Tygodniowy przegląd klatek

widzę że komuna dosięgnęła również to forum :) pozdrawiam i dziękuje za możliwość "swobodnej" wypowiedzi tutaj :) i co do tego że jestem na konkurencyjnym portalu: no ktoś tutaj pisał że cohones nie jest częścią mmarocks haha, szkoda ryja strzępić tragedia panowie
 
widzę że komuna dosięgnęła również to forum :) pozdrawiam i dziękuje za możliwość "swobodnej" wypowiedzi tutaj :) i co do tego że jestem na konkurencyjnym portalu: no ktoś tutaj pisał że cohones nie jest częścią mmarocks haha, szkoda ryja strzępić tragedia panowie
Totalitaryzm, dyktatura, nie bójmy się użyć takich słów. Ucisk, prześladowania, pomówienia, atak na indywidualizm i jednostki wybitne. Mi zablokowali dostęp do mmmanews, a nawet przebili ofertę Mroza jak proponował żebym robił ruchy na high5.

To są niebezpieczni ludzie Szymonn. Żeby uspokoić @halibut 'a podrzucili mu rybę zawiniętą w gazetę, Bronsonowi zabrali rower, a Masu aż schudły palce po pogróżkach. Konta znikają, a z nimi synowi czyiś matek.
 
widzę że komuna dosięgnęła również to forum :) pozdrawiam i dziękuje za możliwość "swobodnej" wypowiedzi tutaj :) i co do tego że jestem na konkurencyjnym portalu: no ktoś tutaj pisał że cohones nie jest częścią mmarocks haha, szkoda ryja strzępić tragedia panowie

Szymonie Ty tak na serio? Cohones jest oficjalnym forum portalu MMARocks. Tak było i jest od ponad 7 lat. A tą komuną to też wyskoczyłeś jak Filip z Konopi. MMARocks jak każdy portal na rynku opiera się na wpływach z reklam. Nie możesz w podpisie reklamować tej czy tamtej strony, gdyż za takie usługi pobieramy po prostu opłaty :) zwykły biznes. Mi nie przeszkadza, że jesteś z myMMA.pl, mnie cieszy, że to u nas piszesz i nadal masz pełną swobodę wypowiedzi. Jednak nie możesz reklamować zewnętrznych stron, bo to już reklama, za którą nikt nie zapłacił :)
 
jednego z największych rosyjskich prospektów

Czyli.... Bolszoj prospekt?

2231_detail_page.jpg


Poza tym - fajne.
 
Pomimo już drugiego tygodnia bez gal organizacji UFC ubiegły tydzień obfitował w solidne eventy. Największa galą był bez wątpienia Bellator 175 z "Rampage'm" oraz Kingiem Mo w rolach głównych, zobaczyliśmy kolejne eventy organizacji ACB oraz Cage Warriors, ponadto na polskiej scenie odbyły się kolejne eventy z cyklu Spartan Fight oraz TFL. Zapraszam do przeglądu wydarzeń.

Tydzień zaczął się już w środę, kiedy to odbyła się kolejna gala organizacji World Warriors Fighting Championships w ukraińskim Kijowie. Zobaczyliśmy aż dziewięć skończeń w dwunastu stoczonych bojach. W walce wieczoru jeden z największych prospektów kategorii piórkowej, urodzony w Luksemburgu Khasan Askhabov (14-2) wygrał czwartą kolejną walkę, wypunktowując na pełnym dystansie europejskiego journeymana Hyrama Rodrigueza (16-19). Na gali zobaczyliśmy również byłego mistrza M-1 Aleksandra Butenkę (43-12), który udanie powrócił po stracie tytułu poddając niepokonanego dotąd Mihaila Cotrutę (6-1). Ze znanych dla polskiego widza nazwisk należy odnotować wygraną znanego z MMA Attack Francuza Johnny'ego Fracheya (19-11), który odprawił leglockiem w pierwszej rundzie miejscowego Artema Tanshyna (7-4).





Po raz kolejny do Meksyku zawitała organizacja Combate Americas ze swoją dwunastą galą. W walce wieczoru weteran południowoamerykańskich ringów, półfinalista TUF-a Latin 3 Argentyńczyk Marcelo Rojo (11-4) trochę niespodziewanie znokautował w pierwszej rundzie faworyzowanego Ivana Hernandeza-Floresa (8-2-1). Dla 28-letniego Rojo była to trzecia kolejna wygrana walka.



W piątek mogliśmy zobaczyć kolejną galę organizacji Hex Fight Series. W Melbourne w jedenastu walkach zaledwie trzy zakończyły się przez decyzję. Tytuły mistrzowskie obronili Callan Potter (14-6) - kategoria lekka oraz Joshua Culibao (5-0) - kategoria piórkowa. Świetnym nokautem popisał się znany z ostatniego "The Ultimate Fightera" Kai Kara-France (13-7), który polował i ostatecznie upolował Rodolfo Marquesa (22-9).



W dalekim Abu Dhabi odbyło się czwarte wydarzenie organizacji Brave. Nowym championem kategorii piórkowej został znany z walki z Krzysztofem Klaczkiem na Slava Republic Algierczyk Elias Boudegzdame (14-4). "Smile" dość łatwo poradził sobie ze zwolnionym z UFC Masio Fullenem (11-7), poddając go w blisko dwie i pół minuty. Drugie zwycięstwo od opuszczenia UFC odniósł Alan Omer (20-5), który poddał pod koniec trzeciej rundy innego weterana tej organizacji, Amerykanina Robbiego Peraltę (18-8), dla którego jest czwarta kolejna porażka. Kapitalny pojedynek stoczyli Ottman Azaitar (9-0) oraz Charlie Leary (13-8). To trzeba zobaczyć!



Na FightPassie mogliśmy zobaczyć kolejny event spod szyldu Fight Nights Global. W walce wieczoru Alexander Matmuratov (8-3) udanie zrewanżował się faworyzowanemu Ilyi Kurzanovowi (13-6), ubijając go w drugiej rundzie pojedynku. Drugi pojedynek na EFN wygrał czołowy piórkowy nie walczący aktualnie dla UFC, czyli Levan Makashvili (14-2-1). "The Hornet" bez większych problemów wypunktował na pełnym dystansie solidnego Brytyjczyka Jacka McGanna (11-4).




W Rhode Island odbyła się kolejna impreza CES. Udaną obroną pasa kategorii półśredniej popisał się Chris Curtis (15-5), który po początkowych problemach brutalnie znokautował w drugiej rundzie Willa Santiago (7-4).



Do Kazachstanu zawitał Akhmat Fight Show ze swoją trzydziestą piątą galą. Dziewiąte z kolei zwycięstwo odniósł bardzo mocny Czeczen Khusein Khaliev (17-1), który wygrał na punkty z walczącym całkiem niedawno w UFC Brazylijczykiem Valmirem Lazaro (15-5).



Na Superior Challenge 15 w Sztokholmie zobaczyliśmy czołówkę skandynawskich fighterów. Po blisko dwuletniej przerwie do występów w MMA powrócił Nowozelandczyk Dylan Andrews (18-7), który ciężko znokautował Papy Abediego (10-4). Było to starcie rewanżowe za walkę na UFC w 2013, kiedy to Andrews również znokautował Szweda, zwalniając go z największej organizacji MMA na świecie. Swoje pojedynki wygrywali również tacy zawodnicy jak David Bielkheden czy Juho Valamaa.

 
Last edited:
Swoje pojedynki wygrywali również tacy zawodnicy jak David Bielkheden czy Juho Valamaa.
Warto dodać, że Bielkheden wygrał ze znanym polskiej publiczności Mortenem Djursaą. Szwed 37 lat na karku i aktualnie siedem zwycięstw z rzędu. Dla Moksa na powrót albo jakaś walka z Touahrim byłaby ciekawą opcją.
 
Warto dodać, że Bielkheden wygrał ze znanym polskiej publiczności Mortenem Djursaą. Szwed 37 lat na karku i aktualnie siedem zwycięstw z rzędu. Dla Moksa na powrót albo jakaś walka z Touahrim byłaby ciekawą opcją.
z Kultim to raczej nie, nie widzi mi się walka dwóch "poddawaczy", ale z Salimem czy którymś ze świetnych półśrednich FENu (najlepsza 77 w Europie) jak ulał :D aczkolwiek wątpie żeby wyściubił nosa poza Skandynawię (poza Stanami/Azją oczywiście)
 
W światowym MMA w ubiegłym tygodniu na najwyższym szczeblu działo się sporo. Wyjątkowo, bo w piątek obejrzeliśmy KSW 38, zaś w sobotę kolejne eventy zorganizowała ekstraklasa - Bellator oraz UFC. Na zapleczu jednak nie działo się zbyt dużo.

Przegląd zaczynamy od czwartkowej gali Kunlun Fight w Pekinie. W walce wieczoru tego eventu finalista chińskiego "The Ultimate Fightera" Wang Sai (20-6-1) wypunktował na pełnym dystansie słabiutkiego Kanadyjczyka Jamesa Kouame (3-7). Dużą ciekawostką jest powrót do występów w MMA po aż jedenastu latach przerwy Bazigita Atajeva (18-1). Ponad dekadę temu rosyjski "Wilk" był jednym z najlepiej zapowiadających się zawodników kategorii ciężkiej na świecie. Atajev występował wówczas pod banderą japońskiej organizacji Rings, co skutkowało podpisaniem kontraktu z legendarnym Pride. Dagestańczyk zawalczył dla niej tylko raz, gdzie poległ przez nokaut z rąk Alistaira Overeema, który zadał mu jako jedyny porażkę w zawodowym MMA. Trzeba przyznać jednak, że Atayev narobił wówczas mnóstwo kłopotów popularnemu Holendrowi:



Po tak długiej przerwie nie widać było po nim jakiekolwiek rdzy, gdyż szybciutko ustrzelił solidnego Amerykanina Jeremy'ego Maya (13-9). Myślę, że po takim występie możemy spodziewać się jakiegoś konkretnego wyzwania dla 38-letniego już zawodnika.



Po siedmiu porażkach z rzędu w końcu upragnioną wiktorię odniósł mający za sobą epizod w UFC Japończyk Shunichi Shimizu (31-18-11). "Rolling Star" poddał w pierwszej rundzie nieopierzonego Nan Yan Zhanga (1-2) na gali Chin Woo Men w Guangzhou.

Uważany za najlepszego kanadyjskiego lekkiego Jesse Ronson (17-8) wygrał drugą walkę dla organizacji TKO. Na 38. gali w Montrealu zdominował i ostatecznie przełamał w trzeciej rundzie pojedynku swojego rodaka Dereka Gauthiera (8-7).

W pierwszej od dwóch lat walce na amerykańskiej ziemi były mistrz organizacji M-1 Challenge, znany z pojedynku z Damianem Grabowskim Kenny Garner (17-10) szybciutko rozprawił się z Oscarem Delgado (6-4) na gali Fight Time 36, poddając go w zaledwie 31. sekund. Była to piąta wygrana Garnera przez poddanie w dotychczasowych występach.

W Greenvile odbyła się kolejna gala prężnie działającej organizacji LFA. Eventy tej federacji stoją na bardzo wysokim poziomie i warto je bliżej obserwować. W starciu wieczoru Cee Jay Hamilton (11-4) poradził sobie z Jesse Bazzim (6-2), wygrywając z nim przez jednogłośną decyzję sędziów.



Czołowa australijska organizacja Brace zorganizowała już 49. galę, gdzie w walce wieczoru mogliśmy zobaczyć pojedynek o pas mistrzowski kategorii półciężkiej. Jeden z największych prospektów australijskiego MMA, judoka Duke Didier (6-0) podtrzymał nienaganny rekord, wygrywając po pięciorundowej batalii z Mikem Turnerem (7-5). Myślę, że warto zwrócić uwagę na tego zawodnika. Tak swoją drogą, zawodnik przygotowany na pięć rund już w szóstym pojedynku, i jeszcze w kategorii półciężkiej...

Po raz drugi w tym roku wracamy do Południowej Afryki z galą EFC Worldwide 58. Championem kategorii lekkiej został Don Madge (7-3), który zaserwował Dave'owi Mazany (14-7) duszenie zza pleców w drugiej odsłonie walki. Trzecie kolejne zwycięstwo w klatce EFC odniósł "weteran" organizacji UFC Ruan Potts (10-6), nokautując w pierwszej rundzie jedną z ofiar Kamila Bazelaka, solidnego Brytyjczyka Karla Etheringtona (12-3).
 
W światowym MMA w ubiegłym tygodniu na najwyższym szczeblu działo się sporo. Wyjątkowo, bo w piątek obejrzeliśmy KSW 38, zaś w sobotę kolejne eventy zorganizowała ekstraklasa - Bellator oraz UFC. Na zapleczu jednak nie działo się zbyt dużo.

Przegląd zaczynamy od czwartkowej gali Kunlun Fight w Pekinie. W walce wieczoru tego eventu finalista chińskiego "The Ultimate Fightera" Wang Sai (20-6-1) wypunktował na pełnym dystansie słabiutkiego Kanadyjczyka Jamesa Kouame (3-7). Dużą ciekawostką jest powrót do występów w MMA po aż jedenastu latach przerwy Bazigita Atajeva (18-1). Ponad dekadę temu rosyjski "Wilk" był jednym z najlepiej zapowiadających się zawodników kategorii ciężkiej na świecie. Atajev występował wówczas pod banderą japońskiej organizacji Rings, co skutkowało podpisaniem kontraktu z legendarnym Pride. Dagestańczyk zawalczył dla niej tylko raz, gdzie poległ przez nokaut z rąk Alistaira Overeema, który zadał mu jako jedyny porażkę w zawodowym MMA. Trzeba przyznać jednak, że Atayev narobił wówczas mnóstwo kłopotów popularnemu Holendrowi:



Po tak długiej przerwie nie widać było po nim jakiekolwiek rdzy, gdyż szybciutko ustrzelił solidnego Amerykanina Jeremy'ego Maya (13-9). Myślę, że po takim występie możemy spodziewać się jakiegoś konkretnego wyzwania dla 38-letniego już zawodnika.



Po siedmiu porażkach z rzędu w końcu upragnioną wiktorię odniósł mający za sobą epizod w UFC Japończyk Shunichi Shimizu (31-18-11). "Rolling Star" poddał w pierwszej rundzie nieopierzonego Nan Yan Zhanga (1-2) na gali Chin Woo Men w Guangzhou.

Uważany za najlepszego kanadyjskiego lekkiego Jesse Ronson (17-8) wygrał drugą walkę dla organizacji TKO. Na 38. gali w Montrealu zdominował i ostatecznie przełamał w trzeciej rundzie pojedynku swojego rodaka Dereka Gauthiera (8-7).

W pierwszej od dwóch lat walce na amerykańskiej ziemi były mistrz organizacji M-1 Challenge, znany z pojedynku z Damianem Grabowskim Kenny Garner (17-10) szybciutko rozprawił się z Oscarem Delgado (6-4) na gali Fight Time 36, poddając go w zaledwie 31. sekund. Była to piąta wygrana Garnera przez poddanie w dotychczasowych występach.

W Greenvile odbyła się kolejna gala prężnie działającej organizacji LFA. Eventy tej federacji stoją na bardzo wysokim poziomie i warto je bliżej obserwować. W starciu wieczoru Cee Jay Hamilton (11-4) poradził sobie z Jesse Bazzim (6-2), wygrywając z nim przez jednogłośną decyzję sędziów.



Czołowa australijska organizacja Brace zorganizowała już 49. galę, gdzie w walce wieczoru mogliśmy zobaczyć pojedynek o pas mistrzowski kategorii półciężkiej. Jeden z największych prospektów australijskiego MMA, judoka Duke Didier (6-0) podtrzymał nienaganny rekord, wygrywając po pięciorundowej batalii z Mikem Turnerem (7-5). Myślę, że warto zwrócić uwagę na tego zawodnika. Tak swoją drogą, zawodnik przygotowany na pięć rund już w szóstym pojedynku, i jeszcze w kategorii półciężkiej...

Po raz drugi w tym roku wracamy do Południowej Afryki z galą EFC Worldwide 58. Championem kategorii lekkiej został Don Madge (7-3), który zaserwował Dave'owi Mazany (14-7) duszenie zza pleców w drugiej odsłonie walki. Trzecie kolejne zwycięstwo w klatce EFC odniósł "weteran" organizacji UFC Ruan Potts (10-6), nokautując w pierwszej rundzie jedną z ofiar Kamila Bazelaka, solidnego Brytyjczyka Karla Etheringtona (12-3).

Lajk za chęci i robotę.

#nieczytam
 
Ubiegły tydzień obfitował w bardzo ciekawe eventy na najwyższym szczeblu MMA, jednak na zapleczu nie działo się zbyt dużo.

Tydzień rozpoczął się w piątek, gdzie w Chinach swoją osiemnastą galę organizowała federacja Australian FC. Z punktu widzenia polskiego fana najważniejszą walką spoza czołowych organizacji był pojedynek Sokoudjou (18-16) z Brazylijczykiem Marcelo Tenorio (4-5). Kameruńczyk pokazał, że nie należy go skreślać w pojedynku z "Jurasem", rozbijając brutalnie w pierwszej rundzie ciosami w parterze swojego przeciwnika. W innym ciekawym zestawieniu znany z pojedynku z Mamedem Khalidovem na Sengoku Japończyk Yuki Sasaki (25-22-2) został znokautowany pierwszy raz od tamtej walki, jego oprawcą był Fin Glenn Sparv (14-4).



Bardzo prężnie działająca Legacy Fighting Alliance zorganizowała już dziewiąty event, tym razem w Oklahomie. W pojedynku wieczoru dość niespodziewanie skazywany na porażkę Myron Dennis (13-6) ograł przez niejednogłośną decyzję Danilo Marquesa (7-2). Ozdobą tej gali był bez wątpienia kapitalny nokaut Sabiny Mazo (3-0) na Jamie Thornton (4-3).



Na UFC FightPass mieliśmy okazję zobaczyć Victory FC 56, na której odbyły się dwa pojedynki mistrzowskie. W kategorii koguciej mający apetyt na walki dla UFC Raufeon Stots (8-0) odprawił przez decyzję weterana UFC oraz Bellatora Roba Emersona (19-12). Czwarte zwycięstwo z rzędu odniósł mający za sobą epizod w Strikeforce oraz UFC Yuri Villefort (10-5), który poradził sobie na przestrzeni pięciu rund z Kassiusem Holdorfem (10-3), zgarniając pas dywizji półśredniej.

Dużo działo się na Road FC 38 w Seulu. Czternaste zwycięstwo w karierze odniósł walczący ostatnio dla KSW Mansour Barnaoui (14-4), który nie bez problemów poddał walecznego Won Bin Ki (5-4). Swoje pojedynki dość niespodzeiwanie przegrali Chris Barnett (15-4) oraz Yui Chul Nam (18-7). W walce wieczoru o wakujący pas wagi koguciej mocny Soo Chul Kim (16-5-1) rozprawił się na trzyrundowym dystansie ze swoim rodakiem Min Woo Kimem (8-2).






W Gostyniu odbyła się trzynasta Gala Sportów Walki. Nieudany powrót po dwóch porażkach na KSW zaliczył Tomasz Kondraciuk (11-7). "Tomaj" w debiucie w limicie 84. kilogramów został uduszony w pierwszej rundzie przez wracającego po półtorarocznej absencji Kacpra Karskiego (7-3).



Ósme zwycięstwo w karierze odniósł Michał Wiencek (8-4). Reprezentant Berserkers Team Bielsko-Biała zdemolował w pierwszej rundzie Czecha Petra Beraneka (8-9) na gali Fusion FN 13 w czeskim Horoninie.

45-letni już Houston Alexander (17-15-1) od dłuższego czasu rozmienia swój rekord na drobne. Tym razem mierzył się z przeciętnym Rakimem Clevelandem (17-9-1) na Extreme Challenge w Iowa. Weteran największych światowych organizacji poległ przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie pojedynku.



Ostatnim ciekawym akcentem ubiegłego tygodnia była gala CES 43 w Massachusetts. W dziesięciu pojedynkach aż siedem z nich zakończyło się przed czasem. W main-evencie gali piąte zwycięstwo z rzędu odniósł Amerykanin Pedro Gonzalez (12-5), który udusił gilotyną zakontraktowane ostatnio przez Absolute Championship Berkut Brazylijczyka Bruno Diasa (19-10).
 
Back
Top