Ja myślę, że wielu ludzi zapomina o kilku ważnych rzeczach w tym akurat kontekście.
Czy powinno się jebać Ukraińców, którzy posiadając wiedzę historyczną na temat wydarzeń na Wołyniu dalej je popierają -
ależ oczywiście, jeszcze jak. Tu się zgadzamy i chyba wszyscy powinniśmy się jak jeden mąż w tej kwestii zgadzać.
Jaka jest jednak naprawdę wiedza Ukraińców na temat tych wydarzeń? Bo ja wiem jaka jest wiedza Polaków. Przed 2014 to o Wołyniu mało kto w sumie słyszał.
Sam sprawdziłem podręczniki od historii z gimbazy i liceum, których używałem i nie było tam nic. Była Rabacja Galicyjska, było kilka mniej znaczących wydarzeń, a o Wołyniu nic.
Kwestia Wołynia na szerokie wody w Polsce wypłynęła dopiero w okolicach agresji Rosji na Ukrainę w 2014.
Zadaj sobie pytanie ilu polskich "patriotów" dla których ta kwestia jest tak ważna, potrafi bez sprawdzania w internecie i odpowiedz sobie na nie SZCZERZE:
1) Powiedzieć w którym roku się to wydarzyło
2) Wskazać na mapie ziemie wołyńskie
3) Wskazać jakie jest największe miasto na Wołyniu
4) Kto był dowódcą UPA oprócz Bandery?
Bo ja z doświadczenia wiem, że większości ludzi od razu przepalają się styki.
Skoro zatem u nas - gdzie dla nas ta kwestia powinna być mega ważna, poziom wiedzy jest tak śmiesznie niski to jaki poziom wiedzy na ten temat jest na Ukrainie, gdzie przez lata wtłaczano im ruską wersję historii? I czy możemy jebać ludzi ze względu na ich niewiedzę? Bo mi się wydaje, że najpierw powinniśmy walczyć o przedstawienie im naszych racji i podejmować decyzje dopiero po akcji edukacyjnej.
Na potwierdzenie moich słów - tu masz zainteresowanie w Google dla hasła "rzeź wołyńska".
Dostrzegasz ten peak w 2014? To jest moment w którym wielu Polaków
PO RAZ PIERWSZY o tym usłyszało.