Stand-Up Comedy

Co prawda pocisk z idei nacjonalistycznych, ale śmieszny.
"Naprawdę chcecie mieć Polskę od morza do morza? Pomyślcie, ile wtedy PKP by się jechało nad morze - całe wakacje!"
 
Co prawda pocisk z idei nacjonalistycznych, ale śmieszny.
"Naprawdę chcecie mieć Polskę od morza do morza? Pomyślcie, ile wtedy PKP by się jechało nad morze - całe wakacje!"

Grzesiu ciepły jak grzejnik w grudniu, ale jedzie równo po jednej i drugiej stronie. W ogóle ten SZPAK sporo dobrego materiału przyniósł.
 
Jak ja Ci dziękuję to nie masz pojęcia :D Ile razy gościa oglądam to zawsze sobie myślę: "Wylądować z tym gościem na jednej imprezie to gwarantowana śmierć przez zapowietrzenie"
Na żywo on i Pacześ to sztosy taki że głowa mała. Polecam kupić bilety na nowy rok bo będą nowe.materialy
 
Na żywo on i Pacześ to sztosy taki że głowa mała. Polecam kupić bilety na nowy rok bo będą nowe.materialy

Akurat Pacześ programem BANG! mnie nie porwał. A liczyłem wtedy na więcej, Ruciński za to bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Lotek jak wiadomo, klasa sama w sobie. Jebany wystarczy, że wyjdzie na scene, powie "co tam?" zacznie się śmiać i już każdy ma zaciesz.
 
Bill Burr będzie w przyszłym roku w Polsce. Będzie miał trase po wschodniej Europie. Dat jeszcze nie ma ale ja sie jaram w chuj. Mam nadzieje, że mi sie uda kupić bilet bo pewnie się rozejdą w moment.

Czy ja wiem czy w Polsce ludzie tak ruszą na Billa Burra? Plus taki, że będzie pewnie w Warszawie, to będę miał bliżej z Białego i jak bilety nie będą po chuj wie ile, to raczej podjadę.
 
Czy ja wiem czy w Polsce ludzie tak ruszą na Billa Burra? Plus taki, że będzie pewnie w Warszawie, to będę miał bliżej z Białego i jak bilety nie będą po chuj wie ile, to raczej podjadę.
słucham jego podcastu i odzew jest duży.
 
Bill Burr będzie w przyszłym roku w Polsce. Będzie miał trase po wschodniej Europie. Dat jeszcze nie ma ale ja sie jaram w chuj. Mam nadzieje, że mi sie uda kupić bilet bo pewnie się rozejdą w moment.
Jimmy Carr chyba nie sprzedał wszystkich biletów, teraz Jeselnik też tak średnio idzie.

Niestety występy nie są tłumaczone i przez to tracą dużo klientów. Nie zdecydowałbym się na stand-up w całości po angielsku, bo jednak trzeba płynnie mieć tego anglika na bardzo dobrym poziomie.
 
Jimmy Carr chyba nie sprzedał wszystkich biletów, teraz Jeselnik też tak średnio idzie.

Niestety występy nie są tłumaczone i przez to tracą dużo klientów. Nie zdecydowałbym się na stand-up w całości po angielsku, bo jednak trzeba płynnie mieć tego anglika na bardzo dobrym poziomie.
Wystraczy mi, że zrozumie 80%. Poza tym Bill te trasy robi przy okazji głównie chce sobie pozwiedzać i już czekam na jego relacje z Polski w jego podcaście. :lol:
 
Jimmy Carr chyba nie sprzedał wszystkich biletów, teraz Jeselnik też tak średnio idzie.

Niestety występy nie są tłumaczone i przez to tracą dużo klientów. Nie zdecydowałbym się na stand-up w całości po angielsku, bo jednak trzeba płynnie mieć tego anglika na bardzo dobrym poziomie.
Anglika starczy mieć w miarę płynnie, a w sumie to tak średnio, bym powiedział, tak średnio...No i na dobrym poziomie znajomości styka - wystarczy do zrozumienia, i do ćwiczenia się przyda. O ile akcent pasuje. Na szczęście większość akcentów UK/US jest zrozumiała.
[niby z dupy, ale wspomnę dwie historie: 1. mieszkając w UK chodziłem do kina offowego. Film akurat aborygenów, o ich mitologii, i dopiero po 40 minutach zacząłem rozumieć, co pierdolą, choć to był w ich rozumieniu angielski...na "szczęście" trwał 2h30m...

2. Ostatnio myślałem w pubie, że podrywam Australijki, ale skończyło się na tym, że zażartowałem z tego, że w 20% nie rozumiem ich akcentu i sformułowań, na co najładniejsza skwitowała, że ona też nie rozumie jakichś 20% z tego, co gadam, co skwitowałem niefortunnie tekstem, że w sumie dobrze, że mam taryfę ulgową, bo to nie mój ojczysty język (dla niekumatych: w ten sposób dogryzacie Australijkom, że są niezrozumiałe, choć mówią po angielsku - niby - bo to miks slangu więźniów i angielskiego nadzorców więźniów, którzy przeżyli)...:robertmakeup: - ogólnie lepiej pominąć żartowanie z tego, bo jebnęła focha, choć kilka innych nacji przy barze to rozśmieszyło - niemniej nie było z nią więcej interakcji, a szkoda, bo fajne DNA.]
 
Najgłośniej śmiał się Vladimir Putin, to był naprawdę zajebisty szczyt ONZ.
:juanlaugh::rutekajak: (btw nic nie poradzę, że już kilka cudzoziemek za kraj chędożyłem. Plus wiarę w polski oręż podnosiłem, bo statystycznie to Polacy cienko - i w oczach cudzoziemek i Polek, niestety...)
 
Back
Top