Rowerowe wyjebki - ku przestrodze

Ja to miałem chyba tylko jeden wypadek...

Zjeżdżałem z górki z dość dużą prędkością. Po prawej stronie było jakieś podwórko. Nagle jak strzała z prawej strony wyleciał jakiś jamnik i mi pod rower. Pamiętam tylko, że maszyna się zatrzymała a ja poleciałem przez kierownicę niczym pocisk z armaty. :lol: Leciało się fajnie, ale już gorzej z lądowaniem. Cud, że niczego sobie nie połamałem. W międzyczasie pies strasznie skomlał i pewnie też w szoku, wypi.erdolił daleko od miejsca zdarzenia. :crazy: Pamiętam, że z tego podwórka wyszedł tylko jakiś chłopak i się mnie zapytał, czy wszystko ok. Powiedziałem że ok, ok i wsiadłem na rower. Dopiero po jakimś czasie się zorientowałem, że przednie koło wygięte niesamowicie. :lol:

Kamerling, miałem identyczną sytuację jakieś 8 lat temu. Jechałem rozpędzony z górki, wyskoczył mi owczarek niemiecki bezpośrednio pod rower. Też miałem lot trzmiela nad kierownicą. Leciało się fajnie, dokładnie ;-) Lądowanie ok. Jakoś tak mam, że robię klasyczny rzut, schowałem głowę i poleciałem przez bark. Straty - jedynie obdarty delikatnie łokieć i noga. Ogólnie ok. Pies i właścicielka spierdolili. W tym roku też zaliczyłem glebę... jechałem rozpędzony z górki znowu :-) zjechałem z pasa kostki na taką ścieżkę obok (trochę mnie zniosło), przed pasem kostki był taki malutki krawężniczek, naprawdę niski, ale wystarczył, że jak wjeżdżałem tam z powrotem zarzuciło mi tylnym kołem, no i boom! ;-) Na szczęście obdarłem tylko łapę.
 
Ja z kaskiem też mam problem. Sporo osób uważa że nie pomoże ci na drodze i tak. Ja używam głównie jak jeżdżę ostro po lesie ale w mieście przeważnie jeżdżę bez
 
  • Like
Reactions: Tjo
Serio nie jeździsz w kasku?

Jak def napisał
Ja używam głównie jak jeżdżę ostro po lesie ale w mieście przeważnie jeżdżę bez
i mam dokładnie tak samo, jak jeździłem DH to obowiązkowo fullface i ochronki, ale na "szosie" nie czuje po prostu potrzeby noszenia kasku z pobudek bezpieczeństwa. Cały czas rozważam zakup kasku, ale raczej dla ochrony przed słońcem i po prostu aby mieć nakrycie głowy.
 
Jak def napisał

i mam dokładnie tak samo, jak jeździłem DH to obowiązkowo fullface i ochronki, ale na "szosie" nie czuje po prostu potrzeby noszenia kasku z pobudek bezpieczeństwa. Cały czas rozważam zakup kasku, ale raczej dla ochrony przed słońcem i po prostu aby mieć nakrycie głowy.

Spoko. Twój wybór. Żebyś tylko potem nie pluł sobie w brodę
jezyk_1.png
 
Bez wyjebki ale też ciekawa sytuacja :D



Miałem coś podobnego w Gdyni z rodzinką dzików. Za chuj nie chciały zejść z drogi i robiłem objazd
 
Bez wyjebki ale też ciekawa sytuacja :D



Miałem coś podobnego w Gdyni z rodzinką dzików. Za chuj nie chciały zejść z drogi i robiłem objazd


to samo u mnie, tyle, ze gdy klasnalem w rece pare razy to czmychnely niczym karaluchy gdy zapalisz swiatlo w nocy. Ogolnie to mialem sporo takich sytuacji, gdy jezdzilem wczesnie rano to praktycznie byl czas, ze nie bylo tygodnia zebym nie natrafil na dziki. Czasem naprawde jest ich sporo. Jest jedna zasada, ktorej sie nauczylem " gdy spotykasz w lesie dzika to na drzewo szybo zmykaj" w lesie jak klasnalem w dlonie to musialem salwowac sie ucieczka, dwie sztuki ruszyly na mnie dosyc zwawo, cale szczescie, ze chyba to one chcialy mnie wystraszyc bo pobiegly moze z 20 metrow i stanely, naprawde spory tzw adrenaline boost. :wink: Co innego gdy spotykasz dziki np na osiedlu czy przy drodze, wtedy to one raczej uciekaja nawet gdy sa z mlodymi. Ja spotykalem i spotykam bardzo czesto wzdluz i na ulicy Malokackiej, ktora czesto wracam do domu bo jakos ostatnio mam dosyc lasow. Ogolnie Gdynia to praktycznie miasto w lesie, mozna spotkac sie z wieloma zwierzetami mi bylo dane z : dziki,sarny, raz borsuk czy cos w tym stylu myslalem, ze dostane zawalu bo przeszedl z 10 metrow odemnie dosyc spore bydle i chodzilo jakos tak dziwnie(Malokacka), Lisy (lisy regularnie biegaly po terenie stoczni, duzo tam resztek jezdzenia bylo po kiblach wiec pewnie dlatego), wiewiorki--> caly zwierzyniec:wink:
 
Back
Top