Stres - jak sobie z nim radzicie?

Stres długofalowy - Regularny sen, Regularne jedzenie, ograniczenie kawy, mało śmieciowego jedzenia, regularny wysiłek fizyczny



Stres krótkofalowy - Jestem w trakcie testowania tego : http://www.anxieties.com/137/gad-step3b



To też może pomóc: http://www.anxieties.com/136/gad-step3a, http://www.anxieties.com/138/gad-step3c
 
Jakieś propozycje, żeby stres/nerwy się rozeszły na dłużej? Bo od dłuższego czasu (jakiś miesiąc) chodzę "ciut" zdenerwowany, a trening pomaga, ale tylko do końca dnia. Czytanie, muzyka itp. są codziennie "używane".
 
Bolt, to wszystko zależy.



1. Stres w pracy/szkole/na treningu itp. - taki stres jest dla mnie motywujący. Z toporem nad głową pracuję na 110 % swoich możliwości, bo wiem, że nie ma miejsca na błędy. Przyznam się, że chociaż jest to mocno wyczerpujace, to lubię takie sytuacje. To pomaga mi poznawać swoje limity, albo raczej przesuwać je coraz dalej. Nie robię z tym absolutnie nic, a czasami wręcz sam stawiam się w takiej sytuacji (wiem, debilizm) :-).







2. Stres w życiu osobistym - tego staram się unikać za wszelką cenę. W domu chcę mieć spokój, współlokatorów na studiach też dobieram sobie tak, żeby było jak najmniej problemów. Jak coś się pierdoli w życiu prywatnym, to demoluje wszystko inne.



Jak sobie radzić? Aktywność fizyczna jest ok, ja uwielbiam wtedy biegać (czasem i przez pół dnia, oczywiście z przerwami), wyjść do parku/lasu, kiedyś ćwiczyłem medytację (ale średnie to było wg mnie), znaleźć sobie nowe hobby i może wyda się to głupie, ale lubię wtedy pójść do kościoła (oczywiście poza mszą, bo to mnie akurat średnio interesuje jako deistę) i zastanowić się nad sytuacją. Bo tak długo jak nie usuniesz źródła stresu, tak długo wszystkie "sposoby" jedynie odsuwają Cię od problemu, a nie pomagają w jego rozwiązaniu. Prędzej czy później trzeba to wziąć na klatę, inaczej się wykończysz. Jak rzuciła mnie laska, w której byłem w chuj (a nawet mocniej) zakochany - bo nasze plany ślubne były już dość zaawansowane, to starałem się od tego uciec. I zanim doszedłem do siebie... minęło pół roku. Do góry łeb, będzie dobrze.



I jeszcze jedno: Pamiętaj, że masz przyjaciół. Jak masz pod górkę, oni są na wagę złota.



Pozdro :)
 
Na stres oczywiście dobra muzyka i odosobnienie, w innych sytuacjach bjj lub siłka pozwala trochę się oderwać i wyciszyć gdy już jest po wszystkim.
 
Dzięki :)



Problem u mnie jest taki, że o ile staram się rozminiać i porozwiązywać problemy to część musi się sama rozwiązać (kwestia czasu), a za część nie wiem do końca jak się zabrać. Wiadomo, że w stresie da się żyć i często motywuje, ale już podobno nawet zacząłem wyglądać jak jakiś wychudzony ćpunek ;) A na kickboxingi i młaj taje nie mogę teraz za bardzo codziennie śmigać.







P.S. Wybaczcie takie problemy rodem z Samosi.
 
Czasami każdy się musi wygadać :-). Aktualnie najlepszy pomysł na rozwiązanie wszelkich problemów to - instrukcja poniżej. :-)
 
Back
Top