I kto mi powie, że praca nie utrudnia...U mnie w mieście jest obecnie boks, BJJ, które mnie samo w sobie nie interesuje i MMA. Oczywiście wiedziałem o tym od dawna, ale postanowiłem się wgłębić i zobrazować sytuację. Odkąd mam obecną pracę musiałbym bywać na co drugim/trzecim, a czasem i rzadziej treningu. Tylko w dzień, gdy nie mam pracy, bo nie ma treningów kończących się odpowiednio przed 20, jak i zaczynających się po 20. Wszystko na przełomie. Większość osób pracuje 8-15 itp, więc mnie to nie dziwi, ale... Efekt taki, że lepiej mi ćwiczyć samemu, przygotowując odpowiednio całe ciało, bo warunki w domu mam na to niezłe. Kwestia sparingów, ale na szczęście są znajomi z wolnym czasem, gdy i ja go mam ;-) Póki mam tą pracę, a nie jakąś o ludzkich godzinach to klubowe trenowanie odpada, chyba, że rzadkie, ale to mnie nie bardzo interesuje. Ja muszę codzień albo choć min. co drugi dzień ciało wykańczać, rozciągać się, uderzać.
Chyba, że macie jakieś rady? Godziny pracy zmienić się nie mogą. Treningów? Pod jedną osobę tym bardziej...
PS: Artykuł tez polecam powyższy, jeśli ktoś nie wie o takich oczywistościach to POWINIEN przeczytać zdecydowanie:)