Nie wiem gdzie to wrzucić, ale znalazł się po trzech latach Jacek Jaworek. Chłop leżał kilka kilometrów od miejsca, gdzie zastrzelił kilka osób z rodziny. Raczej nie leżałby przez te 3 lata, bo by jechało smrodem. Nie wiadomo kiedy zgon nastąpił, ale tyle czasu nieuchwytny, czy martwy, czy żywy...