By żyło się lepiej: kariera/studia/przekręty;)

Miałem okazję pożyć w Szwajcarii. Mnie się nie podobało. Państwo policyjne i totalny ordnung. No ale zarobki to zupełnie inny level
 
Miałem okazję pożyć w Szwajcarii. Mnie się nie podobało. Państwo policyjne i totalny ordnung. No ale zarobki to zupełnie inny level
No trochę tak, dużo pedalstwa niestety...
Właśnie przepisow trzeba przestrzegać. Z mieszkaniem lipa straszna, głupi pokój w kosmicznych cenach.
 
wpisali gotowke do konstytucji wiec mylisz sie, najnizsza inflacja, prosty system podatkowy, na krypto 0 podatku.. takze mylisz sie.
A kurwa koszty życia takie, że się zesrasz :beczka: To jest fajny kraj do życia dla expata jak sobie siedzisz na wysokim kierowniczym stanowisku i stać cię na wynajem najdroższych mieszkań na rynku, bo lokalsi wcale tak chętnie nie wynajmują mieszkań prywatnym hostom :roberteyeblinking: Dopóki jesteś na czasowym pobycie z firmy lub na business tripie i opłaca ci wszystko pracodawca to jest cacy, ale jak chcesz się tam przenieść na stałe i zadeklarujesz rezydenturę podatkową to landlord niestety patrzy w paszport i możesz się srogo rozczarować
 
A kurwa koszty życia takie, że się zesrasz :beczka: To jest fajny kraj do życia dla expata jak sobie siedzisz na wysokim kierowniczym stanowisku i stać cię na wynajem najdroższych mieszkań na rynku, bo lokalsi wcale tak chętnie nie wynajmują mieszkań prywatnym hostom :roberteyeblinking: Dopóki jesteś na czasowym pobycie z firmy lub na business tripie i opłaca ci wszystko pracodawca to jest cacy, ale jak chcesz się tam przenieść na stałe i zadeklarujesz rezydenturę podatkową to landlord niestety patrzy w paszport i możesz się srogo rozczarować
No coś w tym jest ... Z mieszkaniem na początek to tylko hotel pracowniczy.
Wiem od ziomka że warto się języka u nich uczyć i to bardzo bo patrzą bardzo czy umiesz a jak tak to stawka+ 40 w górę.
 
A kurwa koszty życia takie, że się zesrasz :beczka: To jest fajny kraj do życia dla expata jak sobie siedzisz na wysokim kierowniczym stanowisku i stać cię na wynajem najdroższych mieszkań na rynku, bo lokalsi wcale tak chętnie nie wynajmują mieszkań prywatnym hostom :roberteyeblinking: Dopóki jesteś na czasowym pobycie z firmy lub na business tripie i opłaca ci wszystko pracodawca to jest cacy, ale jak chcesz się tam przenieść na stałe i zadeklarujesz rezydenturę podatkową to landlord niestety patrzy w paszport i możesz się srogo rozczarować
No i każdy kanton ma swoje przepisy.
W jednym możesz na przykład iść do lasu na grzyby w parzyste soboty lipca, w innym we wtorki i środy itp. No chyba że jesteś Polakiem to jedziesz do Bazylei żeby po szwabskiej stronie kupić taniej gorzołę, której 5 flaszek niesiesz w jednej reklamówce obok celnika, choć wolno ci tylko 2, licząc, że nie trafisz na wyrywkowe trzepanie, bo przecież twoja wiara, duma narodowa, spryt i lenistwo nie pozwalają ci obracać na kilka razy trasy sklep-auto. Z zakupów jedziesz coś pozwiedzać a po drodze wskakujesz do lasu i w pół godziny opierdalasz koszyk grzybów. Jak jesteś ciekawy świata, to na kwaterze sprawdzasz w jakim kantonie byłeś i kiedy według tych głupich szwajcarów mógłbyś tam legalnie te grzyby zbierać. Jak nie jesteś ciekawy świata to po prostu pijesz tę polską wódkę ze szwabskiego aldika
 
No coś w tym jest ... Z mieszkaniem na początek to tylko hotel pracowniczy.
Wiem od ziomka że warto się języka u nich uczyć i to bardzo bo patrzą bardzo czy umiesz a jak tak to stawka+ 40 w górę.
Ja mieszkałem pół roku w Lozannie, kanton francuskojęzyczny, a z francuskim u mnie średnio :awesome: Niemal każdy w moim otoczeniu mówił po angielsku, na mieście też nie miałem problemów z dogadaniem się ani w Lozannie, ani w Genewie czy Neuchatel choć to tradycyjnie frankofońskie tereny. Zurych to międzynarodowa metropolia, więc tym bardziej. Z drugiej strony - im więcej języków obcych znasz tym lepiej :fjedzia:
 
Ja mieszkałem pół roku w Lozannie, kanton francuskojęzyczny, a z francuskim u mnie średnio :awesome: Niemal każdy w moim otoczeniu mówił po angielsku, na mieście też nie miałem problemów z dogadaniem się ani w Lozannie, ani w Genewie czy Neuchatel choć to tradycyjnie frankofońskie tereny. Zurych to międzynarodowa metropolia, więc tym bardziej. Z drugiej strony - im więcej języków obcych znasz tym lepiej :fjedzia:
Masz zdjęcie z fredim?
 
:rutekajak:A jest ktoś kto odwiedził Montreaux i nie ma? :beczka:
Znałem jednego. Powiedział, że on nie będzie sobie fotek z pedałem robił i chuj. A później wszedł na Pilatusa (nie normalną drogą, tylko od dupy strony czyli normalna wspinaczka) w klapkach i z reklamówką w łapie. Mijani turyści pokazywali palcami na jego giry i coś pierdolili, ale kto by tam rozumiał po hitlerowsku :lol:
 
Znałem jednego. Powiedział, że on nie będzie sobie fotek z pedałem robił i chuj. A później wszedł na Pilatusa (nie normalną drogą, tylko od dupy strony czyli normalna wspinaczka) w klapkach i z reklamówką w łapie. Mijani turyści pokazywali palcami na jego giry i coś pierdolili, ale kto by tam rozumiał po hitlerowsku :lol:
A na tego Pilatesa nie wchodził przypadkiem na rękach? :zakręcony:
 
14.5% ?

Biedne te banki faktycznie kryzys.
dlatego poważniejsi gracze bawią się bez kredytu z płatnościami ratalnymi (no niestety niektórzy oszukując emerytów co robi temu złą sławę)

Po chuj tego głąba słuchać?
oj tym razem wyjątkowo mówi rozsądnie. Aż się zdziwiłem, może deep fake :korwinlaugh:

Ja mieszkałem pół roku w Lozannie, kanton francuskojęzyczny, a z francuskim u mnie średnio

Wiem od ziomka że warto się języka u nich uczyć i to bardzo bo patrzą bardzo czy umiesz a jak tak to stawka+ 40 w górę.

Najlepsi to są niemieckojęzyczni Szwajcarzy. Tylko ten ich niemiecki jest czasami tak wyjątkowy, że nic nie idzie zrozumieć
 
Nie ma nawet za bardzo dokąd uciec, wszędzie się sypie, będzie gorzej jak w 2008 czy który to rok taki chujowo kryzysowy niby był

imo to już jest gorzej, tylko większość ma wyjebane. Wtedy nie było tiktoka i instagrama, zjebanej "kultury gamingowej", pato youtuberów, gówno celebrytów, itd. Ludzie "przyklejali się" bardziej do spraw rzeczywistych. Dodatkowo w erze post-covid ludzie już nawet nie mają siły się wkurwiać.

Kiedyś wkurw w sprawach na prawdę poważnych kanalizował się na ulicach, teraz przeważnie na twitterku.
 
imo to już jest gorzej, tylko większość ma wyjebane. Wtedy nie było tiktoka i instagrama, zjebanej "kultury gamingowej", pato youtuberów, gówno celebrytów, itd. Ludzie "przyklejali się" bardziej do spraw rzeczywistych. Dodatkowo w erze post-covid ludzie już nawet nie mają siły się wkurwiać.

Kiedyś wkurw w sprawach na prawdę poważnych kanalizował się na ulicach, teraz przeważnie na twitterku.
Jednak bezrobocie 5% a bezrobocie 15% to ogromna różnica
 
Jednak bezrobocie 5% a bezrobocie 15% to ogromna różnica

Ale bezrobocie było chyba największe w 2003-2004 roku? Mowa o PL oczywiście. Pewnie miało to wpływ, ale w 2008-2009 to stopa bezrobocia już malała i chyba coś około 10% wtedy było?
 
Ale bezrobocie było chyba największe w 2003-2004 roku? Mowa o PL oczywiście. Pewnie miało to wpływ, ale w 2008-2009 to stopa bezrobocia już malała i chyba coś około 10% wtedy było?
Na przełomie wieków bezrobocie przekraczało 20% i to był dramat. Wśród młodych wynosiło ono ponad 60%. To były czasy gdy tekst "mam 10 na twoje miejsce" był prawdziwy. To sprawiło, że po wejściu do unii z miejsca 2 mln wyjechały. Dziś może komfort naszego życia wciąż jest mizerny w porównaniu z najbogatszymi krajami (choć na tle większości świata jesteśmy jednymi z bogatszych), to jednak jako taka pewność znalezienia jakiejkolwiek pracy daje niewyobrażalny komfort w porównaniu z tym co było przeszło 20 lat temu.
 
Na przełomie wieków bezrobocie przekraczało 20% i to był dramat. Wśród młodych wynosiło ono ponad 60%. To były czasy gdy tekst "mam 10 na twoje miejsce" był prawdziwy. To sprawiło, że po wejściu do unii z miejsca 2 mln wyjechały. Dziś może komfort naszego życia wciąż jest mizerny w porównaniu z najbogatszymi krajami (choć na tle większości świata jesteśmy jednymi z bogatszych), to jednak jako taka pewność znalezienia jakiejkolwiek pracy daje niewyobrażalny komfort w porównaniu z tym co było przeszło 20 lat temu.
plus czasami 150 $ przysłanych z USA ratujące miesięczny budżet.
Boże jak się zmieniła wartość pieniądza: teraz to aż tak dużo nie jest.
 
Back
Top