Konkurs! T-Shirtowy konkurs Ground Game!

Koszulka nr 5 (z miśkiem). Przede wszystkim lepiej się czuje w jasnych kolorach. Dobrze jak koszulka ma jakąś ciekawą grafikę czy napis, a w tym przypadku gra słów jest świetna. Koszulka nie jest po prostu reklamą - tylko i wyłącznie logo czy napis - ale niesie ze sobą coś więcej. Co do samej grafiki - świetny misiek (którego się z resztą oglądało za dzieciaka) plus fajnie wkomponowany pas w literkę "i". Taką koszulką można coś zakomunikować - w tym przypadku "jestem fanem sportów chwytanych" (chodź jak wiadomo uderzanych również).
 
Wybieram koszulkę w wersji pirackiej. Oddaje ona mój sposób walki na macie, udawana słabość i niezedecydowanie jest wstępem do podstępnego abordażu zakończonego obaleniem, wciągnięcia do gardy, zmyłką na trójkąt lub balachę i bezlitosne poddanie... :) A po walce, będę mógł ubrany w tę koszulkę, godzinami snuć opowieści w pobliskiej tawernie...
 
Potrzebuję mieć tę koszulkę i już mówię dlaczego:
big_tshirt-ground-game-gi-thang-1.jpg


Poznałem ostatnio dobrą dupkę - ma na imię Agnieszka, długi czas mnie suka zwodziła i bawiła się w swoje babskie gierki a ja głupi latałem z wywieszonym jęzorem. Jako, że poznałem ją przez internet to tak na prawdę nie wiem jak do końca wygląda w rzeczywistości ani ona też nie do końca wie jak ja wyglądam (zawsze zostawiam dozę ciekawości i wrzucam foty w kominiarce, albo w masce zapaśnika Luta Livre). Umówiłem się z nią na patelni przy Metrze Centrum na 25.07 roku pańskiego i powiedziałem jej, że ubiorę się w słomiany kapelusz, w koszulkę z piratem wariatem, niebieskie rurki i czerwone trampki Szlazingery. W lewym ręku będę miał mandolinę a w prawym czerwone wino, jeżeli mnie wystawi to rzucę się pod pociąg metra relacji Kabaty-Młociny. Liczę, że Cohones pomoże zakutasić koleżankę Agnieszkę co zaowocuje relacją i dobrymi radami w dziale "Pogotowie Sercowe Cohones" a i mi pozwoli przeżyć.
 
Fioletowo-czarna Ground Game.
Bardzo fajny motyw, tym bardziej, że rozpocząłem właśnie "Ground Game" u siebie w ogródku i byłaby adekwatna do obecnych prac przydomowych.
 
TO GI OR NOT TO GI, bo to odwieczny dylemat z maty - mój rash Battle dragons i titan inceptor to potwierdzają. Poza tym jakość, klimat GG nie do podrobienia. Dodatkowo to idealne połączenie mojego zamiłowania do literatury i pracy w parterze;)
 
Nie chce mieć żadnej, koszulki są bez polotu i nie nawiązują w żaden sposób do sportów walki , pierwsza koszulka to w ogóle mistrzostwo kreatywności. Do firm jak Pitbull West Coast czy Venum to nawet nie ma startu.
 
ffaetz.jpg

Najbardziej podoba mi się koszulka "Let's play", dlatego, że lubię grać w gry komputerowe. A poza tym postacie na tej koszulce przypominają Royce'a Gracie, a to wybitny artysta sztuki parterowej. Poza tym ostatnio zacząłem chodzić na siłownię i w takiej koszulce zyskałbym plus +15% procent do respektu na dzielni, zaimponowałbym laskom. Bo przecież wiadomo, że każda leci na dobre brazylijskie jiu jitsu. Wszyscy w tapoutach i everlastach mogliby się schować, bo nie są tak elitarni i nie noszą Ground Game'a. Dlatego to ja powinienem dostać tę koszulkę, z góry dzięki!
happy-monkey-cefjfhimbdgibdgi.jpg

A to moja szczęśliwa mina po wygranym konkursie!!! Chyba nie chcielibyście tego przegapić, co? :lol:
 
Gdzie się podziała szczerość?
Jedynie drugi i może szósty projekt uszedłby w tłumie.
Reszta to stricte festyniarski styl.
Nie sprzeda Wam się to, zobaczycie.
Podpatrzcie wzory koszulek Haybousy, Dethrone a nie jakieś allegrowe tshirty porobiliście.
 
Koszulka a'la supermen z bjj. Koszulka w sam raz dla pijackiego mistrza bjj. Mam w sumie podobny problem jak superman z kryptonitem. Moim kryptonitem jest brak chęci.
 
Najbardziej przypadłą mi do gustu koszulka To Gi or not To Gi. Wiele osób się mnie dopytywało dlaczego skoro tak się interesuje mma nigdy nie zacząłęm trenować? Otóż teraz będe miał dobrą odpowiedź, że wciaż zastanawiam się nad tym głęboko egzystencjalnym dylematem. to Gi or not to Gi that is the question. A moze się stać również tak, że dzięki dumenu noszeniu tej koszulki szala się przeważy na jedną ze stron i wybiorę Gi jako szlachetną drogę rozwoju dla swojej fizycznej i duchowej egzystencji.
 
Last edited:
Ja bym bardzo chciał otrzymać koszulkę tą pośrodku w drugim rzędzie. Moim zdaniem kolor purpurowy niesamowicie współgra z kolorem czarnym. Biały napis świetnie uzupełnia koszulkę, bez którego strój był by nieco pusty. Ta bluzka nie jest również przepełniona niepotrzebnymi wzorami, co nadaje koszulce smak i możliwość założenie jej na różnego rodzaju wydarzenia. Tylko ta koszulka, nie inna, wpadła mi w oko od razu po pierwszym spojrzeniu i o to myślę chodzi, żeby koszulka podobała się bez zagłębiania się w jej ''ukryty przekaz''. Bardzo podoba mi się ta koszulka i chciałbym, aby powędrowała do mnie. Pozdrawiam serdecznie.
 
Dawno temu, w miasteczku Cohones mieszkał pewien chłopiec o imieniu Miszon. Był to niezbyt ogarnięty chłopak, który lubił pisać opowiadania, oglądać walki gladiatorów i przeżywać rozmaite przygody. Był zakochany w mrocznych opowieściach z dawnych dziejów, które budziły lęk wśród żyjących. Do jego ulubionych należała opowieść o wyzwaniu jedenastu koszulek. Zostały ukryte dawno temu przez tajemniczą zjawę, wołającą na siebie @defthomas . Dawała ona zadania trudne, wręcz niemożliwe do wykonania. Miszon długo rozczytywał się w zapiskach o tej konkretnej opowieści.

Przez miasteczko Cohones przejeżdżało wielu wielkich podróżników, których Miszon wypytywał o wyzwanie jedenastu koszulek. Przeważnie ich odpowiedź była podoba tej:

- Nigdy nie wygrałeś żadnego wyzwania, znasz się tylko na pisaniu oraz jesteś gruby. Oszczędź sobie wstydu.

Smutny więc Miszon wracał do domu po każdej z takich rozmów. Pisał kolejne opowieści, pełne niezwyciężonych postaci, które, niejako, utożsamiał ze sobą, widząc w sobie coraz silniejszego i potężniejszego wojownika. Przed snem wpatrywał się w portret idola – Dana Hendersona – który wisiał nad jego łóżkiem.

Pewnej nocy miał sen. Widział w nim dziewczynę ubraną w czerń i czerwień, o długich, kasztanowych włosach i skórze białej jak mleko. Jej bursztynowe oczy patrzyły na niego z nieukrywaną wręcz ciekawością. Zadała mu jedno pytanie:

Czemu znowu się poddałeś, płaczący chłopczyku?

Miszon wstał. Nie bardzo pamiętał, co widział poza pytaniem.

Po raz kolejny wybrał się do swojej ulubionej restauracji, mieszczącej się zaraz przy wyjeździe z miasteczka. To właśnie tam spotykał podróżników. Nie wiedzieć czemu, tym razem zamiast tłumów, zastał tam zaledwie trójkę ludzi – barmana, jego uroczą, aczkolwiek bardzo irytującą córkę oraz cudzoziemca ubranego w garnitur w kolorze kości słoniowej, pod którym nosił ciemną kamizelkę, pod którą znajdowała się koszula w kratę. Czerwona muszka i buty w kolorze białej kredy weszły Miszonowi do głowy na długo. Podróżnik odwrócił się do chłopca, by po chwili zwrócić się do barmana

- Kto to? - Mężczyzna miał akcent wskazujący że przybył z daleka. Prawdopodobnie były to okolice czarnego lądu.

- Okoliczny przybłęda, artysta o! - Barman zatańczył na znak drwiny – umie pisać, ale nie dokumenty, bo komu to potrzebne! On artysta, co to go się słowa słuchają, tfu – splunął na podłogę - na moje takich jak on należałoby najpierw izolować, uczyć pracy przydatnej ludziom, a jeśli to nie przynosi rezultatu, zastrzelić, spalić a prochy wyrzucić do rzeki. Rodzinę profilaktycznie też. Skoro jeden z nim urodził się taki, to i drugi może.

- Strasznie jest pan zły na pisarzy. Co oni panu zrobili?

- Książki piszą, panie drogi. Książki, powieści, wiersze kręcą takiej młodzieży jak moja córka we łbie, a potem czeka na księcia z bajki, idealnego mężczyznę, albo uważa, tak jak wszyscy jemu podobni, że rewolucji na świecie trzeba. Może jeszcze kobiety zamiast gladiatorów będą walczyć z powodu tej rewolucji?

- Może ma i pan racje, a słowa w mądrych ustach są groźniejsze niż pięść gladiatorów, których tak podziwiacie w waszej wiosce. To słowa dały nam mądrość. Pierwsze było słowo a słowo ciałem się stało. Skoro sam bóg uważa, że używanie słowa jest ważne, to czemuż my, stworzeni na jego podobieństwo i obraz, mamy sobie je ograniczać – nieznajomy zwrócił się teraz bezpośrednio do Miszona – A ty chłopcze nie poddawaj się.

Podróżny wypił do końca swój napój po czym wyszedł, by Miszon miał go nigdy nie zobaczyć.

Dzień minął chłopakowi szybko i znowu poszedł spać. A sen o kobiecie z bursztynowymi oczyma wrócił jak bumerang. Miszon obudził się rano zlany potem. Mimo, że nieznajoma ze snu była zabójczo piękna, było w niej coś przerażającego. Zapamiętał ją dokładnie.

Nim znowu wyszedł do restauracji, jakaś podświadoma myśl, nieznajoma ręka losu kazała mu wziąć nóż, który miał wyrytą na ostrzu inskrypcję Mors meta malorum.

Dosłownie przed przekroczeniem progu Miszon usłyszał strzał. Podkradł się do okna.

Zobaczył ją.

Dziewczyna o bursztynowych oczach trzymała w swojej drobnej dłoni wielki rewolwer. Na ziemi leżeli właściciel i jego córka, którzy tonęli we własnej krwi. Czerwona, życiodajna ciecz uciekała z nich niczym życie uciekało z wielkich cmentarzy zwanych metropoliami. Miszon krzyknął i zaczął płakać. Niestety.

Dziewczyna o bursztynowych oczach wyszła z restauracji i spojrzała na przerażonego chłopaka.

- Czemu znowu się poddałeś, płaczący chłopczyku? - spytała, nim zniknęła z jego wzroku.

Policja przyjechała na miejsce godzinę po całym incydencie. Miszona już wtedy nie było. Uciekł z miasteczka, ruszając szlakiem wyzwania jedenastu koszulek. To było jego pierwsze wyzwanie, które postanowił przejść.



Mijały tygodnie. Chłopak stawał się coraz bardziej poważny i coraz bardziej pragnął odnaleźć koszulki. Ćwiczył, mordował swoje ciało. Wyglądał coraz mniej ludzko, jak większość cywilizacji z jego okresu. Wtedy też wydawało się, że jest blisko. Napotkani setki kilometrów od domu podróżnicy wskazali miejsce, gdzie podobnież znajduje się wyzwanie.

Miejscem tym była góra-cmentarz. Potocznie zwana była wronim gniazdem z powodu chmar ptaków krążących wokół niej. Wtedy Miszon znowu ujrzał kobietę ze swoich snów. Ptaki krążyły wokół niej jak padlinożercy.

- Wreszcie się nie poddałeś i przestałeś płakać, chłopczyku – powiedziała tym samym chłodnym tonem co zwykle.

- Kim jesteś? - spytał chłopak. Dziewczyna uśmiechnęła się.

- Jestem tylko duchem, wytworem twojej imaginacji, tym, czym chciałbyś, abym była. Jestem następczynią Defthomasa, a może nim samym, a może reinkarnacją? Tego nie wiem nawet ja sama. Teraz to nie istotne Wyzwanie czeka.

- Dlaczego ja?

- Los? Przypadek? A może przeznaczenie? Czy zastanawiałeś się kiedyś przyczyną dlaczego ten niegroźny robak zginął pod twoim butem, albo czemu tamten człowiek trafił w niewłaściwe miejsce o niewłaściwym czasie? Teraz to nieistotne. Wyzwanie czeka.

Miszon nie pytał już o nic więcej. Nie miał nawet jak. Gdy po raz drugi powiedziała „Wyzwanie czeka” chmara wron rzuciła się na nią. Z kobiety o bursztynowych oczach zostały tylko kości. Nie wiedzieć czemu słyszał w głowie jej głos powtarzający sentencję niczym modlitwę.

Mors meta malorum.

Ruszył do podziemi cmentarza. Były wilgotne, śmierdzące i ciemne, jak typowe podziemi. Jednak taki stan nie panował długo. Po przejściu jakiegoś kilometra, znalazł się w komnacie pełnej pochodni z ceramiczną, popękaną podłogą. Chłopak wyciągnął nóż.

W jego stronę zmierzał Starzec. Ubrany w kolczugę, na którą narzucił czarną koszulkę z dwiema literami G – białą i niebieską, które były swymi lustrzanymi odbiciami - i płonącym mieczem w dłoni. Wydawał się być smutny, prosił, by chłopak odpuścił.

Miszon nie zamierzał ustępować. Stanął w pozycji.

Rycerz rzucił się na niego, wyprowadzając potężne wymachy, gdy jego usta wypowiadały modlitwę. Modlił się do swojego boga, a płomień na mieczu rósł i rósł. Miszon skakał niczym kangur, serfował między cięciami, szukając słabego punktu. Rycerz z każdym kolejnym słowem był szybszy. Słowa dawały mu siłę.

Słowa.

Następnie wszystko potoczyło się za szybko, by ktokolwiek mógł to opisać. Wiadomo tylko tyle, że Miszon, zainspirowany swoim idolem, wymierzył prawy sierpowy. Tak zakończyła się ta walka. Część kronikarzy podawała, że wcześniej na jego nóż zstąpiła łaska duchów, dzięki której przekroił miecz. Inni podają, że obaj wybili sobie broń przy skrzyżowaniu ostrzy, a cios poszedł jako kontra. Jak było, tego już się nie dowiemy. Następstwem tego pojedynku była śmierć rycerza. Miszon ściągnął z niego wspomnianą koszulkę. Znalazł również list. Z niego wynikało, że pozostałe koszulki znajdują się w różnych częściach świata.

Chłopak uznał, że nie musi znaleźć reszty, skoro ma tą jedną, która w jego oczach wyglądała świetnie. Dawała mu siłę, by wrócić do świata, by walczyć, by zwyciężać.
 
Tą z kalafiorem bym poprosił. Nie będę kłamał, lubię kalafiora. Z bułką tartą, zapiekanego z serem, krem z kalafiora, kalafior panierowany, kotlety z kalafiora... bende je zjadł wszystkie. Uf podnieciłem się wizją zjedzenia tego w tej koszulce.
get
 
Zdecydowanie koszulka nr 5 (czarna i purpurowy napis).

Dlaczego?

Reszta koszulek jest mocno treningowa lub w jakis sposob wbija sie w rytm typowych koszulek fajterskich. Jedynie ta 5 jest wlasnie taka koszulke na kazda okazje czy na wypad do miasta, czy na trening / plener. Pokazalem te koszulki mojej narzeczonej oraz jej kolezance i mialy te same opinie. Moim zdaniem ogolnie brakuje w GroundGame wiecej odziezy stricte lifestylowych z domiszka pazura treningowego. To samo tyczy sie spodenek czy rashy bo przejrzalem na szybko.

Na pewno takie koszulki czy inne ciuszki beda szly lepiej i trafia do wiekszej grupy odbiorczej. Samo to, ze np. moge zamowic dla swojej panny taka sama koszulke w rozmiarze S ale tak na prawde tylko ta jedna bedzie "unisexowa" i tego tez mi jako konsumentowy brakuje. Jedyna ktora pasuje to wlasnie ta koszulka nr 5 :)
 
Dla mnie trzecia (od lewej) w drugim rzędzie. Ta biała z fioletem.

Gdybym był jak Jones i z wypadku uciekał
To bym w tej koszulce kiedyś zabił człowieka
Gdybym był jak Andrzej to nie dziwota
Że w tej koszulce chciałbym Tittle shota
Gdybym był jak Bisping i czuł się jak hrabia
To bym w tej koszulce na ważeniach wyprawiał
Gdybym był jak Ronda i to żadna kara
To bym w tej koszulce zakładał armbara
A gdybym był jak Born to jasna sprawa
Że o tej koszulce bym godzinę rozprawiał
Ale jestem Lockhorne i tu żadna zmiana
Dajcie mi koszulkę, a pokonam Weidmana.
 
z kalafioram, bo tylko w tej ten łysy co wygląda jak Jewtuszko nie wygląda jakby go w nią ubrali za karę jak w przypadku pozostałych, no i w niej wydaje się szerszy w barkach, więc chyba też w niej czułbym się i prezentował najlepiej.
 
Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi, niektóre są naprawdę mocne :) Dajcie nam czas do jutra, żebyśmy mogli w spokoju podebatować i około godziny 16 ogłosimy wyniki.
 
Ok mamy zwycięzców! Jeszcze raz dziękujemy za zaangażowanie, było sporo naprawdę fajnych odpowiedzi. Cenimy też uwagi, które zostawiliście. Nagrody są 3 więc musieliśmy wybrać 3 najlepsze komentarze i są to naszym zdaniem: @Miszon (co się chłopak rozpisał!) @Charles Bronson (mandolina przesądziła sprawę :)) i @Lockhorne (dobre rapy zawsze w cenie :))
Zgłoście się do nas mailowo na [email protected] podajać rozmiary i adresy do wysyłki.
 
Back
Top