijczyk jak najbardziej może obalić, jednak nie wydaje mi się by był w stanie długo przytrzymać rywala na ziemi. „El Cucuy” będzie zagrażać poddaniami bądź przywróci walkę do stójki. Powinien być bardziej aktywny i ugrać decyzję na swoją korzyść – ewentualnie skończyć przed czasem rywala w późniejszych odsłonach. Ferguson wydaje się być bardziej wszechstronnym zawodnikiem i jeśli stawiać pieniądze, to na jego zwycięstwo.

Roman Salazar – Norifumi Yamamoto

Dlaczego niewalczący od trzech lat, mający trzy porażki z rzędu Norifumi Yamamoto jest tak mocnym faworytem w starciu z aktywnym, mającym 4-1 bilans w ostatnich latach Romanem Salazarem? Co takiego kierowało bukmacherów do takich kursów? Zaczniemy od sylwetki underdoga.

Roman przegrał tylko trzy pojedynki w swojej karierze. W drugim pojedynku z Sammym Ciurdarem (MMA 5-4), nieco później ze wszechstronnym Anthonym Birchakiem (MMA 11-2), a w ostatniej walce z grapplerem Michem Gagnonem (MMA 12-3). Nie ma tu więc tragedii jeśli chodzi o bilans. Porażki z samymi przyzwoitymi nazwiskami (pomijając Ciurdara, bo to był początek Romana w zawodowym MMA). Jak się ma sprawa ze zwycięstwami? Tutaj niestety słabiutko. Jedyny warty wzmianki rywal pokonany przez Salazara to Michael Parker (MMA 11-7), z którym walczył o pas organizacji World Fighting Federation.

Jak Roman prezentuje się w oktagonie?

Między przeciętnie a przyzwoicie. Najbardziej lubi walczyć w stójce z której często atakuje zza dystansu obszernymi ciosami.

salazar_atakuje.gif


Jego uderzenia są mimo wszystko zróżnicowane. Stosuje podbródkowe, sierpy oraz proste. Skraca dystans i w ruch wprawia swoje nogi, często inicjuje kolana czy front kicki. Nie ma nokautującego ciosu. W bilansie ma trzy wygrane przez KO/TKO, ale rekordy przeciwników na których zaliczył tego typu skończenia wyglądają następująco: 0-3, 0-2, 1-7 – także to tylko utwierdza wspomniany fakt. O wiele lepiej wychodzi mu w zasadzie obijanie ciosami w parterze. W tym aspekcie robi dobrą robotę i jeśli ktoś znajdzie się pod nim, musi liczyć się z nawałnicą silnych ciosów na twarz.

Pomimo ww. cech, Roman równie często sam sprowadza do parteru w którym dosyć dobrze się rusza, jednak z którego mało co wychodzi (oprócz ground’and’pound). Tak samo jak w przypadku nokautów, trójka poddanych przez niego rywali była bardzo niskiego pułapu. To właśnie ukazuje jakim zawodnikiem jest Salazar. Bardzo słabych rywali poddaje/nokautuje, z przeciętno-przyzwoitymi rywalami wygrywa przez decyzję, a nieco lepsi, lecz też niezachwycający poziomem przeciwnicy kończą go (jak Gagnon czy Birchak).

Roman posiada liczne wady praktycznie w każdej płaszczyźnie. Jego garda w stójce nie jest zbyt ciasna. Często ciosy przeciwników dosięgały jego twarzy, nawet powolne, widziane z kosmosu zamachowe Parkera. W parterze jest różnie. Czasem utrzymuje kontrolę przez pół rundy, a czasem bywa przetaczany dość szybko. Jest z całą pewnością lepszy ofensywnie niż defensywnie i dlatego jego walki nabierają kolorytu w grapplingowych „kulankach”. Zapaśniczo też jest dwojako. Ofensywnie jest w miarę dobrze, ale z defensywą jest już gorzej. Przeciętny Brett Shoenfelt (MMA 8-6, 1NC) napsuł mu sporo krwi w zapaśniczym pojedynku. Salazar ma dość dobrą kondycję i nie miał wcześniej większych problemów z walką w trzecich rundach.

Jak to wszystko ma się do Norifumiego Yamamoto?

Zacznijmy od tego, że Norifumi ma 37 lat. O ile taki wiek nie jest jeszcze granicą dyskwalifikującą z MMA, tak niebezpiecznie do tej granicy się zbliża. Na niekorzyść działa tutaj jeszcze przerwa jaką Yamamoto miał od czasu ostatniej walki. Równe trzy lata minęły! Mężczyzna w tym wieku gorzej się regeneruje od młodzieńców pokroju Salazara, a już powrót do aktywnych startów po takim dłuższej przerwie to dla organizmu prawie 40-letniego jak droga przez mękę. Niestety, ale natury nie pokonamy, no chyba, że na mocnych koksach.

Dlaczego więc jest aż tak wyraźnym faworytem? Przede wszystkim dlatego, że „Kid” Yamamoto to legenda sportów walki – zwłaszcza w Japonii. Na dodatek pomimo tego, że jest już „dziadkiem” wg standardów MMA i że przegrał swoje ostatnie boje, to obiektywnie trzeba przyznać, że nie prezentował się w nich źle. Przypomnijmy sobie te starcia. Demetrious Johnson (MMA 21-2-1) co prawda nie był jeszcze mistrzem, ale już wtedy pokazywał swoje mini-przebłyski geniuszu i szybkość na nogach. Darren Uyenoyama (MMA 9-5) to światowej klasy grappler i stłamsił „Kida” w parterze. Vaughan Lee (MMA 14-10) w wymianie bokserskiej trafił mocno Yamamoto i poddał go chwilę później. Zarówno Vaughan jak i Darren byli w niemałych tarapatach po ciosach Norifumiego.

Także to wcale nie jest tak, że „Kid” to już „cohonesowy szrot” i nie nadaje się do niczego. To nadal bardzo wysokiej klasy kickbokser oraz w miarę ogarnięty ofensywnie zapaśnik. Może więc zarówno znokautować Romana, ale i wygrywać z nim na polu zapaśniczym, zwłaszcza, że obaj nie prezentują zbyt wielkich umiejętności defensywnych w tej płaszczyźnie.

kid_ob.gif


Sprawa kursów na tę walkę to więc bardzo twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony sędziwy wiek pod MMA, porażki, trzy lata przerwy, młody wilk po drugiej stronie oktagonu – z drugiej strony mamy jednak naprawdę obitego i w dalszym ciągu sprawnego kickboksera, który stójkę ma lepszą od Romana i który nawet lepiej od niego się porusza w klatce. Z pewnością wielką niewiadomą pozostaje forma „Kida”, który powraca po trzech latach. Będzie dobrze przygotowany? Źle? Jak jego szczęka? Nadal jest tak eksplozywny? Na te pytania na razie nie ma odpowiedzi. Z pewnością Japończyk przeżywa znaczny regres formy. W ostatniej walce nie tylko dał się prawie znokdaunować ale również po raz pierwszy w karierze dał się poddać. To już daje poważne symptomy przemawiające za Romanem.

Werdykt:

Salazar nie jest Uyenoyamą w grapplingu, Johnsonem w stójce ani Lee jeśli chodzi o poddania. Będzie więc miał ciężką przeprawę z „Kidem” jeśli uznać, że ten będzie miał formę z 2011 roku (kiedy przegrywał z przeciwnikami). Wbrew oczekiwaniom wszystkich, kurs na Romana wcale nie jest takim „betem gali”. Yamamoto ma to pełne prawo wygrać, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie niewiadome z którymi do tego pojedynku Japończyk wejdzie. Roman to zwykły rzemieślnik nie wybijający się praktycznie na żadnej płaszczyźnie i walczący z jak do tej pory słabymi rywalami. Jak już pisałem sam też jest przeciętno-przyzwoity i ciężko liczyć, że to wystarczy na 37-letniego wracającego z masywnej przerwy „Kida”. Jednak jest to analiza kursów i kurs na Salazara w postaci 3.30 jest bardzo atrakcyjny. Stawiając na Romana mamy nadzieję, że powrót Norifumiego do aktywnych startów to tylko zachcianka, ambicja sportowca by znów być w glorii reflektorów UFC; jego nadzieja na to, że znów może wygrywać i zarabiać jako zawodnik. Jeśli jednak to coś więcej i „Kid” faktycznie jest przygotowany do bojów w UFC choćby na takim poziomie na jakim był przed trzema laty, to Romana czeka ciężka przeprawa.

kid_full_atak_combo.gif


Kurs przemawia jednak za młodzieńcem Romanem i to na niego stawiamy pieniądze.

Alan Jouban – Richard Walsh
fwe.png

Richard „Filthy” Walsch (MMA 8-1) i Alan Jouban (MMA 10-3) pokonywali do tej pory słabeuszy – gdy dochodziło do konfrontacji z kimś mocnym, to nie potrafili znaleźć drogi do zwycięstwa. Mimo, że obaj wydają się być średniakami, to według bukmacherów dużo lepszym zawodnikiem jest „Brahma”. Czy kursy oddają realny podział szans na zwycięstwo?
Walsch nie należy do największych półśrednich, jednak jest silny fizycznie. Często dąży do klinczu i szuka sprowadzeń. Lubi stosować wycinki rodem z Judo. Wykazuje zamiłowanie do „brudnego boksu” – często używa krótkich ciosów i łokci na głowę, a także kolan na korpus. Australijczyk nieraz woli obijać tam rywali po siatką, i nie dąży tam za wszelką cenę do obaleń. Jak już sprowadzi, to mimo starań miewał problemy z przytrzymaniem rywala na ziemi – kontrola z góry w wykonaniu Walscha nie należy do najlepszych.

Gdy walka znajdzie się w okolicach środka oktagonu, Walsh potrafi (nie poprzedzając tego kombinacją ciosów) dynamicznie skrócić dystans i zanurkować w nogi rywala próbując obalenia – często skutecznie.

gif-4.gif


Ma przeciętny współczynnik obron przed poddaniami – co prawda wyzwolił się z prób gilotyny Indicha, w tym z jednej wyglądającej na ciasno dopiętą, jednak to, że Chris nie będący magikiem BJJ sprawiał, że Richard znajdował się w niekorzystnych pozycjach, jest niepokojące w kontekście najbliższego pojedynku. W programie „The Ultimate Fighter: Nations” został poddany przez Oliviera Aubina-Merciera już w pierwszej minucie walki. Zbyt łatwo oddał plecy, co było fatalne w skutkach.

gif-51.gif


Szczęśliwie dla Walsha, jego najbliższy rywal nie powinien zagrażać mu w płaszczyźnie parterowej.

Na moment wróćmy jeszcze do stójki Australijczyka – na plus trzeba zaliczyć szybkie ciosy proste – właśnie nimi regularnie trafiał Aubina–Merciera jeszcze zanim walka trafiła do parteru. Potrafi też iść za ciosem, wyprowadzając dynamiczne kombinacje, jak w boju z Indichem.

gif-61.gif


Potrafi być czujny i nie przyjmuje zbyt wielu niepotrzebnych ciosów. Co ważne, „Filthy” wyposażony jest w świetną kondycję i nie zwalnia tempa przez pełne trzy rundy walki.
Co możemy powiedzieć o jego przeciwniku?

Urodzony w Stanach Zjednoczonych Jouban jest weteranem gal Ressurection Fighting Alliance, na których radził sobie przyzwoicie. Pokonał solidnych: Chrisa Spanga i Ricky’ego Legerę Juniora, a uległ w walce o pas Mike’owi Rhodesowi przyczyniając się do angażu tego ostatniego w UFC.

Najmocniejszą stroną „Brahmy” jest stójka, czego potwierdzeniem może być siedem zwycięstw przez nokauty. Cechuje go nieortodoksyjny kickoboxing – zdarzają się tu kopnięcia boczne na korpus czy obrotowe łokcie. Z reguły nie nastawia się na punktowanie, wkłada sporo mocy w wyprowadzane ciosy, a celem nadrzędnym wydaje się być znokautowanie rywala. Potrafi wyprowadzić ciekawe kombinacje, a gdy poczuje krew, to idzie za ciosem by dokończyć dzieła zniszczenia. W swoim debiucie w UFC nie zmarnował okazji na skończenie Setha Baczyńskiego – „podłączył” jednym z ciosów i po kilku kolejnych zakończył walkę nokautem.


Jest bardzo groźny w stójce, gdzie wykorzystuje m.in. umiejętności wyniesione z treningów Muay Thai , a wchodzenie w otwarte wymiany z nim to jak igranie z ogniem. Już na początku swojej zawodowej kariery pokazał świetny timing i czucie rywala. Idealnie w tempo trafione kolano pozbawiło możliwości kontynuowania pojedynku przez Kyle’a Griffina (MMA 1-2).

Niejednokrotnie wpada z ciosami na rywala, dając pole do popisu zawodnikom lubującym się w kontrach. W ferworze walki zdarza mu się zapominać o obronie, co na początku pierwszej rundy wykorzystał Baczyński trafiając mocnym ciosem.


Wraz z upływem czasu walki jego garda staje się coraz luźniejsza – ręce opadają niepokojąco nisko w kierunku bioder.

Nie tylko w stójce miewa problemy z defensywą – daje się obalać. Na ziemię sprowadzał go Baczyński,


ale również Ricky Legere


Nie twierdzę, że podmuch wiatru wystarczy do przewrócenia Joubana, bo chociażby kolejną próbę „double lega” z Baczyńskim skutecznie już wybronił, jednak defensywne zapasy tego pana wymagają jeszcze sporych szlifów. Na jego szczęście, po wylądowaniu na plecach, nie daje się zależeć na ziemi i potrafi dynamicznie powracać do stójki. Lubi tajski klincz, w którym często używa dewastujących łokci na głowę i kolan na korpus.
Ma szczękę relatywnie odporną na mocne uderzenie i spore serce do walki – przetrwał ciężkie chwile z Baczyńskim, by odwrócić losy pojedynku na swoją korzyść.

Werdykt

Alan Jouban w mojej opinii wygrał walkę z Warlleyem Alvesem i werdykt sędziowski był w pewnym stopniu nieporozumieniem. W kolejnej walce zmierzy się z Richardem Walshem, który przez sędziów został oszukany jeszcze bardziej. Alan powinien mieć przewagę w stójce i będzie stwarzać realne zagrożenie nokautem. Jeśli uniknie klinczerskich zapędów Walsha to powinien go wypunktować na pełnym dystansie albo skończyć przed czasem po ciosach. Richard może to ugrać brudnym boksem, wydaje się być fighterem z niegorszą kondycją, także nie skreślam go – pytanie jak kolejny raz wypunktują jego pojedynek sędziowie. Mimo wszystko kurs na zwycięstwo Walsha jest mocno zawyżony, dlatego kuszący i jak stawiać to na niego, ale nie polecałbym uruchamiać tutaj dużych stawek.

_____________________________________________
By wziąć udział w trzeciej kolejce Typera betsafe należy wytypować trzy ostatnio dodane pojedynki na mmanaliza.com + walki: Dhiego Lima vs. Tim Means oraz Jake Ellenberger vs. Josh Koscheck.

1)
Piszemy w aktualnym temacie z analizami na MMARocks/Cohones (tym temacie) swoje własne typy z jedno/dwu zdaniowym uzasadnieniem dlaczego akurat tak stawiamy wraz z podaniem metody skończenia (poddanie/nokaut/decyzja/remis/dyskwalifikacja).
2) Wpłacamy 10 zł (lub więcej) na obojętnie jaki z zakładów biorących udział w typerze.


Read the whole post here.
 
Last edited by a moderator:
Czy Rousey będzie drugim Anzorem, który wtopi milion taśm? Bardzo wątpię, jednak kursów w okolicach 1.11 z zasady nie tykam.

Walka Holm vs. Pennigton powinna być mniej jednostronna niż main-event, jednak Holly słusznie jest faworytką i na kurs na Raquel się nie skuszę. Gdyby Pennigton częściej szukała obaleń, to widziałbym szansę na niespodziankę, jednak dużo wskazuje na to, że przez większość czasu bój będzie toczyć się w stójce, a tu sporą przewagę powinna mieć Holly. Raquel jest przyzwoitą bokserką, ale jej defensywa pozostawia wiele do życzenia.

Walkę Koschecka z Ellenbergerem rozpatruję jako 50/50, dlatego nieśmiało uśmiecha się do mnie kurs na "Pudla". Powinien on mieć nieznaczną przewagę zapaśniczą i na dystansie trzech rund ma szansę na przekonanie do siebie sędziów punktowych. Stójka to oczywiście przewaga Jake'a, ale po tym co on pokazuje ostatni w oktagonie mam obawy czy będzie w stanie zagrozić w tej płaszczyźnie Koscheckowi, by móc skończyć to przed czasem. Sympatyzuję z Jake'em, dlatego underdog nie ksi mnie jakoś bardzo. No-bet na chwilę obecną.

Alan Jouban w mojej opinii wygrał walkę z Warlleyem Alvesem i werdykt sędziowski jest nieporozumieniem. W kolejnej walce zmierzy się z Richardem Walshem, który przez sędziów został oszukany jeszcze bardziej. Ciekawie Joe Silva ich zestawił. :) Alan powinien mieć przewagę w stójce i będzie stwarzać realne zagrożenie nokautem. Jeśli uniknie klinczerskich zapędów Walsha to powinien go wypunktować na pełnym dystansie albo skończyć przed czasem po ciosach. Richard może to ugrać brudnym boksem, wydaje się gościem z lepszą kondycją, także nie skreślam go - pytanie jak kolejny raz wypunktują jego pojedynek sędziowie. Mimo wszystko kurs kuszący i jak stawiać to na niego, ale raczej bilon. ;)

Tony Ferguson nie pokazał się tak dobrze w boju z Castillo jak się tego spodziewałem. Warto się odwoływać właśnie do tego starcia, bo Gleison też lubi obalać i dokładać ciosy na ziemi, alee jest dużo różnic jednak. Ferguson w stójce będzie mieć znaczącą przewagę - zarówno warunków (zasięg!) jak i umiejętności. BJJ też ma lepsze, więc na ziemi też może coś wyczarować. Defensywne zapasy "El Cucuya" są solidne więc powinen dawać radę przez większość czasu utrzymywać walkę w stójce - dla mnie Ferguson jest poziom wyżej od Normana Parke, więc słusznie został postawiony w roli faworyta przed najbliższą walką.

Gdyby Mark Munoz miał mocniejszą szczękę, to byłby dobrym materiałem do użycia w taśmach, jednak mam obawy co do ostatniej formy Filipińczyka. Dostał rywala ewidentnie na odbudowanie, który jednak może sprawić niespodziankę (nawet poddanie mnie nie zdziwi). Najbardziej prawdopodobny scenariusz to taki, w którym Mark zmieli rywala dzięki świetnym zapasom, jednak bukmachersko omijam tę walkę.

Zawsze się zastanawiam przed walkami Tima Meansa, czy akurat w kolejnym pojedynku będzie mu się chciało. Bo jak mu "się chce" to potrafi pokazywać na prawdę fajne rzeczy w stójce (łokcie!). Tutaj jednak spodziewam się wersji Tima, która nie wie po co weszła do klatki. Jeśli Dhiego narzuci mu swój styl walki, to powinien zapasami to ogarnąć, jednak chciałbym, żeby Tim powstrzymał większość obaleń i punktował w stójce, bo nie przepadam jakoś specjalnie za Limą. ;) Brazylijczyk słusznym faworytem.

"Brawlerskie" podejście Derricka Lewisa powinno zdać egzamin w kolejnej walce. Ruan Potts nie radzi sobie z przyjmowaniem ciosów, a tutaj czeka go prawdziwe gradobicie. Spodziewam się podobnego scenariusza do tego z Soą Paleleiem i skończenia przed czasem w pierwszej rundzie. Derrick nie jest idealny oczywiście, a jego braki obnażył Mitrione, jednak stójka Ruana to nie ten poziom co u Matta. Jedyną szansą Pottsa wydaje się jakieś szalone poddanie znikąd, czego nie można wykluczyć w tej marnej wadze ciężkiej.

Lazaro w walce z Vickiem wypadł karykaturalnie. Ubzdurał sobie, że jest Andersonem Silvą z czasów jego "prime'u". Otóż nie jest - nawet w 1/3. Krause nieco zawodzi ostatnio, więc Valmir może sprawić niespodziankę tutaj. Jestem ciekaw jak to się rozegra w stójce. Faworytem słusznie jednak się wydaje James, który powinien mieć przewagę kondycyjną. Lazaro może mu zagrażać na początku, ale w raz z upływem czasu powinna zwiększać się przewaga Krase'a. Oczyma wyobraźni widzę jak poddaje gilotyną w trzeciej rundzie, ale raczej pieniędzmi tego nie poprę.
 
Last edited:
Na kobiety nie ma co stawiać - chyba tylko drobne na underdogi wchodzą w grę.

Można pomysleć, czy Tim Means nie wygra z Limą. No i ten Salazar jest tak slaby, żeby był taki kurs na niego? Bo Yamamoto szału w UFC nie robi.
 
No właśnie Salazar mnie też ciekawi, ale będę dopiero nadrabiać jego walki. Yamamoto to nie wiem co jeszcze w UFC robi... 3 lata nie walczył.
 
Na pierwszy rzut oka ciekawy typ to Salazar. Bo ja również nie rozumiem jak można faworyzować kogoś kto nie walczył aż 3 lata...
 
Jest czasami taki przestój na UFC gdzie są kiepskie walki do typowania..trzeba dobrze przekminić.
 
np. dzisiejsza gala dla mnie nie ma kompletnie co grac
jedyne co zagralem to Johnson
Ja nic nie gram :confused: dośle siano na Grecicho..może jakieś dwa meczyki dzisiaj i za to co ew wjedzie postawie na Litwina
 
Ja nic nie gram :confused: dośle siano na Grecicho..może jakieś dwa meczyki dzisiaj i za to co ew wjedzie postawie na Litwina
troche poczytalem i suksil mnie po 4.9 martins za 14zl zagralem ,starczy 50zl wydane ,gala go gry tragiczna ..
 
Trzeba się przyjrzeć Salazarowi bo faktycznie to może być ciekawe.Yamamoto nie dość ,że nie walczył trzy lata to ma trzy porażki w UFC w dodatku 37 lat.
 
Salazar + Ellenberger. Największym pewniakiem tej gali jest według mnie Ronda... wszystko inne może iść w obie strony. Derrick Lewis też powinien wygrać z Pottsem, ale w ciężkiej to nigdy nie wiadomo. KIBICUJĘ RÓWNIEŻ TIBAU!
 
Ellenberger
Moim zdaniem po takim kursie szkoda ryzykować,Koscheck myśle,że może zaskoczyć - powo
Salazara sam pierdolne i nie wiem czy w dublu z Grecicho czy z kimś innym bo Sergieja pograłem już na singlu.
 
Moim zdaniem po takim kursie szkoda ryzykować,Koscheck myśle,że może zaskoczyć - powo
Salazara sam pierdolne i nie wiem czy w dublu z Grecicho czy z kimś innym bo Sergieja pograłem już na singlu.
Kiras przyjacielu, powiem Ci, że Sergiej to dość ryzykowny typ
rywal jest silny, ma przyzwoite zapasy, walka w 70, a Grecicho normalnie w 66 ma duże szanse na wygrać przez przeleżenie
 
powiem Ci, że Sergiej to dość ryzykowny typ
Litwin poza bardzo dobrym parterem dorzucił taką troche szybką i groźną stójke.Sergieja będzie mu ciężko skończyć a kurs 3.0 to rewelacja.
Grecicho normalnie w 66
Według moich informacji Grecicho przeprowadza się do 70
 
Last edited by a moderator:
Dzieje się w temacie, to napiszę ;)
Puściłem kilka delikatnych singli :
Josh Koscheck @2.75
Gleison Tibau @2.75
Rachel Pennington @6.50
Na najbliższą galę dojdzie mi jeszcze Ronda vs Cat (over 1.5) @2.25 i to chyba wszystko. Kolejna szykuje się bardzo treściwie

Mam jeszcze to:
Joanna Jędrzejczyk @2.50
Postawiłem zachowawczo, jeszcze dostawię, ale czekam na rozwój kursu. 'podobno rośnie'
 
Wjechałem Sergieja za 50, kurs 2.8.

A jak zarobię, to wjadę na bank Salazara
 
Panowie zobaczcie najpierw walkę salazara z ochoa, a pózniej sie zastanówcie czy na niego stawiać..
 
Haha teraz za późno na underdogi Tomasz! Trzeba było ładować środki na Brazil!
Ps.Pograłeś Grecicho ? moim zdaniem dubel underdogowy z nim to dobry pomysł nawet za pare dyszek.
 
Haha teraz za późno na underdogi Tomasz! Trzeba było ładować środki na Brazil!
Ps.Pograłeś Grecicho ? moim zdaniem dubel underdogowy z nim to dobry pomysł nawet za pare dyszek.

Co za późno! Teraz się dopiero zacznie! Taśma za 100 zł na wszystkich underdogów i mam 36.000.000 zł!

Grecicha jeszcze nie grałem.
 
Co za późno! Teraz się dopiero zacznie! Taśma za 100 zł na wszystkich underdogów i mam 36.000.000 zł!

Grecicha jeszcze nie grałem.
Swoją drogą jakby tak mieć cynk o takiej gali gdzie przynajmniej jest pięciu pewnych underdogów - byłby sztosik.Pamiętam moją Kirasówke gdzie miałem kurs 348 i chyba jedna waleczka mi nie weszła :lol:.Brakuje troche takich tasiemek jak kiedyś ale systemy mojego grania diametralnie sie zmieniają :shy: Łącznie z zerami na końcu :lol:
 
Back
Top